Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem mężatka i ma 2 dzieci(syn-19lat i córka-16lat) uwielbiam czytać książki i jazdę rowerem(chociaż jestem kiepskim rowerzystą). Mam bardzo dużą nadwagę i problemy z kupnem fajowych ciuszków a przede wszystkim mam stan przedcukrzycowy, ciśnienie i problemy z sercem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 54307
Komentarzy: 734
Założony: 22 czerwca 2007
Ostatni wpis: 25 kwietnia 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Motyl77

kobieta, 52 lat, Timor Wschodni

165 cm, 123.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 marca 2008 , Komentarze (10)

Wszystkim chciałam z całego serca podziękowac, życzyc wesołych i pogodnych Świąt Wielkanocnych i informuję, że z mężem jest już lepiej w sobotę odzyskał przytomnośc, sam już chodzi. Jak wszystko pójdzie dobrze to może jutro będzie już w domu. Niestety to nie koniec leczenia, będzie trwało jeszcze kilka tygodni. Mąż ma bardzo mocno stłuczone przednie płaty czołowe mózgu, pekniętą czaszke i krwiaki. Ale najważniejsze, że jest już lepiej i mam nadzieje, że teraz to już będzie z górki. Jeszcze raz Wszystkim Vitalijką składam spokojnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych.

13 marca 2008 , Komentarze (11)

W niedziele mój mąż miał wypadek....... . Proszę Wszystkich, którzy mogą i chcą o modlitwę w Jego intencji. Dziekuje.

8 marca 2008 , Komentarze (9)




Czy 8 marca to naprawde nasze święto? Kto jeszcze pamieta o tym dniu? Okazało się, że jednak niektórzy pamiętają. Koledzy w pracy i owszem pamiętali.... każda z pań dostała po ślicznym żółtym tulipanie..... i mój mąż znów nie zawiódł. Od męża dostałam ślicznego, białego storczyka w doniczce. Odmiana o nazwie Phalaenopsis - czyli mieszańce, które całkiem dobrze radzą sobie w warunkach panujących w naszych mieszkaniach. Mąż wiedział, że moim marzeniem są storczyki. Już w zeszłym roku kupiłam sobie książkę o tych pięknych kwiatach, o ich odmianach, pielęgnacji i ronmnażaniu. Mam nadzieje, że jestem przygotowana do ich pielęgnacji i nie zmarnuję prezętu od męża. U nas dziś była bardzo śliczna pogoda i skorzystałam z tego i mam już pomyte okna na święta, poprane firanki, które pięknie pachną po suszeniu ich na dworze. Mam nadzieję, że wiosna zawita do nas już na stałe. Wszystkim Panią Vitalijką życze wszystkiego najlepszego, spełnienia życzeń i obowiązkowo jak największego spadku wagi.


1 marca 2008 , Komentarze (13)

Wczoraje tak się złożyło, że obchodziłam urodziny i w pracy żegnaliśmy koleżankę, która odchodzi z pracy i leci do Angli do pracy i do chłopaka. Z samego rana do pracy kurjer przywiózł mi ogromny bukiet z 36 herbacianych róż.... prezent od mojemo męża, aż żałuję, że nie umiem wkleic zdjęcia bo kwiaty są śliczne. Cały wczorajsz dzień był raczej mało dietetyczny..... po pracy szybko z mężem na zakupy, potem po dzieci i najgorsze co zrobiłam to coś tam w biegu zjadłam. Wiem już z doświadczenia, że jak jem w biegu to tam coś skubnę za chwilę znów coś zjem i w końcu tego podskubywania wyjdzie cała masa. Potem na 19.30 umówiłam się z koleżankami w lokalu, aby pożegnac odlatującą koleżankę. Skusiłam się na tortlilę, której nawet pół nie zjadłam bo nie dałam rady. Potem była 50 Bolsa..... już nie pamietam, kiegy ostatnio piłam alkohol i w domu byłam o 22.30. Największym moim sukcesem wczorajszego dnia przy ciągłej pokusie .... pełno ciasta, było właśnie to, że go nie ruszyłam i wcale mnie nie ciągnęło. Na wagę nie wchodzę, bo dziś też niezbyt dietetycznie, a pozatym stwierdziłam, że jak częściej się waże, to waga stoi w miejscu. Wracam więc z powrotem do ważenia się raz w tygodniu..... czyli w czwartki. Przesyłam wszystkim wietrzne całuski......... i mam nadzieję, że wiosna jest już tuż, tuż......

