Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę, tyję i tak bez końca- widać efekt jojo jest mi potrzebny

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 56069
Komentarzy: 973
Założony: 26 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 2 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
fiolkowaglowa

kobieta, 39 lat, Takieladnenamapie

164 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Piękny, wypłaszczony brzuszek na lato

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Hej Dziewuszki,

Dzisiaj sobie policzyłam, że do ślubu zostało 401 dni :) Czyli jutro będzie już tylko 400. Taka fajna okrągła liczba- trzeba będzie to oblać- wodą (może basen) ;) 

Wczoraj się trochę poopierdzielałam. Zrobiłam pranko, pozmywałam gary, poukładałam ciuszki. Dzisiaj idę na coś- ciągle nie wiem czy Zumba się odbędzie- pani mi rano powiedziała, że oprócz mnie jest zapisana tylko jedna osoba więc czekamy- jeśli ktoś dojdzie to będziemy ćwiczyć. Jeśli nie, to znowu będę musiała iść na heat. Tragedii nie ma- heat podobno ładnie wyrabia brzuszek, nogi i pupę ale ćwiczy mi się strasznie nudnooooo. 

Mamy już z Lubym zaplanowany weekendowy wyjazd. (przyszły weekend) Wyjeżdżamy w piątek po pracy, nocujemy i od rana wypożyczamy rowery i śmigamy 30 km między 2 zamkami, paroma zbiornikami wodnymi, winnicami i innymi atrakcjami. Później miasteczko+ kolacja+wino- dużo wina! Drugi nocleg. Odjeżdżamy w kierunku innego miasteczka, w którym zwiedzimy starówkę +pałacyk no i powrót w niedziele. pewnie w godzinach późno popołudniowych.Mam nadzieję, że pogoda dopisze.

Trochę jestem zła, że musimy wypożyczać rowery. Mojego roweru z domu nie przywiozłam bo już nie byłoby gdzie go trzymać- piwnicy nie mamy, garażu nie mamy a na balkonie podobno kradną- w sumie 1 piętro więc wole nie ryzykować. 


Anyway... w ten weekend nawiedza mnie @. Znowu będzie pewnie boleśnie.  Zdecydowaliśmy, że w sobotę wybierzemy się do ZOO. Mój M już tam był  i powiedział, że jeśli pogoda będzie ładna to chodzenia jest na cały dzień i że jest na prawdę wyjątkowo- podobno zoo jest milion razy fajniejsze od tego w Wawie. Fajnie, chętnie  zobaczę chociaż ogólnie nie przepadam za zwierzakami w klatkach.

Waga ani drgnie mimo, że już cały tydzień ograniczam wieczorne żarełko- myślę sobie, że może przez @ bo M. w tym samym czasie schudł 2 kg a on nie ćwiczy tyle co ja. 

No nic- zważę się i zmierzę w przyszłym tygodniu. 

Wracam do pracy i życzę Wam miłego dnia.  


8 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Witam Was ciepło,

 chociaż pogoda dołuje... 

Wczoraj byłam na Zumbie. Ależ była masakra - instruktorka już nie taka fajna jak ta koło domu. No i zupełnie inne uczestniczki zajęć. Parę dziewczyn wyglądało na spoko. Ale były też takie tapeciary, że jak tylko podeszłam do sali to myślałam, że padnę ze śmiechu. Oczywiście obowiązkowo koszulki z logo Zumby i 3 cm tapety. Masakra, ze im to nie pospływało. Przez takie 'lansiary' odechciewa się człowiekowi ćwiczyć- i niby wiem, że nie ćwiczę dla nich tylko dla siebie. Ale jak atmosfera na zajęciach jest luźna i swobodna to lepiej się ćwiczy. A w tym towarzystwie czułam się jak na pokazie mody (?) No i na dodatek ta 'obcinka' jak podeszłam do nich. straszne- czułam się jak w podstawówce. 

Tak czy siak zajęcia były takie 'o'. Bardziej się męczyłam u Adelki. Ale potem jeszcze poszliśmy z Lubym na saunę. Trochę odreagowałam.

