Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od zawsze byłam taka, jaka jestem teraz- niewymiarowy pulpecik (mały biust, duuuuży brzuch). Były momenty, że na prawdę pogodziłam się z tym, jaka jestem, jednak konsekwencją każdego takiego momentu były 3 kilogramy więcej, bo przestawałam się kontrolować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91066
Komentarzy: 1299
Założony: 1 maja 2012
Ostatni wpis: 19 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emiiily

kobieta, 34 lat, Legnica

165 cm, 78.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 grudnia 2013 , Komentarze (15)



Jestem już po kolonoskopii. Bólu jako takiego nie było
gorsza była noc "przed" bo leki zrobiły swoje,
biegałam do toalety dosłownie co 20 minut
więc spania nie było.
Dalej się męczę z lataniem do wc, bo leki jeszcze działają.
Wodą mineralną już rzygam, wypiłam wczoraj z 4 litry.
Oby jutro było już lepiej.

Badanie nie było jakoś szczególnie nieprzyjemne,
atmosferę rozładował młody pan pielęgniarz;p
Jedyny moment, w którym bolało to faktycznie tak jak wiele z Was pisało- podczas wtłaczania powietrza. Ale trwał max 5 sekund i był do zniesienia.

Zmian w jelitach brak, co mnie bardzo dziwi,
z jednej strony to dobrze, ale z drugiej-
nadal nie wiem, co jest przyczyną moich dolegliwości.

Na 27 grudnia jestem zapisana na gastroskopię,
bo lekarz powiedział, że problem może jeszcze
występować w żołądku.

Dzisiaj o diecie nie ma mowy, prawie 2 dni nic nie jadłam.
Rzuciłam się na słodycze, ale żołądek mi się skurczył na tyle,
że wcisnęłam w siebie trochę i więcej nie jestem w stanie.
Zrobiłam sobie spaghetti, żeby stanąć na nogi, ale zjadłam raptem 4 łyżki,
więcej nie jestem w stanie.

Padam na pysk, mam nadzieję, że tej nocy się wyśpię i jutro będę jak nowo narodzona:)
Bo od jutra muszę wbić się znowu w dietowy rytm:)

Dodatkowo od wczoraj smarkam, kicham, prycham, podciągam nosem
ogólnie rzecz biorąc- witaj przeziębienie!;/

Jeden dzień bez jedzenia zrobił swoje- dresy same lecą mi z tyłka, ale wlałam w siebie tyle wody, że waga nie jest wiarygodna.

Idę dalej odpoczywać a jak wydobrzeję to pozaglądam do Was i pokomentuję:)

5 grudnia 2013 , Komentarze (16)



Te z Was, które czytają mój pamiętnik w miarę regularnie na pewno wiedzą, że jutro mam kolonoskopię, tym samym dzisiaj muszę się do niej przygotować.
Dzień dzisiejszy upływa pod znakiem picia wody, hektolitrów wody, tyle wody to ja w życiu swoim chyba nie wypiłam. Nie mogę jeść żadnych stałych posiłków, najlepiej żebym w ogóle nic nie jadła (stąd też tytuł posta). Zgodnie z ulotką mogę zjeść jajko i twarożek- tak też poczyniłam na obiad, bo bym chyba z głodu umarła. Miałam sobie jeszcze machnąć bulion ale nie zdążyłam, a z racji iż za chwilę przyjmuję pierwszą dawkę lekarstwa- nie zdążę już go wypić.

 Samopoczucie ogólnie na minus, bierze mnie przeziębienie, chodzę zmęczona i senna:/

Referat zaliczyłam, więc to jak najbardziej na plus:)

Żeby nie myśleć za bardzo o jedzeniu- poszłam do Carrefoura, kupiłam przedłużacze i lampki świąteczne i nieco przystroiłam pokój. Udało mi się dzisiaj kupić też bardzo niedrogo nietypową choinkę- moim zdaniem jest cudowna:) Ją ozdobiłam bezbarwnymi lampkami.




