Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od zawsze byłam taka, jaka jestem teraz- niewymiarowy pulpecik (mały biust, duuuuży brzuch). Były momenty, że na prawdę pogodziłam się z tym, jaka jestem, jednak konsekwencją każdego takiego momentu były 3 kilogramy więcej, bo przestawałam się kontrolować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91062
Komentarzy: 1299
Założony: 1 maja 2012
Ostatni wpis: 19 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emiiily

kobieta, 34 lat, Legnica

165 cm, 78.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 listopada 2013 , Komentarze (8)


Wpadłam w pewną "odchudzającą" rutynę, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu:)
Jem regularnie, nie ulegam już pokusie i nie jem fast-foodów, bardzo ograniczyłam słodycze.

Ze słodkości jem jedynie ciastka razowe z piekarni HERT,
czasem wpadnie kostka lub dwie czekolady, ale nieczęsto.

Ćwiczę 3-4 razy w tygodniu,
zaraz właśnie zbieram się do boczków z Tiffany i ABS z Mel B,
czekam tylko, aż mój S. wyjdzie do pracy na nockę, bo teraz śpi, żeby wytrzymać noc w pracy.

Minął mi już dół, w który wpadłam po sobotniej imprezie,
można powiedzieć, że wyszłam na prostą.

Dzisiaj obudziłam się o 11:00, aż mi z tym dziwnie, bo zazwyczaj mam pobudkę około 7:30-8:00. Widocznie mój organizm tego potrzebował.

Zjadłam śniadanie i pojechałam na siłownię.
Tam spędziłam 1,5 godziny,
bo umówiłam się na 14:30 z moim S. na małe zakupy.

Po powrocie zrobiłam obiad, obejrzałam serial i teraz mam chwilę to postanowiłam coś napisać:)
Kolejne ważenie czeka mnie w piątek/sobotę, mam nadzieję, że już zacznie się przedział 78-78,9:)
Zaczęłam się mieścić w moją ulubioną kurtkę, więc chyba jest dobrze:)

Menu na dzisiaj:

ŚNIADANIE: jajecznica z dwóch jajek, z pomidorem, papryką i szczypiorkiem+ pół grahamki z wędliną

II ŚNIADANIE: kilka łyków kefiru + kilka chipsów błonnikowych o smaku czosnku

OBIAD: filet z kurczaka w curry, z kaszą gryczaną i sosem grzybowym

KOLACJA: dopiszę:)

PRZEGRYZKI: 2 ciastka razowe i daktyle (ubóstwiam!)

+ 2 herbaty zielone

A co tam u Was?:) Lecę poczytać trochę waszych wpisów:)

3 listopada 2013 , Komentarze (8)

Na tytule mogłabym zakończyć swój wpis,
jest chyba wystarczająco wymowny. Ehkm.

Wczorajszy dzień zaczął się wprost rewelacyjnie: rano siłownia,
obiad w miarę pasujący do słowa "odchudzanie", nastawienie jak najbardziej pozytywne.


Wieczorem wpadli do nas znajomi z Poznania.
Z pozoru też wszystko wyglądało dobrze- miałam przygotowaną sałatkę dla siebie,
Colę Zero do drinka i 1,5 litra wody mineralnej.
Do sałatki zjadłam pieczone podudzie z kurczaka, czyli tragedii nie ma.
Wypiłam lampkę wina domowej roboty i z 2-3 drinki
(wódka + Cola Zero, wódka + sok pomarańczowy 100%).

Wypiłam też 1,5 litra wody mineralnej, żeby uniknąć picia większej ilości alkoholu.

Wyszliśmy na miasto- tam wspomogłam się jednym piwem (bez soku) i teraz będzie najlepsze- wracając, oczywiście dopadło nas gastro, skończyło się na 1,5 hot-doga ze stacji benzynowej i około 2 szklankami soku po powrocie do domu.
Nie muszę chyba dodawać, że nie zastosowałam się do zasady "jedz max 3-4 godziny przed snem"?

Mleko się wylało, hot-dog zjedzony, ale zła na siebie jestem:/

Waga w czwartek pokazała już 79,2 kg, czyli jest spadek
nie staję nawet teraz na wagę, bo się załamię
Przytyć może i nie przytyłam, ale pewnie jedzenie "ciąży" mi jeszcze w organizmie
i liczba, jaką bym z tego powodu zobaczyła
(oraz z powodu ilości płynów, jaką dostarczyłam sobie ubiegłej nocy)
pewnie by mnie nieźle zszokowała.

