powrót do odchudzania...
Dawno tu nie zagladałam , moja waga sie huśta od 2 tygodni w zakresie jednego kilograma. Czyli nie chudnę . Niestety przez ten okres cały nic z sobą nie robiłam ... nie ćwiczyłam , ale też nie żarłam . Mąż znów wyjechał , wcześniej złapał mnie gdzieś na kamerze i zapowiedział : " Proszę państwa ! Przyjrzyjcie się oto tu grubej Pani ,bo od tej chwili będzie się ona zmieniać na korzyść i jej juz takiej nigdy nie zobaczycie .. " . Zabawne - niezabawne - szara prawda. Miał zapewne dobre zamiary... ale mnie było smutno. śmiałam się jednak , bo już się przestałam obrażać , bo niestety jestem gruba i muszę coś z tym zrobić . Mam kasę, mogłabym sie świetnie ubrać , ale modne ciuchy kończą się na rozmiarze 40-42. Jedynie w dobrej klasy lumpeksach znajduję coś ciekawego na mój tyłek. Lubię lumpeksy zresztą . Kupuję tam markowe ciuchy , nieraz bez śladu używania. W sobotę kupiłam fajne jeansy marki H & M , żakiecik bonmarche i super bluzkę plisowaną mniej znanej firmy. Wszystko jak nowe ! Za wszystko zapłaciłam 60zł.
Ratunku !!!!
Moja motywacja umiera powolną śmiercią . Lekarza mi trzeba !!! Bo JOJO puka juz do drzwi !!! Pocieszam się tylko ,że przyczyna może tkwić w zbliżajacym sie okresie dla kobiety mało korzystnym ,kiedy to zapadamy w anemię z powodu ubytku krwi ..... Idę spać . Muszę o tym powaznie pomyśleć . Acha , ten lekarz to musi być przystojny i... musi gustować w puszytych kobietach :)
porażka :(
Wystarczyło 2 dni z mężem i przybyło 800g. By to szlag....
Jak chudnę to 100 g na dzień ,jak sobie pofolguję to 400g więcej za dzień ! Gdzie sprawiedliwość ????? Co ja takiego zrobiłam lub nie zrobiłam przez te dwa dni . Niech pomyślę ....
RACHUNEK SUMIENIA : nie ćwiczyłam brzuszków , opóściłam raz rowerek , jadłam różne prażone frykasy chińskie - orzeszki , bób , itp. , wypiłam raz piwo , jadłam chińskie owoce jakby lichi ale to nie to , piłam sok z bambusa , naćkalam się chlebem , zjadłam pół batonika. WIĘCEJ GRZECHÓW NIE PAMIĘTAM. ZA WSZYSTKO ŻAŁUJĘ I OBIECUJĘ POPRAWĘ.
100 g na dzień :)
Znowu schudlam !!! Jaka ulga .Przez 4 dni 400 g , więc seteczkę na dzień . Może być :) Ale obserwuję u siebie coś takiego ,że jak waga mi spada , to puszczają mi też hamulce i przestaję się pilnować . Zupełnie tak jakby spadek wagi miał być juz na zawsze.... jest to dla mnie pułapka . czy ktoś też to ma ? jak sobie z tym radzić ?
*********** A jutro przylatuje mój mąż , ciekawe czy zauważy ,że schudłam prawie 4 kilo :)) Kiedyś wybierałam się do fryzjera , o czym mu wspomniałam . Skróciłam włosy o ok. 10 cm , wycieniowałam boki , obciełam grzywkę . Fryzjerka ułożyła mi na szczotce ładnie włosy.... Wieczorem mąż przyjeżdża z pracy , rozmawiamy o dupie marynie , po czym on wypala :" Miałaś iść do fryzjera... " ***************
To nie od kompa :)
Byłam u okulisty. Mam ropne zapalenie spojówek. I to nie jet od komputera tylko z powietrza ! Tzn , ktoś mnie zaraził np kichnięciem .... :( O kompie wspomniałam pani doktor ,więc zapisała mnie na okulary , takie specjalne tylko do komputera . Polaryzacyjne , czy jakoś tak ....Teraz martwie sie czym innym . Moja dietka leży na lewym boku. Mam pokusy. Podjadam słodycze . znowu potrzebuję jakiegoś kopa ..
