Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem Kasia albo inaczej Rubakota, TaWiecznieNaDiecie itp... Więcej o mnie z czasem w pamiętniku :) W czerwcu 2012 roku zaliczyłam wagę: 101,1kg od tego momentu zaczęła się moja kolejna walka z otyłością, która trwa do dzisiaj.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16374
Komentarzy: 296
Założony: 3 stycznia 2013
Ostatni wpis: 6 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Rubakota

kobieta, 39 lat,

173 cm, 135.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: CEL1: 85kg- jest! 14.03, CEL2: 80kg- jest! 12.06, CEL3:75kg, CEL4:70kg, CEL5:65kg :D

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 kwietnia 2013 , Komentarze (5)
Zważyłam się dzisiaj, bo jutro prawdopodobnie, jedziemy na krokusy do Doliny Chochołowskiej  
Niestety jeszcze nie wiem na 100% bo się wysypało:
- praca M - ma jakiś ważny odbiór czegośtam na budowie i jako 'Ten W Białym Kasku' powinien być na tym odbiorze...
- prognoza pogody jest nieciekawa. Sprawdzałam na kilku portalach i tylko na 'pogodynce' jest jedynie zachmurzenie - wg pozostałych ma lać.
Także nie wiadomo- oby się udało i było fajnie :)

Ok, wracając do wagi: wreszcie drgnęła. Dzisiaj zatrzymała się na 83,0kg a nawet chwilunie mnie zwodziła cyfrą 82,9kg. Wg mojej rozpiski miesięcznej mam jakieś dwa tygodnie poślizgu no ale cóż. Sama sobie jestem winna bo święta trwały u mnie 2 tygodnie a nie 2 dni :)

Wczoraj wykazałam się dużym bohaterstwem bo wieczorem poszliśmy do Aldika i M wziął 3 świeże i ciepłe jeszcze ciabatty. Moje ulubione do tego. Uryzłam od niego kawałeczek posmarowanej pasztetem drobiowym i aż mi się nogi ugięły takie to było niebo w gębie ( nawet teraz na wspomnienie wyskakuje mi w pysku efekt Psa Pawłowa). Ale gdzie to bohaterstwo pytacie? A tu, że oprócz tego jednego małego bajsa więcej nie zjadłam :)
Pewnie za to była dzisiaj ta nagroda na wadze :)
Tak sobie teraz ( pisząc to ) pomyślałam, że to może dzięki ślinotokowi ubyło mi tyle wody, że taki ładny spadek odnotowałam 
No cóż liczy się efekt - a efekt jest taki że mam już za sobą 18kg a przed sobą również 18 kg czyli połowa drogi 
Odchudzanie zaczęłam w czerwcu zeszłego roku więc ehmm... szału nie ma. Ale jakby wliczyć ilość 'przerw technologicznych' nie ma się co dziwić, że idzie mi to tak wolno 
Mam nadzieję, że kolejne 18kg nie zajmie mi kolejnego roku... Proszę, proszę, proszę, proszę!
Życzę wszystkim miłego dnia 
______________
waga: 83,0kg

14 kwietnia 2013 , Komentarze (12)
Postanowiłam tak jak niektóre z Was zrobić sobie zdjęcie w spodniach z przeszłości- ale tej chudej przeszłości czyli z wagi 75kg. Jest i tak bardzo duży postęp bo już mi wchodzą na tyłek, kiedy parę kg temu nawet przez uda się nie przeciskały :D
A dlaczego te spodnie mnie motywują? Bo będzie wstyd jak 150 jak mi się nie uda do nich schudnąć.
Się powiedziało A trzeba powiedzieć B.
Straciłam jakoś ostatnio wolę walki. Słodycze wróciły do mnie i nadal nie chcą się odkleić.
Po przeczytaniu wpisu jednej z Was postanowiłam w końcu kopnąć się ostro w tyłek i wziąć w garść. Ślub jest coraz bliżej a nie coraz dalej także tego...
Od jutra więc postanawiam:
- dać se siana ze słodyczami ( jedyne odstępstwo to raz w tygodniu np niedziela mała nagroda za ładnie dietująco-ćwiczeniowy tydzień - gałka loda albo małe prince polo no generalnie coś do 150kcal),
- ćwiczyć PRZYNAJMNIEJ 5x w tygodniu - praktykuję to już od jakiegoś czasu więc nie powinnam mieć z tym problemu, no ale piszę pro forma,
- muszę zacząć w końcu łykać suplementy bo uczulenie samo się nie zniknie ( calcium ) a o ciążę chcę niedługo się starać więc chcę brać Folik,