Więc ważę się dopiero w piątek lub w sobotę.

EDIT: z domu od mamy wróciłam na szczęście bez dodatkowego balastu:)


30 października 2013 , Komentarze (5)


Wstępnie mogę powiedzieć, że choroba (chyba) sobie już idzie, lepiej się czuję,
nos mam mniej zatkany, odżyłam jednym słowem:)

Wzbogaciłam się dzisiaj o kalendarz na przyszły rok, pochwalę Wam się:)



Co poza tym? W południe miałam zajęcia z w-fu na siłowni
i tyle z mojego dzisiejszego dnia:P

Wieczorem wybieram się na piwo (tak, niestety) z koleżankami z pracy
wypiję jedno i ani grama więcej alkoholu:D

Dietowo nie najgorzej:)

ŚNIADANIE: grahamka z serkiem fit, wędliną, pomidorem i kiełkami
II ŚNIADANIE: Activia do picia
OBIAD: indyk z warzywami na parze + odrobina kaszy gryczanej
PODWIECZOREK: Jogobella 0%
KOLACJA: jeszcze nie wymyśliłam:)


Jutro przed południem wybieram się na siłownię
wykupić karnet na kolejny miesiąc i coś poćwiczyć, bo przez chorobę
wypadłam z rytmu.
A po południu czeka mnie powrót do domu
mam nadzieję, że oprę się wszelkim pokusom tam czyhającym:)

PS: jutro stanę na wagę, bo niestety w piątek, sobotę i niedzielę nie będę miała gdzie;/
liczę na jakikolwiek spadek:)

mój dzisiejszy obiad:



i mój strój na dzisiejsze wyjście na uczelnię:

koszula w kratę- sh | tregginsy- sh | parka- sh | workery- VICES WOMEN | torba- H&M (szafa.pl)


29 października 2013 , Komentarze (9)

Dopadło mnie paskudne choróbsko!
Od wieków zmagam się z chorymi zatokami,
każde przeziębienie= ból zatok,
jakby mi ktoś w nie szpilki wbijał.
Głowa pęka, z nosa się leje, w gardle jakiś glut, masakra.
Jak się domyślacie- przez to nie chodzę na siłownię
 i nie ćwiczę, nie czuję się na siłach.
Dziś już odrobinkę lepiej (nie zapeszam)
to wieczorem chociaż Tiffany i ABS zrobię może.

Jeśli o dietę chodzi to nie jest najgorzej.
Ostatnio wpadł mi cukierek i mleko Mullermilk,
ale dzisiaj jest póki co dobrze.
Jak do tej pory:
ŚNIADANIE: owsianka z bananem, żurawiną,
mandarynką i kiwi+ zielona herbata
II ŚNIADANIE: pół grahamki z masłem, sałatą,
wędliną i pomidorem+ banan
OBIAD: miseczka zupy kalafiorowej+ pół grahamki

zaraz lecę do HERTa po ciasteczka razowe,
zasmakowały mi, a mam chcicę na słodkie,
bo zbliża się @, może 2-3 takie ciasteczka
zaspokoją mój głód na słodkie.

27 października 2013 , Komentarze (12)

No się doczekałam:) miałam nie stawać na wagę pomiędzy cotygodniowymi ważeniami, no ale...nie mogłam się powstrzymać przed zobaczeniem tej 7 z przodu, no i doczekałam się:)

79,9 kg,
 czyli już z górki (mam nadzieję) !


Podchodziłam dzisiaj po raz trzeci do SKALPELA, ale utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że to jednak nie dla mnie. Znudziłam się po 14 minucie i więcej chyba nie podejmę się wyzwania, by go zrobić po raz kolejny. Pozostanę przy 10-minutówkach, łatwiej mi zrobić 4 10-minutówki aniżeli jeden Skalpel.