..
Moje oczy,,,bolą
Mam zapalenie spojówek . w monitor patrzę przez ciemne okulary. Czy jest taka możliwość ,że to właśnie komputer załatwił mi tak oczy ? W dodatku mam wyrzuty sumienia ,bo zwolnienie lekarskie dostałam do piątku. Razem będzie już dwa tygodnie byczenia się w domu. A w pracy ktoś za mnie odwala robotę i klnie na mnie . Mama też mnie zganiła przez telefon i podsyciła moje wyrzuty. I jak tu się odchudzać w takim stresie ??? Najchętniej napchałabym brzuch chlebem .
Tylko 0,5 kg...............
Dzisiaj cotygodniowe ważenie ,które odnotowuję na wykresie. Tylko 0,5 km . Mało. Liczyłam na cały kilogram ,bo takie mam założenie. No ,cóz dieta w tym tygodniu nie była rygorystyczna. Pozwalałam sobie na słodycze , nie chodziłam do pracy , przesiadywałam przed kompem . tryb osiadły prowadziłam. Postanawiam się poprawić . Jakby co to proszę na mnie nakrzyczeć ! W przyszłym tygodniu wraca mąż po 2 mies. nieobecności , więc boję się tych tradycyjnych obiadków , wieczornego piwka dla towarzystwa . Jenak wiem ,że mój osiadły tryb zycia zmieni się na trochę ruchliwszy .Jego bardzo razi w oczy ,gdy siadam do kompa :). Hehehe
a6W
Znalazłam tabele z super ćwiczeniami na mięśnie brzucha ,Podobno są rewelacyjne . Od dzisiaj zaczynam . !
Kobiety- motyle
Życze wszystkim kobietkom , tym dużym i tym maleńkim , tym którym waga spada i tym ,którym nie chce drgnąć, tym które sie smieją i tym ,które płaczą - wszystkiego najlepszego w Dniu Kobiet ! Bądżcie lekkie jak motyle :)
ps. a wogóle widać tego motyla ,którego wkleiłam ,czy nie ?Nie wiem czy dobrze robie wklejanke ...
Ja i rolki :)
Z moją dietą jest chyba coś nie tak .... nie czuję glodu , raczej przepełnienie. Może jem za duzo? Nie wiem , bo jem troche na oko. Generalnie mało. Dzisiaj na śniadanie kromka razowca z szynką i ogórkiem . Drugie śniadanie jabłko i dwie kromki chlebka chrupkiego. Obiad 100gram mięsa mielonego zmieszane z 2 łyżkami twarogu i usmażone na wodzie. do tego kalafior z wody ( pół talerza ). Potem zgrzeszyłam i zjadłam tradycyjnego kalorycznego mielonego od dzieci :( . Podwieczorek- lód owocowy - PYSZNY !!!. Dzisiaj była śliczna pogoda. Dzieci cały dzień ganiały na podwórku ,a ja sie obijałam . Próbowałam sprzątac ,ale robata mi rosła jak drożdże . Komputer zabiera mi duzo czasu , ciągle zaglądam na Vitalię - co słychać - kto schudł ,kto przytył . Dzisiaj też pierwszy raz w życiu na nogach miałam rolki syna. Kiedyś w dzieciństwie świetnie jeżdziłam na łyżwach i myślałam ,że rolki to to samo . Jak bardzo się pomyliłam ! Nie mogłam utrzymac równowagi , kiwałam sie raz do przodu raz do tyłu. Dzieci zanosiły sie ze śmiechu ,a ja po 10 min. miałam dosyć . Bałam się że upadnę i rypnę tymi kilogramami na beton. Wtedy na pewno sie rozsypie na kawałki jak gruz...A jak sie połamię to kto zajmie się dziećmi ? Teraz skazane są tylko na mnie.Mąż w Chinach , mama w sanatorium , tata w szpitalu. Tylko ja , dzieci , pies , swinka morska i rybki pilnujemy dobytku :) a ja jako najstarsza z tej całej grupy żywych istot muszę być odpowiedzialna :)