Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 283293
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lipca 2012 , Komentarze (7)

Witajcie....

humor mój trochę lepszy mimo iż za oknem jest kiepsko...
pochmurno i kropi deszczyk...
mam nadzieje, że to nie koniec lata, bo ja się nie zdążyłam rozkręcić nawet..
 
waga pokazała 52,3 kg...

jest ulga.... uff.....
bo już myślałam, że znów się coś niedobrego zaczyna...
ale mi ulżyło..
więc poprawiam paseczek... 


dziś na śniadanie kanapki 2 z polędwicą, "oscypkiem" i pomidorkiem... mniam...
tata był na obozie z chłopakami w górach i przywiózł trochę tych kalorii..
a ja lubię wędzone sery.. bo niestety nie są zbyt zdrowe.. he he


ostatnio namiętnie gram z lotka..
chciałabym trafić chociaż piąteczkę..
ale moje maksimum to była czwórka razem z trójka na jednym kuponie
i wygrałam wtedy 174 zł.. cieszyłam się jak dziecko..
a teraz trafiają mi się jakieś trójki od czasu do czasu..
od mojego ojca kuzynce udało się trafić szóstkę kilka lat temu
i wtedy wygrali niespełna 6 milionów..
ja nie jestem pazerna.. milion by wystarczył...

a tak się właśnie odnośnie tych wygranych zastanawiam..
znacie kogoś kto wygrał coś w jakimś konkursie..
chodzi mi na przykład o te gry smsowe w radio ZET czy RMF..
mnie udało się kiedyś wygrać w Polsacie bilet na premierę kinową Harrego Pottera..   
Miłego dnia....




16 lipca 2012 , Komentarze (3)

Witajcie...

nie lubię zaczynać nowego tygodnia w złym humorze..
ale właśnie już rano popsuł mi go pan Narzeczony..
ale trudno.. sam zdecydował, że w tym tygodniu zobaczymy się dopiero w weekend..
ma drugie zmiany, a ja nie będę specjalnie czasu tracić,
bo on mi skomplikował sprawy komunikacyjne..
nie chciał, żebym mu samochód zabrała na kilka dni,
ale pewnie i tak go nie ruszy w ogóle, bo wypadało by zatankować..
więc będzie sam w tym tygodniu..

wczoraj po obiedzie po 10-dniowej wizycie pojechała
w końcu do domu siostra pana I. z rodzinką.. ale odetchnęliśmy z ulgą.. uff...
cisza i spokój... niby tylko dwoje dzieci,
a potrafią takiego harmidru narobić, że ho ho..
mają takiego marudnego wrzaskliwego syna jeszcze ten dźwięk dudni mi w uszach.. 
krzyki, wrzaski o byle co.. ciężko było, ale jakoś przetrwaliśmy ten weekend..
po ich wyjeździe poszliśmy jeszcze wręczyć dwa ostatnie zaproszenia ciotką pana I...
tym samym mamy ten temat zamknięty - goście zaproszeni...
teraz czekamy do końca sierpnia na decyzje kto się pojawi, a kto nie...

w czwartek przymiarka sukni... jestem ciekawa jak będzie wyglądała.. o jej..

w piątek byłam na ostatnim zabiegu u kosmetyczki
i teraz po weekendzie mogę zdać relację z całej serii...
jako ten ostatni zabieg kosmetyczka zaproponowała jednak zmienić
z mikrodermabrazji na peeling kawitacyjny w związku z tym, że jest bezpieczniejszy latem i można się opalać bez przeszkód..
jakie efekty tych pięciu mikro i jednego peelingu??
- na pewno skóra jest gładsza i czystsza ponieważ mniej mi wyskakuję brzydkich bąbli..  jestem mniej  zaskórników,
ale liczyłam na to, że nosek będzie wyglądał lepiej..
więc jak mam być szczera:
gdyby nie groupony to chyba nie dałabym tyle kasy za te zabiegi..
bo w sumie zapłaciłam niespełna 200 zł..
plus jest jeszcze taki, że dowiedziałam się kilku fajnych rzeczy na temat dbania
o cerę.. no i faktycznie zaczęłam używać toników, peelingów i  kremów..

jeśli chodzi o ruch to owszem zaliczony:
wycieczka rowerowa na 31 km w sobotę
oraz
godzina partyjka w badmintona w niedziele.


Udanego nowego tygodnia życzę.....

