Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 281966
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Witajcie,

no i faktycznie nie było tak źle jak sobie myślałam...
lub po prostu moja waga się popsuła..
ale mam nadzieję, że jednak wszystko z nią ok...
bo oto moja waga jest sprawczynią mojego dziś dobrego humoru,
który w zasadzie przypieczętowała cudna pogoda...
56,7 kg tyle moja łaskawczyni dziś objawiła na swym wyświetlaczu...

jestem po pracy, po obiadku i nawet zaliczyłam już godzinne prace ogrodowe...
a teraz czekam aż obudzi się mój mały Chochlik...
dostanie obiadek, a potem znów jak codziennie ostatnio wybędziemy na spacerek... 

A oto mój towarzysz:

może dziś będzie więcej niż 5 km??

Miłego popołudnia :D

21 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Witajcie,

każdy dzień nie wiem nawet kiedy mi ucieka... tak szybko się to wszystko dzieje...
a każdy dzień podobny do poprzedniego.. ale nie ma co narzekać..
zawsze mogło być gorzej... pogoda coraz piękniejsza,
więc spędzamy więcej czasu na świeżym powietrzu.. fajnie.. uwielbiam słonko..
staram się codziennie zaliczyć spacer min. 5 km...
niestety widzę i czuję, że dużo mi przybyło tu i ówdzie,
więc ruch jak najbardziej potrzebny na te okoliczność..
jutro rano chce się zważyć i podejrzewam, że jutro się załamię...
będzie szok i to spory... ale to jutro..

hmm...

tyle chciałam napisać a jak zwykle gdzieś mi to wszystko z głowy pouciekało...

poczytam co u Was i lecę spać...
mam co nadrabiać.. bo doba jest za krótka..

dobrej nocy..

18 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Witajcie,

oj kiedy ja nadrobię te wszystkie zaległości...

wciąż dzieje się sporo.. i przyznaję się szczerze wieczorem mam włączony komp, bo cały tydzień walczyłam z papierami, ale nie mam jakoś natchnienia do pisania...

dziś też raczej na szybko.. bo padam z nóg..

byliśmy rano na zakupach... kupiłam sobie kurtkę,
potem jeszcze podjechaliśmy do szkółki i kupiliśmy jabłonkę i brzoskwinię... 


Pan I. przygotował mi teren ja musiałam to posadzić..
bo jak określił to ja jestem rodzinnym ogrodnikiem...
bo ja lubię ostatniego czasu grzebać w ziemi..
nawet mnie to relaksuje... ale dziś pogoda kapryśna więc za dużo nie zrobiłam...
co tam mam jeszcze trochę czasu... :)

dobra uciekam... idę pod prysznic i spać...
bo cały tydzień do późna siedziałam nad tymi papierami..

zajrzę co u Was do poduszki na telefonie...

dobrej nocy....


9 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Witajcie,

dzięki Kochane moje za odzew...
wprawdzie mam duży natłok myśli w głowie jak zwykle nie wiem co mam napisać..

w domku nadal panuje zaraza... ja mam pełny nos, Mikoś kaszle, ma katar... 
Zbój z wielkim zapałem broni się przed lekami i aspiratorem..
trudno mi się z nim ostatnio dogadać.. chyba mamy już bunt dwulatka..
krzyki, złości, czasem jest jakiś taki pobudzony
i zaczął używać zębów niewłaściwych celów.. czasem nie mam już siły do niego... 
odwróciłabym się na pięcie i zatrzasnęła za sobą drzwi...

nasze chorowanie zburzyło nasze plany... w sobotę żeni się mój brat...
niestety musieliśmy zrezygnować z wyjazdu,
jego przyszła żona mieszka prawie nad samym morze.. od nas to ponad 600 km..
ponad 7 godzin jazdy z chorym dzieckiem?? kiepski pomysł..
jeszcze to typ dziecka co nie usiedzi na tyłku dłużej niż pięć sekund...  
mam wrażenie, że wszyscy mają do nas o to pretensje... ale co mam zrobić..
dwie wizyty w szpitalu w ciągu jednego miesiąca,
teraz jeszcze zapalenie górnych dróg oddechowych.. jest mi przykro...
ale boję się.. jakoś nie mam ochoty tam jechać i po lekarzach się włóczyć...
bo nie mam pojęcia jak Miki zareagowałby na tak długą podróż, zmianę klimatu..
mało je w ogóle ostatnio.. powiem Wam masakra...
źle się czuje, nie wysypiam się, bo Miki źle śpi..
i jeszcze mam wyrzuty sumienia przez ten ślub... 


