Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pracuję nad sobą... znów. Tym razem z większa motywacją. Chciałabym wygrać z moją otyłością. ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32119
Komentarzy: 910
Założony: 4 grudnia 2012
Ostatni wpis: 25 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Rayen

kobieta, 32 lat, Gdańsk

167 cm, 75.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do początku lipca (urlop) 75kg lub mniej :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lutego 2016 , Komentarze (2)

Nie ma lekko - okazało się że części do mojego orba nie są łatwe do zdobycia.
Niby to takie same części jak w zwykłym rowerze. Ośkę dostałam, z tulejką jest gorzej. Trzeba szukać po sklepach z częściami motoryzacyjnymi ;P
Póki co muszę więc mojego przyjaciela odstawić i pogodzić się z faktem, że pozostały mi ćwiczenia z Chodakowską, Mell B., Jillian...
Swoją drogą - PLANK KROK 2 wykonany :) Tym razem czułam mocno nadgarstki. Jak sobie z tym poradzić... (mysli)

Dziś jadę do rodzinnego domu na weekend. Kiedyś mówiłam na to "wracam do domu" jednak... jak właściwie definiować teraz dom? Nie czuję już, że to MÓJ dom. Oni też chyba zaczęli traktować mnie bardziej jak gościa. Wszak mieszkam już w Toruniu ładny kawał czasu.
Wiem że będzie to ciężki czas - codzienne spotkania z babcią, które dostarcza mi wiele bólu...
Mam nadzieję, że uda mi się z nią normalnie porozmawiać, jak zawsze gdy tam wracam. Muszę ją wspierać, zwłaszcza że jest już bardzo blisko dzień, w którym przyjdzie do niej lekarz z hospicjum. Wówczas wszystko stanie się takie oczywiste...

Jadłospis

Wczoraj
Obiad: Warzywa chińskie z ryżem (warzywa miały "sos" na bazie wody i przypraw - curry, imbir, ostra papryka, łyżeczka miodu, kilka kropel octu winnego) - Azjatycko ;) I brak gotowych sosów! (uff)
Kolacja: Ciemna bułka z ziarnami (pół z twarożkiem i sałatą, pół z śledzikiem w pomidorach z cebulką)

Dziś
Śniadanie: Ciemna bułka z twarożkiem i 2 plasterki pomidora + Kawa z mlekiem i cynamonem
II Śniadanie: Owsianka z jabłkiem
Obiad: Reszta warzyw z wczoraj + podduszony na patelni cyc z kurczaka (smażony na wodzie).

Kolacja będzie zagadką, bo jeszcze nie wiem co uda mi się zrobić u rodziców. ;)

11 lutego 2016 , Komentarze (5)

Dzień drugi rozpoczął się skandalicznie! Nie mogłam podnieść się z łóżka! 
Wczoraj miał być Orbitrek, ale mój zacny lokator/majsterkowicz postanowił go naprawić w dniu treningu. Może i dobrze, bo okazało się, że jest coś nie tak z ośką. Dziś ma mi to nareperować i będzie cacy. 

Zamiast tego chciałam poćwiczyć chociaż jakieś dywanówki... i skończyło się na "wynalezieniu" Planka. Wyzwanie spodobało mi się na tyle, że podjęłam się go od razu. 

Ktoś ze mną? ;)
Uwierzcie, że to 15 sekund już daje jako taki pogląd na całość.
Pierwszy tydzień powinnam dać radę bez większych skandali, ale później będą katusze :P Zwłaszcza że od kiedy pamiętam, nie ufam swoim rękom. Nie byłam w stanie zrobić nigdy "gwiazdy", czy stanąć na rękach, bo zawsze jedna z rąk się "załamywała". Może dzięki temu ćwiczeniu trochę sobie pomogę.

Zaobserwowałam jeszcze dość dziwne zachowanie mojej wagi.
Zwykle jest tak, że człowiek rano waży mniej, prawda? Ja z ciekawości weszłam na wagę też wieczorem i miałam prawie kg mniej niż rano. ^^' To już kolejny taki przypadek w moim wypadku. I co jeszcze ciekawsze - rano wchodzę w pidżamie i bez wcześniejszego jedzenia. Wieczorem w ubraniu i ok. 1-2h po jedzeniu. Czy tak powinno być?
A może to oznaka, że coś robię źle w mojej diecie?

