Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pracuję nad sobą... znów. Tym razem z większa motywacją. Chciałabym wygrać z moją otyłością. ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32084
Komentarzy: 910
Założony: 4 grudnia 2012
Ostatni wpis: 25 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Rayen

kobieta, 32 lat, Gdańsk

167 cm, 75.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do początku lipca (urlop) 75kg lub mniej :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2019 , Komentarze (3)

Hej ho!

Sporo się u mnie pozmieniało, łącznie z tym, że zmieniłam miejsce zamieszkania iszykuję się do operacji. :x

Czytając mój poprzedni wpis, krew mnie zalewa, bo znam winnych... Leczono mnie od prawie 2 lat na żołądek, bez przeprowadzenia podstawowych badań! Podkusiło mnie, za namową pewnego Pana, by iść prywatnie sobie to przebadać, bo to nie wygląda na nadwrażliwość żołądka i wyszło szydło z worka, a właściwie nie szydło, a kamień.. i to nie jeden a dwa!  Każdy jeden atak mógł być tym ostatnim, gdyby kamień wpadł nie tam gdzie trzeba. Świetna służba zdrowia! Gratulacje dla nich! :<

Teraz czekam na operację wycięcia pęcherzyka żółciowego i trzymam dietę nie tylko dlatego że chcę, ale też dlatego że muszę. Została całkiem srogo zmodyfikowana i od razu zauważyłam to na mojej szklanej przyjaciółce...  Kilogramy spadały jak szalone w pierwszych tygodniach. Teraz na szczęście trochę się to unormowało, bo stawało się to już niezdrowe. 
W momencie kulminacyjnym zobaczyłam nawet trzy kosy ;) (77,7 kg). 
Aktualnie 78,6 - 78,8 utrzymuje się od dobrych 2 tygodni. 

Nie wiem jeszcze czy wrócę do regularnego blogowania, ale chciałam pozostawić po sobie ślad, że tu byłam, a także przestrzec inne dziewczyny - koniecznie róbcie sobie co kilka lat usg jamy brzusznej! Optymalnie byłoby robić sobie to badanie raz do roku, ale wiadomo - nie śpimy na pieniądzach. Kobiety z nadwagą, które w dodatku korzystają z antykoncepcji hormonalnej, są najbardziej narażone na kamicę dróg żółciowych! Większość ludzi jeśli ją ma, to o niej nie wie i dowiaduje się, gdy jest już za późno i pojawiają się ataki. 
Po moim przypadku, przebadała się i moja rodzina. Okazało się, że na 5 osób, które się badały, 3 wyszły z kamieniami! To daje do myślenia. 

To tyle na dziś. 
Powodzenia i do kolejnego "zobaczenia" ;) 

1 kwietnia 2017 , Komentarze (3)

Hej

Nie wiem nawet jak zacząć po tak długim czasie. 
Nie jest dobrze. 
Było ok, do momentu jak w drugiej połowie zeszłego roku nie zaczęłam mieć napadów bólu żołądka. Pod koniec roku szpital... i tak okazało się, że mam spore problemy. Nadwrażliwość się ujawnia co raz częściej do dnia dzisiejszego. Łączni z tym, że właśnie jestem po wczorajszym napadzie. 

Wiecie jak to jest, gdy cały dzień nie możecie nic jeść, bo jedzenie powoduje ból? Mimo to zmuszałam się do chociaż wypicia szklanki mleka... by zaraz ją oddać. 
Nienawidzę swojego organizmu. Nienawidzę swojego ciała!

Przez ostatnie pół roku wróciłam chyba do punktu wyjścia. Mimo że staram się być aktywna, nie zawsze się to udaje, bo ból nie pozwala się ruszać.  Wówczas zostaje tylko ogrzewanie brzusia, leżenie i modlenie się by przestało tak boleć. 
Leki? Jedynie jakieś krople które albo zadziałają, albo nie. Wówczas trzeba wyczyścić cały żołądek i czekać aż przejdzie. 