Dobra, to nadszedł czas na zdjęcie spodni i mojego 'Bambola'. Wstyd być posiadaczką takiego bambola no ale cóż gdybym go nie miała pewnie nie byłoby mnie na V :)


A na koniec jeszcze zdjęcie, które idealnie oddaje stan w jakim ostatnio jestem:

Życzę wszystkim udanej reszty niedzieli i do zobaczenia niebawem :)

11 kwietnia 2013 , Komentarze (4)
Minął już ponad tydzień od Świąt a ja jak się przyssałam do słodyczy tak odkleić się od nich nie mogę. Codziennie wpada mi coś słodkiego. Niby mieszczę się w bilansie 1500kcal ale kurczę no bez przesady żeby cukier tak nade mną panował.
Wczoraj kupiłam sobie małego MilkyWaya ( 90kcal), miałam śliskie ręce od kremu i nie umiałam się do niego dobrać. Kurczę, miałam taki ślinotok, że jakbym była postacią z bajki zapewne kapałoby mi z pyska... Nosz cóż za mechanizm głupi... pies Pawłowa normalnie...
Dzisiaj przed wyjściem do pracy już wpadły 2 kostki gorzkiej czekolady...
Aaaa na pomoc :(
Zbliża się sobota, dzień ważenia a tu coś podejrzewam będzie doopa blada a nie spadek.
Tak w ogóle to byłam w Lidlu i wzięłam nowe przepisy bo na okładce wyglądały fajnie: "Udka z kurczaka z cytryną,  miodem i z zapiekanymi ziemniakami" bądź "Pieczony kurczak w sezamie na szpinaku z pieczonymi ziemniakami". Nosz przyznacie, że brzmi nieźle?
Pieczony/kurczak/szpinak - dla odchudzającego brzmi ok. Do momentu jak nie otworzę broszurki i nie przeczytam co trzeba do tego dania mieć a tam standartowo: w cholerę oliwy, masła i najlepiej wszystko jeszcze zalać śmietaną.
Eh, no nic... zawsze można zrobić wersje light.
Jedynie co jest w miarę ok w moim odchudzaniu to dawka ruchu. Narazie na 10 dni tylko 2 dni nie było rowerka więc powinnam wyjść na zero. 
Idę coś popracować a co mi tam :)

5 kwietnia 2013 , Komentarze (7)
Dzisiaj bohatersko postanowiłam wleźć na wagę, mając w pamięci pochłonięte migdały w czekoladzie, schaboszczaka z kapustą zasmażaną, 2 kawałków ciasta z kremem, sałatek z majonezem, jajek z sosem tatarskim itd itd itd... itd.
Waga mnie zdziebko zdziwiła bo wskazała: 83,7kg czyli jakieś 0,5kg na plusie od zeszłej soboty. Dla Was może nie, ale dla mnie to jest gigantyczny sukces ( zawsze utuczam się przez święta jak wieprzek +3kg to standard).
Kluczowym było to, że wszystko co pełnotłuste i pełnosłodkie przygotowane na święta wywiozłam do rodziców i na zdradę im i ich diety (  ) u nich zostawiłam. Wróciłam wieczorem w poniedziałek do domu, gdzie w lodówce były chude jogurty, marchewki, paczka łososia, cebula i ogórki konserwowe 
Ten weekend zapowiada się dość groźnie bo dzisiaj przyjeżdża do nas brat eMa na integrację rodzinną, jutro idziemy się integrować z dawno niewidzianymi znajomymi a w niedzielę do wujka na urodziny. Eh. Dam radę.
Na dzisiaj wymyśliłam dietetyczną ale atrakcyjną kolację: makaron pełnoziarnisty z pieczonym łososiem, imbirem, chili, sezamem i szczypiorkiem. Już kiedyś robiłam i wychodzi genialne z woka ( dla zainteresowanych LINK  - w przepisie jest makaron ryżowy ale ja daję pełnoziarnisty bo on w przeciwieństwie do ryżowego ma jakiś smak- jak kto woli. )
Dobra, póki co zawijam się porobić coś konstruktywnego w pracy...
Pozdrawiam Was i życzę miłego dnia :)