Dzisiaj nie chce mi się ćwiczyć. Pójdę jutro na Zumbę do Lucki (jeszcze inna) albo na heat. 

Miłej reszty dnia.


7 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Zdaję sobie sprawę, że bez pracy efektów nie będzie. (Za)wzięłam się i wczoraj poszłam na heat (moją zumbę odwołali bo byłam zapisana tylko ja) a dzisiaj idę na inną zumbę (po raz pierwszy i już się boję) a potem zarezerwowaliśmy sobie z M saunę na godzinkę. 

Jutro też jest heat, i też myślałam żeby pójść ale po zumbie mogę mieć zakwasy- jeszcze zobaczę jutro.

Tak strasznie się boję, że nie starczy mi  zapału. Że mi się odechce po tygodniu (już parę razy byłam na różnych zajęciach- nie widzę ŻADNYCH efektów i mnie to dołuje). wiem, że efektów nie będzie widać szybko - na dodatek do ćwiczeń powinnam też dodać dietę ale u mnie jest w ogóle tragedia. Waga nie drga. Już od ponad miesiąca. Czy jem mało czy się objem- nieważne. Rano jest zawsze ok 69 a wieczorem 70. Wkurza mnie to, bo gdybym zauważyła chociaż 1 kg spadku to miałabym jakąś motywację. a tu nic...

M ciągle zarzeka się, że będzie mnie wspierał i ze mną dietował ale jak jesteśmy w sklepie to nie potrafi się oprzeć coli i słodkościom. a jak mamy w domu śmieci to i ja je jem.  Coraz rzadziej tu zaglądam- po prostu przykro mi, że nie potrafię tak przeć do przodu jak Wy. Przykro mi, że nie mam takiego zacięcia  i że nie mam się czym pochwalić.

Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie, że idzie Wam świetnie.




23 lipca 2012 , Komentarze (3)

Cześć Dziewuszki,


Tak jak już wcześniej wspominałam zapisałam się na jedną Zumbę- tak na spróbowanie... No i poszłam- chociaż powiem szczerze, że nie chciało mi się strasznie. Ciągle tylko myślałam jak tu się wykręcić przed samą sobą żeby nie pójść. Nie dość, że mi się nie chciało to jeszcze zżerał mnie strach, że się upokorzę jak diabli.

I wiecie co? Było ciężko jak cholera! Grupa w prawo a ja w lewo. One do góry a ja w bok. Zawsze 2 kroki za nimi, a połowę kroków omijałam bo nie nadążałam ;) 

Musiałam wyglądać komicznie. 

Ale wiecie co, cieszę się, że poszłam. Było mi bardzo ciężko, brakowało mi tchu, a na koniec złapał mnie skurcz w szyi ;) Ale bawiłam się znakomicie. Instruktorka jest bardzo fajna. Cały czas się uśmiecha i zachęca do ćwiczeń przez co na prawdę miałam ochotę ćwiczyć i nie czułam się łyso ;) 

Jasne, że się zmęczyłam. I to mega zmęczyłam- jak wychodziłam to myślałam że zemdleje. Ale chyba o to chodzi w odchudzaniu, żeby się porządnie spocić. :D 

Podsumowując- czasem warto się przełamać i zrobić ten pierwszy krok... A teraz trzymajcie kciuki, żebym nie szukała wymówek i chodziła regularnie.


A teraz mniej przyjemna sprawa. Brzuchol. A konkretnie żołądeczek. Boli i to bardzo. Najgorzej jest nad ranem- budzę się z bólu i dopóki czegoś nie zjem to umieram. A jeść rano nie mogę bo tabletkę na tarczycę muszę połknąć na czczo i jak ją popijam wodą to tak, jakby przeszywało mnie tuzin noży. 

Zaczęłam uważać, na to co jem. Zaczęłam pić ciepłą wodę z miodem (podobno pomaga na wrzody a to chyba wrzody) zamiast kawy i herbaty. Boję się, że nie dam rady się wyleczyć naturalnymi metodami i będę musiała iść do lekarza :(  A więc jeśli macie jakieś sprawdzone lekkostrawne przepisy obiadowe i coś co mogłoby złagodzić ból, proszę- podpowiedzcie. 