MENU:
śniadanie: herbata zielona
II śniadanie: woda
obiad:
jajko na twardo + pół serka wiejskiego
podwieczorek: woda
kolacja: woda, woda, woda i woda...woda
;p



Buziaki:) Trzymajcie za mnie jutro kciuki, żeby nic nie bolało:)

3 grudnia 2013 , Komentarze (20)



Witajcie;)
 Bardzo Wam dziękuję za wszelkie cenne rady, dotyczące badania. Podniosłyście mnie na duchu, sprawiłyście, że mniej obawiam się samego badania, bardziej martwi mnie ten dzień "przed", bo wtedy mam zajęcia na uczelni, wygłaszam referat itp. Ale nie chcę teraz o tym myśleć.

Dzisiejszy dzień miałam poświęcić na przygotowanie się do wyżej wspomnianego referatu, ale niestety nie udało mi się to:/ Jak zwykle z resztą, mam manię odkładania wszystkiego na ostatnią chwilę, kiedyś się to na mnie niemiłosiernie zemści! ZAWSZE, ale to ZAWSZE wszystko robię ostatniego dnia, nie potrafię zaplanować sobie, że to robię dziś, a tamto jutro i mam spokój przez najbliższe dni aż do dead line'u. Nie byłabym sobą, gdybym odwaliła robotę wcześniej i byczyła się przez resztę czasu:P

Ten czas poświęciłam dzisiaj na ćwiczenia. Moja aktywność w dniu dzisiejszym:

MEL B ABS
MEL B ćwiczenia na nogi
MEL B ćwiczenia na ramiona
MEL B ćwiczenia na pośladki
TIFFANY boczki
30 minut biegu w terenie


Wpadłam dzisiaj znowu do sh zaopatrzyć się w jakąś zwykłą bluzkę bawełnianą (edit: JUŻ WIEM, ŻE BAWEŁNA JEST BŁĘDEM WIĘC WKRÓTCE POŚWIĘCĘ TROCHĘ CZASU NA POSZUKANIE CZEGOŚ PORZĄDNEGO DO BIEGANIA) z długim rękawem, która ma mi posłużyć pod bluzę, jak biegam w terenie. Powietrze jest wyjątkowo chłodne wieczorami, nie mam stricte profesjonalnej "wyprawki" do biegania więc posiłkuję się tym, co jest u mnie dostępne. Jedynym profesjonalniejszym akcentem, który posiadam, są buty do biegania i legginsy "oddychające"

Wiecie co? Pokochałam bieganie:) Tak jak kiedyś nienawidziłam biegać, tak teraz uwielbiam:)

Dietowo dzisiaj na PLUS:)
Zjadłam porządne śniadanie-dopiero o 10:30 bo wstałam dziś wyjątkowo późno i dlatego też pominęłam drugie śniadanie.

ŚNIADANIE: grahamka z chudym twarożkiem, sałatą, wędliną z indyka i kiełkami, 5 plasterków ogórka, kawałek papryki czerwonej i pomidora + jajecznica z dwóch jaj z dwiema parówkami (87% mięsa drobiowego)

OBIAD: makaron razowy z brokułami, kawałkiem pomidora, duszonym kurczakiem i sosem serowo- pieczarkowym

PODWIECZOREK: 2 ciastka BelVita

KOLACJA:
serek wiejski z truskawkami + banan


PICIE: 3 duże herbaty zielone



A co u Was? Poćwiczyłyście dziś? Czy jednak wybrałyście alternatywę w  postaci kanapy i telewizji? Ja zawsze jestem na siebie zła, jak zmarnuję cały dzień przed telewizorem:/

Buziaki;) Ja lecę na Masterchefa Australia na TLC:)

2 grudnia 2013 , Komentarze (43)



Dosłownie zasypujecie mnie komentarzami, to bardzo miłe:) Cieszy mnie fakt, że mogę być dla kogoś motywacją- póki co tak się nie czuję, ale może za kolejne kilka kilogramów? Kto wie:)