2 kwietnia 2013 , Komentarze (4)
Witam wszystkich po świętach. :)


Święta jakie były każdy widział. Czytam Wasze pamiętniki i podziwiam tych z Was, którzy tak pięknie wytrwali w postanowieniach i przy diecie. Mnie się niestety nie udało. Pozwoliłam sobie i na zjedzenie obiadu na wypasie ( w niedziele u moich a w poniedziałek u eMa rodziców), i na słodycze, i na sałatki z majonezem, i możnaby tak długo wymieniać.
Jak mniemam sukcesu na wadze nie będzie i na wszelki wypadek co by się nie stresować zważę się dopiero w przyszłym tygodniu.
Do podsumowania zeszłego miesiąca postanowiłam dołączyć jeszcze zestawienie mojego rowerowania. Z racji tego, że dołączyłam się do areochallenga od MisterCuba czuję się do tego zobowiązana:

1000 km areochallenge :)

nr tygodnia

dyscyplina

czas [min]

dystans [km]

czas łącznie [min]

dystas łącznie [km]

procent wykonania zadania

1 tydzień

rower stac

240

92,8

240

92,8

9,28%

2 tydzień

rower stac

240

92,89

480

185,69

18,57%

3 tydzień

rower stac

240

96,08

720

281,77

28,18%

4 tydzień

rower stac

60

26,27

780

308,04

30,80%


Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia!


29 marca 2013 , Komentarze (3)
Postanowiłam podsumowanie miesiąca zrobić dzisiaj. Dlaczego?
- jutro nie będę miała czasu na podsumowania bo święta same się nie zorganizują,
- dzisiaj, z racji Wielkiego Piątku mam głodówkę więc waga jutro będzie całkowicie niemiarodajna,
- nie mam nic innego do roboty w pracy dzisiaj; wszyscy się szlajają po korytarzach i kombinują jak tu czmychnąć do domu. Pracuję na budowie i dzisiaj znowu nas zasypało śniegiem, wykonawcy już w większości po zjeżdżali na święta do domów więc de facto nie ma nic do roboty.

No dobra, to przejdźmy do tego tytułowego podsumowania: 

- początek marca waga: 86,5kg
- koniec marca waga:   - 83,4kg
                        spadek:    3,1kg

Także jak widać tendencja -3,1kg utrzymuje się kolejny miesiąc. 


Jeżeli chodzi o wyzwanie 53 dniowe:
- wytrzymałam 53 dni bez słodyczy 
- wytrzymałam 53 dni bez napoi gazowanych
- wytrzymałam 53 dni bez alkoholu

Na razie tyle :) Idę Was poczytać :)
Wesołych Świąt!

 