Z dobrych rzeczy - znów trzymam wielki post bez słodyczy. Nie dałam się skusić na nic. Poświęcam go za moją kochaną babcię, o której śmierci dużo się tu rozpisywałam. Ona bardzo wierzyła, więc chcę na jej sposób spróbować jej pomóc. Może to jakiś sposób by samej sobie pomóc. Jakoś sumienie uspokoić czy coś. 

Przeprosiłam samą siebie za to, co się stało. Za to jak wygląda teraz moje zdrowie psychiczne i fizyczne. Gdzieś tam sama sobie to zgotowałam. Teraz pora wziąć się w garść i walczyć, by było znów lepiej. 
Chciałabym powiedzieć "ej! z tej choroby jest jeden plus! chudnę!" ale nawet tak nie jest. Gdybym chudła to chociaż widziałabym pozytywy w moim życiu. 
Ehh... nie ma łatwo babeczki, nie ma łatwo. 

Mam nadzieję, że u Was za to same dobre efekty diety i waga na minusie ;) 
Pewnie nie wiele starych znajomych tu zostało - każda cel osiągnęła jak znam życie ;) Szczerze gratuluję tym, którym się udało! Jestem z Was dumna. 

No to co? Startujemy od nowa w dół? 
Przydałoby się. 
Niech no tylko pójdę kupić baterie do szklanej. :)

8 lipca 2016 , Komentarze (11)

Witajcie dziewczyny

Wróciłam wczoraj z urlopu i miałam dziś jechać dalej przed siebie do koleżanki na zlot. 
Niestety pochorowała się. 
Musiałam zwrócić bilety i teraz męczę się w 4 ścianach w mieszkanku w Toruniu, gdzie wciąż słyszę w głowie wyrzut moich rodziców (głównie taty),że nie wracałam z nimi do domu... 
"Teraz się będziesz tam nudzić" mówił mi wczoraj... 
Trochę prawda, ale oni nie rozumieją że u nich też się nudzę. Tam nie ma ludzi! Tu mam szansę spotkać się jeszcze z kimś i uratować urlopowy weekend. 
Poniedziałek chyba przepracuję o ile kierownik pozwoli mi wycofać urlop. Wezmę go w innym terminie. 



I teraz małe podsumowanie urlopowych 4 dni... (liczby zaokrąglone)
zrobionych kroków: 48000 (podobno... chociaż czuję że było ich więcej)
km przejechane: 800
km przechodzone: 38,5
najwięcej ruchu: wtorek (20500 kroków, 14,5 km)
spalone kalorie podczas chodzenia wg zegarka: 2175 (zdecydowanie coś za mało!)
waga po urlopie : 78,8
stracone cm głównie w cyckach :P 

Na moje to mnie aplikacja coś oszukuje. W życiu nie powiedziałabym że np. we wtorek było tylko trochę ponad 20tys. kroków. :P ale i tak ładnie. Przyznaję się bez bicia że kiedy pracuję nie mam dziennie nawet 10 tys. 



Jedzenie urlopowe? 
Nie było tak źle. 
Fakt - jak to w podróży. Nie było regularnie. Tak naprawdę były 2 posiłki dziennie. Śniadania bardzo zdrowe - ciemne pieczywko, biały ser, szynka drobiowa, niskosłodzony dżem z żurawiny... do tego witaminki (pomarańcza, arbuz, jabłko). Oczywiście to nie z jednego dnia :P 
"Obiady" były dość zwyczajne. Kawałek mięsa z drobiu, surówki, pieczone lub gotowane ziemniaczki z koperkiem. Nie wydziwiałam.
Dziś mam przez to mega ochotę na makaron :P I zdecydowanie będę też musiała upiec sobie rybkę. 