24 lutego 2008 , Komentarze (12)

Dzisiaj podliczyłam różnicę jaką osiągnęłam od momentu, kiedy zaczełam sie odchudzac i oto moje wyniki:
waga początkowa 110 kg  teraz 89 kg czyli mniej o 21 kg ( choc po wpisaniu wagi początkowej przytyłam do 116 kg a potem jeszcze okazało się, że moja stara waga oszukuje o 3 kg. Tak, że odchudzac zaczełam się z wagą 119 kg .... brrrrr... coś strasznego)
szyja  35 cm teraz 33 cm mniej o 2 cm,(nie za duża różnica)
piersi 115 cm teraz 101 cm ..... mniej o 14cm ( mąż twierdzi, że za dużo spadło)
talia 105 cm teraz 91 cm ..... mniej o 14 cm ( za duża różnica do bioder)
biodra  129 cm teraz 113 cm .... mniej o 16 cm ( mogłoby byc więcej, ale najtrudniej w tych partiach zgubic)
udo 70 cm teraz 65 cm......mniej o 5 cm (też mogłoby byc więcej)
łydka 63 cm teraz 41 cm ..... mniej o 4 cm ( jak wyżej)   
Tak więc to moje oficjale wyniki po 5 miesięcznej walce z waga ..... i wiecie co stwierdzam, że nie jest tak najgorzej (choc w biodrach i udach, czyli moja największa zmora, mogłoby ubyc ciut więcej). Najśmieszniejsze jest to, że ja nie mogę się przyzwyczaic do tego jak wyglądam teraz..... nie do końca dociera do mnie, że jestem o tych kilka kg lżejsza. Tak długo byłam gruba i wielka, że teraz ciężko jest mi zaakceptowac tą siebie nową.... lżejszą.  Boję się też tego, że przytyję i znów będę gruba....... nie chciałabym do tego dopuścic, ale wypadki chodzą po ludziach a nie po dachach. Dobra koniec tego czarnowidztwa..... teraz może z innej beczki. Niewiem czy wiecie, ale luty w tym roku ma 29 dni i ja w końcu po czterech latach znów mogę obchodzic urodziny. Wszyscy w pracy się śmieją, że jestem młodsza od swojego syna, bo licząc moje urodzinki to będę właśnie obchodzic 9 a syn na 10 lat. Mężowi też się dostało, że uwiódł nieletnią i powinien siedziec w więzieniu....hi, hi, hi, hi, hi, hi. Dobra kończę bo miało byc krótko a strasznie się rozpisałam. Ja jak nie piszę to nie piszę, a jak się rozpiszę to znów nie mogę skończyc....hi, hi, hi. Życzę Wam wszystkim tak słonecznego tygodnia.... jak dzisiejsza niedziela u nas..... wiosna, wiosna ......