Trzasnę jeszcze MelB ABS i TIFFANY i lecę robić obiadek
:)

Mój S. wraca z pracy po 14:00, obiecałam mu na dziś pyszną wyżerkę;)
W tygodniu raczej tak nie gotuję, bo nie wyrobiłabym, robiąc dwa obiadki- dla siebie i dla niego.
On jest szczupły i dieta mu nie potrzebna, dlatego żywi się tym, co popadnie. Ale zauważyłam, że brzuszek mu rośnie, chciałabym mu jakoś przemówić do rozumu, że jak dalej nie weźmie się za jakąś aktywność to obudzi się z dużo większym brzuchem, ale on niestety nie bierze moich słów do siebie. Kiedyś ćwiczył, by fajnie zbudowany i dziwię się, że nie chce do tego wrócić, tak fajnie wyglądał:)

Dla niego robię kotlety schabowe z ziemniaczkami i duszoną marchewką
a ja dziś będę miała wątróbkę drobiową z cebulką, kaszą gryczaną i marchewka duszoną.
Sama jakoś szczególnie za schabowymi nie przepadam, więc nie będą mnie kusiły:)

Jutro kończy mi się karnet na siłownię, muszę koniecznie wybrać się tam, żeby go przedłużyć o kolejny miesiąc- to właśnie będzie mój prezent urodzinowy od S. Stwierdziłam, że wolę karnet niż jakies rzeczy materialne, bo właściwie to ja niczego aktualnie nie potrzebuję:)

potrzebuję jedynie SZCZUPŁEJ SIEBIE i ten karnet ma mi w tym pomóc;)


MIŁEJ NIEDZIELI:)

EDIT: do dzisiejszej aktywności dorzuciłam jeszcze 30 minut biegu:)

26 października 2013 , Komentarze (7)

80! :)

Spadek jest zaliczony:)
Mam chwilami wrażenie, że moja waga jest predestynowana do tego, by nie schodzić poniżej 80 kg...7 z przodu jeszcze nie była mi dana, wszystko przez ten wyjazd do domu, po którym przybyło mi odrobinę wagi. Ale nic, idziemy dalej, do przodu:)

EDIT

MENU:

ŚNIADANIE: kawałek pizzy (ciiii, nieduży i bez dodatków)
II ŚNIADANIE: jogurt pitny Jogobella 0%
OBIAD: zapiekanka brokułowo- makaronowa z cukinią
PRZEGRYZKA: żurawina i śliski suszone
KOLACJA: jajecznica z pomidorem i szczypiorkiem + grahamka z serkiem i wędliną + herbata

ogólnie ze 3 zielone herbaty dziś wypiłam:)

AKTYWNOŚĆ:

18 minut orbitrek
10 minut Tiffany
więcej się nie udało, bo coś mnie boleć zaczęło w klatce piersiowej

25 października 2013 , Komentarze (8)

Witajcie Kochane:)

czy tak samo jak ja cieszycie się z tego, że nadszedł weekend?:P
Co u Was? Jak dietowo i ćwiczeniowo?
Ostatnie dwa dni byłam na siłowni, ostro biegałam i robiłam brzuszki:D Dzisiaj miałam jakiś słabszy dzień i gorzej mi się biegało, ale nie poddałam się i wytrzymałam do końca:)




edit: rozszerzyłam swoją aktywność o


Mel B Totally Fit 20

oraz

10 min Booty Shaking Waist Workout :)

Stałam dzisiaj w markecie przed półką ze słodyczami, na pierwszy ogień poszły rodzynki w czekoladzie...tak stałam i stałam i chciałam kupić, ale kurde- powstrzymałam się;) potem (nie wiem po jaką cholerę) polazłam na żelki bo mi się zachciało, ale jak zobaczyłam, ile dwie żelki mają kcal to odeszłam szybciej, niż przyszłam:P Nie poznaję siebie:D

Nie wiem, czy jutro na wadze zobaczę jakiś spadek, bo ostatnio waga stała w miejscu, ale po cichu liczę na tę 7 z przodu:) To by mnie chyba najbardziej zmotywowało:)

iBardzo motywują mnie zdjęcia metamorfoz wrzucane na profil Chodakowskiej, ale kurde- ja nie potrafię z nią ćwiczyć, nie mogę no, nie idzie mi, nie podobają mi się jej ćwiczenia. Wolę Mel B i Tiffany, chyba przy nich jednak pozostanę.

