- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (36)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 104224 |
Komentarzy: | 523 |
Założony: | 5 marca 2007 |
Ostatni wpis: | 16 listopada 2023 |
kobieta, 35 lat, Augustów
178 cm, 77.20 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
03.01.2011 Nowy Rok i już zmiany :)
Sylwester był wspaniały, najlepszy w moim życiu! :) i trwał aż 3 dni :) od rana 31-go grudnia do wieczora 2 stycznia.
Super, dosyć kameralnie, ale w miłym towarzystwie najbliższych przyjaciół. Czułam się świetnie. Było dużo śmiechu i zabawy. Prawie jak na weselu :) Wódka, słodzenie, zabawa na parkiecie, konkurs... I pewien przystojniak u boku... :) Znamy się od sierpnia, a przy tym słodzeniu pierwszy raz się całowaliśmy. Ech... Ale o tym może innym razem. :)
Najważniejsze, że zabawa była przednia i że czułam się wspaniale. :)
Mam nadzieję, że skoro Rok zaczął się tak fajnie to cały rok będzie udany i szczęśliwy:)
p.s. Poza tym codzienność. Szukam pracy, potem własnego mieszkanka, mama wyjeżdża za granicę, obowiązki wzywają... :(
I kilka fotek ku pamięci. ;)
05.12.2010 tyle zmian a tak mało je dostrzegam
(zdjecia przed /92,7kg/ i teraz/74kg/)
Tytuł wpisu jest w odniesieniu do mnie, bo... wczoraj waga pokazała 74 kg. Wieczorem, w ubraniach. Szczerze "mówiąc" to byłam trochę zawiedziona, że w ciągu 4 tygodni nic nie schudłam, ale pocieszam się że nie przytyłam.
To i tak sukces, bo moja największa waga to 92,7 ( tak, tak, a nie ta która jest na pasku...) a więc jest teraz 19kg MNIEJ! Ale wtedy nie czułam, ża mam tak dużą nadwagę, a teraz nie czuję, że dobrze wyglądam. Choć ciągle to słyszę od różnych ludzi. Jeszcze 6 kg i będzie wymarzona waga. Tak niewiele trzeba. Cóż to jest przy tych 19 już za mną.... Ale teraz jest trudniej... Chyba mój organizm przystosował się i dobrze funkcjonuje przy tej wadze. Niestety ciągle widzę w sobie niedoskonałości. Mam też tak, że chciałabym być piękna i szczupła tak jak mówił o tym facet który był/jest (?) najważniejszy w moim życiu. 65kg. Tyle powinnam była mieć według Niego...
Jak dostrzec to co już osiągnęłam? Zmniejszyłam swoją wage o 19kg w ciągu 2 lat, czyli o 20,17%. A w wielu artykułach w internecie jest napisane, że utrata 5% przynosi już duże korzyści zdrowotne i w wyglądzie całej sylwetki. Rzeczywiście, nie bolą mnie już kolana, to najbardziej mi dokuczało. ALe za to włosy wypadają mi strasznie. Właściwie nie wiem od czego, lekarze też nie wiedzą i nigdy nie usłyszałam, że to przez utratę wagi a więc osłabienie organizmu.
Skoro trwało to 2 lata to mam nadzieję, że efekt jojo nie grozi mi z całą swoją potężną siłą rażenia. Oczywiscie, wiem że muszę dbać o siebie i dietę.
Przykro mi, że sama nie umiem docenić swojego sukcesu. Że nawet miłe słowa od ludzi sprawiają mi tylko radość na chwilę...
grudzień 2008 -92,7 kg (nie mam zdjecia całej sylwetki, ale nawet po twarzy widać, że chuda nie byłam)
listopad 2010 -74kg
1.12.2010 co z postanowieniem z Sylwestra 2009??
Właścnie. Między innymi postanowiłam schudnąć więcej i na kolejnego sylwestra, a wiec już za miesiąc ważyć maksymalnie 68kg. (Drugie postanowienie na 99% się nie spełni, bo nie jestem już ze swoim ukochanym. :( Chyba, że będzie ktoś inny - ech... pocieszam się?) A tu na pasku 74kg. Nie wiem ile ważę teraz, ostatnim razem ważyłam się 05.11 i było 74 kg. Ale minęły 4 tygodnie, pracuję fizycznie 6 dni w tygodniu, jem niewiele i może, może... Uda się!!! Zważę się dopiero około 20 grudnia, po powrocie do domu.