Dzisiejszy poranek spędziłam u gastrologa. W piątek będę miała wykonywane badanie- kolonoskopię. Miała któraś z Was? Jak doznania? Bardzo boli? Słyszałam, że jest to dość nieprzyjemne badanie. Jeśli miałyście jakieś doświadczenia z tym związane- napiszcie, podnieście mnie na duchu bo na samą myśl o tym aż się boję.
Diagnoza- podejrzenie wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Z jednej strony boję się jak cholera, ale z drugiej chcę mieć to już za sobą i dowiedzieć się tak na prawdę, co mi jest i z czym się od trzech lat męczę. Dzień przed badaniem czeka mnie totalna dieta- muszę przede wszystkim mnóstwo pić, aby oczyścić jelita, a jedyne dopuszczalne jedzenie to rzeczy płynne, jakiś bulion etc. Do tego MUSIAŁAM wykupić lek do rozpuszczania w wodzie, który TRZEBA wypić przed zabiegiem i który kosztuje aż 60 zł:/ takie leki powinny być tanie, w końcu są one niezbędne do wykonania badania:/

Przez stres związany z wizytą u lekarza nie zjadłam śniadania- dopiero koło 12 zjadłam banana, który pełni dziś funkcję śniadania numer jeden i numer dwa. Kiepsko. Ale wpadek nie było:)
_______________________________________________________________
Z rzeczy przyjemniejszych- byłam dzisiaj w sh:) i kupiłam sobie rurki bojówki moro (marzyłam!) i aztecki sweter z New Looka:) Uwielbiam takie oversize'owe luźne swetry. Jeju, jestem secondhand-holiczką;) ale mojemu lumpeksowemu zakupoholizmowi poświęcę kiedyś oddzielny wpis:)
GRATIS- fotka sprzed dzisiejszego treningu:)



Przechodząc przez centrum handlowe natrafiłam na niedawno otwartą mydlarnię, zaszłam..i ujrzałam całe kosze wosków z Yankee Candle! Poleciałam szybko kupić kominek i zaopatrzyłam się na próbę w jeden zapach- Red Apple Wreath. Cudowny zapach świąteczny, pachnie jabłkami z cynamonem, choinką i ogólnie w 100% kojarzy się ze świątecznym klimatem:) Już wiem, że w najbliższym czasie nabędę jeszcze kilka innych zapachów, bo aromat w mieszkaniu jest niesamowity!!! Jeśli nie próbowałyście- to jak najbardziej Wam polecam:)





AKTYWNOŚĆ:
20 minut total fit trening z Mel B
Tiffany boczki


Dzisiejsze menu:

ŚNIADANIE: banan
OBIAD:
pstrąg z piekarnika z 4 małymi ziemniakami, połową pomidora i ogórkami z chilli (przygotował mój S;>)


DESER:
2 ciastka BelVita
PODWIECZOREK: szklanka mleka bananowego Muller Milk
KOLACJA: szklanka mleka bananowego + pół grahamki z chudym twarożkiem, sałatą, pomidorem, ogórkiem, wędlina z indyka i kiełkami+ pół brzoskwini

+ 2 herbaty Lipton, w tym jedna waniliowo- karmelowa, pychota;)





1 grudnia 2013 , Komentarze (33)



Na wstępie bardzo chciałabym Wam podziękować za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem:)
Co dzisiaj u Was słychać? Ja nastrój mam dziś straszny, dlatego postaram się przełamać go pogodnym wpisem. Może się poprawi:)

Wczoraj zorientowałam się, że ubyło mi już 10 kilogramów. 10 kg w 71 dni, czyli lekko ponad 2 miesiące. Wiecie co? W życiu nie spodziewałam się, że uda mi się schudnąć 5 kg, a co dopiero 10! Żałuję strasznie, że nie zrobiłam sobie zdjęcia porównawczego z wagą 86 kg, ale wtedy jak ognia unikałam obiektywu aparatu i nie sądziłam, że w ogóle schudnę, raczej myślałam, że te zdjęcia dobiją mnie jeszcze bardziej. Odnalazłam jakieś zdjęcia z sierpnia z wakacji w Warszawie, na których osiągnęłam apogeum swojej wagi, ale z foto-porównaniem zaczekam, aż waga pokaże 70 kg:)

W końcu nie skończyło się tylko na pustych deklaracjach, których wszyscy dookoła mieli dość, wiedząc, że i tak nie wytrwam w postanowieniach. W końcu wytrwałam dłużej niż dwa tygodnie! Zrozumiałam, że mówiąc sobie:"tego Ci nie wolno!" przynoszę skutek odwrotny i od razu mam ogromną ochotę na tę właśnie rzecz.Chyba już pojęłam, na czym polega zdrowe odżywianie i chyba wypracowałam już w sobie pewne nawyki.

