Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam "normalna" tzn ani chudzinka, ani pączek- taka sobie-ot 60 kg. Zaczęłam chorować na tarczycę i w pół roku zarobiłam 26 kg.A potem jeszcze rzuciłam palenie... Wszystko jasne, prawda ?Ale chcę to zmienić i zmienię ! :-) Pozdrawiam Ania.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49486
Komentarzy: 476
Założony: 22 stycznia 2012
Ostatni wpis: 15 października 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ania961

kobieta, 53 lat, Gliwice

163 cm, 85.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 sierpnia 2013 , Komentarze (2)

Obwody spadają co, nie powiem, bardzo mnie cieszy- powolutku, centymetr po centymetrze...Najfajniej spada mi brzuch, talia, biodra. Waga mi leciutko wzrosła od ostatniego ważenia, ale przypuszczam, że do poniedziałku spadnie- niespodziewane zawirowania hormonalne. posprzątam mieszkanie i zabieram się do ćwiczeń, dość odpuszczania. Do moich żelaznych założeń dołączam kolejne: Podobnie jak robię sobie jeden dzień w tygodniu przerwę w diecie (mimo wszystko nie przekroczę 1800 kcal nawet tego dnia), tak też pozwolę sobie na jeden dowolny dzień bez ćwiczeń. Od poniedziałku wracam do pracy, więc będę musiała wstawać o 5, żeby poćwiczyć, wziąć prysznic, ale kto wie?Może mi się to spodoba? Po tym ciężkim doświadczeniu z moim ex partnerem jakoś poprzestawiał mi się rytm dnia- przez cały urlop miałam problem ze spaniem, wstawałam tez bardzo wcześnie (między 5 a 6), nie mam apetytu na słodkie, pieczywo, ziemniaki- po prostu tego nie jem. A w sumie mogłabym nic nie jeść. Mam nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży, że poczuję się kiedyś znów szczęśliwa, że machnę ręką na te prawie dwanaście wspólnych lat, że schudnę  is sprawię sobie tym przyjemność a jemu dam w kość. Eh!!!!!

30 lipca 2013 , Komentarze (4)

Dziś załatwiłam w końcu zapisanie się na Uniwersytet Ekonomiczny . Przez to wszystko jakby wyleciało mi całe moje życie z głowy- wyparowało: obowiązki, zobowiązania, praca( dobrze, że jestem na urlopie) no i zapisy na studia.  Muszę powoli wchodzić w tryby. Jedyne co mi wychodzi to dieta i cwiczenia. Jestem tak zdeterminowana, że dziś rano cwiczyłam, potem szybkim krokiem szłam na uczelnie 5,5 km - tylko po to by spalić sadła. Rozmowa była wczoraj, a i owszem, ale dalej nie wiem co zrobię i nawet nie mam zamiaru tego od siebie teraz wymagać. Nic nie dzieje się przypadkiem. Mój partner dalej mnie kocha, chce być, uważa, że tamte dwa lata wcale nie mają znaczenia. A ja nie wiem.. dla mnie mają, dla niej mają? A może chodzi tylko o to, że ja już nie widze tego co było tymi samymi oczami? i może nie chcę tego ciągnąć dalej? Nie wiem. I nie muszę tego wiedzieć dziś- dziś zbijam wagę. Już padają pierwsze komplementy, że super wyglądam, nie bardzo łapią jeszcze w czym rzecz, ale to moja słodka tajemnica: 4,5 kg na minusie :-) . On też napisał mi sms-a, że nie miał śmiałości mi powiedzieć,ale, że super wyglądałam. Jednak dieta i ćwiczenia to był świetny kierunek- nawet jeśli mój niewierny partner będzie musiał obejść się smakiem. 

29 lipca 2013 , Komentarze (1)

Dziś czeka mnie niewątpliwie trudny dzień- mój partner przyjedzie po to by porozmawiać ze mną o tym co się stało. Oczywiście jeśli starczy mu odwagi. Nie znam wyniku tej rozmowy, nie jestem w stanie nic przewidzieć, kim będę wieczorem, czy kobietą walczącą o swój związek, poranioną ale walczącą, czy singielką. Muszę przemóc się i nie mówić- ON MA MÓWIĆ. Minęły niespełna dwa tygodnie od kiedy się dowiedziałam- oj ciężki to czas, nikomu, kto kocha i ma czułe serce tego nie życzę, Doświadczenie tak ciężkie, że dosłownie fizyczne, do dziś nie za bardzo to ogarniam. Choroba nowotworowa nie budziła we mnie tyle poczucia niesprawiedliwości, krzywdy, straty jak zdrada partnera. Cały mój świat stał się inny...
Choć jestem w połowie urlopu wstałam o 6 rano.... Godzina ćwiczeń, śniadanie: kawa i jajko. Niestety odpada spacer z moim psem.....
To są punkty stałe mojego dnia, mam nadzieję, że pozwolą mi wrócić do życia.
Czytając e-booka "4-godzinne ciało" T. Ferrisa, wymyśliłam sobie fajne ćwiczenie na dolne partie brzucha.
Siedzę na stołku, nogi opuszczone na podłogę, pod kolana wkładam półlitrowe butelki z wodą (moje hantle) i staram się nie wypuścić. Podnoszę zgięte nogi do góry. Czuję jak mi pracuje cały dół brzucha, dawno nie kontrolowałam tak tych mięśni, nawet chyba zapomniałam, ze tam są. I robię trzy serie po 30. 

