Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem studentką, która chce się poczuć lepiej w swoim ciele. Przez większą część swojego życia byłam bardzo gruba (w pewnym momencie moja waga dochodziła do prawie 100 kg), więc czas z tym skończyć.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7692
Komentarzy: 71
Założony: 12 lutego 2014
Ostatni wpis: 20 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lily9393

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 89.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Ostatnio pisałam, że jestem zniechęcona, bo nic nie chudnę i waga stoi. Niedawno wróciłam z wakacji i podczas wyjazdu nie popełniłam żadnego grzechu jeśli chodzi o dietę. Wróciłam i waga była ta sama. Uznałam to za sukces, bo miałam wiele okazji, żeby zjeść coś tuczącego, ale się nie dałam. Wypoczęta i zrelaksowana przyjechałam do domu. Jednak w tym momencie kończą się pozytywy. 

Nie wiem co się ze mną stało, ale po powrocie zawaliłam dietę. Czy to była jakaś rekompensata za to, że podczas wyjazdu nie pozwoliłam sobie na nic kalorycznego? Cholera to wie, ale prawda jest taka, że mniej więcej od tygodnia zaczęłam jeść bardzo niezdrowo. Mówiąc krótko jem słodycze (i to w dużych ilościach). Dodam jeszcze, że od stycznia do lipca nie zjadłam nic słodkiego w ogóle. W lipcu trafiały się czasami jakieś niskokaloryczne lody. Można by wywnioskować, że po takim czasie słodycze nie będą mi już do szczęścia potrzebne. Przecież się od nich odzwyczaiłam, prawda? A guzik prawda, bo jak już zaczęłam je jeść, to nie mogę się opanować. Tu dochodzę do wniosku, że moja psychika nie jest tak silna jak mi się wydawało. Ja nie mogę sobie na nic pozwolić, bo tracę kontrolę. Efekt? Przytyłam już 2 kg (nie chcę zmieniać paska, bo aż mi głupio). Ważę na chwilę obecną prawie 68 kg. Jeszcze moment i wracamy do 7 z przodu. 

Jestem zła na siebie, bo pierwsze półrocze było świetne pod względem diety, a także jakości życia. Gdy schudłam zaczęłam chodzić na randki, byłam bardziej pewna siebie i było we mnie więcej energii i chęci do życia. A teraz zaczynam to zaprzepaszczać. Dziś się obżarłam, nie będę ubierać tego w ładne słowa. Czuję się z tym beznadziejnie, więc naprawdę nie warto. 

Jutro zaczynam od nowa. Wiem już, że w moim przypadku nie można mieć żadnego odstępstwa od diety, bo mnie ponosi. To jest już chyba uwarunkowane psychicznie. 

Jeszcze na koniec napiszę, że podziwiam te wszystkie kobiety (szczególnie tu na Vitalii), które nie dość, że dużo schudły, to jeszcze potrafią tę wagę utrzymać przez kolejne lata. To jest naprawdę coś.  

30 lipca 2015 , Komentarze (3)

Nie wiem po co dodaję ten wpis, chyba tylko po to, żeby pojęczeć. Odchudzanie już mi nie idzie, efektów w lipcu nie było żadnych, a ja zaczęłam jeść więcej. Moje efekty nigdy nie były spektakularne, 12 kg w pół roku to wcale nie tak dużo. Widzę, że ludzie tutaj chudną w takim czasie po 20 kg i więcej. No ale chudłam, a teraz nic. W sumie od połowy czerwca, bo wtedy już waga pokazywała 66,5 kg. Przez chwilę w lipcu było 65,5 kg, ale nie trwało to długo. Teraz znów jest ponad 66 kg. Do celu mam 3-4 kg, ale ten cel jest coraz bardziej odległy, szczególnie że ostatnio nie przestrzegam już tak diety. Ćwiczę nadal po 6 razy w tygodniu i chyba tylko dzięki temu nie tyję jakoś bardzo. Jem za dużo, nie są to fast foody ani słodycze, ale to nie ma znaczenia, bo przekraczam limit kalorii na pewno (choć ich nigdy nie liczyłam). 

Zaczęłam mieć też gorszy nastrój. Czuję się znowu gruba. W ogóle kiedyś myślałam, że z wagą poniżej 70 kg będę już taka szczupła. Guzik prawda. Naprawdę szczupła byłabym z wagą 60 kg albo i poniżej, a do tego daleko. Frustracja rośnie, a z frustracją rośnie głód. 