KIEDYŚ:
- jadłam każdego dnia kopę ziemniaków na obiad
- jako przekąskę piłam Colę albo inne napoje słodzone
- na imprezach zażerałam się chipsami, paluszkami i piłam drinki z napojami słodzonymi
- używałam dużo tłuszczu, smażyłam, rzadko gotowałam i piekłam
- praktycznie wcale nie jadłam warzyw
- w dni jak niedziela na obiad serwowaliśmy sobie kebab albo pizzę
- wracając po pracy (22-23) jadłam kolację (nie muszę chyba dodawać, że zdrowa nie była?)
- moim ulubionym posiłkiem była bułka pszenna z masłem (często w ilości x3)
- praktycznie nie piłam wody niegazowanej
- nie piłam zielonej herbaty
- nie potrafiłam żyć bez słodyczy, dalej nie potrafię, ale nauczyłam się dawkować ich ilość:)
- aktywność:tu się przyznam, że zawsze sporo chodziłam, ale to tylko chodzenie- nie ćwiczenia
- jadłam nie 5 a z 10 posiłków dziennie, moją przekąską była np: bułka pszenna z masłem albo z pasztetem

TERAZ:
- ziemniaki zastąpiłam kaszą gryczaną i ciemnym makaronem
- moją przekąskę stanowią owoce lub jogurt, Coli unikam jak ognia
- na imprezach nadal zjem 3-5 chipsów ale na tym koniec, piję też alkohol ale z umiarem:)
- jak smażę to na odrobinie oliwy, częściej podduszam czy gotuję na parze
- dodałam do swojej diety warzywa dostępne w sklepach: pomidory (na kanapkę albo do sałatki do obiadu), ogórki, szczypiorek, papryka etc
- w niedzielę nie jem już pizzy ani kebabów:) jem to, co w ciągu tygodnia, czyli makaron, kasza, ryby, kurczak, wątróbka
- kolację jem około godziny 20:00, bo późno chodzę spać, nie jem już po 22!
- teraz bułkę pszenną zastąpiłam ciemnym pieczywem z wędliną drobiową i serkiem zamiast masła
- staram się pić wodę, chociaż nadal mi nie smakuje;p
- mam w szafce chyba z 8 rodzajów zielonej herbaty:)
- słodycze jem, ale rozsądnie, jak mam napady to zastępuję je daktylami, są równie smaczne i w smaku przypominają mi czekoladę:)
- moja aktywność to przede wszystkim bieganie, siłownia i dywanówki
- jem 5 posiłków dziennie, czasem 4, zdarza mi się podjeść, ale raczej coś zdrowszego i nie w takiej ilości, jak wcześniej

to są tylko wybrane zasady, które przyszły mi akurat do głowy. Jadłam o wiele więcej i o wiele więcej mogłabym tu napisać.
_________________________________________________________
Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku.
Nadal zjem ziemniaki, napiję się łyka Coli czy zjem kawałek pizzy, ale z umiarem i rozsądnie. Wyćwiczenie w sobie zdrowych nawyków nie polega na tym, by z dnia na dzień radykalnie zostawić wszystko to, co się tak lubiło kosztem zdrowych posiłków. Jak ktoś tak potrafi to podziwiam i zazdroszczę- też bym tak chciała:)  Ja musiałam stopniowo przestawić się na ciemne pieczywo, na warzywa czy stopniowo rezygnować ze słodyczy.

