Odkąd pamiętam moim największym wrogiem był brzuch. Nigdy nie lubiłam swojego ciała, miałam mnóstwo kompleksów, ale jakoś specjalnie nie stosowałam diet, nie ćwiczyłam. Sprawy w swoje ręce wzięłam mając lat 18. Zaczęłam eksperymentować ze zdrową żywnością i trochę ćwiczyć w domu, ale moja wiedza była zbyt mała, więc sobie odpuściłam. Później trafiłam do szpitala i po kuracji sterydowej moja waga wzrosła do prawie 61 kg (zwykle ważyłam max. 57-8 kg). Niby to kilka kilo, a nie mieściłam się w spodnie, miałam opuchniętą twarz i jeszcze większy brzuch. Kiedy wróciłam do zdrowia, zapisałam się na 3 mies. na fitness, ale nie zobaczyłam żadnych rezultatów, toteż zrezygnowałam. Później, pod wpływem ogromnego stresu drastycznie schudłam - miałam wreszcie upragnione ciało, ale szybko wróciłam do starych nawyków żywieniowych i znów przybrałam na wadze. W zeszłym roku otworzono niedaleko mnie siłownię, więc w maju 2013 pobiegłam po karnet. Ćwiczyłam miesiąc, później wyjechałam. Również nie było rezultatów. Wróciłam pod koniec września, gdzie aż do grudnia ćwiczyłam i równocześnie tyłam. Raz, że nie stosowałam diety, dwa piłam koktajle z dużą ilością węgli (niedokładnie przeczytałam etykietkę)
Moja świadomość zmieniła się, gdy poznałam instruktora z siłowni. Uświadomił mi, co robię źle i od tej pory systematycznie wzbogacam wiedzę nt. zdrowego żywienia i doskonalenia treningu.
Początkowo siłownia stała się miejscem spalania tłuszczyku, ale też opoką przed siedzeniem wieczorami w domu. Dziś ogromną satysfakcję dają mi widoczne postępy oraz to, że treningi i dieta stały się moją pasją, bez której na dzień dzisiejszy nie mogę żyć. Jest to również odskocznia od moich osobistych problemów i świetne obserwatorium ludzi. Oczywiście wiem, że płaski brzuch nie rozwiąże wszystkich moich zmartwień, ale dopóki nie osiągnę wymarzonego ciała, nie ruszę z miejsca.
Amen :))
Menu:
Śniadanie: wafel paprykowy z twarożkiem, pomidorem, 2 jajkami
II śniadanie: koktajl z jogurtu naturalnego, błonnika i mrożonych truskawek
Obiad: domowy rosół z obranym mięskiem z udka kurczaka bez skóry
Podwieczorek: Bezglutenowy serniczek + kawałek szarlotki
Kolacja: plastry szynki maczane w twarożku czosnkowym
Ok. 1500 kcal.
ok. 110 g białka
ok. 110 g węgli
ok. 70 g tłuszczy
ha!!! zmieściłam się! ^.^
Wniosek: Dziś zaczęłam się bać kontrolnego ważenia. Postanowiłam, że zrobię to jeszcze za tydzień, ale biorąc pod uwagę fakt, że ciężko mi nie przekraczać zalecanej dawki węgli, a i zdarzy się coś słodkiego w ciągu dnia, zaczynam panikować i analizować moje jadłospisy. W końcu to tylko ode mnie zależy, co jem.
Trening:
-wyciskanie francuskie do czoła 2 serie 15x2,5 kg; 2 serie 15x5 kg
-uginanie sztangi stojąc 2 serie 15x5 kg, 2 serie 15x7,5 kg
-podnoszenie sztangi góra-dół 4 serie 15x10 kg
-wznosy hantli bokiem 2 serie 15x4 kg; 2 serie 15x6 kg
-wyciskanie sztangi poziomo 4 serie 15x 12,5 kg
-uginanie ramienia w oparciu o kolano 2 serie 15x4 kg; 2 serie 15x5 kg
-podciąganie sztangi w opadzie tułowia na wys. barków 4 serie 15x10 kg
-38 min bieżni (150 HR)
Wniosek: Ręce słabe, jak jasny pierun. Cel - samodzielne podciąganie na drążku