Dokładne pomiary zrobię sobie po weekendzie. Nie ukrywam, że jestem ciekawa.
Póki co czuję się oszukana przez wagę :P

Śniadanie: 2 kromki chleba (graham) z twarożkiem (twaróg chudy + jogurt naturalny + szczypiorek), Kawa z mlekiem.
II Śniadanie: Sok pomidorowy, Banan
Nie mam pomysłu na obiad ^^' Ale musi być konkret mięcho ;) Może Cyca z kuraka ugotuję z warzywkami (mysli)

10 lutego 2016 , Komentarze (5)

W tym roku postanowiłam Wielki Post wziąć sobie bardzo do serca.
Chciałabym ofiarować go w intencji babci.

Zwykle nie jestem specjalnie praktykująca, ale... to moja babcia zawsze walczyła najbardziej, by jej wnuki były wychowane na katolików. Przypominała o spowiedziach, postach...
Za rok może jej już nie być.

Podjęłam swoje postanowienie o poście bez słodyczy, jednak to jest też postanowienie mojej diety. Chcąc dać od siebie więcej, wykluczyłam też przekąski słone oraz fast-foody.
Do fast-foodów doliczyłam wszelkie "gotowce" czyli kupowane krokiety, pierożki etc.

Co za tym idzie - gotowanie, gotowanie, gotowanie...
Mam bardzo mało czasu na domowe prace, ale będę musiała jakoś się z tym uporać. Wyjdzie mi to tylko na zdrowie. 

Trzymajcie kciuki! Zwłaszcza za babcię!
Chciałabym bardzo, by ta Wielkanoc była taka rodzinna, piękna i wyjątkowa... taka specjalnie dla niej. By poczuła, że wszyscy bardzo ją kochamy i będziemy przy niej.

A w diecie dalej nic - waga stoi w miejscu. To już kolejny tydzień.
Mam nadzieję, że to w głównej mierze wina @@@.

9 lutego 2016 , Komentarze (6)

Hej
Pokomplikowało się... wszystko. Bardzo.
Mam wielkiego doła, z którego próbuję wyjść, zajmując się wszystkim i niczym zarazem.
Nie chodzi juz nawet o dietę, która nie przynosi wymaganych rezultatów - skrupulatnie pilnuję się, liczę kalorie, jem mniej niż dotychczas... a ona jak na złość stoi w miejscu. Nawet ćwiczenia nie pomagają "zjechać"...
W weekend przytłoczyły mnie złe informacje z domu - moja babcia umiera.
Lekarze nie są w stanie jej pomóc. Właściwie to już wydali wyrok. Wieczorami popłakuję zamknięta w toalecie. Masakra.

Zauważyłam dziwny zbieg - zawsze to co najgorsze przytrafia się mi na początku roku.

Wczoraj "na pocieszenie" przyjaciel zrobił mi naleśniki... takie jak to tylko on potrafi.
A dzis mam żal do siebie, że zjadłam te 2 cienkie naleśniki, bo ciasto miało cukier wanilinowy, a patelnia spryskana olejem... to już chyba trochę fobia. Boje się że jak zjem za dużo, to będzie zaraz jojo... a zrzuciłam tak niewiele. 

Jej... czym ja sie przejmuję...

5 lutego 2016 , Komentarze (2)

Udało się! Nie połakomiłam się na nawet jednego, maleńkiego pączusia :) "Brawo Ja", aż chce się skakać z radości. 
Kolejne wyzwanie to weekend - jak nie podjadać, gdy prawie cały dzień jest się w domu? No i jeszcze "ostatki" - czy nie pokuszę się na imprezę? no a jak impreza to i jakieś %... 

Zaczynam znów spisywać co jadłam. Mało kalorii, ale dużo "zielonego" ;) przynajmniej się staram.

Śniadanie: pełnoziarniste pieczywo z serem i szynką drobiową, zapieczone w formie tosta + kawa
II Śniadanie: wafel ryżowy, 3 pomidorki cherry, 3 rzodkiewki + zielona herbata
Obiad: kotlet mielony z indyka z otrębami - duszone na patelni + ogórek w sosie musztardowym (domowe zaprawy) + 1/2 torebki ryżu jaśminowego
Podwieczorek: mandarynka + jabłko
Kolacja: sałatka (mieszanka sałat + pomidor + ogórek świeży) + kromka chleba pełnoziarnistego z szynką drobiową.

