Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

**Moje cele** Dietetyczne: 1. Ograniczenie słodyczy 2. Ograniczenie węglowodanów 3. Więcej surowych warzyw Sylwetkowe:
1.
Wzmocnienie brzucha 2. Wzmocnienie pleców 3. Ujędrnienie pośladków Inne: 1. Nauka hiszpańskiego - codziennie min. 20 minut Co już się udało: 1. Mobilizacja blizny po cc 2. Doktorat 3. Zmniejszenie oponki na brzuchu (obecnie: 77cm, było: 90cm) 4. Walka z wiotką skórą na brzuchu

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 47436
Komentarzy: 884
Założony: 9 lutego 2021
Ostatni wpis: 15 listopada 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tonya

kobieta, 34 lat,

165 cm, 57.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2022 , Komentarze (22)

Nie jest mi dane cieszyć się spokojną ciążą. Zazdroszczę wszystkim kobietom, dla których jest to czas radosnego wyczekiwania. U mnie to pasmo nieszczęść.

W piątek zaczęłam plamić. Byłam pewna, że to już koniec. Natychmiast pojechałam do lekarza sprawdzić co się dzieje. Na szczęście zarodek jest zdrowy, rozwija się prawidłowo, serce bije... ale zrobił się krwiak w macicy 😭 Na szczęście nie duży, doktor uspokajał mnie, że najpewniej się wchłonie za jakiś czas. Dostałam garść leków i zalecenia oszczędzającego trybu życia i zwolnienie z pracy na tydzień. W czwartek kontrola.

Dziś już nie plamię, ale co jakiś czas pobolewa mnie podbrzusze. Boje się, że znowu poronię. Od wczoraj głównie leżę, robię tylko drobne rzeczy w domu. Czytałam, że rzeczywiście zwykle te krwiaki się wchłaniają i nie ma to wpływu na płód, ale ja i tak obawiam się najgorszego. Ciężko mi będzie pogodzić się z kolejnym poronieniem 🙁 Z drugiej strony, jeśli ten krwiak się wchłonie, to i tak już chyba do końca ciąży będę się martwić, że może się to powtórzyć albo wydarzyć coś jeszcze gorszego. Jak to możliwe, że tyle kobiet ma zdrowe ciąże, zdrowe dzieci i wszystko przebiega dobrze i naturalnie, a ja od początku coś nie tak, od początku garść leków...

6 kwietnia 2022 , Komentarze (10)

Rozpoczęłam 6tc, ciąża co raz bardziej daje mi się we znaki. Przez nudności i zmęczenie ciężko mi się zabrać do czegokolwiek. Chce mi się rzygać prawie cały dzień, niestety jedyne co mi pomaga to zimna cola, ale nie chcę się za bardzo tym truć 🤮

W pracy jakoś daję radę, ale momentami mam dość. Jeszcze nie mówiłam szefowi. Sporo osób jest obecnie na l4, a pracy nie ubywa. No i niestety mamy na Oddziale pacjentów z COVIDem, a infekcji boję się najbardziej. Czasem mam ochotę po prostu wziąć l4 i mieć problem z głowy. Pewnie bym tak zrobiła gdyby nie to, że pracuję jeszcze w dwóch innych miejscach, a tam już nie ma mnie kto zastąpić.

Jutro przyjeżdża do nas na tydzień Ukrainka - początkowo pomieszka u nas, ale lada dzień w nowym domu będzie gotowa toaleta i będzie mieszkała tam. Na Ukrainie miała firmę budowlaną, u nas pomoże w wykończeniu domu, a przy okazji trochę zarobi. Idę więc zaraz ogarniać mieszkanie i przygotować dla niej jakieś miejsce. Mamy trochę ciasno, ale jakoś się zorganizujemy na te kilka dni.

O ćwiczeniach póki co nie myślę. Poczekam do pierwszej wizyty, zobaczymy co lekarz powie. I tak na razie dużym wysiłkiem jest dla mnie chodzenie po schodach. Poczekam na lepszą pogodę, wsiądę na rower. 

