Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szczuplejsza sylwetka bardzo dobrze wpływa na moje samopoczucie i pewność siebie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 101643
Komentarzy: 2249
Założony: 1 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 22 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Zbyt.gruba

kobieta, 40 lat, Legionowo

168 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 marca 2014 , Komentarze (23)

Weekend minął bardzo przyjemnie i aż szkoda, że się już skończył. W piątek wieczorkiem poszliśmy z M. do indyjskiej knajpy na kolację i na shishę. Co prawda wpadło trochę przekąsek i wypiłam dwa drinki, ale spędziłam miły wieczór.

W sobotę rano ruszyłam z koleżanką na spacer, pogoda była tak piękna, że aż chciało się chłonąć każdy promień słońca, potem usiadłyśmy sobie na kawkę w kawiarnianym ogródku, zamówiłyśmy sobie szarlotkę na razowym spodzie (duży plus, że w kawiarniach coraz częściej pojawiają się zdrowsze odpowiedniki ciast) i kawę, posiedziałyśmy, poplotkowałyśmy. Jako, że M. pojechał na mecz, to w sumie popołudnie miałam wolne, po powrocie do domu wzięłam się trochę za porządki, a potem ćwiczenia. Potem długi relaks w wannie, a na zakończenie dnia poszliśmy ze znajomymi znów do indyjskiej knajpy na kolację i shishę. Tym razem ja już bez alko.

Dziś z kolei wybraliśmy się z M. na przejażdżkę rowerową, w sumie 22 kilometry w ciągu 1,15h. Mieliśmy zamiar jeszcze drugie tyle przejechać, ale stwierdziliśmy, ze nie ma co się forsować tak na pierwszy raz.


Dzień 81 - piątek 

Śniadanie:

- kanapki z masłem, camembertem light, winogronami 

- kawa

II śniadanie:

- sałatka z roszponki, mozzarelli, pomidorków, prażonego słonecznika, oliwy i ziół 

Lunch:

- Activia 

Obiad:

- duszony dorsz z sosem szpinakowym ze śmietaną, tagiatelle orkiszowe 

Kolacja:

tu trochę poszalałam, bo byliśmy w knajpie indyjskiej:

- nachosy z sosem serowym

- krem z soczewicy 

- dwa razy whiskey ze spritem 

Dzień 82 - sobota

Śniadanie:

- kanapki opiekane z pastę z pomidorów i oliwek, z mozzarellą

- kawa z mlekiem 

Lunch:

- szarlotka na razowym spodzie

- kawa late

Obiad:

- krem grzybowy z makaronem i śmietaną 12% 

Kolacja:

znów w indyjskiej knajpie:

- ciecierzyca w sosie pomidorowym + ryż

Dzień 83 - niedziela

Śniadanie:

- owsianka z kiwi i bananem 

Lunch:

- kanapki z masłem, serem, wędliną i rzodkiewką

Obiad:

- makaron z kiełkami i łososiem 

Kolacja:

- koktajl z jogurtu naturalnego, otrębów i truskawek mrożonych

Ćwiczenia:

- piętek - BRAK

- sobota: 50 minut steper + 10 minut dywanówki 

- niedziela: wycieczka rowerowa 1:15 h - 22 km przejechane

27 marca 2014 , Komentarze (40)

Ku mojemu zaskoczeniu, waga dziś -0,6kg, i o dziwo nie miałam dziś też już takich napadów głodu :) Może rzeczywiście organizm domagał się z jakiś powodów wiecej jedzenia. Tak czy inaczej, dobrze, że już przestał ;) 

Dziś znów cały dzień w sumie w biegu, najpierw do pracy, potem szybkie zakupy, potem po córkę do szkoły, potem na obiad do naleśnikarni, potem na kąpiel maluszka do szwagierki i w sumie byłam w domu po 20. Chwila czasu dla córki, a potem za ćwiczenia. 

A propo córci, dziś na harcerstwie dostała informację o obozie harcerskim i oczywiście napaliła się na wyjazd. M. mówi, że dobrze jej to zrobi, druhna też jak z nią rozmawiałam powiedziała, że spokojnie może jechać, bo jest ogarnięta itp, ale wiecie, dla mnie ona nadal jest taka malutka i kruchutka (8lat), wiem, wiem syndrom nadopiekuńczości we mnie jest ;) Oczywiście zadzwoniłam też do jej ojca, zeby dołożył połowę kosztów wyjazdu, no ale jak się mogłam spodziewać wypiął się, stwierdził, że płaci alimenty i ani złotówki więcej na nic nie da...no cóż M. od razu powiedział, żebym się go nie prosiła, że on zapłaci całość! Na szczęście M. traktuje J. jak swoją córkę. Ona jego też jak kogoś najbliższego, w jej hierarchi jestem Ja, M, a dopiero potem ojciec.

