Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2255
Komentarzy: 35
Założony: 10 lutego 2014
Ostatni wpis: 8 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
search.

kobieta, 35 lat,

168 cm, 76.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

miesiąc.

tragiczny w skutkach, nie jest mi wstyd..

a powinno.

zaczynam od zera chyba bo nawet nie wiem ile szklana wskazuje.

kurwa !

( przepraszam za słownictwo)

z mężem tragicznie miał być rozwód słowo

ten człowiek baniak mi ryje jak siemasz.

rozwodu nie ma 

stan zawieszenia

a od tygodnia idzie w dobrą stronę

tylko na jak długo?

zmieniając na minutę temat cholera co się tu dzieję?

nie ogarniam tego edytora wpisów i nowych wpisów (strach)

jakie emotki !

szał.

dobra wracając do tematu

jestem jakaś zbolała psychicznie bez kitu

wiem że to deprecha znowu wpadła przez wydarzenia minionego miesiąca

czuję się pusta 

dzieci mnie drażnią 

ja siebie drażnię 

wszystko mnie drażni.

fuck!!!


*

dziś mama mojego "drugiego syna" ma urodziny

i z tej okazji podjęła walkę o utratę kg.

zaproponowała żebym dołączyła 

w  kupie raźniej jak to się mówi.

dukan

nie przemawia on do mnie ale zobaczę.

byłam na badaniach ostatnio wyniki dobre

za jakiś czas się przebadam i sprawdzę czy dalej ok.

muszę tylko ogarnąć te fazy

i popatrzeć na produkty dozwolone .

może to i dobre 

bo jak ona schudnie a ja nie albo co gorsze przytyje to będzie obciach po maxie ]:>


4 marca 2014 , Komentarze (4)

ahoj
nie ma rzeczy niemożliwych !
waga spada!
nie sprawdzam jej obsesyjnie o nie!
jest dobrze i to jest ważne!
wróciłam do pracy
od wczoraj znowu chodzę na siłownię 
no mega pozytywnie jest.

mój mężuś poszedł na dzień próbny bo zachciało mu sie zmienić pracę,
chce się rozwijać i dobrze.
trzymam kciukasy żeby mu poszło dobrze.
co do mojej pracy to kobieta zmienna jest.
zostaję u siebie!
na starych śmieciach :):)
Znowu mam dwójkę szkrabów 
więcej ruchu i więcej sprzątania haha
ależ się za tym stęskniłam !!!
wróciłam do żywych jednym słowem.
muszę popracować jedynie nad regularnością posiłków 
bo ciężko z tym ale takie uroki pracy w gastro.

zakupiłam eveline chłodzący balsam ujędrniający 
cudów nie zdziała ale przy diecie i ćwiczeniach na pewno nie zaszkodzi.
wczoraj zaliczylam 40 minut aerobow i zrobilam brzuch
dzis w planach aqua aerobic
i w sumie do konca tygodnia chyba na niego pochodze bo maz ma urlopik
a teraz mam przed soba 3 dni pracy wiec slabo by bylo z cwiczeniami.


wrzucam fotki jedzenia a wieczorkiem zrobie edit.





a tym sie jarrrrrraaaam!!!!








27 lutego 2014 , Komentarze (1)

ahoj.
trzy do przodu jeden w tył ale idę dalej.
jest dobrze.
waga z rana 79,6
cudowna  7 tak dawno nie widziana.
taka utęskniona.
upragniona.
nie muszę mówić że banan z twarzy nie znika.
8 nie zobaczę już nigdy.
obiecuję....!!

mój powrót do pracy znowu się opóźnił 
ale na szczęście wracam już w sobotę.
z noga lepiej we wtorek śmigam na aqua
zacznę od basenu i aqua aerobiku, później dorzucę siłownię
a może pod koniec marca pójdę już na ukochane TBC



dziś tłusty czwartek a u mnie zamiast pączków chude leniwe :):) 
mniaaaaaaaaaaaaaaaaaaam!!!!!

kilka fotek szamencji:

wczorajsza kolacja:

wczorajszy obiadek:

a tu dzisiejszy obiadek :



menu dzisiejsze:
śniadanko: 1,5 parówki z szynki 93% mięcha, 2 kromki chlebka jogurtowego
obiad: dietetyczne  leniwe, z jogurtem cynamonem i rodzynkami
kolacja: na pewno sałatka i grzanki ale nie wiem jeszcze jaka