13 lipca 2012 , Komentarze (4)

Witajcie...

jak widać po temacie trochę nie w sosie dziś jestem..
tak daleko mi do dobrego humoru..
jestem zła, a gdzie tam jestem wściekła na taką jedną głupią babę....
znaczy się na siebie.... zła jestem na siebie...
skąd taki humor.... no nie trudno nie domyślić po osobie która "dba" o linie...

więc nic innego nie pozostało jak tylko poprawić pasek ;(
no fakt piątek 13 lipca dziś to może miałam w ogóle nie włazić na te wagę...

w związku z powyższym muszę coś ze sobą zrobić... 
trzeba wprowadzić jakiś plan naprawczy...
bo tak być nie może... nie chce być znów wielką kulką..
o nie nie nie.....
mam weekend na zastanowieniem się nad sobą..

dziękuję wszystkim za komentarze odnośnie zakupu bielizny..
kupie pończoszki samonośne według waszych rad..
tylko mam jeszcze małe pytanko..
czym powinnam się sugerować przy zakupie pończoch tego typu??
na allegro znalazłam różne ceny już od niespełna 4 zł za dwie pary do
nawet 20 zł za parę z firmy Gatta..

moja przyszła szwagierka zaciekawiła mnie tematem biuściarskim,
właśnie po tym jak kupiłam sobie bieliznę pod suknie ślubną..
 sama była już wcześniej u brafiterki w W-wie..
i polecała szczególnie, ze ślub to taka wyjątkowa okazja,
 że może warto podkreślić swój biust idealnym stanikiem..
jak już wcześniej wspomniałam
 musiałabym zmienić moją górną część garderoby bieliźnianej..
mam zbyt luźne wszystkie staniki...
jestem zaskoczona jakie to są różnice..
obejrzałam kilka filmików na YOU TUBE z udziałem Mahedy
daje świetne rady jak powinno się odpowiednio dobierać rozmiar..
polecam ten artykuł:
http://stanikomania.blox.pl/2010/01/Ta-slynna-miseczka-D.html
koniec z typówkami 75C... nigdy nie miałam takiego rozmiaru..
jak tylko będę miała ciutek pieniążków to od razu jadę do konkretnego sklepu namierzyć coś i potem będę zamawiać taniej na necie..



Kochane za chwile mamy weekend

więc życzę Wam udanego weekendu
przede wszystkim słonecznego i obfitującego w relaks..


12 lipca 2012 , Komentarze (9)

Witajcie,

gdzieś mi zginął wczorajszy dzień...
zapomniałam, że już w zeszłym tygodniu załatwiłam sobie wolne na wczoraj,
bo miałam mieć wizytę u lekarza, wypad z mamą po sukienkę dla niej na ślub i wesele no i chciałam też załatwić papiery w USC..

laryngolog mnie wystawiła skończył wcześniej przyjmować, a panie w rejestracji zarzekały się, że one dzwoniły tylko ciekawe do kogo jak na komórce cicho i na domowym też nie było nieodebranych połączeń.. kpina...
bo w sumie przede wszystkim dlatego wzięłam to wolne.. 
ale co zrobić... następna wizyta w sierpniu..

jedyne co mnie cieszy to zakupy... mama na całe szczęście kupiła sobie już kreację..
to mi nawet niweluje tego nieszczęsnego lekarza...
bo nie będę musiała już łazić z nią za ciuchami...

ja kupiłam sobie bieliznę pod suknię ślubną...
pojechałam do sklepu gdzie pani pomogła mi dobrać odpowiedni stanik..
i jakie było moje wielkie zdziwienie gdy okazało się,
że na metce nie jest 75C jak zawsze czy nawet teraz po odchudzaniu 70C,
ale o dziwo 65E.. z tym, że pani mnie poobmacywała i powiedziała,
że mam jedną pierś ciut mniejszą, więc może spróbuje mniejszy rozmiar..
no i tym samym mam 65D..

kupiłam sobie do tego figusie... całość 180 zł...
dużo wiem... na allegro widziałam tańsze...

wiem już jaki mam rozmiar, więc będę kupować na necie...
ale śmieszne jest to,
że poszłam do sklepu z bielizną takiego co tam można tańszą bieliznę kupić..
to pani powiedziała, że nie ma takiego rozmiaru w ogóle..
chciałabym pójść do normalnego sklepu nie koniecznie jakiegoś markowego
i namierzyć z innych firm ten rozmiar by zobaczyć co i jak...
bo ja mam w domu w zasadzie wszystkie biustonosze na 75C..
i są za duże w obwodzie po tym moim odchudzaniu..

zastanawiam się czy kupić pas i pończochy do sukni ślubnej
 czy może jednak nie narażać się na dodatkowe wydatki
i kupić po prostu białe rajstopy..
co wy na to jak wygląda to w praktyce jeśli chodzi o samo noszenie - wygodę??

nieco później:  jak zawsze mogę liczyć na dobre rady :) dziękuje

10 lipca 2012 , Komentarze (2)

Witajcie,

piszę tego posta już po raz trzeci...
jak tym razem mi się komp zawiesi to pewnie dziś nie napiszę więcej......