28 lipca 2013 , Komentarze (2)

Jak pisalam wczoraj, dopadło mnie lekkie osłabienie, moja dieta od ok 2 tygodni jest bardzo niskoenergetyczna. Ale w ten sposób wybrałam. Wczoraj postanowiłam jeść coś więcej niż dotychczas. W sunie spożyłam ok 1700 kcal, zjadłam porcję kaszy z warzywami, jedną kulkę lodów cytrynowych. Wieczorem dobiłam dwa piwa. Generalnie podjadłam sobie, zdobyłam siły, dziś znów wystartowałam jak dotąd. czuję się lepiej, może przemiana materii, po takim "dniu wolnym" nie obniży się drastycznie. Przyjęłam założenia nieco zbliżone do diety SLOW-CARB, ale nie do końca. 
1. Wyeliminowałam wszystkie weglowodany zakazane w diecie, wcale nie jem pieczywa, ziemniaków,makaronu, ryżu, słodyczy - nawet mi się nie chce.
2. Postawiłam na warzywa, nabiał, ryby.
3. Jem mało a nie duzo- jak zaleca dieta. Mam ścisnięty żołądek, a nie zaszkodzą  mi małe porcje, jadłam ogromne ilości wcześniej- powinien się skurczyć.
4. Regularnie ćwiczę co najmniej godzinę dziennie.
5. Przemawia do mnie jeden dzień w tygodniu podczas którego robimy sobie wolne od diety . Ma to na celu zapanowac nad swoimi zachciankami, spowadzenie ich do jednego dnia. Ja z tego nie korzystałam, po prostu dodałam kaszę ,piwo- gałkę loda, nie odczuwałam potrzeby obżerania się. Pozwala to też oszukać organizm, ze sie nie odchudzamy i nie ma potrzeby wchodzić na tryb oszczędny. Ja dzięki temu dniu nabrałam trochę sił nadwatlonych dietą. 
Potrzebuję w swoim życiu teraz jakiś konkretów, planów- chocby miał to być tylko plan diety- to już jest jakies zjawisko nad którym panuję.
Spadam cwiczyć- do jutra Dziewczynki!!!

27 lipca 2013 , Skomentuj

Od 10 dni nie miałam w ustach nic poza warzywami, kurczakiem, pstrągiem, jakiś owoc. Generalnie jedzenie w tym gigantycznym stresie wcale nie było dla mnie tym czynnikiem problematycznym. Mogłabym nie jeść. Ale dziś czuję problem ze spadkiem wapnia we krwi ( jestem po operacji tarczycy, nie mam hormonu pozwalającego przyswajanie wapnia) , zwiększę więc suplementację wapnia. Poza tym chyba dziś lekko osłabłam fizycznie, a przede mną za chwilę cwiczenia Zumba Fitnes Sculpt , potem abs z Mel B i trafiłam jeszcze na bardzo fajne cwiczenia na talię- na YT. Trwają 20 minut, nie są jakoś bardzo uciążliwe, ale po nich czuję, że mam tam gdzieś pod zwałami tłuszczu talię. 
Zjadłam więc na śniadanie jajecznicę z dwóch jaj, oczywiście żadnego pieczywa- ale dziś postanowiłam nie zjeść mniej niż 1200 kcal, nie wiem jak to zrobić, ale muszę mieć siły do zderzenia się z rzeczywistością. Mój zdradziecki partner wraca w niedzielę z urlopu, okres ochronny dla mnie się kończy. Muszę mieć siły, by wytrwać w tym w co wierzę, zrobić dla siebie dobrze, oj zapamiętam ten czas na długo....


26 lipca 2013 , Komentarze (2)

Wiele się dzieje, niestety złego. Wczoraj skończył życie mój piesek towarzysz. Czyli w ciągu tygodnia straciłam mój wieloletni związek i traciłam psa. Nie chce mi się jeść, ale w ciągu godziny zaczynam ćwiczenia, chcę być silna i wydolna, chcę chociaż na jednym polu odnieść sukces. Strasznie mnie to wszystko boli, wszystko cho kilka dni temu było dla mnie fundamentem, było stałe, rozsypuje się i przesącza przez palce. Ze zdwojoną siłą muszę rzucić się w ćwiczenia, czuję jakąś ulgę wtedy, a może nie ulgę tylko ból jest schowany pod powierzchnią zmęczenia? Siedzę w pustym domu, piję kawę i nie wiem co dalej.