10000% miłości!! :










21 lutego 2014 , Komentarze (5)

ahoj.
dobrych wieści nie mam.
Bulimia to ciężka choroba, jeżeli zwalcza się ją samotnie.
Wczoraj miałam kompuls straszny i dziś nie mam zamiaru się z niego śmiać.
Stałam jadłam i płakałam ..
w łazience samotnie żeby nikt nie widział.
Jest ciężko ale nie poddam się bo za wiele razy dawałam za wygraną.
Trzeba się poświęcić, coś kosztem czegoś.
Ja walczę o nowa wersje siebie,
i to jest najważniejsza walka którą przyszło mi stoczyć jak na razie.
Dużo nauki przede mną wiem to ale nie wszystko można od razu,
zaczynając zdrowy tryb życia wiedziałam że w im dłużej to będę robić 
tym więcej błędów wykryję i je zmienię, bo każdy organizm jest inny.
Por, cebula, kukurydza, fasola, kapusta to nie dla mnie.
Śniadanie to podstawa, obiad też musi być taki którym się najem, podwieczorek koniecznie 
bo jak go nie ma to rzucam się na kolację..
Sporo rzeczy wyłapałam, sporo błędów...
Jestem o nie "mądrzejsza" a to ważne.
moja zmiana to nie wyścig do wakacji...
może będzie nawet spacerem albo truchtem
ale będzie.

dziś mam moralniaka, to chyba dobrze.
rozważam terapie 
serio i tą DDA i tą moją bulimiczną.
nie zaszkodzi na pewno a może i pomoże.
do wszystkiego trzeba dojrzeć.
                                    
                                             **
zrobiłam dziś foto moich ud.
lubię swoje nogi od stóp do kolan nic innego w swoim ciele nie lubię no może jeszcze usta.
to takie foto na przestrogę dla siebie i takie żeby mieć porównanie mam nadzieję na kiedyś.



słabo widać bo mam mało słoneczne mieszkanie niestety.


a tu wczorajszy obiad i dzisiejsze śniadanie


wieczorem zamelduję się z menu i z ćwiczeniami bo jednak nie czekam do poniedziałku.
xoxo:*

aa i znalezione na facebooku.
urzekło mnie...

"Jeśli Twoja własna dupa i lustro nie jest dla Ciebie największą motywacją to żaden blog/fan page typu "1000 sposobów na motywacje etc." Ci nie pomoże "

20 lutego 2014 , Komentarze (6)

ahoj.
dziś dzień 10.
szybko leci.
jestem zadowolona, oby jak najdłużej
dom na błysk, dziecko śpi, obiad gotowy
mój obiad już w brzuchu ( ommmm pyszniusi ale to za chwilę )
i chwilka czasu dla siebie.
a od 10 dni czas dla mnie = czas dla vit. i dla Was
motywujecie mnie bardzo więc jak mam chwilkę to z Wami chcę ja spędzić.
od poniedziałku zaczynam sobie wyzwanie pośladkowe i mel b 
aktualnie jestem na etapie tworzenia planu ćwiczeń który nie obciąży mojej nogi.
Tak to od poniedziałku, teraz tylko spaceruję z psem niech kilka dni sobie odpocznie moja biedna kosteczka.
Siedzę w domu więc nie mam w sumie o czym pisać bo każdy dzień wygląda podobnie,
a zanudzać was tym nie chcę.

dziś mogę od razu wstawić menu bo całkowicie jest zaplanowane 
a nawet obiadek został już uwieczniony i chyba to milsze dla oka będzie cykać jednak te fotki niz pisać tylko. Nie wiem może się w końcu mi to uda

menu:
śniadanko: twarożek domowy i kawa z mlekiem
obiadek: własnoręcznie robiona pizza na pełnoziarnistej tortilli z patelni z szynka, pieczarkami, oprószona mozarellą
podwieczorek: jabłko 
kolacja: a tu mnie naszło bo się napatrzyłam u jednej z Was  surowe warzywa z domowym sosem tzatziki !! oo pychaaa !! już czuję smak w ustach



xoxox:*

19 lutego 2014 , Komentarze (7)

ahoj!
melduję się z pierwszej kontroli wagowej 
na liczniku ....
80.1 kg
czaisz?
ah.
aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
kolejne starcie z wagą 1 marca
i oby było 78 kg
cudownie by było 
z gorszych wieści musiałam zawiesić multisporta bo na aerobic mogę wrócić 
dopiero na początku kwietnia.
nie poddam się i na pewno mnie to nie zniechęci.
Oby kosteczka się naprawiła później sobie odbiję 