16 lutego 2008 , Komentarze (16)

Walka z wagą  wygrana.....hura. Trwało to troszkę, ale w końcu waga dała za wygraną. Dzisiaj rano pokazała 89,60 aż podskoczyłam z radości. Na pasku nic nie zmieniam bo dzień ważenia przypada dopiero w czwartek i zobaczymy wtedy ile pokaże. Mam nadzieje, że przestanie mnie już denerwowac i będzie się zachowywac poprawnie. Tak, że jestem już na półmetku....... zostało jeszcze do zrzucenia tylko 20 kg ...... co to dla mnie, teraz to już z górki. Choinka aby tylko nie zapeszyc, bo się chyba zastrzelę. Dzisiaj tak ładna pogoda u nas, że pranie, które dziś zrobiłam wylądował na dworze....... a jaki zapach jak je przyniosłam do domu. Z dziecmi wybrałam się do miasta na zakupu. Kupiłam im już półbuty..... zastanawiam się czy nie za szybko, ale wszyscy mówią, że zimy już nie będzie. A niech tam ...... butki są wysokie tak, że mogą chodzic nawet jak będzie ciut zimniej. Odwiedziliśmy też moją babcie, a dzieci prababcie w szpitalu. Wszystko już jest w porządku i na przyszły tydzień mają Ją wypuścic. Wszystkim życzę tak ładnej pogody nie tylko na dworze ale też i w naszym życiu. Pozdrawiam.

14 lutego 2008 , Komentarze (5)

Od ponad 2 tygodni zmagam się z moją wagą, a zaczeło się od tego, że koleżanki w pracy i tu na Vitali zaczeły prawić mi komplementy. Koniec.... moja waga ta się uparła,
że za żadne skarby świata nie chce pokazać 8.. z przodu i dzisiaj też postawiła na swoim i pokazała równiutko 90.... a tak z 100 gram mniej i już była by 8.., ale ona nie. Normalnie ją od strzele, albo do końca odchudzania żadnych 
komplementów tylko kopy w tłustu tyłek. Przecież ja muszę schudnąć do wyjazdu nad morze, jak się pokarze w kostiumie kompielowym..... czy ona tego nie rozumie?
Wczoraj córcia skończyła 6 lat, więć były życzenia w domu i cukierki w przedszkolu. Rano już o 5 była pobudka, bo ona już musi iść do przedszkola. Dzisiaj znów ma być ubrana na czerwono, bo przecież Walentynki. Tak, że Wszystkim życzę udanych i słonecznych Walentynek. Pozdrawiam Wszystkich i przepraszam, że nie odpisuję, ale b r a k   c z a s u.........

8 lutego 2008 , Komentarze (14)

W środę byłam z córcią u laryngologa aby zbadac jej słuch. Ale zacznę może od początku. W zeszłym roku podczas grudniowych świąt kilka razy miałam wrażenie, że jak coś mówiłam do córki to ona mnie nie słyszy. Bardzo się wystraszyłam i w styczniu zrobiłam jej badanie słuchu. Takie specjalne komputerowe. Do uszka miała włożony jakiś ślimaczek podłączony do komputera i ten badał jej słuch bez jej udziału. Pani, która przeprowadziła to badanie powiedziała nam, że z prawym uchem jest coś nie tak, ale ona nie jest upoważniona do intepretacji wyników tylko specjalista. Więc w zeszłym tygodniu poszłam z wynikiem do specjalisty, ten wynik obejrzał i stwierdził, że coś mu nie pasuje, ale tak w ogóle to nie będzie brał tego wyniku pod uwagę. Mamy zrobic takie badanie u niego. No i w środę zrobiłam starym sposobem, czyli mała miała nałożone wielkie słuchawki na uszka i musiała "zabijac komary" tzn. wciśkac przycisk jak słyszała brzęczenie. Po badaniu okazało się, że z słuchem jest wszystko ok. I co ja mam teraz zrobic..... mam 2 badania sprzeczne. Koleżanki kazały mi zrobic jeszcze jedno i zobaczyc co pokaże..... chyba tak będę musiała zrobic. W czerwcu syna zarejestrowałam do ortodąty. I największa tragednia........mąż od wczoraj jest bardzo chory, czyli ma katar i gorączke 38 stopni. Tak, że mam przekichane, najgorsze co mnie mogło spotkac to choroba dorosłego faceta, to tak jakbym miał prawie cały szpital. Gorzej niż chore dzieci, oczywiście on jest prawie umierający hi, hi, hi, hi ...... wszystko go boli i co chwile dyryguje mną i dziecmi.... przynieś pic, chusteczki do nosa, termometr, a to picie za gorące albo za zimne, popraw kołdrę bo przecież jest za słaby, żeby zrobic to sam. I tak w kółko...... chyba się przeprowadzę na ten czas. Czy jest ktoś chętny aby mnie zameldowac do siebie? Jestem spokojna, bezkonfliktowa i bardzo uczynna hi, hi, hi, hi, hi.... Każda oferta mile widziana.