Buziaki 💋

27 marca 2022 , Komentarze (12)

Z egzotycznych wakacji wskoczyłam prosto w piękną wiosnę. I nie tylko pora roku się zmieniła, dużo się teraz u mnie dzieje.

Przede wszystkim - jestem w ciąży. Dopiero wczesny etap, dziś wypada 4t6d. Póki co nie jestem nastawiona entuzjastycznie, boję się ponownego poronienia. Jeśli utrzymam ciążę, pójdę do lekarza dopiero w 7tc - wtedy będzie już wiadomo, czy zarodek rośnie, czy znowu nic z tego. Biorę codziennie garść leków i suplementów, z uwagi na trombofilię codziennie robię zastrzyki z heparyny, od których brzuch mi sinieje. Nie piję kawy, nie jem szkodliwych produktów, nie forsuję się. Robię wszystko co mogę, żeby sobie nie zarzucić, że kolejna strata będzie z mojej winy. Dni dłużą się okropnie, codziennie wypatruję, czy dalej mam objawy ciąży, czy na pewno się rozwija. Bardzo się tym stresuję, dlatego staram się ciągle coś robić, pracować, żeby za dużo nie myśleć. Jutro idę skontrolować betę, czy przyrost jest prawidłowy.

Po za tym prawie codziennie jestem na budowie domu. Powoli kończymy, w części pomieszczeń są już położone podłogi, w tym tygodniu będą malować ściany, jestem w trakcie zamawiania kuchni i kończenia jednej łazienki. Po drodze oczywiście wychodzi mnóstwo fakapów, a to z instalacją elektryczną, a to z wodną, ale powoli powoli wszystko idzie do przodu. Może w połowie roku uda się wprowadzić 

Chciałam wrócić do jakichś lekkich ćwiczeń, jogi itp... ale wczoraj uderzyłam nogą w szafę, ucierpiał klasycznie najmniejszy palec. Chyba jest złamany 🤪 Cały spuchł i jest koloru bakłażana, ledwo chodzę. Więc nawet spacer nie wchodzi w grę. A miałam plan wsiąść dziś na rower. Więc siedzę w ten piękny weekend w domu, a mój jedyny spacer to wyniesienie śmieci.

Mam nadzieję, że u Was trochę bardziej aktywnie 🙂

Besos 💋

6 lutego 2022 , Komentarze (12)

Ciężko się wraca do tego kraju. Już przy wejściu do samolotu miałam dość rodaków. Co jest z Polakami nie tak?? W kolejce jakieś babsko się wykłócało o bagaż, darła się na bogu ducha winnego syna (na oko 8 lat) rzucając przy okazji ku*wami. Załoga samolotu co chwilę musiała zwracać pasażerom uwagę, żeby nie zdejmowali maseczek - serio po dwóch latach pandemii dalej ludzi dziwi, że muszą je mieć na ustach I NA NOSIE ?? Koło mnie co chwile ktoś sadził bąki i waliło okropnie. A po przylocie oczywiście fatalna pogoda, śnieg z deszczem i zimno. I zderzenie z tymi wszystkimi newsami o tym co odwala nasz rząd i Ordo Iuris. Moje urlopy tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że to nie jest moje miejsce, mam nadzieję, że za kilka lat uda się wyemigrować. Póki co staram się widzieć dobre strony, wykorzystywać ten czas jak najlepiej i uczyć się języka.

Po powrocie odkurzyłam moje sztangi i wzięłam się za ćwiczenia. Odkryłam na YT Agatę Zając - ma super treningi siłowe. Dziś udało się poćwiczyć, pomimo domsów po czwartkowym treningu.

