Wtoreczek...
Dzionek zleciał. Torchę dobrze, a trochę źle...
Ale kolejny krok do przodu - wybrała klub fitness i po wypłacie - no bo wcześniej nie da rady - kupuję karnet!!!
Ma być - wg planu - tak: 2 x tyg. ćwiczenia (aerobic + salsa!) oraz 1 x tyg. basen..nauka pływania - bo jeszcze nie umiem...ponoć lepiej późno niż wcale...
Do tego oczywiście dietka - stop słodyczom, stop jedzeniu po 19tej, więcej wody, warzyw i owoców.
No i jeśli teraz nie ruszy - to się chyba poddam. Nie chcę cudów i 20 kg w tydzień. Wystarczy 1 kg na miesiąc i przede wszystkim lepsze samopoczucie i kondycja....
Tego sobie życzę i tak ma być!!!!
moje nikłe postępy
Są one następujące:
1) od około 3 trygodni nie zjadłam wieczorem ani jednego czipsa i nie napiłam się pifka do tego niezjedzonego czipsika :0) to mnie cieszy
2) od 4 dni nie jadam po 19-tej
3) od tego samego czasu co w p.2 wypijam rano na czczo szklanekę wody i wieczorem 2 szklanki wody z plastrem sytryny,
4) wypiję sobie co jakiś czas malutki kieliszek winka wytrawnego
5) nie jadam słodyczy w ciągu dnia......
i tu pojawia się probelm. zjadam obiad - jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia (bo w pracy mikrofali brak) około 17 lub 18 - zleży, o której wrócę do domku....a potem......zjadam kilka słodkich rzeczy....pierniczki albo rurki albo coś innego złowrogiego....wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
Nie wiem jak pohamować te napady głodu na slodkie wieczorem....
No i jak zmusić siędo uczestniczenia w zajęciach ruchowych (jakieś aerobiki czy coś...) roweru nie mam, bo nie mam go gdzie trzymać - od razu zaznaczam.
pomocy!!! tak cichutko proszę... :0((
...
NO i apogeum wszystkiego....Nowy Roku i bla bla bla....................nowe postanowienia itd ......
Potrzebuję pomocy od Was kochane witalijki.......
Wszystkie, które odiedzicie mój pamiętnik proszę o podawanie - jeśli tylko możecie - przepisy na dania dietetycze lub podajcie proszę źródła.
Tylko nie takie wymyślne typu łososie w kawiorach itd. Tylko takie swojskie, w miarę mało pracochłonne...no i główne pytanie - co w pracy??? Spędzam tam w końcu ponad 8 godz. dziennie...a jedzenie kanapek mnie już męczy...zapych jak ktoś woli...
Z góry pięknie dzięuję za Waszą pomoc i zainteresowanie moją małą - wileką sprawą.
się porobiło...
No i czasem tak się życie układa,że nie wiemy co z tym zrobić....czasem się tak dziwnie porobi..hmmm...
urodziny... :/
Znowu to samo co co roku... :((
Mam urodziny i co z tego - siedzę w domu, piję wino, ze złości zeżarłam tabliczkę toblerone....niegdzie się nie bawię, jakbym miala co najmniej 100 lat... :((
nikt jeszcze nie spełnił mojego życzenia urodzinoweg - nigdy nie dostałam tego czego chcę bardzo - prawdziwej niespodzianki....a najlepsy prezent odostałam z pracy....co za paranoja.. :((((((((((((((((
czy tak już zawsze ma być????
....
Im bardziej w pewne rzeczy się zagłębiasz, tym bardziej są skomplikowane...im bardziej o nich myślisz, tym bardziej bolą...nie potrafię opisać tego co czuję, dlaczego mi źle....a kiedyś byłam w tym dobra...czy aż taką hipokrytką się stałam, że nie potrafię przyznać się do prawdy nawet przed samą sobą...?
czegokolwiek się dotknę, popada w riunę...nawet ja sama.
jednocześnie zdaję sobie sprawę z mojego problemu, nie potrafię się zmusić do poprawy, inwestowania we własne zdrowie i samopoczucie...smutno mi z tego powodu, źle i czuję się sama ze swoim problemem. No i jestem sama.
Nawet mój mąż ma już dosyć słuchania mojego gadania. Bo tylko dużo gadać i użalać się nad sobą potrafię...nic więcej...
I gdzie ta pozytywna energia, którą ponoć tak emanuję??!!??
listopad
No taka niespodzianka za oknem...śnieg...dziwne.
Co roku ta sama sytuacja...przychodzi okres świąt, ja po wakacjach i lecie ani trochęnie schudłam, nawet przytyłam....i znów przychodzi nostalgia i tęsknota do tego co było kiedyś....młodość, wolność...smukła sylwetka.
A najgorsze jest to, że tego nie doceniałam, w szczególności mojej sylwetki - nie chudej, ale zgrabnej i kobiecej...zawsze myślałam, że jestem gruba, a tu NIESPODZIANKA!!!! Dopiero TERAZ jestem gruba...i przychodzi koniec roku i znow chce sobie obiecać, że schudnę, że się wezmę za siebie...
LIPA, jedna wielka LIPA.
Brak mi kompletnie chęci....chociaż może to nie do końca tak...nie wiem czemu, nie mogę się zmusić do tego, żeby PRZESTAĆ JEŚĆ!!!! I zacząć się ruszać....jestem beznadziejna....
Znowusobie tyle naobiecuję, aż jutro albo nawet jeszcze dziś sięgnę po "COŚ"!!!A już patrzeć na siebie nie mogę w lustrze....wrrr...brrrr pasudztwo....fe.
Jestem taka jak studnia bez dna...a brzuch rośnie....
dobranoc
Dziś kupiłam pantofle...szpileczk na niewiarygdnie - dla mnie - wyskoich obcasach...
Złość piękności szodzi....???
Pytam bo jestemzła...nie wiem jak o jest. Nie jestem piekna, ale bez przesady....patrzeć na mnie można chyba bez obrzydzenia....No fakt niepasuję do reszty towarzystwa (chodzi o ludzi z nowej pracy) bo jestem gruba. Ale sądzę, że nawet z uprzejmości nalezy pewne żeczy zrobic. Jeśli cała grupa umawia się na spotkanie, to mogliby się mnie chociaż zapytać czy chcę z nimi iść, a nie umawiać się głośn wyraźnie przy mnie w ogóle mnie nie biorąc ood uwagę...tak jakby mnie nie bylo w pokoju....
Czy ze mną jest naprawe tak źle???Historia lubi się powatarzać, bo już miewałam takie sytuacje, ale sądziłam, ze pracuję z dorosłymi ludźmi.
Ale to może ja się użlam i jestem taka dziwna??
Kurcze...czy naprawdę jest ze mną aż a źle???
Nawet nie mam koleżanki, żeby się wygadać...wrzeszczć misię chce, jestem zła jak diabl i nie wiem jakta złość rozładować.
Zmiany, zmiany...
Tyle się dzieje...cały czas zmiany i zmiany....praca, dom, nawet uczyć się znow muszę... :))
Nie zawsze jest dobrze, ale się mocno staram, aby było dobrze...aby nie było gorzej.....bieda z dietką - poszła w koszmarny, daleki kąt.. :((( Przegrała konkurencję z wydarzeniami mojego zycia....
Ale czas na powrót... dziękuje wszystkim, którzy o mnie pamiętali i tu zaglądali - dziękuje pięnie
Mam nadzieję na powrót na sicieżkę właściwgo odżywiania imoże w końcu ruchu....nie mam gdzie roweru rzymać, a tak mi go brakuje.