Radość o poranku :))
Obiecałam sobie ,że bedę się wazyć nie częściaj niz co tydzień .Ale dzisiaj mnie coś pokusiło i po trzech dniach od poprzedniego ważenia z ciekawości weszłam na wage . Zrobiłam to dlatego ,że sobie folgowałam przez te 3 dni. Po ostatnim dużym tygodniowym zrzucie wagi ,stwierdziłam ,że jest dobrze i ... pozwoliłam sobie każdego dnia na slodycze (!), kawałak pizzy ponadprogramowo, jakieś dodatkowe przekąski nie ujęte w jadłospisie. Jeden dzień nie ćwiczyłam ...Myslę sobie kompletna klapa bedzie ,a tu niespodzianka ! 200 gram mniej! To KOSTKA MASŁA ! Cieszyłabym sie nawet , gdyby waga była identyczna jak przd trzema dniami ,a tu spadek ! Nie mogę w to uwierzyś i gęba mi sie śmieje do okoła głowy :)))
:(
No i zjadłam kilka wafelkow :((
torcik
Po dzisiejszym obiedzie czuje sie bardzo pełna . Co prawda, myślę ,że nie przecholowalam. Zjadłam mięsko i surówkę , niestety tłuszczyku trochę w tym było. Olej w surówce , pierś z kurczaka piekła sie w rondlu z innymi mięskami dla rodzinki :( Za to myślę ,że wytrzymam z tym kilka godzin . A teraz marze tylko o kawie. Piję duzo kawy , jest to coś na co zawsze mam ochotę i nigdy nie odmawiam . Musi to być jednak kawa z ekspresu z mlekiem ... Pycha ...
Kawa to chyba noc złego - ale w mleku są kalorie . Na razie nie nosi mnie z powodu braku ciastek w jadlospisie. Ale uprzedzam ,że jak mnie taka ochota najdzie to po prostu kupię sobie kawałek tortu i zjem ! Żartowałam :).Ale po miesiącu stosowania diety dam sobie taką nagrodę !
Pierwsze koty za płoty :)
No i schudłam ! Niespodziewanie szybko i niespodziewanie duzo ! Jednak tak żle to ze mna jescze nie ma :)))
Co prawda poprzednia waga to była robiona w ciuchach ( lekkich! ) i wieczorem . A dzisiaj zważyłam sie tak jak nalezy : rano , z pustym brzuchem i nago . W pasia 2 cm mniej , w biodrach 1 cm . Reszta to chyba woda zeszła z nóg , bo mi bardzo puchły. wieczorem po zdięciu antysexów odcisniete miałam pręgi, nogi wygladały jak baleron i były gabczaste . Mama kupiła mi jakieś środki wspomagające Slim Formula na bazie zielonej herbaty , karnityny ,chromu i in.dziwnych dodatków . Dzisiaj czuję się o wiele lepiej , ból głowy ustał , rozmawiałam z mężem i z mamą , po południu przychodzi koleżanka na ploty ( też ciągle się odchudza i tyje na przemian ) Poleciłabym jej Vitalię ,ale nie ma internetu...Mam w sobie dzisiaj nowa energię i dużą wiarę w swoje możliwości. Afirmuję sobie i widzę siegie już latem jak wyglądam ....Jest ciepło, mam sandałki na koturnie , jeansową spódniczkę do połowy uda , obcisły t-shircik...wszystko to mam w szafie , nie wyrzuciłam malych rozmiarów z przed 5 lat....A za jakiś miesiąć kupię sobie spodnie rozmiar mniejszy. A co !
Syndrom weekendu....
Boli mnie dzisiaj głowa ...... czesto mam coś takiego ,gdy żyję przez cały tydzień w napięciu. Broń Boże napięcie nie ma nic wspólnego z odchudzaniem. Przedemną ciężki tydzień i cały czas o tym myślę, jednocześnie rozpiera mnie radość obecnego weekendu . Od poniedziałku nie mam co zrobić z dziećmi , zostaję sama na placu boju. Mąż za granicą haruje ,mama wyjechała do sanatorium , tata idzie do szpitala , teściowie pracują ... ja też pracuję ....Syn ( 9 lat ) do szkoły , a córcia (3l) - problem. Męczę się tym i nie myślę o tym żeby coś zjeść . Ćwiczyć też dzisiaj nie będę , bo by mi czachę rozerwało. Pomaga mi pyralginum , ale nie mam w domu . Klapa. W domu bałagan , przekraczam zabawki , jest mi niedobrze.Jutro rano wchodzę na wagę . Nie moge się doczekać pierwszych efektów !!!!
Dwie czekoladki ....
Postanowiłam wchodzić na wagę raz w tygodniu , w sobotę . Nie chcę patrzeć na marne efekty 100 gram mniej , 200 gram mniej .... Interesuje mnie konkretny kilogram mniej. Do soboty 2 dni.... Ciekawa jestem , czy chociaż woda odejdzie z nóg. Dzisiaj jestem na diecie 1000 kalorii , głodna byłam między śniadaniami a obiadem. W pracy zjadłam dwie czekoladki..., nie mam wyrzutów sumienia.Byłam głodna i kręcilo mi sie w głowie. Pogada też miała na to trochę wpływ. Słońce , deszcz ,chmury...Stres w pracy...Na obiad ziemniak , papryka ( słodziutka !), ryba. Najadłam się .Wypiłam kawę i jestem heppy :)
Dziękuję ,że jesteście ...
Chcialam podziękować wszystkim Vitalijkom ,które zauważyły moj pierwszy wpis i na Dzień Dobry dodały otuchy i to dzięki Wam jestem pewna ,że latem będę chodziła w spódniczkach , takich przed kolana . Może nie będę miała nóżek jak patyczki , ale nie będę też rozpulchnioną starą babą chowającą się w szerokich spodniach i wciągącą brzuch przed każdym lustrem .
Odkurzyłam rowerek stacjonarny i przejechałam wczoraj na nim 10 km. Tylko dlaczego boli mnie szyja ,a nie nogi ...
Dziś jest ten dzień ............
Dzisiaj przypadkowo znalazlam te stronę , poszukując leków na odchudzanie...., a może nie był to przypadek ? Może to moja ostatnia deska ratunku ? Mogę napisać prawdę o sobie , jaka jestem gruba i jakie są moje marzenia ...mogę krzyczeć i wysyłać to w eter, może usłyszą to jacyś aniołowie i mnie wesprzą , dodają sił do walki z tłuszczem i własnymi słabościami. Moja wiara dzisiaj jest wielka , ale czy przeniesie góry sadła ??? To ponad 20 kilogramów ,które noszę każdego dnia.
Kiedyś już pisalam pamiętnik....... mialam 14 lat i problemy sercowe. Mama przeczytała... a ja podarłam w złości ten zeszyt na strzępy. Teraz mam prawie 37 lat i problemy z nadwagą i brak mi milości do samej siebie - to też problem sercowy. A w srodku jestem ta samą dziewczynką z przed lat .