Liczę że spadek kg dopiero gdzieś tam nastąpi, bo mięśnie dostały kopa. Zwłaszcza schodowego :P Jakbym miała podsumować środowe schody to pewnie z 500 by wyszło. Nie liczę tych w hotelach, a jedynie te na wieże kościoła i zamkowe ;) 500 w górę i 500 w dół. Można? ;) i to bez zadyszki! Byłam bardzo zadowolona z mojej kondycji. 
Dziś czuję troszkę łydki jeszcze. :P Ale to takie delikatne. 


No nic... wracam do rzeczywistości.
Kawka z cynamonem na spalanie i ćwiczenia + sprzątanie. Taki plan piątkowy. ;) 
Po południu może jakieś zakupy... w końcu wypłata na koncie :P hihi ostatnia z tych przed podwyżką. ;) 

Buziaki! :*

p.s. zdjęcia panoramiczne robiłam pierwszy raz, ale chyba złe nie wyszły ;) 

30 czerwca 2016 , Komentarze (24)

Nim wywołasz @ skonsultuj się z własnym sumieniem i zaopatrz w melisę, gdyż może skutkować to zawałem podczas wchodzenia na wagę i lęk przed własnym odbiciem w lustrze.

Ostatnie dni to koszmar.
Po samym odstawieniu piguł było + 1 - 1,5
W trakcie samego @ (przez 3 dni!!) waga krążyła wokół 80 kg!! Czyli 2,5 kg na plusie i więcej!

Dodatkowo na badaniach do pracy spotkała mnie wielka przykrość w związku z tym.
Musiałam podać pigule ile ważę. Powiedziałam nieśmiało że 79, a ona do mnie "to tam jest waga. proszę wejść to zobaczymy"
Wyszło 80 :(
Prawie płakałam załamana że to idzie w moją kartę. Kartę która miała symbolizować nowe życie...
NOWE ŻYCIE Z 8 Z PRZODU! :< DO DIABŁA! (szloch)

Jakby tego było mało doktorka mi bardziej później dowaliła.
Patrzy w moja kartę, ogląda mnie i pyta:
"Kiedy Pani się ważyła?"
No to jej powiedziałam że przed chwila u pielęgniarki, a ona znów na mnie patrzy podejrzliwie.
"I waży Pani 80 kg?"
Nie odpowiedziałam jej już na to. Jak zdjęłam koszulkę to też co chwile zerkała. Widziałam jak mnie mierzy i nawet się z tym nie kryje...
Nigdy nie czułam się tak bardzo źle we własnym ciele.

STARE WREDNE BABSKO!

Jak mi potem ciśnienie mierzyły to wcale się bym nie dziwiła jakby wyszło podniesione.
Nienawidzę tego! NIENAWIDZĘ!

Na pocieszenie zostają mi trzy rzeczy:
1. Kupiłam szorty w galerii (r.40 się utrzymuje)
    
2. Poszłam do innej laseczki na paznokcie (na urlop żeby były ładne) i uzupełniła mi akryl żelem + pomalowała hybrydami. Wyszło naprawdę ŚLICZNIE <3 


Odczarowała mi pazurki. Poczułam teraz że warto je robić.

3. Jestem zawodowo spełniona.
Dostałam awans, umowę o pracę, godne wynagrodzenie i pewnie jak wrócę z urlopu będzie karta na prywatne leczenie :)

Przysłowia mówią, że pieniądze szczęścia nie dają.
Ja mam jednak zdanie jak Marilyn Monroe. ;)


No to zaczynam urlopik jutro.
Póki co rano waga wskazała 78,5
Oby szło tylko w dół...
Chcę moje 77,5! :(

Nie chcę już tego balona zamiast brzucha!!!

22 czerwca 2016 , Komentarze (21)

Kolejny egzamin zdany śpiewająco!
Czułam jak go oddawałam, że to 100% będzie jak nic :D haha

A dziś?
Na wadze 78 kg (przez chwilę migało nawet 77,9 ;D) więc jest też sukces.
W końcu mam -10kg za sobą :D Półmetek!