**

Dziś nie mam dobrego dnia mój Buniek w nocy najgorzej się czuję
dziś mało spałam, na czujce non stop
a mój bidulek się męczył i męczył.
Właśnie sobie odpoczywa w łóżeczku 
od rana nic jeść nie chce pogryzie trochę i wypluwa 
tak go gardełko boli 
moje biedne serduszko
robiłam mu inhalację, później zrobię mu mleczko z czosnkiem masełkiem i miodem
to troszeczkę może złagodzi do tego masa syropów i leków jak do piątku poprawy nie będzie to niestety antybiotyk nas czeka


apetytu dziś też jako takiego nie mam ale jeść trzeba.
mam drugą połowę kremiku z brokuł na dziś a na to zawsze mam ochotę.

wieczorem dodam menu.
xoxox:*


edit:
menu: 
śniadanko: jajko na twardo, 1 parówka z szynki sokołów, papryka, łyżeczka keczupu i jogomajonezu
obiadek: wczorajszy krem z brokuł  z serem białym chudym
kolacja: 1 krokiet ( o 18 dlatego więcej dziś już nie jem i tak to wielki grzech )
do tego szklanka mleka z czosnkiem miodem i masłem
bo i mnie rozbiera.

wyjęłam mielone i nie mam pomysłu co z nim zrobić.
ot co.

18 lutego 2014 , Komentarze (4)

hej.
czy tylko ja nie mam na nic czasu 
czas mi ucieka nie wiem nawet kiedy.
Tak jak myślałam walentynkowy weekend był weekendem ciężkiej pracy,
męki dla nogi, katastrofy dla kręgosłupa i jak na złość skończył się wielkim melo na kuchni.
Nie pamiętam powrotu do domu.
Było ciężko przez duże Ż.
Drinki drinkami ale różnica kolosalna w drinkach robionych przez mężczyzn i robionych przez kobiety.
Tak sobie to tłumaczę i błagam nie wyprowadzajcie mnie z błędu.
Wczoraj nie istniałam.
tak to dość dobre słowo.
mur beton.
jedzenia nie tknęłam a wszystko co wypiłam ( woda ) i tak poszło do Wisły
więc skoro picie nie trzymało się we mnie to i z jedzeniem nie chciałam ryzykować. 
 Jedzenia w pracy nie było prawie wcale bo i czasu nie było,
wpadały jakieś nerkowce kilka krewetek i sushi.
ot co.
mój błąd nie przygotowałam się.
Czas najwyższy zaprzyjaźnić się z pojemnikami i szykowaniem szamci w domku.

w walentynki mój nastrój był taki

po ciężkiej pracy wyglądałam tak:

a w domu czekał na mnie pan Miś:)

pan miś i śpiący mąż.
trudno się dziwić jak wróciłam o 1 w nocy.

co do kompulsu był w środę rozpętał burzę mózgu i poszedł spać z pełnym brzuchem razem ze mną.
Jak wstałam rano to już go nie było?!
narobił zamieszania i poszedł.
taki to nie dobry.

Mam dziś ochotkę na krem z brokuł właśnie się robi,
z białym serkiem mniam mniam   

chaotyczna notka dziś.
cóż % zostały jeszcze w niektórych zakamarkach 

Do pracy wróciłam ale już znowu mam przerwę około tygodniową bo mój Bunio
się pochorował i dostał antybiotyk ma zapalenie śluzówki i gardła.
Na mnie też to gardło spadło i okropnie mnie boli.
NO ale cóż.
Jak nie urok to wiecie co

wracam do ćwiczeń dziś mam zamiar wygonić męża do kolegów pokręcić hula
i może jak noga pozwoli to mel b i tiffany trzasnę.
menu uzupełnię wieczorkiem.
buź.:*:*


edit.
menu:
śniadanko: bułeczka proteinowa z bieluchem lekkim szynką i papryką
obiadek: krem z brokuł z serem białym chudym 2 grzanki
podwieczorek: kilka suszonych moreli i rodzynek
kolacja: omlet z 2 jaj z szynka i papryką plus keczup :)


