Nie za dobrze :(
Wczoraj notowałam co jem. Trochę oszczędzałam się z tłuszczem ( nie lubię za duzo) ale też jadłam pieczywo. I to mi nie za bardzo pasuje. Moja poprzednia dieta była niskowęglowodanowa - w sumie cały czas staram się tak odżywiać. Wczoraj jednak spróbowałam czegoś innego. Na śniadanie zjadłam grahamkę - dobra była. Posmarowana serkiem i z plastrem szynkowej kiełbasy - dobra i dietetyczna. Jednak bułka to sporo węglowodanów a wiadomo one napędzają uczucie głodu, więc mimo, że praktycznie byłam najedzona to ciagle miałam ciagoty do jedzenia. Czyli do mojego menu raczej nie wprowadzę pieczywa na stałe.Obiad był w porządku. Zrobiłam sobie mieszankę chińską ( mrożonka) i gotowane mięso ( karczek) - doprawione i z ziołami - pyszne było . No i poza tym nie tłuste i z małym IG. Potem była już wpadka - skusiłam się na kika ciastek do kawy no i zaczęło się... Kurcze, muszę opanować to kosztowanie słodyczy , to nie prowadzi do niczego dobrego.
W sumie dzień zakończyłam na około... no nie wiem na ilu kaloriach. Ciastka nie policzę bo nie wiem ile ma ale na pewno za dużo , planowałam mniej...
Wiem co wyeliminować ( CIASTKA !!!). Mało węglowodanów i tłuszczu i będzie dobrze.
Nic wczoraj nie ćwiczyłam . Błąd.
Czyli podsumowując - mogę ( koniecznie muszę ) jeść znowu tak jak przed wakacjami :) Ok, może być. Tylko muszę byc konsekwentna, no i ćwiczyć .
Telepatia?
Ale się porobiło :) Wczoraj reaktywowałam vitalijkowe odchudzanie nic nie mówiąc rodzince. Wieczorem patrzę....i co widzę ?...wpis córy :) Ale numer ...dziewczyna też reaktywuje swój wątek, ha :)
...a najlepsze jest to, że mieszkamy w jednym domu :)...
...tak... dzisiaj zaczynam przeliczanie kalorii. Nie wiem jeszcze na ile się zdecyduję 1000 albo 1200... nie wiem ...Będę dzisiaj liczyć , zobaczę w ilu mniej więcej będę się mogła zmieścić i dopiero wtedy zacznę sobie ustawiać dietę. Patrząc na moje wcześniejsze próby z liczeniem to raczej mam problemy z dobiciem do 1000, za dużo jedzenia niskotłuszczowego ( nie daję rady zjeść) ...no ale zobaczymy :)
Teraz siedzę przed komputerem popijając kawę z chudym mlekiem. Bez cukru :)
Wracam :)
A było już tak dobrze . Miałam te 67 kg ....teraz ma 74 i jest mi z tym niezbyt dobrze :( Niby znowu się odchudzam , niby świadomie ale to nie jest to. Jeszcze nie zaskoczyłam jak należy...staram się bardzo ale...no właśnie.
Do tego stanu sie doprowadziłam w ciagu kilku miesiecy. Lato było dla mnie niełaskawe i ja zajadałam sobie czym się dało te moje smutki. Głupota do potęgi.... nic mi to nie pomogło a teraz muszę znowu zrzucać ten nadbagaż :)
Od kilku dni zaczęłam ćwiczyc , nawet na mus. Chociaż to mi się udaje :)
Jestem po
kopenhaskiej ale dalej jem według tej diety :) Wydrukowałam sobie całe menu ( dopiero teraz :) ) i dzisiaj jadłam jak na diecie. Oczywiście trochę zmieniam i dodaję produkty, bo kopenhaska jest jednak mało kaloryczna i na dłuzszą metę nie da się na niej żyć. mam nadzieję, że w ten sposób uda mi się zrzucić tę resztkę sadła :) Teraz znowu będe zapisywać wagę co poniedziałek tak jak przedtem.