3 lutego 2008 , Komentarze (7)

Wyobraźcie  sobie, że ja, która nie pamietam już kiedy ostatnio chodziłam w spodniach, w zeszłym tygodniu aż dwa razy byłam w nich w pracy. Ostatnio od szwagierki, która schudła, dostałam całą reklamówkę ciuchów i w tej reklamówce były super, eleganckie, brązowe sponie w paski. Wcześniej dostałm od niej brązową kopertwoą bluzkę i wyszedł wspaniały kąplet. Dziewczyny z pracy nie mogły się nadziwic jak super wyglądam. Tak, że zrobiłam furorę. A jedna z koleżanek stwierdziłam, że na mieście nie łatwo mnie teraz wypatrzec bo nie rzucam się już w oczy. Wiecie, co był to najwspanialszy komplement jaki usłyszałam. Już nikt na mnie się dziwnie nie gapi. A mąż jeszcze dzisiaj stwierdził, że wyglądam już jak laska. Dzisiaj z dziecmi pojechaliśmy do groty solnej, w której jest 12 ton soli z Morza Martwego i bardzo dużo jodu. Dzieci przez godzine bawiły się się w tej soli, a my z mężem siedzieliśmy na leżaczkach i odpoczywaliśmy (mąż prawdę powiedziawszy cała godzinę chrapał). Po wyjściu z groty okazało się, że cali jesteśmy biali. Całe ciuchy, włosy wszystko było białe. Jeszcze do tej pory czuję sól na ciele........ mąż obiecał, że postara się coś z tym zrobic hi, hi, hi, hi....... Tak, że niedziele zaliczam do udanym.... mam nadzieje, że Wasze były też udane.

30 stycznia 2008 , Komentarze (7)

Witam Wszystkich. Zacznę może od tym mniej przyjemnych spraw:
dzieci dalej chorują, a syn z poniedziałku na wtorek miał tak wysoką gorączke, że niczym nie mogłam ja zbic. Pomógł dopiero zaszczyk na pogotowiu. Na drugi dzień byłam tak padnięta, że słaniałam się na nogach. Wziełam urlop na żądanie i przespałam pół dnia. W pracy był oczywiście problem, bo koleżanka dalej na chorobowym i nie miał mnie kto zastąpic. A dyrko olewa to totalnie, szykuje się już na emeryture i ma wszystko w du....W piątek przyszedł mój twister z Allegro i cała rodzinka jak na razie zawzięcie cwiczy, oprócz mężka, który twierdzi, że w pracy się dośc nagimnastykuje. I najważniejsz  i najbardziej pomyślna nowina...........................................................................................................
mam już zarezerwowany pobyt w domu wczasowym "Bursztynowa" w Ustroniu Morskim. Jedziemy nad morze hura, hura...... . Muszę jeszcze wpłacic zaliczkę i od 22.06 do 29.06 wyleguję się na plaży. Do tego czasu muszę schudnąc choc jeszcze z 10 kg a jak się uda to i więcej aby zmieścic się w strój kompielowy i aby morze nie wylało jak do niego wejde hi, hi, hi, hi..... Już nie mogę się doczekac naszego rodzinnego wyjazdy, nie ważne czy ktoś mnie zastąpi w pracy czy też nie ja wyjeżdżam. Aby tylko nie padało. Pozdrawiam i do zobaczenia. Idę poodwiedzac Wasze pamiętniki.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.