Pozdrowienia i buziaki na miły wieczór. 


20 lipca 2012 , Komentarze (2)

Hej dziewczyny,

Powoli zaczynam wracać do siebie. Wczoraj nawet przyjrzałam się dokładniej fitnesskom w mojej okolicy- okazuje się, że jeden jest 600 m od domu. Aż grzech nie skorzystać.

Chciałabym sobie pochodzić na ZUMBE i HEAT ale nie wiem czy dam radę- tzn. chodzi o to że pewnie wszyscy na tych zajęciach będą zaawansowani- szczególnie ciężko będzie mi się 'wbić' w ZUMBE.

Powiedzcie co myślicie? Czy mam szanse pozbierać się na takich zajęciach jak ZUMBA?(chodzi mi o to , że pewnie tam są już jakieś wyćwiczone ruchy/układy- czy dam radę dogonić grupę??) Tak czy inaczej pewnie skuszę się i pójdę w poniedziałek zobaczyć o co w tym chodzi. 

A w weekend może basen i sauna. Mam kartę nabitą gotówką i już tak leży i czeka na mnie ze 3 miechy. trzeba w końcu ją odebrać ;) a jak już się rozejrzę po wellnesie i zobaczę kto masuje to może i na masaż się zapiszę (mam uraz do panów masażystów po tym, jak dostałam od znajomych z pracy voucher do pana, który studio miał w mieszkaniu prywatnym i podczas masowania non stop do mnie gadał- wiem że to nic zboczonego ale on był na prawdę creepy- bardzo się wtedy bałam-nawet skróciłam czas masażu z 90 min do 60 min i nawiałam spłoszona ;) )

Buziaki dla Was



19 lipca 2012 , Komentarze (3)

Myślałam, że już się ogarnęłam i teraz wezmę się za siebie i będzie już tylko lepiej. Gdzie tam. Ciągle jest to samo. Wielkie słowa, wielkie obietnice a potem paczka orzeszków za paczką pop cornu i tak dalej...

2 dni temu wpadłam w szał jedzeniowy. Żeby było zdrowiej wpakowałam w siebie na noc winogrona. 

Nie było zdrowiej. Skończyło się nieprzespaną nocą (z przejedzenia i bólu żołądka) i nieobecnością w pracy (żołądek dał mi popalić na maksa- nie mogłam nawet usiąść tak mnie bolał). 

Myślałam, że to mnie czegoś nauczy ale gdzie tam... przeleżałam wczoraj cały dzień zwijając się z bólu. Jak tylko trochę od d...y odeszło (jak zwykł mawiać mój tata), od razu załadowałam w siebie orzeszki w czekoladzie. 

Żołądek cały czas boli. Jak dam radę to jem coś niezdrowego. Dzisiaj nawet wlałam w siebie kawę bo nie mogłam już bez niej wytrzymać. 

Wiem, że jestem żałosna. Wiem, że robię źle. I wiem jak bardzo łatwo jest sobie powiedzieć 'nie rób tego'. Szkoda, że nie jest równie łatwo się do swoich słów zastosować.

Wpadłam ostatnio w szał serialowy. Znowu siedzę wieczorami przyklejona do kanapy i patrzę w monitor jak jakiś tępak. Szkoda mi czasu- wiem ,że w tym czasie mogłabym robić milion innych fajniejszych rzeczy... Ale wiecie co? To jest takie łatwe- siąść i nic nie robić i nie myśleć. 

Na razie tyle jojczenia. Mam nadzieję, że się w końcu opamiętam. 



11 lipca 2012 , Komentarze (1)

Hej Dziewczęcia,

 Dziękuję za wszystkie podpowiedzi co do kamerzysty. Już mniej więcej temat mamy ogarnięty- wczoraj udało się do tego siąść na spokojnie. Jeszcze zobaczę na czym stanie.   