26 marca 2013 , Komentarze (4)
Ę... jakoś wczoraj mi nie poszło z dietą. Znaczy i poszło i nie. Dietetycznie było ale za dużo.
Miałam jakiegoś smutasa wczoraj i wymyśliliśmy, że na obiad zrobimy sobie dietetyczne hamburgery. Kupiłam mięsko z szynki, bułki razowe, sałatę lodową i takie tam.
M usmażył burgery bez tłuszczu. Podpiekliśmy bułki, pokroiłam ogórki, pomidory, cebulkę i zeżarliśmy. Buźki uśmiechnięte od ucha do ucha do momentu jak nie siadłam do tabel kalorycznych... I tak:
- 100g mięsa wieprzowego to ok 247kcal, ( kotleciki miały 160g więc wyszło niecałe 400kcal)
- 100g bułki ( tyle miała nasza bułka bo specjalnie zważyłam ) to ok. 279kcal
I tak nie wliczając sałatek i keczupu wyszło już 674kcal. Lekutki zonk ,
No nic, przekręciłam godzinkę na rowerku stac. i mam nadzieję, że chociaż troszkę odpokutowałam hamburgera.
Dzisiaj będzie chudo - makaron razowy ze szpinakiem i odchudzoną mozzarellą.
Na wszelki wypadek zważę się dopiero w sobotę 
Miłego wtorkowania 

23 marca 2013 , Komentarze (6)
Dzisiaj waga była dla mnie znowu łaskawa i pokazała 84,0kg  nawet przez chwilkę migło 83,9kg :P
W związku z tym nie wypadłam jeszcze z gry pt. " CEL2: Do Wielkanocy: 83kg! co było już zagrożone :)
Dzisiaj krótko - dzisiś 47 dzień wyzwania bez słodyczy, pepsi i alkoholu. Nie sądziłam, że mi się uda tak długo wytrzymać. Jeszcze ostatni tydzień i w przyszłą niedzielę ( w Wielkanoc ) dziabnę sobie kawałek babki i napiję się szklanki mojej ukochanej Pepsi. Ciekawe czy po tak długim czasie nadal będzie mi smakować tak jak przedtem.
Znikam bo mój M już się krzywi z kim ja od rana już w sobotę piszę 
____________________
waga:84,0 kg

21 marca 2013 , Komentarze (5)
Natknęłam się ostatnio na przerażający artykuł. Postanowiłam się nim z Wami podzielić.
Oto jego fragmenty:

"Koncerny spożywcze wydają miliony dolarów na badania, które mają sprawić, że nie będziemy mogli powstrzymać się przed sięgnięciem po kolejny łyk czy kęs. Pozornie recepta na złoty biznes jest prosta: sól, cukier i tłuszcz. Jednak cała sztuka polega na dobraniu odpowiednich proporcji tych składników. Poza tym niezwykle ważne jest też dobranie substancji poprawiających smak, zapach kolor. Na niemożność powstrzymania się przed jedzeniem ma też, o dziwo, wpływ dźwięk, jaki przekąska wydaje przy jedzeniu, jej kształt czy struktura.
[...]
W walce o udziały w naszych żołądkach firmy spożywcze są gotowe sięgnąć po niemal każdy środek. "Te firmy korzystają z zaawansowanej nauki, by zrozumieć jak jesteśmy przyciągani do jedzenia i co zrobić, by ich produkty były dla nas bardziej atrakcyjne" - mówi kanadyjskiej stacji CBC Michael Moss z "The New York Times".
[...]
Jedną z najsilniejszych broni jest smak. Dlatego uzależniające przekąski smakują bardzo intensywnie, ale ten smak szybko znika. Wciąż mamy go w pamięci, ale już nie na języku, dlatego chcemy go odświeżyć i sięgamy po kolejne porcje. Ważny jest też dźwięk - chrupiące jedzenie powoduje, że przez kości szczęki, które są połączone z rejonem uszu, głośniej słyszymy przyjemny chrzęst. Poza tym nie skupiamy się wtedy na obserwowaniu ubywającego z torebki jedzenia, tylko bezwładnie sięgamy po kolejne kęsy. Ku radości producentów."

Przerażające prawda? I jak tu być szczupłym w dzisiejszych czasach...
A oto link do całego artykułu: LINK   

18 marca 2013 , Komentarze (6)
Co oznacza tytuł? Ano to, że dzisiaj przekroczyłam magiczne 85kg i waga pokazała 84,9kg.
Co to oznacza? Że już mam bliżej do 80kg niż do 90kg 
Jest moc! 

____________________
waga:84,9 kg

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.