W zasadzie to więcej bo policzylam tylko zajęcia grupowe ;)
jest moc!
Czy zawsze się chcialo? Nie zawsze. Ale zawsze byla satysfakcja!
I wierzę, że kolejne miesiące będą równie dobre ;)
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2864 |
Komentarzy: | 25 |
Założony: | 6 listopada 2017 |
Ostatni wpis: | 31 stycznia 2018 |
W zasadzie to więcej bo policzylam tylko zajęcia grupowe ;)
jest moc!
Czy zawsze się chcialo? Nie zawsze. Ale zawsze byla satysfakcja!
I wierzę, że kolejne miesiące będą równie dobre ;)
Od kilku tygodni w miarę regularnie chodzę 2-3 razy w tygodniu na tabatę. To nie jedyna moja aktywność ale zdecydowanie ulubiona.
Pamiętam pierwszy raz. Ćwiczenia robilam na pól gwizdka, lapiąć ćwierć oddechu i rzucając się lapczywie na wodę. Pamiętam, jak po zajęciach wyszlam do wodopoju i pilam próbując się ochlodzić.
Dziś nie wykonuję ćwiczeń tak szybko jak trenerka czy niektóre dziewczyny. Ale jestem z tygodnia na tydzień silniejsza. Nie robię przerw, nie wypijam calej wody, nie tracę oddechu. Robię szybciej, lepiej.
jestem lepsza od samej siebie. Tej z wczoraj. Ale slabsza od tej jutrzejszej.
Nie patrzę na zgrabne dziewczyny z zazdrością. Raczej z myślą ja też to osiągnę. Chcę, mogę, będę wytrwala.
Dzień w dzień walczę z moimi slabostkami, niechciejami. Wewnętrznym leniem, który w ostatnim roku we mnie zamieszkal. Tylko uczucie rozczarowania samej siebie, już wieczorem z glową na poduszce, jest gorsze niż ta niechęć do naciągnięcia sportowych gatków na cztery litery.
A ja odliczam do pierwszych wakacji w tym roku 1/45
Od nowego roku na silownię walą drzwiami i oknami. Na zajęciach pelno, na sali tez pelno. Czekam cierpliwie na luty, będzie jak dawniej.
Usilnie unikam wagi. Ciąglę slyszę, że schudlam, sama też to widzę po lecących z pupy spodniach. Nie jest jednak na pewno to różnica ogromna, raczej subtelna. A, że widzą? Buźka się wyszczuplila :)
W marcu wyjazd do Wloch, w kwietniu weselicho znajomych - jakoś trzeba wyglądać! Niestety ze względu na kontuzję partnera ze wspinaczki i tańca musialam zrezygnować - czas ten przeznaczam na fitnesy. Co ma być to będzie ale mam dość tluściutkiej wersji siebie :))
Cały czas pracuje i kontynuuje zgodnie z planem. Nie wchodzę na wage, robie swoje. Mam wystarczająco odległy - 12 marca wylatujemy na tydzień do Włoch. Pomijając długi urlop okolowakakacyjny zawsze szukamy krótszych wypadów żeby było "na co czekać" i żeby nie zwariować siedząc w jednym miejscu ;)
Na razie powoli zaprzyjaźniam sie z tabata. Dalej chodzę na pumpy. Dalej uczę sie tańczyć i wspinać. I powolutku widze w lustrze efekty ale żeby sie nie nakręcać ani nie zniechęcać nie patrze na wage ;) staram sie każdy dzień przezyc jak najlepiej. Daje mi to duzy spokój ;)
Pierwszy spadek i wierzgające nogi
Tak! Nareszcie. Niby spadek nie jest ogromny jak na 1,5 tygodnia ale doceniam. 1,1kg baj, baj!
Skrzętnie realizuję plan, ćwiczę i się nie objadam. Ćwiczę nie tylko cialo ale i silną wolę bo w domu slodyczy pelno (ptasie mleczko!). W zasadzie gdyby do chudnięcia wystarczyla aktywność fizyczna to byloby o wiele latwiej. O wiele.