Dzisiaj się zważyłam i było 69 ;) ale za to po śniadaniu i ' w pełnym rynsztunku' a jeansy troszkę ważą;) Czyli plany teściowej żeby mnie utuczyć spełzły na niczym ;D

Cieszę się bo bałam się, że po powrocie będzie z 73. 

Weekendu mi się chce! Jestem taka zmęczona po urlopie.... i jeszcze Kochanie ma egzaminy więc ja muszę wszystko ogarniać w domu.

Buziaki dla Was i miłego dnia....



10 lipca 2012 , Komentarze (3)

Długo mnie nie było. Byłam w domu. Niby urlop a w ogóle  nie odpoczęłam. Wstawałam jeszcze wcześniej niż na co dzień do pracy :/ No i to załatwianie.... Dziewczyny- pojechałam zorganizować wszystko a tak na prawdę nic nie załatwiłam- żadna umowa nie podpisana.

Ja nie wiem jak ja mam wybrać kamerzystę. Nie mam kogo się poradzić a różnice w cenach są dziwnie wysokie L Czym Wy się kierowałyście wybierając pana nagrywacza? Czy faktycznie lepiej "zainwestować"? Czy cena idzie w parze z jakością (przez jakość rozumiem czy film jest interesujący czy raczej "obciachowy")?

Pomóżcie!!! Doradźcie!

29 czerwca 2012 , Skomentuj

Cześć Babeczki,

Ależ się cieszę bo to już dzisiaj! :) Za 4 godziny zaczynam urlop i w nocy wyruszymy do domciu :D Czeka nas ponad 700 km do przejechania ale nie ważne. Tak się stęskniłam za moją mamuśką. 

Dieta źle, lepiej nie mówić. Ale zamierzam coś z tym zrobić- nie dam się pokonać ;) 

Miłego dnia i powodzenia!

27 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Hej Dziewuszki!

Wpadłam na pomysł pewnego eksperymentu i aż żałuję że nie jestem dietetykiem bo chętnie bym taki przeprowadziła.

Otóż wpadłam na ten pomysł po przeczytaniu wpisu Nesci85, która napisała mniej więcej coś takiego, że dopóki mieści się w 1400 kcal to nie ważne czy wpadnie batonik czy coś innego.

Niby racja- kilogramy pewnie lecą w dół szczególnie jak się ćwiczy ale zaczęłam myśleć.... czy przypadkiem jakość jedzonka nie wpływa na inne rzeczy (cellulitis itp.)

Gdybym była dietetykiem i miała środki na przeprowadzenie eksperymentu to zaprosiłabym do niego powiedzmy 100 pań. Podzieliła je na grupy wiekowe, wagowe itp.. a potem z każdej z tych grup przydzieliłabym po parę pań do jednej z trzech kategorii:

1) grupa zdrowego żywienia- dieta z małą ilością tłuszczów i zero słodkości

2) grupa z dietą węglowodanową + słodkości 

3) dieta 'ociekająca tłuszczem' ;) 

oczywiście każda z grup miałaby do wykorzystania tą samą 'pule kalorii' na dzień czyli powiedzmy 1400kcal

Ależ jestem ciekawa jakie by były wyniki. Nawet nie tak bardzo interesuje mnie waga pań, jak to, jakby wyglądało ich ciało po każdej z tych diet 

No nic. Ale jeżeli czytałyście coś na ten temat (Chodzi mi o poważne artykuły podparte jakimiś testami a nie artykuły typu 'wydaje mi się')  to ja bardzo proszę o podesłanie literatury :) 

Nesca85 wzbudziła we mnie taką ciekawość że masakra ;) 

W sumie już kiedyś o tym myślałam. Bo tak prawdę mówiąc czy wasze mamy mają cellulit? Moja jest dosyć obfitych kształtów (szczególnie nogi) a jakoś tego cellulitu ma mniej niż niektóre 'nastki' które widzę na ulicy a które wcale takie 'wielkie' nie są. 

Może faktycznie jakość jedzenia ma duży wpływ na to jak wyglądamy. 

To tylko takie moje myśli nieuczesane na dzisiaj....

Buziaki dla Was na miły dzień. 




© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.