Muszę się wyspowiadać...Wczoraj trafił mi się grzeszek w postaci czekolady, większej ilości czekolady. Zła byłam na siebie jak cholera. Ale co zrobię, mleko się wylało, trzeba się z tym pogodzić i iść dalej. Mam nadzieję, że ten incydent nie odbije się negatywnie na mojej wadze, BOŻĘ DOPOMÓŻ:D

Zbliża się @, zawsze był to moment, kiedy moja dieta się kończyła, bo nie mogłam oprzeć się pokusom. Ale tym razem TAK NIE BĘDZIE!


DZISIEJSZE MENU:

ŚNIADANIE: jogurt wiśniowy Jogobella 0%
OBIAD: zapiekanka brokułowa z makaronem SYMBIO ekologicznym razowym i dodatkami , z jajkiem sadzonym+ szklanka soku pomidorowego
PODWIECZOREK: kiwi + szklanka soku pomidorowego
KOLACJA: będzie sałatka z łososiem i pół grahamki

...i módlcie się za mnie jutro rano jak będę się ważyć:)



Porcja tekstów motywacyjnych:









23 października 2013 , Komentarze (8)

...stoi, stoi i stoi. Wiem, zawsze przychodzi ten moment, że organizm broni się przed utratą tego, co sobie tam nagromadził. Ale nie poddaję się, do przyszłego ważenia nie liczę na spadek, ale mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będzie lepiej:)

Wróciłam wczoraj z domu od mamy, nie było idealnie w 100%, ale nie było też najgorzej:) Obiad w postaci żeberek z kaszą gryczaną i buraczkami to nie tragedia, w porównaniu z tym, jak wcześniej wyglądały moje posiłki:)

Po powrocie wybrałam się na rower, bo niestety nie zdążyłam na siłownię (mam karnet tylko do 16:00).
Na rowerze przejechałam 25 km, objechałam całe miasto, spalając przy tym
573 kcal:)
Lepsza taka aktywność aniżeli żadna:D tym bardziej, że pogoda dopisuje i trzeba skorzystać z ostatnich takich ciepłych dni:)


Dziś ogólnie dobrze, póki co moją jedyną aktywnością dzisiaj był rower- na uczelnię i z powrotem, ale zaraz wskakuję w dresik i robię Mel B i Tiffany:)
A, no i dzisiaj miałam wf, czyli pseudo siłownia na uczelni zaliczona:P


MENU:

ŚNIADANIE: pół grahamki z serkiem fit, sałatą, wędliną, pomidorem, jajkiem i kiełkami+ mandarynka
II ŚNIADANIE: sałatka na bazie sałaty z łososiem, serem feta, kiełkami, pomidorem, kukurydzą i jajkiem +  mandarynka i jedna kulka
Fererro Rocher

OBIAD: zupa szpinakowa- pychota i bardzo mało kaloryczna;)
 

PODWIECZOREK: garść żurawiny

KOLACJA: grahamka z tym, co rano:)

a to mój wczorajszy outfit na wypad rowerowy:)
t-shirt z uroczym kotkiem- RESTYLE
dresy- VERO MODA/ sh
Nike Airmax/ sh
torebka- Atmosphere/ sh
bluza- ADIDAS/ sh




20 października 2013 , Komentarze (10)

Witajcie:) Jak mija wam niedziela?

Ja wstałam po wczorajszej imprezie urodzinowej około 10:00. Jeśli chodzi o samą imprezę to zjadłam hmm...chyba 3 podudzia z kurczaka, jedną kanapkę z ciemnego chleba z warzywami i wędliną, dwa kawałki bagietki z masłem czosnkowym i kilka kawałków bagietki z serem. Niby dużo, ale jak znam siebie- jeszcze 2 miesiące temu zjadłabym dwa razy tyle. Albo i trzy. Więc dumna z siebie jestem, że ho ho:) Dodatkowo- nie wzięłam nawet łyka gazowanego, wypiłam wodę 1,5 l i 2 kieliszki wina:)

Dzisiaj spędziłam przedpołudnie bardzo aktywnie- zaliczyłam
2,5 godziny siłowni :)
wiecie co? Im dłużej tam jestem tym mniej zmęczona się czuję i tym bardziej chcę tam być dłużej:)

60 minut bieżnia- 650 kcal
20 minut rowerek- 100 kcal
35 minut orbitrek-250 kcal

łącznie: około 1000 kcal dziś spaliłam:)


do tego dorzuciłam 130 brzuszków i trochę ćwiczeń na ręce i nogi.