Z każdym straconym kilogramem moja motywacja jest o ten 1 kg cięższa i większa:)
70 kg jest w zasięgu ręki, raczej nie do Sylwestra ale może do końca stycznia?:) Ustaliłam sobie, że 70 kg osiągnę do 15 lutego... więc mam czas:)
Moim drugim celem będzie 65 kg i ogarniecie brzucha, bo to on wygląda najgorzej, jest największy i najmniej z niego spada.
_____________________________________________________________
Ze spraw bardziej aktualnych:
wczoraj na kolację przed imprezą skusiłam się na dwa pieczone podudzia z kurczaka (bez skóry) i garść frytek+ 2 drinki, które przypuszczam spaliłam w klubie i wracając piechotą do domu około 6 km:)

Przestałam już płakać i pluć sobie w brodę, jak zjem coś, czego powinnam unikać. Szkoda czasu na zamartwianie się:)

Dzisiejszy poranek spędziłam na siłowni, więc aktywność dziś na duży plus:)
Musiałam się dzisiaj porządnie zresetować!


BIEŻNIA: 62 minuty w tym:
- 32 minuty biegu (340 kcal)
-30 minut szybkiego chodu pod górę (400 kcal)
ORBITREK: 28 minut (280 kcal)
BRZUSZKI: 100
WEWNĘTRZNA STRONA UD:
15 powtórzeń x 5 serii

ŁĄCZNIE: ponad 1000 kcal:)

MENU:
ŚNIADANIE:
grahamka z chudym twarożkiem, wędliną drobiową, pomidorem, ogórkiem i kiełkami
OBIAD: makaron razowy SYMBIO z duszonym kurczakiem, szpinakiem, brokułami i kalafiorem oraz pomidorem
DESER: Kinder MaxiKing
PODWIECZOREK: Monte (moja zmora;p)
KOLACJA: jogurt malinowy light z wiśniami, bananem, ciastkiem Belvita i połową brzoskwini

+ 2 duuuże zielone herbaty



I muszę się pochwalić- wcisnęłam się w płaszczyk, który od dwóch lat niestety nie chciał dać się zapiąć:D



Pytałyście też o stojak na biżuterię- pokażę Wam cały "mój kącik":)




i moje wczorajsze zakupy:) W KOŃCU znalazłam pasujące na mnie legginsy ze skórzanymi wstawkami:) są ze sklepu SINSAY, ale nieco różnią się od tych, mają u góry wstawki wszyte na skos, a nie na prosto. Kupiłam też urocze kolczyki:)




Lecę poczytać, co u Was:)


29 listopada 2013 , Komentarze (30)



Witajcie!!!:) Już weekendujecie?

Dzisiaj było ważenie no i jest spadek!;)
Całe 0,8 kg, czyli na wadze zobaczyłam dziś 76,2 kg! Znając siebie- zważę się też pewnie jutro i w niedzielę, a potem znów cały tydzień spokoju i kolejne ważenie w piątek:)
Coraz bliżej 75:)

Jak dobiję do upragnionej 70-tki to poszukam jakichś zdjęć z okresu 86 kg i porównam z czymś aktualnym:) Żałuję, że nie zrobiłam sobie zdjęć w tym właśnie celu "przed" rozpoczęciem odchudzania.

Właśnie skończyłam ogarniać sprzątanie szafki. Wymyśliłam sobie stojak na biżuterię
(UWAGA: zrobiłam go ze stojaka na kubki)
, który koniec końców jest za wysoki na moją szafkę (przeszkadza mu półka na górze) więc ją zdjęłam i od razu moim oczom ukazała się biała ścianka- w sam raz na tablicę motywacyjną:) Jak coś tam urządzę to na pewno Wam pokażę.

Dzisiejszy dzień dietowo byłby okej, pomijając dwa ciastka kokosowe, Monte i Kinder Pingui -.- ale za to poszalałam na siłowni, więc sobie wybaczam. Pokłóciłam się z S. więc Monte i Kinder Pingiu były zjedzone emocjonalnie i w nerwach. I tak sukces, bo stałam już przy kasie z czekoladą, ale w porę się ocknęłam i odłożyłam na półkę. Chciałam ją wziąć z zamiarem zjedzenia 3 kostek, ale JAK ZWYKLE skończyłoby się na całej tabliczce.

