Bardzo szybko minął mi weekend. Na uczelni wolne mam do 12.01 ale do pracy idę już jutro. I na rozmowę. Nie wiem, czy dobrze robię idąc tam, ale.... kto nie ryzykuje ten nie ma.:)
Oto, co dziś zrobiłam:
-Zrobiłam 2 prania
-Ugotowałam potrawkę na kolację na następne 4 dni
(warzywa mrożone, cebula, czosnek, troszeczkę wiórków kokosowych, słodkie ziemniaki i fasola biała - nie z puszki)
-Posprzątałam całe mieszkanie (współlokatorów nie ma )
-Pouczyłam się na egzamin
-Zrobiłam paznokcie, maseczkę na twarz ze spiruliny, pięty, szczotkowanie na sucho ciała itp)
-Poćwiczyłam jogę (30 min ale zawsze)+spacer
-Poszłam na zakupy brakujące do galerii (nienawidzę tam chodzić)
-Wybrałam pieniądze z bankomatu (zwykle nie mam nic i jak w pracy zamawiamy lunch to jest problem)
-Jadłam zdrowo
-Piłam dużo
Także, mogę stwierdzić, ze pracowicie mi minął dzień:) Wczoraj byłam tak zajęta, że nawet zapomniałam wpisu dodać:P Muszę się poprawić.
Poza tym, dorwałam na promocji pasztet wegański z pestek dyni.
Gdybym wiedziała, że taki dobry będzie, kupiłabym więcej:)
Miłego wieczoru!