17 dzień na diecie.
Chyba nigdy tyle nie wytrwałam :P
Przynajmniej orbitrek mi już nie straszny - wczoraj 30 minut intensywnie.

4 lutego 2016 , Komentarze (2)

Pokonałam póki co samą siebie, co jest zaskakujące, nie jem słodyczy już... 16 dni!
Dziś jednak jest na tyle ciężko, że wszyscy opychają się pączkami i mówią Ci "jedz. chociaż jednego! TRADYCJA!" 

Jak sobie z tym poradzić? Przy tym nie mówiąc krępującego "jestem na diecie"?

1. Uświadom sobie z czego robiony jest lukier. Cukier to puste kalorie których nie chcesz, prawda?
2. Wyobraź sobie, że pączek, którym Cię częstują, kąpał się w ogromnej ilości tłuszczu. Najczęściej taniego oleju, który użyty był kilka razy! Ryzykujesz nie tylko kalorie - pomyśl o zdrowiu.
3. Nadzienie "wieloowocowe" czyt. dżem niewiadomego pochodzenia. Nadal chcesz próbować?

Jeśli powyższe Cię nie przekonało, znajdź własne! Pozwól by tym razem wyobraźnia pomogła Ci obrzydzić pączka. Dała jasno do zrozumienia, że nie chcesz tego jeść. 

Dla przypomnienia - jeden pączek to +- 350 kalorii. PUSTYCH kalorii.
Czy "tradycja" jest tego warta? ;)

Pozdrawiam wszystkich zmagających się ze zmorą tłustego czwartku!

Przypominam - to czwartek powinien być tłusty, a nie Wy ;D

12 listopada 2014 , Komentarze (3)

Dziś pogodziłam się z wagą i postanowiłam na nią wejść. 
Od jakiegoś czasu nie mam czasu na nic, za dużo pracuję i za mało śpię. Nawet nad sobą nie mogę pracować, a bardzo chciałabym zgubić trochę ciałka...
Waga pokazała 82 kg! Szok! Jeszcze jakiś czas temu wchodziłam i kręciła się ok. 88kg.
Myslałam że się popsuła, ale... naprawdę mam 82kg!
To nadal dużo, ale cieszy mnie chociaż taki spadek :)
To co? Do końca roku zobaczę jednak tą "7"-kę z przodu? :) Bardzo bym chciała!

10 listopada 2013 , Skomentuj

Nadal chora - na szczęście bez gorączki.
Został jeszcze suchy kaszel, lekka chrypka i katarek. 

Nie powstrzymało mnie to jednak przed ruszeniem tyłka z łóżka i ruszeniem w miasto. 
Wczoraj przetańczyłam niemal całą noc, a dziś znów chcę uderzyć w kierunku akademików, by nieco się rozerwać. 
Taniec jest jedną z przyjemniejszych form aktywności fizycznej :) 
No a wyjścia na miasto, w moim wypadku, to także sporo chodzenia. 

Nie wiem ile nawet ile kalorii wczoraj spaliłam, ale wiem że znacznie za mało zjadłam przed wyjściem, bo już pod wieczór brakowało mi energii, a same soczki to jednak mało. 
Nie dałam się jednak wyciągnąć ani do McDonald'a  ani do budki z zapiekankami. Co to to nie! ;) Silną wolę trzeba ćwiczyć. 

Wczorajsze 
Śniadanie:
* Mały jogurt truskawkowy + garść musli.
* Herbata z cytryną i miodem lipowym
II śniadanie:
* 2 x pomarańcz
* Odrobina soku wiśniowego (domowej roboty :) ) zalanego ciepłą wodą z dodatkiem soku z cytryny. 
Przed wyjściem na miasto:
* Większy kawałek bagietki z szynką konserwową i serem 
* Znów napój jak do II śniadania :)

Na mieście : 
* 1x piwo miodowe (o dziwo nawet dobre!) 
* 3x szklanka soku

===

A dziś od rana obudził mnie telefon 'umierającego' kolegi i ... poczułam się ze sobą dobrze!
Warto jednak ograniczyć na imprezach alkohol, by później nie mieć problemów. 
Dziś zjadłam już:
Śniadanie: parówka + pół razowej bułki + 3 kawałki papryki czerwonej
II śniadanie: kakao + pół bułki razowej z serem
Obiad: kasza (mała porcja) + warzywa (papryka, ogórek, cebulka) i pieczarki

Przed wyjściem wypiję jeszcze jogurt i mogę ruszać! :) 
Trzeba znów troszkę potańczyć, pośpiewać i dobrze się bawić! 