Wczoraj powstrzymałam się przed zjedzeniem czegoś niezdrowego ("w końcu mało kcal było cały dzień, a nagroda się należy...")
Stwierdziłam że wolę jednak coś zdrowszego. Zjadłam więc serek wiejski light z pomidorkami, szczypiorkiem i papryką + pełnoziarnistą bułkę. Wyszła cała miseczka tego, więc podzieliłam się połową z lokatorskim cosiem. :p

Co do cosia, to wyprowadza się najpewniej, bo zmienia pracę na taką w innym mieście.
A ja chyba zmienię mieszkanie, bo dziś w pracy wywalczyłam podwyżkę :D (ninja)
Opcjonalnie pójdę na studia... w sumie to bym je zrobiła żeby mieć święty spokój.
No i teraz przy zmianie umowy to cały czas o tym przebąkują ("masz 24 lata... czy zamierzasz się dalej uczyć?")

Ja bym chciała zainwestować w siebie, ale...
Wolałabym wydać te 5tys. rocznie na karnety na siłownię, jakieś treningi, sport...

A jak Wy byście wybrały?
Co zrobiłybyście gdyby Wasz pracodawca nalegał na naukę do 26 roku życia? (chodzi o status studenta). To sie wiąże też z umową na zlecenie i brakiem socjalu z pracy (a ten jest spory)...

Przy okazji z dobrych rzeczy - kolega zza granicy przyjechał na dłużej do PL i dziś się widzimy :)
Od naszego spotkania ostatniego trochę mnie ubyło... ciekawe czy zauważy :P


W pracy znów dziś szalałam z koktajlem szpinakowym (z bananem, pomarańczą i sokiem z cytryny). Najlepsze połączenie póki co jakie znalazłam :)

I wiecie co?
Nie ważne że na urlop nie pojadę z wagą 75 kg...
Skumulowało mi się szczęście w innym kierunku i WCALE nie żałuję (impreza)

Pozdrawiam Was kochane!

18 czerwca 2016 , Komentarze (11)

Hej! 

Dziewczyny niesamowite, ale prawdziwe! 
W porywie chwili postanowiłam dziś wejść na wagę oraz zrobić dokładny pomiar CM. 
Ostatnio poszedł tak po macoszemu, bo do pracy się spieszyłam no i widziałam, że na wadze licho ze spadkiem... 

No i dziś porównuję to z pomiarem z 23 maja, patrzę i oczom nie wierzę! 

Prawie miesiąc minął, a na wadze TYLKO -0,3 kg!!! 
Mimo to cieszę się bardzo, bo nie zeszłam jeszcze nigdy poniżej 78,5 :P Więc jest progres. 
A tak naprawdę cieszę się, bo jak to nie raz było powtarzane: nie liczy się waga, którą widzimy tylko my, liczą się cm które widzą wszyscy! 

A w porównaniu z 23 maja jest BARDZO DOBRZE! 
Piersi -2 cm
Talia -4 cm 
Brzuch -1 cm
Biodra -2 cm
Udo -1 cm
reszta stoi w miejscu

Najlepsza jest ta talia :D haha na początku nie chciała nic tracić, a teraz? SUPER! Leci jak zaczarowana. Chyba to zasługa dobrze trafionych ćwiczeń i twistera ;) 

Dziś już trening zrobiony. 
Orbitrek 20minut + Trening na talię osy z Gabryśką + Trening ramion z Gacką + interwałowy trening 15 minutowy + twister 10 minut na zakończenie
Do tego ok. 45 minut power walking. 

Planuję jeszcze pochodzić po sklepach w poszukiwaniu butelki do noszenia koktajli do pracy i fasolki szparagowej na jutrzejszy obiad ;) Więc wpadnie parę km. 