Koniec
Wczoraj minął 13 dzień mojej diety kopenhaskiej, ostatni dzień !!! Oczywiście nie znaczy to , że dzisiaj rzuciłam się na jedzenie :). Dzisiaj zajrzałam na kartkę z dietą i zaczęłam dzień pierwszy...... nie :) oczywiście , że nie, :) ale jadłam bardzo podobnie jak w pierwszym dniu kopenhaskiej. Muszę przyznać, że dobór produktów w diecie bardzo mi przypadł do gustu, dlatego teraz - już po - nadal będę się wzorować na tym menu, ale wprowadzę kilka dodatkowych, różnych produktów.Na tym samym polegała moja dieta z przed kopenhaskiej więc nie robi mi to różnicy :)
Teraz o wadze :) Schudłam niedużo , bo około 3 kg. Teraz mam 67,8 kg i bardzo się z tego cieszę, bo do mojej oczekiwanej wagi zostało mi już tylko 2,8 kg do zrzucenia :) Chciałam już dzisiaj zacząć ćwiczenia , bo przez te 13 dni nie ćwiczyłam ale nie czuję się jeszcze na siłach . Muszę kilka dni odczekać aż się wzmocnię po diecie:) Bo słaba jestem szalenie :)Byłam dzisiaj trochę popracować w ogrodzie i jak wróciłam do domu byłam tak klapnięta, że chyba z godzinę siedziałam bez ruchu :) Ale przyznać muszę, że kopenhaska podciagnęła moją wagę i sylwetkę. Jestem zadowolona :)
Aha, jeszcze o wczorajszej wizycie u teściowej. Nie jadłam ciasta, wypiłam kawkę i zjadłam kolację zgodną z dietą :)
Jeszcze jeden dzień
i koniec diety kopenhaskiej :). Potem stopniowe wychodzenie z niej a w sumie wejście znowu w atkinsa. Znowu się dzisiaj nie ważyłam... celowo. Zobaczę dopiero w poniedziałek ile ostatecznie zrzuciłam. Nie będzie tego tyle ile u innych na tej diecie. Kopenhaska dla mojego organizmu to żaden szok, bo i tak węglowodanów nie jadłam. Jedynie co mogło u mnie ruszyć wagę to okrojone kalorie.
Dzisiaj była moja ulubiona (na kopenhaskiej) kolacja - jogurt z owocami :) a jutro cały ! ? kurczak. To absurd, kto zje naraz całego kurczaka? ja zjem tylko ćwiartkę, do tego jeszcze warzywa...starczy...
11 dzień kopenhaskiej
za mną, oczywiście pod wzgledem jedzenia. Dzisiaj była ryba , duzo ryby , bo na obiad i trochę na kolację (zamiast mięsa) z dużą ilością brokułów. Samopoczucie nie za dobre a właściwie dość paskudne. Rano to jeszcze miałam sporo energii, ale teraz już oklapłam i nic mi się nie chce. Nie zważyłam się dzisiaj rano, to coś nowego bo co rano wchodze na wagę. Nie wiem co mam zrobic w niedzielę. Mam ostatni dzień diety i jesteśmy zaproszeni do teściowej na kawę. Kawę to na pewno wypiję ale gorzej z ciastem , bo na pewno będzie.Spróbuję się jakoś wymigać od zjedzenia, chyba się nie obrazi :)
Czuję się już wyraźniej szczuplejsza, dzisiaj założyłam spodnie... i już na mnie wiszą, robią się coraz dłuższe :)
10 dzień , zostało 3 do końca
Dzisiaj było owocowo - warzywnie dość smacznie :) Za to samopoczucie ogólne jest nie za bardzo. Chyba znowu działa na mnie pogoda. Od popołudnia mamy nieustajacą burzę z deszczem. Jest strasznie ponuro. Nie ćwiczę teraz przy kopenhaskiej ale kupiłam dzisiaj gazetkę w "Biedronce i tam była płytka DVD z ćwiczeniami. 2 zestawy : latino aerobik i pilates. W lipcu ma być druga płyta a na niej kolejne dwa zestawy; odmładzanie i wzmacnianie . Niestety nie obejrzałam jeszcze jak to wygląda , bo mam odłączony odtwarzacz. Po diecie wypróbuję te ćwiczenia :)
To już 9 dzień
jak jem dietetycznie :) Dziś znowu upał ...w sumie lbardzo lubię ciepło i słońce ale praca na ogródku w tym skwarze to horror. Korzyść przynajmniej z tego taka, że się opalę . Powiem szczerze, że się już przyzwyczaiłam na dobre do tych dań z kopenhaskiej. Na dzisiajszą kolację czekałam już niecierpliwie. Jak tylko przyszłam z ogródka to zjadłam duży kubek jogurtu naturalnego - z lodówki był taki zimny ....pycha ! Ta dieta ma jednak ( jak dla mnie) jeden duży minus. Można wypić kawę tylko na śniadanie, a ja właśnie po południu najbardziej jej potrzebuję. Dobrze, że mam herbatę "La Karnita" - ona przynajmniej stawia mnie na nogi , bardziej niż kawa.
Do końca zostały mi już tylko 4 dni :) a potem wróce do mojej diety , do atkinsa :)
8 dzień
Zważyłam się dzisiaj rano i na wadze 68,6 kg.
Teraz szamam kolację, trochę późno, ale czułam się śpiąca i musiałam się położyć na trochę. Wczorajsza głodówka dała znać o sobie :) A sałatkę mam z sałaty , dużego pomidora i jajka. Pyszna !!!
Jakob, nie ćwiczę juz teraz , za szybko się męczę , zacznę po zakończeniu diety.
Kamilka 232 kopenhaską zaczynałam z wagą coś ponad 70 kg
Dzisiaj kupiłam sobie bluzkę , ale to nieważne. Ciekawe jest to , że dowiedziałam się że sprzedająca też nie dawno skończyła kopenhaską :) No i sobie porozmawiałyśmy :) Widzę, że to dość popularna dieta :)