Co do diety - staram się jeść jak najmniej węglowodanów. Pomimo mojej przeogromnej miłości do dań mącznych, pierogów, pizzy, makaronów, ciężkich sosów i bułeczek, mój organizm zdecydowanie lepiej znosi brak cukrów. Lepiej śpię, mam więcej energii, nie mam wzdęć, mam mniejszy apetyt. Dziś pierwszy raz zrobiłam puree z kalafiora, wyszło zaskakująco przepyszne.

Moja dzisiejsza micha:

Śniadanie: jajecznica na kiełbasie, sałata, ogórek

Obiad: puree z kalafiora, filet z indyka z pesto

Kolacja: śledź w oleju

Czyli dziś praktycznie bez węglów. I oby tak dalej.

Buziaki!💋

23 stycznia 2022 , Komentarze (5)

Jeszcze dwa dni i wyczekany urlop. Spadam stąd, lecę się wygrzać do Hiszpanii na tydzień. Ostatnie tygodnie były bardzo trudne, praca od rana do nocy, cztery dyżury całodobowe, po dyżurach brak zejścia tylko znowu do drugiej/trzeciej pracy. Co raz więcej osób w pracy zaczyna chorować albo musi iść na kwarantannę, więc dochodzą jeszcze zastępstwa. Przez to wszystko w ciągu ostatnich dwóch tygodni widziałam się z moim mężem dwa razy. Myślę, że zasłużyliśmy na odpoczynek 😁 A Hiszpanię kocham, uczymy się języka, może kiedyś uda się wyjechać na stałe.

Przez ten zapieprz średnio miałam czas na ćwiczenia, ale udało się parę razy pójść na basen, zrobić jogę, poćwiczyć z Kołakowską. I przedwczoraj przedobrzyłam, mam takie domsy, że już drugi dzień chodzę, jak cyrkiel. Cały dzień się zbieram, żeby się poruszać i zebrać się nie mogę. Jutro ważenie - szału pewnie nie będzie, bo zbliża mi się okres więc puchnę. Ale mimo wszystko, po poronieniu każdy okres jest wyczekany 😍 Jeszcze dwa i wracamy do starań 

A ja lecę szukać podłogi do salonu - wybrałam trzy różne, jeszcze muszę się upewnić, zobaczyć z mężem na żywo i będę zamawiać. Jaram się wykończeniem domu na maksa 😍 Tylko chciałabym mieć na to więcej czasu, którego nie mam. Byłam tam ostatnio wieczorem zrobić pomiary, za oknem pasło się stado sarenek, a za chwilę  biegały dwa ogromne zające. Cudownie tam jest, nie mogę się doczekać aż skończymy :)

Buziaki 💋

6 stycznia 2022 , Komentarze (4)

Zbliżają się trudne dni. Będę musiała sobie poradzić z kuszeniem pod postacią alkoholu, zakąsek, fast foodów i innych zagrożeń dla mojej diety. Jutro jadę na dwa dni na wycieczkę ze znajomymi i wiem, że to wszystko mnie czeka. Postaram się mimo wszystko trzymać w ryzach. Mam nadzieję, że jutro rano przed wyjazdem uda mi się jeszcze poćwiczyć.

Wczoraj w pracy znów było ciężko - krzyczała do mnie otwarta bombonierka z czekoladkami, znów udało mi się powstrzymać 🙂 W ciągu dnia starałam się nie jeść zbyt dużo, bo wieczorem mąż zabierał mnie na kolację. Wczorajsza micha:

Śniadanie: serek wiejski, kromka chleba, plasterek szynki

II śniadanie: winogrona, serek waniliowy

Obiad: brokuł z przyprawami i masłem

Kolacja: bulion z kaczki, gnocchi z kurczakiem, parmezanem, sosem śmietanowo-winnym, sałata

A dzisiaj:

Śniadanie: kromka chleba z pasztetem pieczonym i ogórkiem

II śniadanie: winogrona

Obiad: schab duszony z ryżem i surówką (sałata, pomidor, ogórek, cebula, oliwki, pestki słonecznika, oliwa)

Kolacja: jajecznica ze szczypiorkiem i kiełbasą

Po za kaloryką staram się przede wszystkim jeść jak najmniej węglowodanów, dziś to właściwie kromka chleba i dwie łyżki ryżu. No i cukier z winogron, które ostatnio uwielbiam.