długo mnie nie było.. ale trochę się działo...
opiszę ogólnie, bo nie chce was zanudzić...

w czwartek miałam problemy z kompem..
jak się później okazało zasilacz się popsuł..
kolega mi dziś całość dostarczył dlatego od razu piszę..

w piątek przyjechała siostra pana I. więc ja trzymam się swojego domku..
cenie sobie spokój, a nie przeraźliwe krzyki
i harmider spuszczonych ze smyczy dzieciaków (5 i 9)....
szwagierka i jej rodzinka w sumie są ok... chyba zostaną do niedzieli (15.07)..
biedny pan I. ma teraz nocki i się po nich na pewno nie wyśpi,
bo mu dzieciaki nie pozwolą.. 

w sobotę przygotowania do imprezy...
obiecałam fotki.. hmm... nie mam konkretnych sama nie umiem ich sobie robić tak, żeby jakoś to wyglądało...

sukienka przed prasowaniem dlatego nie za ciekawie wygląda...
ale odpowiednio przygotowana wygląda super.. dodałam czarne dodatki...
kolczyki, wisiorek, bransoletka, szpilki i torebka..
włosy zrobiłam na papilotach i upięłam wsuwkami..
nawet fajna laska ze mnie wyszła...
wszyscy co mnie dawno nie widzieli to podziwiali moją pracę nad wagą..
a sukienka tylko podkreślała to co miała...także byłam gwiazdą soboty...
tuziny komplementów... wiecie jak urosłam... ???  ho ho
jak uda mi się wydobyć jakieś fotki od kuzyna to wrzucę...
dietkowo nie było w żadnym calu.. ale czasem trzeba popuścić cugle trochę..
ale już pilnuję właściwych torów...

po imprezie pojechaliśmy do pana I. więc czas na krzykliwe chwile... he he..
w niedziele byliśmy wszyscy nad wodą trochę się pomoczyć...
aż mi wstyd było, że dzieciaki lepiej ode mnie pływają..
a ja to jak jakaś ofiara losu w tej wodzie... 

po powrocie zrobiliśmy sobie grilla w ramach obiadu..
kiełbaski, filet z kurczaka, pieczone ziemniaczki,
dip z jogurtu z szczypiorkiem i czosnkiem..mniami..
jakoś czas zleciał szybko....  
poniedziałek opiszę może jutro.. bo mam trochę roboty w pracy...
a sporo się wczoraj działo.. nie da się tego jednym zdaniem....

5 lipca 2012 , Komentarze (2)

Witajcie...

dziś dobry nastrój zawdzięczam ładnej pogodzie...
śniadanko zaliczyłam.....


bułeczka dyniowa z polędwicą sopocką, żółtym serem i ogórkiem konserwowym.. mniam....

wczoraj byliśmy z panem I. rozdać kolejne zaproszenia.. nie wiele już nam zostało..
o jak dobrze... bo to duży stres taka wizyta u obcych ludzi..
szczególnie jak narzeczony widział się z nimi z 5 lat temu...
więc trzeba na nowo budować relacje rodzinne..

dziś rozpocznę przygotowania odzieżowe na urodziny dziadka..
przegląd szafy zrobię
i wrzucę na Vitkę fotki może mi doradzicie wówczas w czym zrobię furorę..
ale to jutro... :D bo nie mam w domu komputera..

zaraz się biorę do pracy...
a mam dziś tego sporo...

- przygotowanie pracy dla koleżanki.
- rachunki, faktury do zapłacenia.
- oferty dla klienta.
- faktury dla klienta.
- odbiór i wycieczka z towarem do klienta.

więc szybko kończę wpis i biorę się do roboty...

4 lipca 2012 , Komentarze (1)

Witajcie...

wczorajszy dzień był bardzo pokręcony..... ale dieta zachowana można powiedzieć...
zjadłam tylko 1,5 bułeczki dyniowej z danio na śniadanie..
a w ramach kolacji pół bagietki czosnkowej również z biedronki..


byliśmy z panem I. po prezent dla dziadka...
zaczęły się promocje, więc wyszłam z CARRY zadowolona z fajnym prezentem..
chciałam sobie też kupić wcześniej upatrzoną sukienkę...
ale jak na złość nie było mojego nowego rozmiaru 38...
stary 42 był.. taką miałam na nią chrapkę...
ale nie mieli, a że wyprzedaże to nie ma opcji, że dowiozą...
szkoda.... trudno...
będę musiała dokonać kolejnego przeglądu mojej szafy w celu odnalezienia czegoś stosownego na urodzinową imprezkę u dziadka...

później pojechaliśmy odebrać wędkę pana I. z reklamacji..
a potem ok. 19 złapała nas taka burza, szaleństwo..
ulewa taka że drogi widać nie było..
a jak już coś się zobaczyło to że droga to już nie droga, a rzeka...
kałuże tak wielkie,
że jak się w nie wjechało to aż przednią szybę auta zachlapywało..

jechaliśmy 30 km/h... błyski i grzmoty były takie, że dawno takich nie widziałam..
niebo się otwierało z każdej strony...
bałam się, że może znów nas jakaś trąba powietrzna dopadnie...
błyskało się przez całą noc..