A wracając do menu dzisiejszego, nie bardzo mogę określić kaloryczność, bo byłąm w naleśnikarni i nie wiem ile miał kcal naleśnik, ale w sumie menu grzeczne całkiem ;) 

Śniadanie: 

- kanapki z twarogiem chudym, truskawkami, syropem z agawy 

- kawa z mlekiem 

II śniadanie:

- serek wiejski lekki 

- dwie rzodkiewki 

Lunch:

- grejpfrut, 2 mandarynki, żurawina 

Obiad:

- naleśnik ze szpinakiem, kurczakiem, suszonym pomidorem, mozzarellą 

Kolacja:

- dwie kanapki z masłem, rzodkiewką

- kefir

Ćwiczenia:

- 60 minut steper 

- 10 minut dywanówki + rozciąganie

Motywator:

26 marca 2014 , Komentarze (8)

Kochane, nie wiem co się ze mną dzieje, ale przez ostatnie dwa dni jestem ciągle głodna, ciągle bym coś podjadała i nie mogę się najeść. Jestem przerażona! Oczywiście staram się mimo wszystko te przekąski wybierać zdrowe, ale mimo wszystko zjadłam przez ostatnie dni za dużo kalorii, wczoraj myślę, że nawet ok 2100 było :( dziś pewnie już lepiej, bo coś ok 1800, ale to i tak za dużo! A jutro ważenie i znów waga pójdzie w górę :( 

Moje menu wczorajsze:

Śniadanie:

- kanapka z żytnim, twarogiem chudym, gruszką i miodem gryczanym

- kawa z mlekiem 

II śniadanie:

- banan, 2 mandarynki, 2 kostki gorzkiej 

Lunch:

- kasza gryczana z pieczarkami i cebula

- kefir 

Obiad:

- zapiekanki na razowych bułkach, z pieczarkami i mozzarellą i ketchupem 

Kolacja:

- dwie kanapki z Almette i pomidorem 

W międzyczasie:

- kilka kostek gorzkiej z orzechami, 2 figi, 2 suszone gruszki, trochę wędzonej ryby 

Ćwiczenia wczoraj: BRAK


Dzisiejsze menu:

Śniadanie: 

- dwie kanapki z masłem, kiełkami, serem żółtym i pomidorem 

- kawa z mlekiem 

Lunch: 

- kasza z otrębami na trawienie + truskawki

Obiad:

- cukinia faszerowana (przepis w pamiętniku)

Kolacja:

- kurczak w sosie czosnkowym + sałatka (byłam w knajpie Indyjskiej)

Podjadanie:

- kromka chleba z masłem (wieczorem), 3 kostki gorzkiej, 1 pralinka Lindor 60% kakao, 2 suszone gruszki, garść Crunch Banan

Ćwiczenia:

- 60 minut steper

- rozciąganie 2 minuty

Dziś przynajmniej spaliłam trochę tego podjadania ćwiczeniami! Masakra, muszę się ogarnąć jakoś!

I coś na wesoło :) 


24 marca 2014 , Komentarze (10)

Siedemdziesiąty siódmy dzień diety...ależ ten czas zapiernicza ;) Myślałam co prawda, że waga będzie spadała ciut szybciej, ale i tak się cieszę, poza tym dziś koleżanka mi powiedziała, że widać, że schudłam, to mnie zmotywowało dodatkowo :) 

Dzisiejsze menu ok 1600 kcal, czyli dzień jak codzień, a raczej jak powinno być codzień.

Śniadanie g. 8:30

- kanapki z chleba żytniego z masłem, kiełkami i pomidorem (dobrym polskim, jego minus to cena 20/kg)

- kawa z mlekiem

II śniadanie g. 11:30

- sałatka z sałaty, paluszków krabowych, kukurydzy, kopru i oliwy 

Lunch g. 14:30 

- jogurt naturalny z gruszką i pestkami dyni 

Obiad g. 17:30

- kotlet mielony bez panierki z mięsa wołowego, odrobina ketchupu, surówka z czerwonej kapusty, kasza gryczana z cebulą i pieczarkami

Kolacja g. 21

- ryba wędzona (trewal), kapusta kwaszona, chleb żytni ze słonecznikiem z masłem 

Ćwiczenia:

- 45 minut steper 

- 5 minut rozciąganie 

Dawno nie było, czegoś motywującego na zakończenie, więc proszę:

23 marca 2014 , Komentarze (13)

Weekend upłynął jak zwykle za szybko, ale miałam trochę czasu aby sobie odpocząć, więc jestem zadowolona :) 

Wczoraj trochę zawaliłam dietę przez wieczornego grilla u znajomych, wpadły dwa kawałki karkówki w sosie BBQ, dwia sznucle z indyka, trochę sałatki greckiej, 4 kromki chleba. Aha jeszcze w trakcie dnia wpadły 3 gałki lodów.