Skoro już wylewam żale, to napiszę jeszcze, że denerwują mnie te tematy na forum, w których naprawdę szczupłe dziewczyny wstawiają swoje idealne figury i pytają ile mają jeszcze zrzucić. Nie wiem czy to chodzi o zaburzenie postrzegania własnego ciała czy po prostu szukają potwierdzenia, że są idealne.     

1 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Wykrakałam w poprzednim wpisie, że teraz będzie trudniej schudnąć. Mamy już czerwiec, weszłam na wagę, a tu zamiast spadku wzrost o prawie kilogram: 68,7 kg. Świetnie. Fakt, wczoraj trochę przeholowałam z jedzeniem, ale nie były to bynajmniej słodycze ani fast food. Po prostu za dużo zjadłam, chyba ze stresu, bo nie wyrabiam się ze wszystkim na studia. Taki wzrost to nie jest aż tak dużo, niemniej jednak wkurzyło mnie to. 

Ćwiczę nadal 5 razy w tygodniu, ale krócej (ponad godzinę), bo nie mam czasu na dłuższe maratony ćwiczeniowe. Teraz katuję Killera, a do tego pół godziny na rowerku stacjonarnym.  

W maju schudłam tylko kilogram. Jednak był to dobry miesiąc, bo odczułam te pozytywne skutki odchudzania polegające na większym zainteresowaniu facetów. Byłam na paru randkach, z których wprawdzie nic nie wynikło, ale było sympatycznie. 

Plan na czerwiec: schudnąć chociaż trochę (zadowoli mnie 67 kg do końca miesiąca), nadal ćwiczyć, a do tego zdać wszystkie egzaminy.   

21 maja 2015 , Komentarze (2)

Dawno tu nie pisałam. Z dietą jest ok, ważę równo 68 kg, czyli od stycznia schudłam 10 kg. Jak to mówią: apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc odchudzam się dalej aż zobaczę na wadze 63 kg. Wydaje mi się, że teraz będzie ciężej zrzucić te 5 kg, bo jak ma się nadwagę, to przy racjonalnym odchudzaniu kilogramy dosyć szybko lecą, a jak już teraz mam wagę w normie, to trzeba będzie bardziej kombinować :p Nie poddam się w każdym razie! Pierwszy raz w życiu jestem aż tak zdeterminowana, żeby osiągnąć sukces ;) 

Żeby nie było tak miło, to muszę trochę ponarzekać na studia :p Przytłacza mnie ilość esejów do napisania, prezentacji do zrobienia i egzaminów do zdania. Aktywność fizyczna to moja jedyna rozrywka teraz i szybko to się nie zmieni. No nic, byle do lipca przetrwać. Czasami dopada mnie jakiś kryzys, ale nie na tyle silny, żeby na przykład rzucić się na słodycze, jak to bywało w przeszłości ;) 

7 maja 2015 , Komentarze (2)

Rozpoczynam 5 miesiąc diety i ćwiczeń. Od miesiąca waga bardzo powoli leci w dół, bo od kwietnia schudłam mniej więcej 1,5 kg. No nic, ważne że spadek jest. Jedynie się obawiam, że takie tempo się utrzyma przez kolejne miesiące, a ja tak bardzo chciałam schudnąć do lipca jeszcze z 5 kg. Nie wiem czy to się uda. Jak nie, to trudno, byleby zobaczyć te 64 kg jeszcze w tym roku ;) 

Dziś pierwszy raz w życiu ćwiczyłam Killera Chodakowskiej. Udało mi się dotrwać do końca, choć w niektórych ćwiczeniach robiłam trochę mniej powtórzeń niż Ewa. To rzeczywiście jest mega wyczerpujący trening. Do tej pory moje standardowe ćwiczenia to był Skalpel + trening dla Detocell Academy (czyli głównie skakanie), a do tego 40-45 minut na rowerze stacjonarnym, czyli wychodziło około 2 godzin w sumie. Dzisiaj samym Killerem zmęczyłam się bardziej niż tamtymi wszystkimi ćwiczeniami. Ale samopoczucie po tym treningu jest świetne :) 

Próbowałam ostatnio liczyć kalorie, ale to jednak nie dla mnie, bo za dużo z tym roboty :P Akurat na to jestem za leniwa.     

1 maja 2015 , Komentarze (3)

Moim celem na maj było zobaczyć 6 z przodu. Wchodzę dziś na wagę i widzę 69,5 kg. Bardzo mnie to cieszy, bo ostatni raz kiedy moja waga była poniżej 70 kg, to było chyba w gimnazjum. Im dłużej się odchudzam, tym widzę coraz większy sens tego i coraz większą motywację, żeby broń Boże nie przerywać i się nie poddawać. Kolejny cel to schudnąć do 64 kg do lipca lub sierpnia. 