Uciekam pod wodę... 

Dobrej nocy

8 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Witajcie,

długo trwała ta moja nieobecność... trochę na sumieniu mam...
ale i też sporo się wydarzyło... a raczej bym powiedziała przypałętało...

w niedziele (22.03) znów wylądowaliśmy z Mikołajem w szpitalu...
tym razem na 6 dni... i tym razem to już nie nieżyt żołądka, a rotawairus...
wymioty, gorączka i biegunka...
a że z tym nie mogłam sobie poradzić
to skończyło się kilkoma kroplówkami w szpitalu... mnie też ta zaraza dopadła... 

a teraz znów dla odmiany mamy anginę... 

kurczę muszę uciekać.. jutro napiszę więcej..

dobrej nocy...

3 marca 2015 , Skomentuj

Witajcie,

Mikołaj dochodzi powoli do siebie,
jednak widać, że to jeszcze nie ten nasz szalony mały rozbójnik...
bardzo zmęczyła Go ta choroba...
na szczęście nie widać po nim by coś mu dolegało...
nie gorączkuje, kupki wracają do właściwej konsystencji..
ma dietę lekkostrawną...



Pan I. od wczoraj ma nocki, więc został rano z Małym,
a ja poszłam do pracy na te moje 4 godzinki...
mimo, że W. mówiła i pisała, że mam nie nie przejmować pracą to głupio mi było, 
że tak na koniec miesiąca zostawiłam dziewczyny z tym całym majdanem...
na szczęście doskonale sobie poradziły... a ja powoli ogarnę sobie resztę...
nawet nie wiecie jaką mam fajną ekipę w pracy...
Nie spodziewałam się, że można rano chcieć iść do pracy mimo,
że czasami jest naprawdę dużo do zrobienia...
średnia wieku w naszym dziale to 28 lat... 

z dobrych stron szpitala to od czwartku byłam na szpitalnym wikcie,
więc było mało i jałowo i nie wiele lub brak słodkiego...
ubył mi 1 kilogram... mam nadzieje, że uda mi się to utrzymać...

Poczytam co u Was i poszukam jakiegoś materiału na allegro..
Mikoś wyrósł z wszystkich spodni i pomyślałam, ze sama mu uszyję...
w końcu mam maszynę, a to przecież nie jest aż tak trudne... 

Udanego popołudnia...

2 marca 2015 , Komentarze (6)

Witajcie,

u mnie się trochę działo przez ostatnie kilka dni...

w czwartek po porannej akcji wylądowałam z Mikołajem w szpitalu..
Biedaczek wymiotował od 6 rana,
nie dało rady inaczej pojechałam z nim na do szpitala na izbę przyjęć..
bałam się odwodniania.. wymiotował nawet od zwilżenia warg..
a takie maluszki łatwo się odwadniają...
wylądowaliśmy na oddziale dziecięcym w grupie żygo-sraczkowej...
bo jakby mało poszło górą to wieczorem zaczęła się biegunka...
lało się z niego... nawet nie wiem ile raz zmieniałam pampersa..
w ciągu dwóch dni - piątek-sobota...
na szczęście nie miał gorączki, osłuchowo czysto...
wypił pięć kroplówek..
ale nie mam nawet słów co moje dziecko wyprawiało,
gdy próbowałyśmy założyć Mu motylka do ręki...
po 6 godzinach haftowania On miał siłę się bronić...
trzymałam go z pielęgniarka, a druga się wkłuła...
dobrze, że mają wprawę... bo dawno nie przechodziłam takiego stresu...
wiedziałam, że kroplówka Mu potrzebna, ale serce mi się krajało,
bo czułam że sama sprawiam mu ból...
na widok lekarza ze stetoskopem,
pielęgniarki z termometrem czy wagą istny cyrk wyczyniał...
Ordynatorka była zdumiona...że on taki uparty... 
na szczęście w niedziele już było dużo lepiej...
badania wyszły dobre z krwi, w kale nie było rota-wirusów...
i dziś wróciliśmy do domku...
oj dziękuję za to, bo tam taki przemiał, że co chwile nowe towarzystwo...