Poza tym menu sobotnie:

Śniadanie:

- jajecznica z chorizo 

- chleb z masłem 

II śniadanie:

- jogurt z truskawkami 

Obiad:

- barszcz ukraiński 

Niedziela, łącznie 1600 kcal, czyli już grzeczniej 

Śniadanie:

- kanapki z chleba żytniego z masłem i rzodkiewką 

II śniadanie:

- mus bananowo-truskawkowy

Obiad:

- kasza gryczana, schab, czerwona kapusta 

Kolacja:

- owsianka z gruszką i rodzynkami 

W międzyczasie:

- 4 kostki gorzkiej, 3 suszone figi, garść suszonych śliwek 

Ćwiczenia:

- 37 minut steper

- 7 minut dywanówki

21 marca 2014 , Komentarze (8)

Pierwszy dzień wiosny nastroił mnie bardzo pozytywnie. Słońce, które przygrzewało, zdało się do mnie wręcz mówić, "nic się nie martw, wszystko będzie dobrze, ze wszystkim dasz radę"! Jak ja lubię takie ciepłe i słoneczne dni! Oby więcej ich było!

Tata dziś wyszedł ze szpitala i okazało się, ze operacja nie będzie potrzebna. 

Po pracy poszliśmy posiedzieć trochę z siostrą M., zrobić jej obiad itp, aby mogła sobie odpocząć. Potem wieczorem jeszcze raz wstąpiliśmy na kąpiel, wykąpałam tego małego Skarba. To, że ja jestem nim zauroczona to normalne, ale M. też traci dla niego głowę, a nie spodziewałam się tego po nim, a widać, że jest w niego zapatrzony i taki przejęty. 

Dieta dziś w miarę ok, i prawie posiłki regularne. Łącznie 1600 kcal 

Śniadanie g. 8

- chleb z masłem, łososiem i koperkiem 

- kawa z mlekiem 

II śniadanie g. 11

- jogurt naturalny z mandarynkami z puszki i żurawiną 

Lunch g. 14

- banan 

- garść orzechów fistaszków 

Obiad g. 18

- barszcz ukraiński (przepis w pamiętniku) 

Kolacja g. 21:30

- kanapki z duszoną cebulą (przepis w pamiętniku)

Ćwiczeń znów brak :( Wiem, wiem, że powinnam się zabrać, ale nawet nie wiem kiedy znaleźć na to czas...

20 marca 2014 , Komentarze (10)

Niestety dzisiejsza waga nie była dla mnie łaskawa, bo pokazała wzrost o 0,6 kg. No ale w sumie nie ma co się dziwić, ćwiczeń brak, jedzenie było też bez szału, wpadło też trochę alkoholu. No ale nic, nie ma co się załamywać, walczę dalej!

Dzisiejsza wizyta u dentysty, lepiej niż się spodziewałam. Jest kilka zębów do naprawy, ale nie ma aż takiej tragedii, jakiej się można było spodziewać po tylu latach niechodzenia na wizyty. Jedyny minus dzisiejszej wizyty, to to, że poprosiłam o mocniejsze znieczulenie, bo jestem panikara itp, a później aż do obiadu tak mi twarz zdrętwiała, że masakra. Dlatego też jeden posiłek wypadł. 

Byłam też u internisty, z tymi bólami w klatce i "gulą" w gardle. Zrobiła mi EKG, wyszło OK, i dała skierowanie na rtg klatki piersiowej. Ale też stwierdziła, że to pewnie wszystko na tle nerwowym. Ehhh takie życie.

Jest 23:15 a ja dopiero mam chwilę, aby usiąść. Ćwiczeń dziś znów brak :( nie miałam kiedy, a teraz już padam. Rano dentysta, potem praca, potem znów lekarz, potem szybko obiad, potem wizyta u siostry M. i pomoc przy kąpieli maluszka, potem znów do firmy na trochę, potem zakupy, obiad na jutro, istny maraton normalnie :) 

Dzisiejsze menu 1550 kcal 

Śniadanie g. 8

- grahamka z masłem i dżemem

- kiwi 

- kawa z mlekiem 

II śniadanie g. 12

- banan 

Obiad g. 16:30

- makaron z kurczakiem i kiełkami 

Kolacja g. 21:30

- dwa tosty z graham + pasta z pomidora i oliwek + salami light + cebula + ser

Wiem, ze pory posiłków straszne i rozregulowane, ale na prawdę nie wiem nawet kiedy mi ten czas tak leci... I tak będzie jeszcze na pewno przez kilka dobrych dni, dopóki tata nie wróci do zdrowia i firmy. A póki co czeka na operację :(

Kochane uciekam spać, trzymajcie się i dbajcie o siebie!