Jeszcze nie wróciłam do Polski na Święta a już mam 2 zaproszenia na spotkanie "we dwoje" :)
Jestem singielką, więc nie jest źle, ciekawe tylko jak to wyjdzie "w praniu" :)
Plan jest taki, by kupić przyd wyjazdem minisukienkę i szpilki na Sylwestra. Jest tu dosyć drogo, ale co mi tam! Chcę usłyszeć same komplementy od moich najbliższych!
Ale jestem samolubem... :P
03.11.2010 śr. chyba zakochałam się... widziałam
Go tylko raz, a teraz...
I są we mnie dwa bieguny. Boję się i cieszę się. Moje serce nie zniesie więcej ran, czy warto Mu wprost dać znać, że zaczynam coś czuć do Niego, coś czego się tak bardzo obawiam, ale jednocześnie pragnę tego...???
Są w mojej głowie myśli "Chyba się zakochałam :)" a jednocześnie czuję się, jakbym była nie fair względem mojego byłego ukochanego, jakbym Go zdradzała. Przecież tak Go kochałam, miało być na zawsze, wielka Miłość, a teraz tak szybko odchodzi On na dalszy plan... :( Minęło dopiero 2,5 miesiąca od rozstania... Tęsknię czasem, ale wiem, że czasu nie da się cofnąć. Tego, który teraz miesza mi w głowie, poznałam już po rozstaniu. Przez internet. Spotkaliśmy się w połowie drogi między naszymi miastami jeden jedyny raz. On wiedział, że wyjeżdżam. Mówiłam Mu, że spotkamy się przed moim wyjazdem albo już wcale. Chciał sie spotkać. Widzieliśmy sie na początku października. Było miło. :)
I wtedy podczas tego spotkania, gdy już czekaliśmy po zmroku na nasze pociągi powrotne, On pocałował mnie na peronie... Pierwszy raz poczułam co znaczy skraść pocałunek... Nie spodziewałam się, że On to zrobi, że mnie pocałuje. Najpierw delikatnie, poczułam szum w głowie i na chwilę poddałam się temu, miał ciepłe usta, ale odsunęłam się, powiedziałam ze śmiechem "Wariacie :)" Hmm... (Śmieszne, co? Ciekawe co pomyślał wtedy :) ) Chyba zrobiłam to, bo w sercu miałam jeszcze kogoś innego... I odjechał, pociąg ryszał... Wciąż mamy kontakt. Ja jestem za granicą, daleko, a On chce tu przylecieć... Nie wiem co myśleć, nie chcę znów bólu, a to działa jakby wbrew mnie, niezależnie...
Te myśli, o zakochaniu towarzyszą mi od soboty, gdy odwiedził mnie tu kolega (tak go zawsze traktowałam), którego poznałam podczas wcześniejszego wyjazdu. On chyba liczył na coś więcej, na czułości, na seks dokładnie :/ Ale mimo jego przymilań, itd. nie pozwoliłam się nawet pocałować, wogóle na mnie nie działa, jest całkowicie aseksualny dla mnie. I wtedy marzyłam by tak próbował mnie dotykać i całować właśnie Ten, którego widziałam tylko raz...
Czy to znaczy się zakochałam...?
Ech, i słucham właśnie romantyczne piosenki o Miłości, o szczęściu, a jeszcze nie tak dawno czułam ból przy takich utworach... Pomocy, nawet nie mam z kim porozmawiać tutaj, jestem sama tutaj.
Czy powiedzieć Mu, póki jeszcze nie wykradł mi kawałka serca, że nie chcę Go widzieć, że to źle sie może skończyć, nie chcę się angażować, bo to boli?
Czy juz zapomniałam o byłym ukochanym?
Czuję się podle... że tak łatwo... :(
"Serce moje, zostań mi spokojne, choć nie pytaj Ty, kim byłam nim...