3 lipca 2012 , Komentarze (3)

witajcie....

ale mam dziś od rana świetny humorek....

tak tak....

byłam wczoraj na kijkach z panną A.
i to mnie tak podbudowało.. dodało tyle energii, radości.. mogłabym przenosić góry..


muszę się do czegoś przyznać....

ja elf mały jestem nordicocholiczką...

---

zaliczyłam dziś wagę... nie pocieszyła mnie...
52,5 kg
ale mam ją w nosie..
mam problemy z @, bo niby jest, ale jej nie ma.. jakoś tak dziwnie ostatnio..
i nie regularnie się stało..
 jak tak dalej pójdzie to się będę w dniu ślubu z nią użerać..

zdecydowałam, że kupie dziadkowi na prezent sweterek... tak jak radziłyście..
muszę się wybrać do jakiegoś fajnego sklepu typu Reserved lub Carry...


2 lipca 2012 , Komentarze (5)

Witajcie...

i znów po weekendzie...
jakoś wcale nie czyje się wypoczęta...
ale mamy rozdane kolejne pięć zaproszeń... uff...
jeszcze trochę nam zostało...
ale kilka osób uda się załatwić na zbliżających się urodzinach dziadka...

wczoraj po wizycie u rodzinki pana I.
pojechaliśmy nad jezioro w Pławniowicach, bo w sumie to już nie było daleko..
było po 19, więc już się nie kąpaliśmy poza tym pogoda była nie za ciekawa...
ale faktem jest, że dała nam w końcu możliwość odetchnięcia po tych 35 st. upałach..

fajne miejsce - tylko podobno ludzi jak mrówek w czasie letnich upałów..
a że nie lubimy takich zbiorowisk to raczej jeździć tam nie będziemy nad wodę....

a teraz trochę o diecie...
to moje śniadanko dziś:


zdecydowałam się powrócić do diety... bo przeraziłam się swojego zachowania..
i mojego apetytu ostatnio... nie wiem co się ze mną dzieje..
jestem zła na siebie za taki brak pohamowania konsumpcyjnego...
oj nie grzeczną dziewczynką jesteś nie grzeczną....

mam nadzieje, że pogoda dopiszę...
chce iść na kije... muszę... tęsknie za tym - bardzo mi tego ruchu brakuje...
napisałam już do koleżanki może będzie miała ochotę wyjść na trochę..
czekam na jej odpowiedź...

Dziewuszki życzę udanego nowego tygodnia...

29 czerwca 2012 , Komentarze (3)

Witajcie,

miała być stabilizacja, a jestem zła na siebie...
weszłam na wagę dziś, a ta menda pokazała mi 52,5 kg....
fakt jestem przed @ i może to dlatego... ale się wkurzyłam...
nie przerywam odliczania do momentu, aż poczuję że to właściwy moment...
pasek poprawiam, żebym miała się czym wkurzać, a to mnie motywuje...

przed pracą podjechałam do bierdoneczki po coś na śniadanko..
kupiłam rogala i danio - dziś piątek...
a na drugie śniadanko będzie to:

tak pięknie się do mnie ta brzoskwinka uśmiechała, że nie mogłam się oprzeć...

łykam antybiotyki na to moje gardło...
wydaj
mi się, że dziś jeszcze gorzej mi się przełyka nie wiem czemu tak...
a w sumie chyba wiem.... klima w aucie, ciągła zmiana pogody... wystarczy..

weekend zapowiada się luźno...
pan I. ma drugie zmiany dziś i jutro,
więc ja sama relaksująco powalczę w ogródku z chwastami...
bo będę nie długo szukać tym moich roślinek,
które posadziłam w jego - moim przyszłym ogródku.....

a niedziele upłynie pod znakiem porannego relaksu,
a później to już chyba nie będzie innego wyjścia jak tylko pojechać do wujostwa pana I. z zaproszeniami na ślub..
ojej jak ja nie lubię takich akcji...
nie wiem o czym mówić i mam nerwa jak idę do nieznanych mi ludzi...
ale to nie zmiana faktu, że musimy to w niedziele załatwić..
bo potem nie będzie kiedy, więc czas goni......

pogoda od samego piątkowego poranka piękna...
więc życzę Wam  przyjemnego weekendu moje Skarby...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.