Rano zrobiłam też dwie serie jogi z Adriene i tabatę z Kołakowską. Także kolejny dzień wyzwania idzie mi nie najgorzej 🙂

Buziaki 💋

4 stycznia 2022 , Komentarze (9)

W pracy obok mojego biurka stała blacha ciasta z kremem, wyglądało pysznie, ale nie wzięłam ANI KAWAŁECZKA. Zamiast tego miałam winogrona, które sobie podjadałam, gdy tylko mój wzrok uciekał w kierunku ciasta. Uważam to za osobisty sukces 🙂 Moja micha wyglądała dziś następująco:

Śniadanie: dwie kanapki z sałatą, pomidorem, szczypiorkiem, szynką i serem żółtym (bez masła)

II śniadanie: winogrona, serek waniliowy

Obiad: indyk duszony z pomidorkami i cebulą z makaronem i sałatą

Kolacja: jeszcze nic, ale nie jestem zbyt głodna. Może zjem troszkę płatków na mleku na dobre spanko 🙂

Wody wypiłam duuużo - spokojnie powyżej 2 litrów. Przez to nagłe ocieplenie ciągle chce mi się pić.

Ćwiczenia:

1. Tabata z Moniką Kołakowską

2. Joga - dzień 3 wyzwania z Adriene

3. 11 pięter w górę

Za cały dzień smartwatch wyliczył mi 650 aktywnie spalonych kalorii (wszystkich 2110 kcal)

Zaraz wieczorna rutyna - szybka kolacja, prysznic, kremowanie i przytulanko z mężem 😍

Buziaki 💋

3 stycznia 2022 , Komentarze (7)

Dziś pierwszy dzień rywalizacji punktowej. Zaczęłam całkiem nieźle. Wypiłam dużo wody, nie zjadłam nic słodkiego. 

Dzisiejsza dieta:

Śniadanie: kanapka z pastą jajeczną i warzywami

II śniadanie: serek wiejski +bułka

Obiad: schab z brukselką i surówką 

Kolacja: jeszcze nie wiem, zjem zaraz coś lekkiego

Ćwiczenia: joga - prawie godzina, bo zrobiłam dwie serie. Podjęłam wyzwanie 30-dniowe Yoga with Adriene na YT. Codziennie przychodzą na maila powiadomienia, jest kalendarz do wydrukowania. Pierwsze 3 dni super :) Polecam zdecydowanie. Może jutro uda się poćwiczyć więcej niż tylko jogę. Dziś w sumie aktywnych kalorii spaliłam 325 kcal.

Teraz lekka kolacja, szybki prysznic, pielęgnacja skóry i spanko :) 

Wrzucam moje tabelki. Buziaki 💋

Waga początkowa: 62,2kg

Wzrost: 165cm
Wiek : 31
Cel: -5

Waga końcowa:

Stracone centymetry łącznie:

Tydzień 1: waga | różnica | pkt
Tydzień 2: waga | różnica | pkt
Tydzień 3: waga | różnica | pkt
Tydzień 4: waga | różnica | pkt

Tydzień 1

Dieta: 1500 kcal

Różnica w wadze:

Pon

Wt

Śr

Czw

Pt

Sob

Ndz

Suma

Dieta

2 pkt

2 2 2

Słodycze

2 pkt

2 2 2

Woda

1 pkt

2 1 1

Ćwiczenia

2 pkt

3 1 2

Balsam

1 pkt

1 1 1

Suma

8 pkt

10 7 8

Tydzień 2

Dieta:

Różnica w wadze:

Pon

Wt

Śr

Czw

Pt

Sob

Ndz

Suma

Dieta

Słodycze

Woda

Ćwiczenia

Balsam

Suma

Tydzień 3

Dieta:

Różnica w wadze:

Pon

Wt

Śr

Czw

Pt

Sob

Ndz

Suma

Dieta

Słodycze

Woda

Ćwiczenia

Balsam

Suma

Tydzień 4

Dieta:

Różnica w wadze:

Pon

Wt

Śr

Czw

Pt

Sob

Ndz

Suma

Dieta

Słodycze

Woda

Ćwiczenia

Balsam

Suma

początek

koniec

zmiana

ramię

25,5 cm

biust

88 cm

talia (najwęższe miejsce)

77 cm

brzuch (oponka)

91 cm

biodra

100 cm

udo

57 cm

łydka

36 cm

30 grudnia 2021 , Komentarze (5)

Dawno się nie ważyłam, postanowiłam to sprawdzić i zdębiałam. 62kg. Właściwie to waga mi nie była potrzebna, żeby stwierdzić, że przytyłam, bo ledwo się mieszczę w większość spodni. Oszukuję samą siebie i chodzę cały czas w luźnych sukienkach. Wszystkie dżinsy są mega obcisłe i mi w nich po prostu niewygodnie. Nigdy w życiu się tak nie czułam.

WIem, że muszę zacząć ćwiczyć i dobrze się odżywiać, ale styczeń będzie pod tym kątem ciężki. Mam kilka wyjazdów i dużo pracy po godzinach. No i najważniejsze - kupiliśmy dom! Wobec tego mam mnóstwo spraw do załatwienia związanych z kredytem itp. Co więcej, za dwa tygodnie ekipa może już wchodzić z wykończeniówką, a ja kompletnie nie mam pomysłu na urządzenie domu. Muszę więc wszystko zaplanować, zamówić materiały itp. Nie wiem jak między tym wszystkim znajdę czas na ćwiczenia i siłownię, ale no po prostu muszę. Zapisałam się do rywalizacji punktowej, mam nadzieję, że to mnie jeszcze bardziej zmotywuje.

Z dobrych wiadomości - dziś dostałam pierwszej miesiączki po poronieniu - chyba nigdy się tak nie cieszyłam z okresu 😁 W związku z tym w marcu bierzemy się "do roboty" :) Myślę, że szybko minie, biorąc pod uwagę ile mam rzeczy na głowie.

Buziaki 💋 wszystkiego dobrego w nowym roku!!!

13 grudnia 2021 , Komentarze (11)

W kontroli wszystko ok, endometrium się goi. Dalej mam badać bHcg i za tydzień kolejna kontrola USG. Czuję się dobrze. Pani doktor pochwaliła mnie, że jestem "silna baba", że tak gładko przez to wszystko przeszłam 🤗 Bardzo mnie to podbudowało. Oczywiście pierwsze dni byłam załamana, ale szybko wzięłam się w garść i zrobiłam wszystko co mogłam, żeby cały ten proces jak najszybciej zakończyć. Chcę to już mieć za sobą.

Zawsze myślałam, że mam tę siłę dzięki wychowywaniu się wśród chłopaków - braci i kolegów. Ostatnio jednak dochodzę do zupełnie innego wniosku - mam to po mamie i babci. One są bardzo wrażliwe, uczuciowe i kochające, ale przy tym niesamowicie silne. Nie raz widziałam, jak płakały, aby po krótkim czasie wziąć się do kupy i z zaciśniętymi zębami walczyć o swoje. Są zdolne do niesamowitych poświęceń, potrafią znieść każdy ból, są niezniszczalne 🏆 Muszę im to powiedzieć przy najbliższej okazji.

Wczoraj zrobiłam krótką jogę, dziś przed snem też zamierzam. Powoli muszę rozruszać stare kości.

Buziaki dla Was 💋, które dajecie mi wsparcie, oraz dla tych, które są przekonane, że całą tę historię sobię wymyśliłam 🙂

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.