Wczoraj poszlam na silownie a po niej na zajęcia ze stretchingu. Uwielbiam dziewczynę, która to prowadzi choć przez 50min co środę nas katuje. Widzę jednak, że przynosi to delikatne efekty w postaci lepszej postawy. No i ta satysfakcja kiedy dajesz radę! jasne, że prawdopodobnie z boku wiekszość grupy (w tym ja) wygląda jak polamańcy ale kto by się przejmowal?
Mięśnie i ścięgna palily, pod konień każdemu wierzgaly nogi co powodowalo nie zlość a szczery śmiech wszystkich. Czego chcieć więcej?
Sam fakt podjęcia tej walki o zdrowie i ladną sylwetkę sprawia, że bardziej się kocham i akceptuję. Nie będę ukrywać, że w pomaga mi zachwyt mojego nie-męża ale sama ze sobą czuję się lepiej. Czuję wewnętrzny spokój i aż tak mnie oponka nie irytuje ani bulki na udach. Bo wiem, że za kilka miesięcy wrócę do formy. I to daje ogromną dawkę pozytywnej energii :)
Byle do przodu!
Od środy dzialam intensywnie. Plan realizuję bez większych potknięć.
Nowy tydzień zaczęlam z powerem. Pyszny koktajl (banan, kiwi, mlody jęczmień) a później PUMPy ;) A po pumpach twaróg z lyżką jogurtu naturalnego + razowa kromka z maslem orzechowym 100% :)
Czuję ogromną moc mimo strasznego zimna na dworze, szarości i braku slońca. Wczoraj dostalam od siostry zdjęcia pierwszego śniegu! Aż nie mogę uwierzyć, że zaledwie dwa tygodnie temu grzalam dupkę w trzydziestu stopniach. Ale śnieg oznacza narty! I oznacza zbliżające się święta! Mam ogromną ochotę puszczać już piosenki świąteczne, ozdobić mieszkanie i piec pierniczki.
Zrobilam też sobie zdjęcia do porównań w przyszlości. I kurczę dobrze nie jest ale i tak lepiej niż sądzilam! :) Trzeba się któregoś pięknego ranka zważyć i zobaczyć czy cokolwiek drgnęlo :)
Mialam zacząć, idzie średnio. Nie objadam się ale dwa pierwsze dni tygodnia spędzilam na kanapie. Pierwszy raz w życiu zaliczylam tak niskie ciśnienie, że się przewracalam, aż polowa rodziny jest przerażona, że przywiozlam jakąś egzotyczną chorobę
Dziś wieczorem wracam do planu i idę na silownie ;) jem regularnie i zdrowo a wodę piję zachlannie ;) Dwa dni przerwy od ruchu to jeszcze nie tragedia, prawda? :) Piszę jednak szczerze, że się obijam bo tylko w ten sposób ten pamiętnik może mieć sens.
Wlaśnie porządkuję zdjęcia, patrzę za okno i muszę, muszę zamieścić choć trochę ciepla tutaj.
Byl rok 2012 kiedy zawitalam tu pierwszy raz. Waga byla minimalnie wyższa (71kg) ale z Waszą pomocą schudlam, dalam radę i przez 5 lat utrzymywalam wagę 60kg.
Niestety ostatnie miesiące byly pelne slodkiego lenistwa, kontuzja, za dużo jedzenia i nim się obejrzalam ważę prawie tyle co na początku tamtej drogi.
Pokonalam ją wtedy z Wami, dziś staję znów na starcie i proszę o wsparcie.
Udalo się wtedy, uda się i teraz ;)
10 kilo.
O ludzie, dlaczego nikt mi nie mówil, że zamieniam się w godzillę!
1. Poniedzialek, środa, piątek - silownia. Wtorek - taniec. Czwartek - ściana (stawiam pierwsze kroczki)
2. Regularne posilki. Zdrowe i nieduże porcje.
3. Woda. Woda. Woda.
4. Ograniczenie slodyczy. Wyeliminowanie slonych przekąsek.
5. Pisanie pamiętnika.