7 listopada 2013 , Komentarze (3)

Grypa czy coś... w każdym bądź razie dopadło mnie i leżę
Nie mam siły na nic. 
Od niedzieli moje posiłki wyglądają licho. 
Właściwie w samą niedzielę to dopiero wieczorem byłam w stanie zjeść małą  tortillę mojej mamy (pomidorek, surówka z pekinki i marchewki z zielona pietruszką, ogórek, sos na bazie ketchupu i jogurtu, zagęszczony odrobiną majonezu, pszenny placek, [zwykle dodaje jeszcze kurczaka obsmażonego w przyprawie gyros]). Tak to cały dzień nic, po za miętową herbatą, nie wpływało do mojego wywróconego do góry nogami żołądka. Koszmar. 
W poniedziałek rano wróciłam do studenckiego mieszkania, bo tak trzeba... i już żałuję. 
Współlokatorka doprawiła mnie do końca, tak że wczorajsze kolokwium pisałam na wpół żywa. 
Katar, kaszel, rozpieprzone zatoki i gorączka. Brak apetytu, więc udało mi się tylko przez cały dzień wmusić w siebie bułkę z plasterkiem szynki. 
We wtorek podobny brak apetytu skutkował tym, że po za kilkoma mandarynkami, jabłkiem i dwoma bananami, nie byłam w stanie niczego przełknąć. 
Dobrze że chociaż piję dużo - herbata z cytryną, ciepłe napoje... woda.
Wczoraj było lepiej z apetytem, więc udało mi się zjeść aż bułkę z szynką, a na obiado-kolację kaszę z buraczkami i chrzanem wasabi. Przynajmniej moje zatoki były zadowolone :)
Dziś na śniadanie udało mi się wchłonąć jogurt z musli i budyń. Na obiadek fasolka po bretońsku - gorące danie wprost z matczynej kuchni. :D
Trzeba się kurować! Herbatki, łóżeczko i seriale w internecie, by dało się wytrzymać (ofc. przeplatane z eBookami moich ukochanych książeczek ;] ) 
No a w sobotę impreza z jedynymi znajomymi, z którymi naprawdę CHCĘ się jeszcze widywać. No i takim 'kolegom', który bardzo liczy na nasze spotkanie. 
Nie mogę ich zawieść, więc szybka kuracja i stajemy na nogi! :)

Macie jakieś sposoby na takie jesienne choroby
Najlepsze takie domowe.. babcine - leki z apteki póki co średnio mi pomagają :P

Pozdrowionka :)

25 października 2013 , Komentarze (2)

Kolejny powód by zgubić parę kilo - studniówka. 
Nie moja oczywiście, ale zostałam na nią zaproszona jako osoba towarzysząca. 
Wypadałoby się jakoś pokazać (najlepiej z dobrej strony).
Do owej 'imprezy' zostało jeszcze trochę czasu. 3 miesiące by zgubić 10 kg - co wy na to? 
Zobaczę w końcu upragnioną 7-kę z przodu i motywacja skoczy mi jak oszalała :D 

Ostatnio najbardziej de motywuje mnie fakt, że przyjaciółka, która jest 3 miesiące po ciąży, znów wygląda jak dawniej i ma idealną figurę. Jak ona to robi? 
W dodatku w rozmowach często mówi jak to ma problem z przybraniem na wadze i że wolałaby się odchudzać, niż na siłę szukać sposobów na przytycie. 
Chętnie bym się z nią zamieniła. Podejrzewam że sposoby na przytycie mam w maleńkim paluszku, bo jakoś nie mam problemu z przybieraniem na wadze. :/ 

No nic... trzeba ruszyć z miejsca. 
Idę na jakieś zakupy - trzeba zrobić zapas warzyw i owoców. 

Dziś w moim jadłospisie:
Śniadanie - jajecznica z zieloną papryką i kawałkami kiełbaski. 
Między posiłkami - cappuccino + 2 ciasteczka pełnoziarniste
Obiad - kasza z warzywami
Podwieczorek - 2 marchewki
Kolacja - lekka sałatka z pomidorkami i fetą
Do tego oczywiście płyny - woda truskawkowa, woda mineralna i herbata zielona.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.