- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (31)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 20094 |
Komentarzy: | 331 |
Założony: | 12 czerwca 2013 |
Ostatni wpis: | 19 września 2016 |
kobieta, 31 lat, Kraków
166 cm, 54.10 kg więcej o mnie
Dzień 37. Straciłam rachubę czasu..
Dzien 23. CHUDNE, CHUDNE, CHUDNE!!!!
Dzie 20. Ah, te angielskie jedzenie!
Mam nadzieje, ze prace znajde tuz tuz..
Codziennie przygotowuje lekkie posilki. Wydaje mi sie, ze jem zdrowo - koktajle owocowe, duzo warzyw, mieso i ryby pieczone na parze, brak jasnego pieczywa i tlustych przekasek, ale ale... Moj organizm wyraznie ma mnostwo toksyn, bo doslownie nigdy nie bylam otumaniona tak jak teraz Ciagle chce mi sie spac, mowie co innego, a mysle co innego. A. mowi, ze to od tego angielskiego jedzenia, bo wyraznie widac, ze wszystko wyrasta na sztucznych nawozach, antybiotykach i innym swinstwie :/ teraz doceniam Polske pod wieloma wzgledami..
A. ciagle zagoniony, wiec sama radze sobie z cwiczeniami. Mowi, ze juz wyrabiajá mi sie miesnie na brzuchu!!! a ja widze, ze moje uda nie sa juz takie tluste. Moje male osiagniecia zauwaza juz waga, ktora pokazuje coraz mniej cyferek i to niezmiernie mnie cieszy! :)
A teraz mam do Was pytanie - po jakim czasie zauwazylyscie wyrazne efekty diety?
Dziś minie tydzień od mojego przyjazdu do UK. Nie spodziewałam się takiego stresu, choć byłam psychicznie przygotowana na to, że może nie być łatwo. W końcu zaczął się sezon, agencje pracy mają ręce pełne roboty i ludzie cały czas dojeżdżają. Wczoraj drugi dzień maszerowałam po agencjach i nic nie załatwiłam. Kazali tylko się zarejestrować, zadali kilka pytań i powiedzieli, że oddzwonią.
Szwędzam się wiem ulicami i patrzę na ludzi, którzy mnie otaczają. Oni mają pracę, pieniądze, perspektywy, a ja czuję się coraz gorzej.. Nawet spadek wagi mnie nie cieszy.. Nie czuję się dobrze. Ciągle dokucza mi alergia, a biorę już za dużo leków. Mogłabym spać po 10-12 h dziennie i dalej mi mało. W ogóle nie mam energii, czuję się zmęczona i wczoraj już przez głowę przeleciała mi myśl, że może czas zacząć się pakować i wracać..
W ręku mam słuchawkę i dzwonię do agencji. Ciągle włącza się sekretarka, a ja mam coraz mniej siły.. Każdego dnia boję się coraz bardziej, a już tak niedużo dzieli mnie od sukcesu..
Wiem, że powinnam pisać o diecie, jak mi idzie, ale szczerze - nijak. Samym jedzeniem się nie wyrzeźbię. Ciągle mam wrażenie, że jak pójdę na tę siłownie to będę chora.. A chyba potrzebuję się "wyżyć". Tylko jak, skoro wciąż A. wykłada na moje utrzymanie, znajomi piszą czy już znalazłam tę cholerną pracę, a mama w domu pewnie domyśla się dlaczego się nie odzywam i już zaciera ręce na mój przyjazd. Ale ja przecież nie mogę się poddać. Tym wyjazdem miałam sobie uświadomić kim na prawdę jestem; miałam odłożyć pieniądze i wyjechać na wymarzone wakacje.. Cóż, idę dzwonić jeszcze raz. Ale tak mi się nie chcę, bo chyba opuszcza mnie już nadzieja..
Wczoraj załatwiłam z A. dres, buty i wejściówkę na siłownię do końca lipca. Jakaż była moja radocha, kiedy weszłam na bieżnię i zorientowałam się, że z moją kondycją nie dzieje się nic złego! Oczywiście nie był to wycisk, a delikatne wprowadzenie do regularnych ćwiczeń. Moja radość jednak nie trwała długo, bo od wczorajszego wieczora zmagam się z bólem gardła.. Dziś zostaję w domu, w łóżku i się kuruję, bo nie chcę się załatwić, jak ostatnio, zwłaszcza, że w tym tygodniu muszę już znaleźć pracę. Jak to dobrze, że nie jestem tu sama..