Kończę, bo czas odespać szpitalne nocki...


Dobrej nocy

23 lutego 2015 , Komentarze (5)

Witajcie,

kolejny dzień za nami... zaraz pójdę pod prysznic i do wyrka..
właśnie skończyłam pracować górę chyba z całego miesiąca...
ciągle coś, więc dziś już nie było zmiłuj...
Mikołaj podarował sobie popołudniową drzemkę, więc zasnął dziś przed 20...
ciekawe jak długo pośpi.. ale ja padam już na pyszczek...
ale cieszę się, że ogarnęłam te górę mojego lenistwa...
bo Maminka zawsze powtarza: "prasuj na bieżąco" ..
Maminka ma rację, ale to nie zmienia faktu, że ja być leń..
i jakoś nigdy nie mam natchnienia na stanie przy desce po godzinie 22...

Kijki... hmm...temat niestety pozostawiony bez echa...
jak zawsze mój Mąż rzuca słowa na wiatr...
coś obieca, a potem i tak ma to w nosie...
ale jeszcze trochę i postawię go przed faktem dokonanym..
niech tylko zrobi się wieczorami trochę cieplej..  

...Dobrej nocy...

19 lutego 2015 , Komentarze (4)

Witajcie,

Mikołaj śpi, Pan I. poszedł do pracy,
a ja posadziłam swe siedzenie przed komputerem...
ale tylko na chwilę, bo źle mi się coś dziś patrzy...
coś niedobrego dzieje się z dolną powieką lewego oka..
jest trochę popuchnięta i boli jak dotykam.. nie widzę by był to jęczmień...
ale coś jest ewidentnie nie tak...

pogoda do bani... zimno, buro... ponuro..
Mikoś pewnie późno wstanie, więc chyba nie pójdziemy dziś na spacer...
tak w ogóle to mnie leń dopadł.. zjadłam duży talerz leczo, bo wyszło mi extra..
i utknęłam w martwym punkcie..
czekam na weekend - zapowiadają 10 st. no i moje kijki..

mojemu Dziecku chyba w końcu wrócił apetyt...
myślę, że związane jest to z witaminami, które mu daje od tygodnia...
cieszy mnie to przeogromnie..
bo bałam się już, że nabawi się przez to swoje kapryszenie jakiejś choroby..
ważne, że zjada więcej stałych posiłków i chce próbować nowości..

w pracy dzień jak co dzień - czyli dużo pracy...
ciekawe, czy uda mi się w końcu wejść na luz...
oby nowy miesiąc przyniósł jakiś przełom...

udanego popołudnia

17 lutego 2015 , Komentarze (1)

Witajcie,

pogoda u nas cudna...
chciałam po pracy machnąć obiadek i iść na długi spacer z moim Dzieciem...
ale on buntownik nie chciał się ubierać...
więc odpuściłam... krzyki i złości, ale nie mniejsze były jak mu powiedziałam,
że nigdzie nie idziemy
i schowałam czapę, kurtkę do komody skoro on nie chce się ubierać..
ostatecznie skończyło się na tym, że poszedł spać.. a jak za późno wstanie to pewnie nigdzie już nie pójdziemy...
oj powiem wam wkurzyłam się...
bo w pracy mam multum roboty
- do końca lutego muszę wprowadzić zaległe z zeszłego roku zamówienia publiczne..
więc chciałam się przewietrzyć... z Młodym nie mogę na kije,
więc przynajmniej długi spacer chciałam...
w tym tygodniu może dopiero w sobotę wybiorę się na kijki,
bo Pan I. ma drugie zmiany.... szkoda brak mi pozytywnych endorfin...

czekam na wiosnę... oj żeby to już był jej początek...

....Udanego popołudnia....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.