No i biorąc przykład z milunia0404 zrobiłam na dziś na obiad ćwiartkę z kurczaka w ketchupie :D Super przeszła zapachem! Zdecydowanie mój faworyt obok kurczaka w musztardzie :) Dzięki za pomysł! 

A żeby Wam jeszcze podkręcić i pokazać jak jest dobrze, informuję że egzamin wczorajszy zdałam (prawdopodobnie) najlepiej z grupy! :) Ponad 90% z teorii! Nie spodziewałam się! Mój najlepszy wynik! :D

To teraz tylko we wtorek praktyka i witajcie ukochane wakacje! 
Co tam wakacje... WITAJCIE WOLNE WEEKENDY <3<3
W końcu mam czas dla siebie !!! :))) 

3majcie się i udanej reszty weekendu! 

16 czerwca 2016 , Komentarze (16)

No dobra, pora się przyznać.
Na wadze jest 78,5kg (stan z dzisiejszego poranka)
Dobrze? Źle?
Powiem tak: szału nie ma, ale jest też lepiej niż było w ostatnim czasie.
Znów trafiłam więc na podprogową wagę, z której nie mogę coś zjechać niżej.

W dodatku będę miała w tym miesiącu szybciej @, bo wywołuje ją przed urlopem, żeby sie w podróży nie męczyć. Zalety stosowania pigułek.
Więc na 75 nie ma co liczyć.
No ale będzie dobrze ;) Aktywny urlop (będzie dużo łażenia i zwiedzania), więc i na samym urlopie coś się tam straci. A z jedzonkiem postaram się nie przeginać w żadną stronę. 


Ostatnio kupiłam na promocji paczkę szpinaku świeżego. No i pokochałam koktajle zielone :) Do tego stopnia, że dziś zabrałam go ze sobą do pracy na II śniadanie :D
I teraz ciekawostka - nie mając go w czym zabrać, zabrałam go w termokubku! :P

Wniosek? Nigdy nie mów, że czegoś NIE DA SIĘ ZROBIĆ ;)


Właściwie warto to sobie napisać

Nie wychodzi dieta? Na pewno z czystym sumieniem możesz powiedzieć sobie, że robisz wszystko ok? Nie? Więc może zastanów się jeszcze raz, czy w ogóle chcesz być na diecie.
Nie chcesz? To po co to robisz?
Dla poprawy wyglądu? Bo chcesz być szczupła?
Więc skoro chcesz, to dlaczego nie robisz tego jak należy, tylko oszukujesz samą siebie? 

Dieta jest jak nauka chodzenia.
Z początku nie można uniknąć upadków i porażek, ale gdy już się tego nauczysz, korzystasz z tego przez całe swoje życie. :) Na diecie uczysz się jak jeść, jak układać sobie dzień... jak "stawiać kroki". Każdy kolejny krok jest jak mały sukces. Kiedy nauczysz się chodzić (dotrzesz do wymarzonej wagi) to korzystasz ze swojej wiedzy podświadomie. Nie myślisz o tym jak należy postawić kolejny, tylko idziesz przed siebie.
Tak samo w naszym przypadku, po diecie nie myślimy o tym co zjeść: pizzę czy kurczaka z warzywami... podświadomie wybieramy to co dla nas dobre, zdrowe i co doprowadziło do tego że jesteśmy szczupłe.
Oczywiście nawet najlepszym zdarzają się potknięcia. ;) Ile razy idąc prostą drogą, potknęłaś się i upadłaś? Sporadycznie, ale się zdarzyło, prawda?
Najistotniejsze żeby po tym nie rozpaczać (Zjadłam tego kebaba! o nieeee...) tylko wstać, otrzepać ubranie z kurzu i z uniesioną głową iść dalej.
Wiadomo, że na początku wstawanie jest trudne i trzeba pomóc (brzdąc też potrzebuje oparcia, by móc podnieść sie i kroczyć dalej). Ważne by w końcu dorosnąć i nauczyć się chodzić. :) I do tego dążmy. By tych potknięć było jak najmniej.