Rano wpadłam na siłownię i skończyło się na:
BIEŻNIA- 60 minut | 700 kcal
ORBITREK- 13  minut | 110 kcal
BRZUSZKI- 100
WEWNĘTRZNA STRONA UD- 5 serii x 15 powtórzeń

MENU:
ŚNIADANIE: 3 kromeczki z bagietki wieloziarnistej z chudym twarożkiem, wędliną, kiełkami i szczypiorkiem, jajko na miękko i pół pomidora z pieprzem
II ŚNIADANIE: dwa ciastka kokosowe
OBIAD: wątróbka z połową woreczka kaszy gryczanej i sałatką warzywną
PODWIECZOREK: Kinder Pingui i Monte
KOLACJA: dwa kawałki wątróbki



a to mój dzisiejszy outfit:D Pidżama- pajacyk w czaszki, znaleziona w sh za 5 zł:P

Jutro mam w planach posprzątanie pokoju i obmyślenie taktyki dekoracji mieszkania na święta;) Czaję się już na jakąś małą choinkę (bo nie mamy wiele miejsca w pokoju).

A Wy już zastanawiacie się nad świąteczną dekoracją domu/mieszkania?:)

28 listopada 2013 , Komentarze (17)



Przeżyłam dzisiejszy dzień, czekałam na ten moment od poniedziałku!:) Kolokwia raczej zaliczone, nie było tak tragicznie, jednakże myśl o nich nie dawała spokoju od tygodnia- teraz czuję taki spokój ducha:)

Dietowo nie najgorzej, niewiele dziś jadłam z racji stresu spowodowanego kolokwiami. Spędziłam prawie cały dzień poza domem, co też nie wpłynęło pozytywnie, no ale...cóż poradzić.

Udałam się po zajęciach do Rossmana na zakupy życia (korzystając z ostatnich godzin promocji -40%) a z czym wyszłam ze sklepu? Z dwoma lakierami do paznokci (znowu?) i z żelem antycelulitowym- wyszczuplającym z Eveline, dokładnie tym:


Właśnie się nim wysmarowałam, rzekomo przy stosowaniu zdrowej diety i ćwiczeniach ma zdziałać cuda, ujędrnić skórę i zredukować rozstępy i celulit, zobaczymy. Wiele dziewczyn na wizażu krytykowało jest efekt chłodzący, mi się on niesamowicie podoba, jest bardzo przyjemny:) Za 4 tygodnie Wam napiszę, czy cokolwiek to daje. Nigdy nie wierzyłam w cudowne kremy czy żele, ale dam mu szansę się wykazać:)

Nie udało mi się dziś pobiegać- dopadła mnie @ i jakoś nie czułam się na siłach biegać po osiedlu z pobolewającym brzuchem, ale za to poćwiczyłam w domu:)

AKTYWNOŚĆ:
ORBITREK- 33 minuty
(w ostatnich 10-ciu minutach dołączyłam wymachy rękami z butelkami wody, coś w stylu ćwiczenia, jakie wykonuje Mel B w 20-minutowym treningu całego ciała)
TIFFANY BOCZKI
Mel B ABS
______________________________________________________
MENU:
ŚNIADANIE: jogurt brzoskwiniowy
II ŚNIADANIE: mandarynka
OBIAD: sałatka z sałatą, pomidorem, kukurydzą, czerwoną fasolą, kiełkami brokuła, jajkiem i  piersią z kurczaka
KOLACJA: 4 małe kromeczki odkrojone z bagietki wieloziarnistej z wędliną drobiową

wiem, biedny początek dnia, ale czwartki zawsze mam tak rozwalone, bo większość dnia spędzam poza domem;/

obiad



a to mój dzisiejszy ootd:


koszula- h&m | tregginsy- sh | torba- sh | łańcuch, zegarek- Allegro | bransoletka- Szachownica | buty- sh

27 listopada 2013 , Komentarze (13)



Pora wziąć się w garść, bo chyba zapominam, po co tak na prawdę wzięłam się za siebie. Nie chcę odpuścić, potrzebuję dnia odpoczynku, relaksu i wyciszenia. Piątku- nadchodź szybciej!!! Chwilami jest mi coraz ciężej zahamować swoje pokusy i sięgam- to po ciastko, to po inny "podjadacz". Dzisiaj nie jestem z siebie dumna, bo skusiłam się (witaj @!) na 4 ciastka kokosowe w czekoladzie i kilka/naście(?) frytek.
Jednym słowem- podjadanie wzięło dziś górę.