19 marca 2014 , Komentarze (8)

Dziś znów pobudka o 6, młoda do szkoły, ja do pracy i młyn taki, że za przeproszeniem nie miałam czasu się po tyłku podrapać. Ale mimo zmęczenia-lubię takie dni.

Po pracy poszliśmy w odwiedziny do maleństwa, bo dziś wrócili ze szpitala. Jejku jaki on jest uroczy, normalnie nie mogłam się napatrzeć. A jak trzymałam go na rękach, to taka kruszynka, słodki :) 

Dziś jedzeniowo już się trochę unormowało, choć kalorii wyszło sporo, bo na kolację zjadłam dwa małe oscypki, a one jak wiadomo sporo kcal mają. Łącznie cały dzień ok 1700

Śniadanie g. 6:30 

- kanapki z masłem, serem, krakowską z indyka, ogórkiem kwaszonym

II śniadanie g. 10

- kuskus, paluszki krabowe, koper

- kawa z mlekiem

Lunch g. 13

- serek wiejski light, śliwki suszone 

Obiad g. 17:30

- makaron orkiszowy z salami light, cebulą, czosnkiem i pomidorami suszonymi 

Kolacja g. 21:30

- dwa małe oscypki 

- kiwi 

Ćwiczenia: BRAK (ale od jutra na pewno wracam)

Trzymajcie kciuki, bo jutro idę do dentysty, pierwszy raz od bardzo bardzo dawna, a mianowicie od...15 lat :O 

Jutro mam też wizytę u internisty w sprawie skierowania na dalsze badania, tych bóli w klatce i tej "guli" w gardle i nerwicy. Innymi słowy jutro znów dzień pełen "atrakcji".

Aha i jeszcze ważenie jutro...ups obawiam się, że w tym tygodniu, po wyjeździe, braku ćwiczeń, waga może nie być dla mnie zbyt łaskawa ;)

18 marca 2014 , Komentarze (9)

Dzień zaczęliśmy już przed 5 rano szykując się do wyjazd z Białki. W drodze byliśmy już o 6 rano, a o 12 dotarliśmy do Warszawy. Po drodze odwiedziliśmy nowego członka rodziny w szpitalu, dawno nie widziałam nowonarodzonego dziecka i wydał mi się taki malutki i kruchutki. Zakochałam się z miejsca :) 

Po szpitalu prosto do pracy, w której nadal jestem i będę jeszcze co najmniej 1,5 godziny :( teraz jak ojciec jest w szpitalu czeka mnie pracowity okres. Jutro tata ma operację (jakiś piasek w woreczku i zapalenie), więc pewnie później zwolnienie i dochodzenie do siebie....

Jedzeniowo dziś znów bez szału, bo nawet nie było kiedy ani jak zjeść normalnych posiłków:

rano w drodze: kanapka z białą bagietką i kurczakiem oraz jakiś sosem majonezowym niestety + kawa

przed południem na stacji Statoil: jogurt z musli i wiśniami (wielki + dla Statoila, że pomyślał też o takich przekąskach).

Ok 13: oscypek mały 

Ok 16: obiad z baru opodal firmy: gołąbek + ziemniaki+ surówka oraz świeży sok z jabłek 

Ok. 19: kawa + gorzka czekolada 3 kostki + kilka suszonych moreli

Ćwiczeń znów nie będzie, bo jak wrócę po tylu godzinach do domu to padnę, a jeszcze i tak muszę zrobić coś na jutro do jedzenia do pracy :(

18 marca 2014 , Komentarze (4)

Cześć Kochane, ja tylko na chwilę, bo jestem już w Warszawie i akurat w pracy konsumując obiad moge napisać coś o wczorajszym dniu.

Ostatni dzień wyjazdu, jedzeniowo w miarę dobrze, ale bez zdjęć, bo jedzenie w hotelu ze wszystkimi, to nie chciałam wiochy robić i pstrykać fotek ;) 

Śniadanie: 

- grahamka z masłem, szynką, serem, pomidorem 

II śniadanie:

- banan, kawałek gorzkiej czekolady 

Lunch:

- maly oscypek 

Obiad: 

- zupa grzybowa z makaronem 

- 1/2 filetu z kurczaka z ananasem i serem, 1 ziemniak, surówka z marchwi 

Kolacja:

- szaszłyk z kurczaka, 2 ziemniaki 

- 2 lampki wina

- 2 małe kawałki ciasta 

Dzień skończyliśmy po północy, a dziś przed 5 pobudka i wyjazd. Jestem mega zmęczona, a końca dnia i pracy nie widać. Może później napiszę coś więcej co dziś.

Póki co wracam do pracy, pa

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.