Serce moje... przecież znasz odpowiedź...
Nie każ mnie za sny...
Zobacz kim jestem dziś...
Zostań mi chociaż ty..."
02.11.2010 prawie 2 tyg. za granicą
I nie wiem czy schudłam, a tym razem nie mam wagi, by to sprawdzić. Jak narazie nie czuję nawet po ubraniach bym schudła, ale co się odwlecze to nie ucieknie. :) Zawsze wyjazd jest dla mnie jak terapia w sanatorium odchudzającym, hihi... Liczę, że tym razem w końcu spadnę poniżej 70 kg. Niestety jem tu dosyć sporo, chyba... Musze się sama wziąść w garść, bo mieszkam sama i nie ma komu mnie kontrolować. A Sylwester i Święta już niedługo i czas olśnić rodzinę i moją brygadę :)
Ta powyżej byłaby świetna kreacja na Sylwestra :D
24.10.2010, niedz. od 21.10 jestem w Belgii
No właśnie... i mam cel by schudnąć do 67kg do powrotu do domu, do świąt Bożego Narodzenia. To 2 miesiące. Dam radę. Już czuję, że chudnę.
W Belgii, w mieście na zachodzie Brugia (Brugge) mieszkam w Kamienicy, mam swój pokój, zimno tu jest, okna stare i mało szczelne. Mam stół, 2 krzesła, łóżko, materac, szafę i jest tu umywalka z ciepłą wodą i lustrem. Nie ma w tym domu żadnych Polaków, więc od czwartku jestem sama. Pozostali mieszkańcy, studenci, nie są rozmowni i gościnni. Każdy ma swój pokój i każdy patrzy siebie...
Pracę w hotelu zaczynam w poniedziałek. Jutro. W hotelu 4* jako pokojówka. Wiem, że tam pracuje 1 Polka, liczę na to, że się dogadamy i nie będę czuła się tak samotnie jak teraz.
W Belgii umowy są podpisywane co tydzień, tak przez około 4-6 miesięcy, więc dla mnie to tez odpowiada, bo ja sama mogę zrezygnować, nie podpisać kolejnej umowy i po prostu jechac do domu jeśli coś nie będzie mi odpowiadać... :)
Na początek mam 3 dni próby, mam nadzieję, że sobie poradzę. Tu będzie troszkę cieżej niż w Holandii, bo hotel jest nowy i widać,że ktoś dba o jego wizerunek.
Boli mnie ząb. Leczony kanałowo już dawno, teraz dzieje się coś z dziąsłem pod nim, nic podobno nie da się z nim zrobić, jak zacznie boleć to w końcu trzeba będzie wyrwać... Tylko dlaczego akurat teraz?? NA samym początku pobytu, jak nawet nie zaczęłam pracować... :/
O P. staram się nie myśleć, choć za Nim bardzo tęsknię... :( Widziałam Go 2 dni przed wyjazdem, w środę 18-go. Wiem, że mnie widział, ale udawał, że nie, takie rzeczy się czuje... Staram się tu o Nim nie myśleć, bo wiem, że nie ma powrotu, za dużo się złego zdarzyło i nie umieliśmy dojść do porozumienia. Chciałabym wiedzieć, czy On mnie wspomina, co myśli, czy tęskni...
Brakuje mi ciepła bliskiej osoby...
Wczoraj czytałam o głodówce. Rezultaty ludzi, którzy się głodzili są spore:
Kobieta: 2 tygodnie i minus 8 kg
Kobieta: 9 dni i minus 8 kg
Kobieta: 10 dni i minus 8-9 kg
Mężczyzna: 1 tydzień i minus 10 kg (jedząć dziennie jabłko i marchewkę i biegając)
To tylko kilka przykładów. Oczyszcza umysł i uświęca ciało...
Bo... zaczynam październik z wagą jak na pasku, a było 2,2 kg więcej. Nie pracuje od 3 tygodni i domowe jedzenie zrobiło swoje. Ale jak pisałam wcześniej, trwa proces poprawy. INTENSYWNY :)
Samopoczucie ok.
Podoba mi się figura Anji Rubik...