12 lutego 2014 , Komentarze (2)

hej
dziś 3 dzień nowego życia 
haha już 3 z reguły kończyłam po pierwszym.
Od marca zaczynam nową pracę.
Mama wkręciła mnie do siebie do przedszkola,
moim zadaniem będzie podanie posiłków i pozmywanie po nich,
przygotowanie owoców na podwieczorek i pozmywanie, kurze, podłoga itp
płaca chyba standardowa 1500 zł 
ale jeden najważniejszy plus to mam Kubę przy sobie całkowicie za darmo.
Mam nadzieję że okres adaptacji minie szybko,
cieszę się że będzie wśród starszaków tzn jakiś rok dwa różnicy
szybciej będzie się uczył, dodam że to prywatne przedszkole i jest polsko-angielskie.
więc same korzyści dla niego.
Mnie za to ominie w przyszłym roku rekrutacja i szukanie przedszkola, bo ta praca jest na 100% na stałe.Koszt państwowego przedszkola to ok 700 zł miesięcznie czyli prawie połowa mojej wypłaty, tak więc nie mam co się zastanawiać i uważam że to świetna propozycja.
Szkoda mi tylko mojej obecnej pracy - genialna atmosfera, super ludzie, miłe szefostwo..
no ale nie jestem już sama na świecie i muszę się liczyć z dobrem mojego dziecka a dla niego to super okazja.

Na początku przyszłego tygodnia mam wizytę u ortopedy więc dowiem się kiedy mogę zacząć ćwiczyć, jak na razie dalej noszę na nodze stabilizator.
Jutro pewnie nie napiszę nic 
bo wracam już do pracy, ale na pewno będę robiła fotki jedzenia
ogólnie to będę w pracy przez 4 dni a to wiadomo w piątek walentynki rezerwacji już jest mnóstwo więc na pewno będę miała hardcorowy walentynkowy maraton w pracy.
Zbieram siły.
ommmommmnommm...
chodzi za mną dobra  herbatka muszę jakąś trzasnąć :) 
herbata jest jedynym płynem który słodzę
pije ją raz dziennie nawet rzadziej więc na pewno nie zrobie z niej fit wersji bez cukru. 


menu dzisiejsze:
ś. dwie małe kromeczki chleba żytniego z plastrem polędwicy papryką i rzodkiewką
o. wczorajsza polędwiczka z dzikim ryżem i pieczarkami
p. kefir danone
k. omlet z wędliną i warzywami

pozdrawiam M.


11 lutego 2014 , Komentarze (3)

hej 
wczoraj popsuła mi się klawiatura bezprzewodowa a dziś myszka..
na szczęście miałam starą zwykłą klawiaturę wiec bez problemu się obeszło,
myszki niestety nie miałam zapasowej..
zabrałam się za pisanie wpisu na tablecie który też okazał się dla mnie mało przychylny.
Całe szczęście że mój mąż wrócił fiku miku i myszka działa.
jestem mało nowoczesna?
a może nowinki techniczne po prostu mnie nie lubią :)

Dziś wstałam z burczącym brzuchem..
nieźle!
nie pamiętam kiedy ostatnio tak miałam 
myślałam wczoraj dużo o swoim sposobie odżywiania,

doszłam do trzech ważnych postanowień...
1. zero kawy bo było jej za dużo, zamiast niej poranna i popołudniowa czerwona herbata
2. na śniadanie tzw. życianka czyli otręby żytnie i mleko- wybrałam żytnie bo mają dużo więcej błonnika niż owsiane.
3. dania wyłącznie parowane, gotowane lub pieczone a kolacje zawsze białkowo warzywne  bez węglowodanów.

reszta w sumie taka standardowa 4 posiłki, woda itp.
dużo mam złych nawyków i dużo pracy przede mną.

wrzucam fotki wczorajszego i dzisiejszego obiadu, a od jutra już zapisuję całe menu i może jakieś fotki jedzenia też będę zamieszczała.



pozdrawiam M.

10 lutego 2014, Skomentuj
krokomierz,1650,16,115,1658,825,1392049797
Dodaj komentarz

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.