A teraz sama zastanów się na jakim etapie jesteś.
Raczkujesz? Stawiasz pierwsze niepewne kroki? A może potrafisz już biegać?

Moja dieta jest na poziomie spaceru z rodzicem u boku.
Nadal potrzebuję czasem asekuracji, myślę o tym jak stawiać kolejny krok, ale czuję że idę sama ;)

Zachęcam Was do takiej analizy Waszej diety i podzielenia się spostrzeżeniami :)
A może macie swoje równie trafne porównania? :)

Pozdrawiam Was i trzymam kciuki za Wasz dietowy spacer :)

13 czerwca 2016 , Komentarze (21)

Czy tylko ja porównuję się do dziewczyn moich kolegów?
A do dziewczyn swoich eks?

Złapałam się na tym, że kiedy kolejny kolega zmienia status na fejsie na "w związku z..." to lustruję dziewczynę i pytam sama siebie "w czym ona jest lepsza ode mnie?"
Często dochodzę do wniosku, że jedyne co mam gorsze to sylwetka...
Na ten przykład wczoraj - przyglądam się zdjęciom nowej laski kumpla i widzę kobietę, która wizualnie przypomina faceta, która nie specjalnie dba o siebie, ale... jest szczupła!
Zaraz, zaraz... to znaczy że nie liczy się już nic po za szczupłą sylwetką?
Mój ostatni eks - dokładnie to samo. Układa sobie coś tam z laską z wielkim nosem, miną "wiecznie pretensjonalną", ciężkim charakterem (wyobraźcie sobie taką SS-zakonnicę), ale jest szczupłą blondynką... i to wystarczyło.

Tak, zgadza się, jestem sfrustrowana tym wszystkim.
Jestem zazdrosna.
Po prostu nie uważam się za największą paskudę, a jednak faceta nie mam...

To jak to jest?
Każda wolna tak ma?
Czy powinnam strzelić sobie w pysk i się totalnie ogarnąć nim będzie za późno? :P




Okay Okay... zaczęłam dziś tą notkę z grubej rury, to może przejdźmy do tematów dietowych.
Weekend - grzeczny ile wlezie :D
W sobotę pobiegałam trochę z kuzynką ("gonisz!"), zrobiłam wiele kursów po schodach, a także byłam na spacerku u babci. Do tego wieczorne przysiady. ;)
Wczoraj wieczorem twister, ćwiczenia z hantelkami i rozciąganie. Standardowo też przysiady.

Dzisiaj na 18 mam wizytę u okulisty, ale po badaniu pewnie wskoczę jeszcze na orbitreka. ;) Taki był plan, więc trzeba się tego trzymać.

W pracy wyszło na to, że znów kierownika od środy nie będzie, bo jedzie na mecz Polska-Niemcy do Paryża. :P
No i znów będę w stresie. Bo tyle obowiązków mi zostawi, a w piątek egzamin :/
W tym tygodniu będę też trochę krócej ćwiczyć, by być w stanie się uczyć i mieć na to czas.

Wagi rano nie sprawdzałam ze strachu, że zobaczę za dużo (strach)
Zerknę jutro i wykonam pomiary cm przy okazji. 

A to sobie chyba sprawię. Podoba mi się :D



No to dziś jeszcze szybkie czytanko Waszych blogów i do domciu :)

Dziś na obiad znów rybka.
Sobota rybka, dziś rybka... jeszcze pomyślę że sie rybna robię :D

10 czerwca 2016 , Komentarze (11)

Hej

Ja dziś tylko na szybko ;) 

Chciałam Wam pokazać człowieka  z mega dystansem do siebie, który jest DUŻY (sam mówi o sobie "ten gruby"), a nie przeszkadza mu to w tym, by zaakceptować siebie ;) Arek jest bardzo pozytywny i chciałabym by Was też zaraził swoim nastawieniem.