Co do diety - idzie mi coraz lepiej. Ostatnio wypisałam sobie niewskazane produkty dla diety zgodnej z grupą krwi; przepisałam przepisy i... A. kupił parowar! :) Myślałam, że jedzenie z niego będzie smakować, jak woda, ale okazuje się bardzo smaczne i szybkie w przygotowaniu.
Niestety, ale nie ważyłam się. Pierwszy powód - bałam sie zobaczyć na wynik, a dwa, że do domu zwaliła się rodzina jednej z lokatorek, w związku z czym salon, gdzie jest waga, ciągle jest okupowany, a krępuję się ważenia przy kimś ..
Z resztą, ciągle jestem krytykowana przez moich nowych lokatorów za dietę, którą wprowadzam. Uważają, że przesadzam, że dobrze wyglądam, a zdrowe odżywianie to mój kaprys i zrobię sobie krzywdę. Śmiać mi się chce.. Nigdy nie osiągnę efektów, jeśli będę zajadać się ciastkami, jadła smażone mięso i mizerię z majonezem.. Ale jak widać, do niektorych ludzi pewne fakty nie docierają, albo.. zazdroszczą, że ktoś się za siebie bierze hehehe
Kiedy zobaczyłam brzuch A. i to jak schudł od razu poczułam się jak słoń. Zrobiłam sobie nawet zdjęcie, by za kilka miesięcy mieć porównanie jak/czy zmieniło się moje ciało.
Na razie korzystam z wolnego czasu i czytam o zdrowych połączeniach z różnych grup żywieniowych. Dziś na obiad będzie łosoś pieczony w folii z brązowym ryżem i sałatką ze świerzych warzyw oraz krem z brokuł z gotowną piersią z kurczaka. Na wczorajszych zakupach wrzuciłam bardzo mało produktów do koszyka, by nie kusiło :)) I A. podarował mi nowe reeboczki do biegania i dres :D Już nie mogę się doczekać jutra - pierwszy oraz od 17 dni pójdę na siłownię! :D
Jestem pełna zapału do rozpoczęcia mojego nowego rozdziału. Co prawda boję się o pracę, ale z dobrym nastawieniem to i to może stać się błahostką ;)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia! :)
P.S. Dziś pierwsze ważenie od tygodnia. Nastawiam się na... brak spadku, ale w Polsce pozwoliłam sobie na małe grzeszki w związku z czym musi być kara.
Anglia przywitała mnie deszczem i chłodnym wiatrem. Lot nie należał do najprzyjemniejszych - ciągłe turbulencje, płaczące dzieci i włączona klimatyzacja, przy której zaczęło boleć mnie gardło.
Noc, pomimo mojego zmęczenia, również nie była udana. Miałam płytki sen, było mi duszno, a gdy otworzyłam okno trzęsłam się z zimna. Za to od rana z A. sprzątamy pokój i usuwamy z niego zbędne rzeczy. Aż mi ulżyło, bo on trzyma tyle dziadostwa, że ja już dawno bym to wyrzuciła na śmietnik :P
Obecnie czytam stronę poświęconą zdrowemu odżywianiu i jestem pod wrażeniem, jak jedzenie wpływa na nasze życie. Przy dobrej diecie możemy pozbyć się bóli i różnorakich dolegliwości a także poprawić samopoczucie.. Przeraża mnie tylko płynna głodówką, którą prędzej czy później będę musiała przejść, dlatego psychicznie już się na nią przygotowuję..
A popołudniu idziemy na zakupy, do agencji pracy i na siłownię. Boję się jeszcze ćwiczyć, szczególnie, że znów dokuczają mi zatoki, ale będę na siebie uważać i wykonywać drobne ruchy, by się nie przemęczyć.
A teraz uciekam do mojej strony. Jeśli bedzie warta polecenia, wstawię linka ;)
Dzień 9. Żegnaj Polsko.. żegnajcie kalorie!
Dzień 8. Walizka zawsze za mała