25 lipca 2013 , Skomentuj

Jestem w takim punkcie mojego życia , które określa się mianem:ROZDROŻE. Moja decyzja, czy będę dalej opłakiwać coś co przez dużą część było fikcją, czy będę tęsknić za człowiekiem, którego właściwie nie ma- kochałam tylko wyobrażenie o nim- w rzeczywistości  jest zupełnie inny. Czy też pójdę do przodu. Małymi krokami.... zaczynam od rzeczy, jak się okazało łatwiejszej- od ciała. Siedzę teraz i trzęsę się z zimna, ubrana w ciepły dres , bo owinięta jestem folią a pod nią EVELINE Slim 3D. Ciekawe doznanie w taki upał. Ale Wy to znacie, prawda? Strasznie boję się luźnej skóry dlatego się masuję, polewam zimną wodą, Ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę, przyjmuję glukozaminę. Niestety wydaje, że widzę po tym półtora tygodnia pierwsze niefajne zmiany na piersiach, ale walczę o nie preparatem Bielendy. Dziś idę do lekarza po receptę na leki, więc się zważę. Widzę mniejszy brzuch- jakiś pozytyw w tym wszystkim. Cały swój ból, rozczarowanie, niepewność przekuwam na zmęczenie, wysiłek- to jest prostrze. Na trudne pytania odpowiem sobie potem, jak się wzmocnię. 

24 lipca 2013 , Skomentuj

Jest pewnie normalne po zdradzie w związku, że człowiek czuje się taki zdezorientowany..Trzeba się rozsypać i ułożyć na nowo. Rano chcę go zabić, potem znów z nim być, potem uwieść i porzucić (po 12-latach bycia razem!!!), w końcu schudnąć, nauczyć się żyć szczęśliwie nie z nim i na złość mu pokazać: A CO??? Potrafię być szczęśliwa!!! i to następuje w seriach. W dzień i w nocy.
Mam zumbę, cwiczę..potem Mel B.... potem radio Planeta (szkoda, że w kompie tylko a nie na fali) i dalej cwiczę... Dziś trzeci dzień, czuję terapeutyczną moc ruchu. Zapomniałam dodać, że zaszyłam się w domu, chcę ten czas przeżyć sama ze sobą i wyjść do ludzi poskładana. Ta zumba w miłym towarzystwie na ekranie wymaga ode mnie tylko wysiłku, pracy nad ciałem nie wymaga myślenia, muszę się koncentrować nad ruchem, żeby nie mylić kroków. Nie muszę myśleć wtedy co dalej... Nic nie muszę. Rano zrobiłam sobie przyjemność, założyłam spódnicę, która dwa tygodnie temu się nie dopinała. Zrezygnowałam wtedy z jej założenia, dziś mogłabym, ale chodzę w krótkich spodniach dresowych. Wczoraj zrobiłam sobie pyszny obiad, choć tak naprawdę nie umiem tego przełknąć, ale mam swoje lata i wiem, co się dzieje ze skórą, kiedy uda nam się schudnąć 30 kg. Chcę tego uniknąć.
A'propos, co byście poleciły ujędrniającego do smarowania? Bo oferta jest szeroka i ciężko coś wybrać.

23 lipca 2013 , Komentarze (3)

NIe umiem zaktualizować paska, niestety na nim powinna sie znależc waga początkowa z 15 lipca 91 kg!!!!.Dziś po tygodniu od zmiany zobaczyłam na wadze 88,5 kg. Czyli 2,5 kg. Dobrze jest. tylko tak dalej. Nie czuję się głodna, rzekłabym, nie za bardzo umiem jesć...Stres w takiej sytuacji, jest moim sprzymierzeńcem.Zaraz jedę z MEL B- nie dam sie pokonac, nie dam....Zachowam siebie przy życiu, zawalczę o siebie....Póki mam jeszcze trochę sił by coś robić.

22 lipca 2013 , Skomentuj

Opłakuję moje życie,które umarło, moją naiwność, mój świat dotychczasowy. Nic jużnie jest takie samo jak jeszcze tydzień temu. To jak z tym rajskim drzewem poznania dobra i zła- tu akurat człowiek się przejechał, ale choć mi źle i ciężko na duszy i kompletnie nie wiem jak moje życie dalej będzie wyglądało- to nie będę dalej oszukiwana. Zaczęłam nowe życie. 
Na razie pod nazwą ok 500-700 kcal, z czego połowa to wino czerwone, mocno wytrawne, ale tak muszę, wybaczcie mi i nie wywalajcie z grupy "chudniemy z nescą". Nie daję rady jeść mój standard: pomidor, z twarogiem chudym, który udaje mozarellę i bazylia, korniszony, z obiadowych :kalafior, bób,  warzywa mieszane duszone z kurczakiem. Muszę popracować nad ilościami i skurczyć żołądek. No i wino wytrawne... Przeżyć to jakoś, od jutra zacznę cwiczyc, ostre cardio odpada,bo miesiąc temu wyszłam z gipsu ze wzgledu na nadewane więzadło, ale może zacznę znów z MEL B? Musze wdrozyć jakiś plan na siebie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.