Oczywiście nie zachęcam Was do zachowania o którym śpiewa, ale może się Wam buzia przy tym uśmiechnie :) 

Najważniejsze to nie dążyć do tego co podoba się innym, a do tego co podoba się Tobie! Jeśli chcesz być gruba to zostań gruba, a jesli nie chcesz to walcz o swoją sylwetkę ;) Czy będzie to -10 kg czy -30 kg to zależy tylko od TWOJEGO upodobania, a nie od tego co dyktują inni. Pamiętaj o tym! ;)

P.S. Na mojej wadze dziś rano 78,9 kg ;) Czyli od poniedziałku 0,6 kg mniej!

Wracam po weekendzie! ;) 
Udanego wypoczynku laseczki!

9 czerwca 2016 , Komentarze (29)

(kwiatek)Hej!(kwiatek)


Dokładnie za miesiąc będę na wakacyjnym wyjeździe u koleżanki nad morzem.
W planach było wbicie się strój 2-cześciowy bez wstydu... później 75 kg na wadze... a teraz?

Moje plany stały się trochę odległe przez niedawny kryzys wagowy.
Wciąż widzę w oddali mój cel i chcę go osiągnąć, tylko jakie mam szanse?
W poniedziałek sprawdzę jak tam moja tygodniowa strefa spadkowa. Jeśli nie będzie -1kg w sumie to coś czuję, że nie uda się wywalczyć 75 kg do lipca. Ale płakać nie będę, bo to nie o to chodzi. Liczy się odmiana swojego życia ogółem.

No a zmieniło się wiele już teraz.
***
Wcześniej - na wadze prawie 90 kg (po jedzeniu zdarzyło się ponad 90)
Obecnie  - mniej niż 80. Powoli dobijam do -10 kg w sumie.  ;)
***
Wcześniej - ogólne zaniedbanie, ciemne ubrania powyciągane, brzydkie ciało.
Obecnie - mam za soba pierwsze wizyty u kosmetyczki i na solarium, kupuję modne i kolorowe ubrania, mam kolorowe paznokcie i brak wielgachnych skórek na nich!
***
Wcześniej - minimum 1000kcal pochodziło ze słodyczy!
Obecnie - minimum 1000kcal to czyste jedzonko z węgli i białka.
***
Wcześniej - ruch? spacer do sklepu. Inaczej? to tylko myszką po biurku.
Obecnie - Ograniczenie siedzenia z dupskiem do minimum. Spacery, prace domowe, treningi 3x w tygodniu (orbi, twister, skakanka, aero, fatburn, przysiady...) 


Zmiana z otyłej dziewczyny w zdrową kobietę!


==================================
FOTO-SPACE
==================================


Moje pazury.  Akryle na naturalnej płytce.
Jak już wspominałam w komentarzach, nie wyszły tak jak bym chciała, ale najwyżej za 2 tygodnie zdejmę i na wakacje będę miała hybrydy ;)


Wczorajszy obiadek.
Słyszeliście o rybie w panierce, w której jest 90% ryby? Tak mi babka w rybnym mówiła o tym specyfiku. Skoro 90% ryby, to bałam się tych 10%... okazały się zielonym groszkiem. :P
Upiekłam, spróbowałam, w mieszkaniu waliło rybą... to chyba koniec mojej przygody z tym wynalazkiem ;)


Zapas zrobiony!
Promocja w Tesco -5zł ;)
Owsianki na kokosie PYCHA!


"wynalazek", którego większość wciągneło lokatorskie coś.
 PseudoSUSHI - tak to zostąło nazwane :P
Pełnoziarnista tortilla smarowana jogurtem naturalnym z koperkiem, sałata + łosoś.

==================================

Btw.
Wypróbowałam moje nowe hantelki.
Efekt? Nie mogę prostować za bardzo prawej ręki w łokciu. Siniak niesamowity się zrobił ^^' Chyba przegięłam. ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.