Teraz siedzę i wkuwam na jutrzejsze kolokwia...termodynamikę, przemiany energetyczne substancji-.-

Ostatnia moja aktywność to były przedwczorajsze ćwiczenia- Tiff, Mel B i bieganie. Wczoraj nie ruszyłam dupy bo wieczorem ogarniałam materiały i notatki do dzisiejszej nauki, oczywiście nie wygospodarowałam czasu na ćwiczenia, bo po co:/ a upragniona waga i sylwetka się oddala i oddala...i oddala.

Z rzeczy dobrych- pomalowałam sobie paznokcie na śliczny biały kolor lakierem z WIBO, kupionym na przecenie -40% w Rossmanie:)

Druga dobra rzecz- na śniadanie była owsianka, a na obiad makaron ze szpinakiem i kurczakiem.

Trzecia- postanowiłam zrobić sobie tablicę motywacji, która zawieszę na ścianie, wrzucę na nią hasła motywujące i niech mnie ręka Boska broni, jak przyjdzie mi do głowy przeciwstawić się tym postulatom:) Pochwalę się jak będzie już gotowa:)

Czwarta- postanowiłam zakupić trochę gadżetów świątecznych (i nie tylko) do mieszkania, z racji iż dostaliśmy zwrot nadpłaty za ogrzewanie i zapłacimy w tym miesiącu niższy czynsz- te pieniądze przeznaczyć chcę na ładną choinkę i dodatki:) mam w planach niedużą choinkę, lampki, dekorację na balkon, szkatułkę na biżuterię, ramki na zdjęcia i wieszaczek na naszyjniki.

Dzisiejszy nastrój kiepściutki, ale jutro po 17:00 (po kolokwiach) będzie lepszy:) Od razu jadę do Rossmana, żeby załapać się na ostatnie godziny promocji:) Muszę zaopatrzyć się w jakiś fajny bronzer, może lakier do paznokci i podkład.

Piątek będzie dniem totalnie dla mnie- rano wyskoczę na siłownię, potem zrobię jakiś fajny obiad, pójdę na zakupy spożywcze na weekend, wezmę kąpiel, nałożę maseczkę i takie tam;P a wieczorem obejrzę jakieś filmy, bo mój S. będzie szedł do pracy na nockę.

DZISIEJSZE MENU:

ŚNIADANIE: owsianka z czerwonymi owocami, z dodatkiem wiśni i malin
II ŚNIADANIE: 2 parówki drobiowe (83% mięsa drobiowego) i grahamka z serkiem fit i szczypiorkiem
OBIAD: makaron razowy z kurczakiem w curry, z brokułami, szpinakiem i pomidorem
PODWIECZOREK: kilka mandarynek
KOLACJA: jeszcze nie wiem

PODJADANIE: garstka żurawiny, kilka/naście(?) frytek z piekarnika, 4 ciastka kokosowe w czekoladzie

Kopnijcie mnie w tyłek! Ale tak porządnie!


25 listopada 2013 , Komentarze (11)



Witajcie w ten jakże ponury poniedziałek!:) Co u Was?
Ja powoli usiłuję zabrać się za referat na jutrzejsze zajęcia. Mam nadzieję, że internet będzie mi pomocny, bo bez niego ani rusz:P
Dzień dietowo tak +/-,  wszystko za sprawą bułki słodkiej, którą zjadłam na śniadanie, bo oczywiście po co robić sobie śniadanie na uczelnię? Eh. Ale za to obiad zjadłam grzecznie:)

ŚNIADANIE: bułka słodka -.-
II ŚNIADANIE: parówka drobiowa
OBIAD: duszony filet z kurczaka w curry z brokułami i odrobiną sosu jogurtowo- czosnkowego (bez majonezu)
DESER: 3 ciastka Belvita + garstka daktyli
KOLACJA: bułka fitness z masłem, wędliną i pomidorem+ szklanka soku jabłkowego

AKTUALIZACJA! AKTYWNOŚĆ!!!
55 MINUT BIEGU- 640 KCAL
MEL B ABS
TIFFANY BOCZKI


a to mój obiadek:) Zostało mi trochę kurczaka na jutro więc jutro zjem ze szpinakiem:)


 Pora przystopować, bo jak tak sobie będę pozwalać i robić dzień dziecka to nawet się nie obejrzę, jak 9 zrzuconych kilo szlag trafi!