Po powrocie zrobiłam sobie długa kąpiel z pianą, z płynem do kąpieli o zapachu czekolady, aż się wypić tę wodę chciało:D

Potem obiad, a na obiad dziś kasza gryczana z piersią z kurczaka w curry+ uduszone pieczarki, kiełki i pół pomidora.

Jutro jadę do mamci na dwa dni, dawno nie byłam w domu, pora nadrobić;) Trzymajcie kciuki, abym i tam trzymała dietę, bo w domu ciężko o wyrzeczenia:( Zakomunikowałam już mamie, żeby nie robiła żadnych schabowych, fasolki po bretońsku i innych tym podobnych specjałów:D

Dziś na śniadanie była Activia owsianka truskawkowa z ananasem, suszoną śliwką i żurawiną, które dodałam sobie sama:)



na obiad
kasza gryczana z piersią z kurczaka w curry+ uduszone pieczarki, kiełki i pół pomidora



a to wczorajsze kanapki na imprezę i wczorajsze śniadanko- omlet z warzywami






19 października 2013 , Komentarze (9)

Witajcie:) Tak jak obiecałam- jestem i dziś:)

1. WAŻENIE
Liczyłam po cichu na 7 z przodu, ale jednak to jeszcze nie dziś...
na wadze 80,5 czyli spadek od ostatniego ważenia to 2,3 kg:)
Ładnie:) bez jakichś wielkich wyrzeczeń, a z rozsądkiem i odrobiną ćwiczeń:)

łącznie w ciągu miesiąca jest 5,4 kg, ale sądząc po mojej zwichrowanej wadze- na początku mogłam ważyć więcej, ale nawet o tym nie wiedziałam. Ale przyjmijmy, że było to 85,9.

CHIŃCZYK
Cieszę się, na prawdę się cieszę, bo zauważyłam, że wiele "zdrowych" rzeczy weszło mi w nawyk, jak np: jedzenie kaszy gryczanej czy ciemnych bułek. Kiedyś dałabym się pokroić za ziemniaki, a teraz nawet jakoś o nich nie myślę i zastanawiając się nad obiadem, pierwsza w mojej głowie pojawia się kasza:)

Nie powiem, zdarzyło mi się kilka razy wyjść do 'chińczyka' z moim S. na obiad na kurczaka,  ale jak widzę, jakoś strasznie nie wpłynęło to na moja dietę. Oczywiście nie będę tego praktykować za często, w tym miesiącu po prostu nadarzyła się okazja, s zabrał mnie tam na urodziny:)

SŁODYCZE:
Zdarzyły mi się też słodkości, miałam kryzys w postaci tabliczki czekolady, ale wyrzuty sumienia mnie dopadły i kolejnego dnia rano poleciałam na siłownię.

SIŁOWNIA
Na siłownię chodzę 3-4 razy w tygodniu, głównie biegam i okupuje orbitrek. Stwierdziłam, że ćwiczenia cardio są w tym momencie dla mnie najlepsze.
Mój standardowy rytm ćwiczeń to:
teraz 50 minut bieżnia,
orbitrek od 20 do 40 minut,
brzuszki 100-150

ALLEGRO:

Zapraszam was też na moje ciuchowe aukcje na allegro;)

http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=7800471 


MENU:
Na menu nie narzekam, podoba mi się:) Rano jadam albo grahamkę z warzywami i kiełkami, albo owsiankę z dodatkiem żurawiny i suszonych śliwek, albo serek wiejski ze szczypiorkiem. Obiady to głównie kasza gryczana z kurczakiem, dla urozmaicenia robię różne dodatki i różne smaki sosów, makaron ze szpinakiem.

Tak wygląda moje menu z ostatniego tygodnia:)











Nie mogę się teraz poddać! Osiagnęłam już tyle, ile chyba jeszcze nigdy!
dziś impreza urodzinowa, pewnie zjem co nieco, ale mam nadzieję, że w mniejszej ilości, niż zwykle bym to zrobiła.
A jutro rano- siłownia!!!:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.