Nie tylko ja widzę efekty, bo od pewnego czasu ciągle ktoś z moich znajomych mówi mi jak bardzo schudłam (rok temu ważyłam 84 kg). Słyszę też komplementy od znajomych z roku, więc naprawdę warto było zmienić styl życia :) 

Jutro idę z koleżankami do klubu, żeby się trochę zresetować. Przyda się, bo ostatnio jest sporo stresów na uczelni, w końcu to już ostatnie miesiące studiów licencjackich. 

Udanej majówki Wam życzę! :)    

19 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Znowu zrobił się zastój jeśli chodzi o wagę, ale staram się tym nie przejmować. Chociaż nie ma co ukrywać, denerwuje mnie to, że im bliżej 6 z przodu, tym wolniej idzie odchudzanie :P No nic, nie ma co się poddawać. Ćwiczę cały czas 5 razy w tygodniu, wychodzi mi około dwóch godzin dziennie. Weszło mi to w nawyk, aż sama się sobie dziwię ;) Czekam aż pogoda się wreszcie zrobi prawdziwie wiosenna, żeby dołączyć do tych ćwiczeń dużo spacerów. 

Jem zdrowo, w tej kwestii nic się nie zmienia. Słodycze nie kuszą, mimo że w domu jest ich całkiem sporo, ale potrafię przejść koło nich całkowicie obojętnie, taka się twarda zrobiłam ;)  

Mam nadzieję, że w końcu coś ruszy z tą wagą. Maj się zbliża wielkimi krokami...

7 kwietnia 2015 , Komentarze (13)

Zaczęłam się odchudzać na początku stycznia i startowałam z wagą 78,5 kg. Obecnie ważę 71 kg. Mam dwa cele: pierwszy to zobaczyć 6 z przodu w maju, a drugi to schudnąć do wakacji do 65 lub 66 kg. Potem oczywiście chcę to utrzymać. 

Jeśli chodzi o dietę, to większych grzechów niż okazjonalny alkohol nie było. Zero słodyczy, zupełnie przerzuciłam się na owoce i to mi zaspokaja apetyt na słodkie. Nie jem fast foodów i białego pieczywa. Nie liczę kalorii, bo dla mnie byłoby to frustrujące i męczące. Nie objadam się po prostu. Poza tym piję dużo wody i czerwonej herbaty. 

Bardzo polubiłam aktywność fizyczną. Ćwiczę 5 razy w tygodniu po 2 godziny (przez pierwsze dwa miesiące po 1,5 godziny). Ćwiczenia to standardowo Chodakowska, poza tym Fitness Blender i rower stacjonarny. Regularnie chodzę na spacery i staram się chodzić na uczelnię na piechotę. Czuję, że moje ciało jest już bardziej wytrzymałe i bardzo poprawiła mi się kondycja. 

Mam nadzieję, że po kolejnych trzech miesiącach, czyli do lipca schudnę znowu około 6 czy 7 kilogramów :)   

26 marca 2015 , Skomentuj

Dwa tygodnie temu waga pokazała 72,8 kg, a dziś 72,5 kg. Nie wiem z czego wynika ten zastój, bo żadnych grzeszków nie było (oprócz dwóch drinków w zeszłą sobotę, ale tego dnia mało jadłam). Wiem, że takie zastoje się zdarzają i na pewno przez to nie rzucę się na słodycze w wyniku frustracji, no ale jest to lekko denerwujące. Nawet postanowiłam, że będę ćwiczyć nie 5, a 6 razy w tygodniu. Zobaczymy czy to coś da. W każdym razie boję się, że w takim tempie szybko 6 z przodu nie zobaczę, a chciałam żeby już na początku maja było mniej niż 70 kg. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy brak efektów i sytuacja się poprawi. 

20 marca 2015 , Skomentuj

Dzisiejszy trening zaliczony: 

Skalpel 

Turbo Wyzwanie (25minut)

Rower stacjonarny (35minut)

Poza tym zdążyłam się jeszcze nalatać po mieście, bo sporo spraw miałam do załatwienia i starałam się omijać komunikację miejską, a iść wszędzie spacerkiem. 

Jutro czeka mnie impreza i mam nadzieję, że dieta mimo wszystko na niej nie ucierpi :p A jak będzie to zobaczymy. Na trochę alkoholu na pewno sobie pozwolę, ale nie będę przesadzać. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.