Zaszłam dziś do Biedronki i zaopatrzyłam się w kubek termiczny. Mam nadzieję, że będzie trzymał dobrze ciepło i że nie będzie przeciekał, oby! Póki co herbata jest w nim 2,5 godziny i nadal jest bardzo gorąca:) Mam taki sam jak pierwszy od lewej, ale krwistoczerwony z czarną nakrętką.


Lecę pisać, a Wasze pamiętniki poczytam pewnie wieczorem, jak S. pójdzie do pracy i jak wykonam wszelkie obowiązki, które dziś jeszcze muszę zrobić.

Buziaki!!:)

24 listopada 2013 , Komentarze (11)




Witajcie Kochane:) Jak mija Wam niedziela?
Ja dopiero zjadłam śniadanie, bo wstałam po 9:00 i poleciałam na zakupy spożywcze, bo nie miałam nawet niczego rozsądnego na pierwszy posiłek dnia.
Wczoraj wróciłam od mamy, pojechałam do niej w piątek. U mamy jak u mamy- zawsze lodówka pełna, obiad przygotowany. Mama zrobiła pierogi. Skusiłam się na około 2 lub 3, jednak na obiad zrobiłam sobie kurczaka i kaszę (yeah!). Niestety @ się zbliża i skusiłam się też na słodycze, zjadłyśmy po kilka cukierków:/ Ale się nie załamuję, bo cóż ma jeden dzień słabości do ponad 60 dni, które już za mną?:) i kilkudziesięciu, które jeszcze przede mną?:) Piątek i sobota zatem dietowo średnio, ale poprawię się w tygodniu, obiecuję to sobie i Wam. Wczoraj na deser zjedliśmy z S. budyń waniliowy z dodatkiem wiśni i malin ze słoiczka, które przywiozłam z domu, pychota:)
Z ćwiczeniami też kiepsko, muszę popracować nad tym, by ćwiczyć więcej, zdecydowanie!

Jejuuu, mam tyle nauki, tyle zadań do przygotowania na ten tydzień na uczelnię, a tak mi się nie chce, motywacjo przybądź!!!

Wyniki u lekarza średnio- TSH niby w normie, ale za to glukoza lekko powyżej normy i cholesterol też. Kurcze, a od 2 miesięcy praktycznie nie jem tłustego i smażonego, nawet nie chce wiedzieć, jak wysoki cholesterol miałam przed dwoma miesiącami:/ Poza tym lekarka pochwaliła mnie, że udało mi się schudnąć mimo niedoczynności tarczycy:) Zapisałam się też do gastrologa, bo muszę zacząć leczyć ten nieszczęsny zespół drażliwego jelita, a po weekendzie rejestruję się do ortopedy, bo jak chyba kiedyś wspominałam- mam problemy z kolanem i nawet przykucnąć nie mogę, bo czuję, jakby mi ktoś młotkiem roztrzaskiwał kolano.

EDIT: siłownia zaliczona:)

bieżnia- 55 minut | 660 kcal
orbitrek- 20 minut | 180 kcal
brzuszki- 100


MENU:

ŚNIADANIE: grahamka z serkiem fit, wędliną, pomidorem i szczypiorkiem, 2 paluszki surimi, jajecznica z dwóch jajek, z parówką drobiową (83 % mięsa) i szczypiorkiem + szklanka soku pomidorowego
OBIAD: kotlet mielony z ziemniakami i sałatką warzywną
PODWIECZOREK: 4 kostki gorzkiej czekolady ze skórką pomarańczy
KOLACJA: dopiszę



Lecę poczytać, co u Was;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.