Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam "normalna" tzn ani chudzinka, ani pączek- taka sobie-ot 60 kg. Zaczęłam chorować na tarczycę i w pół roku zarobiłam 26 kg.A potem jeszcze rzuciłam palenie... Wszystko jasne, prawda ?Ale chcę to zmienić i zmienię ! :-) Pozdrawiam Ania.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49839
Komentarzy: 476
Założony: 22 stycznia 2012
Ostatni wpis: 15 października 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ania961

kobieta, 53 lat, Gliwice

163 cm, 85.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 listopada 2015 , Komentarze (2)

Lubię czuć , że jednak coś dla siebie robię. A jeśli gorąca, radosna muzyka latynoska pod zumbę poprawia mi nastrój- tym lepiej.  Na ten moment nie jestem w stanie przejść całego CARDIO PARTY (polecam!!!), max 30 minut. taki beznadziejny flak się ze mnie zrobił.Pomierzyłam się, na serio obwodami również wróciłam prawie do punktu wyjścia. Szybki prysznic i spotykam się z rodzicami na grobach. Nastrój iście nie pod wszystkich świętych. :-) 

Fajnie,że mamy takie udogodnienia jak fitatu, vtracker- nic tylko się odchudzać. Nie trzeba nic notować, przeliczać :-) . 

Miłego dnia Laseczki!

31 października 2015 , Komentarze (3)

Nie ma co się dalej oszukiwać.W dwa lata spieprzyłam efekty... Moja najniższa waga jaką udało mi się osiągnąć po spadku z 92 kg to 76 kg. Czyli spadłam 16 kg. Dziś ważę 86,6. %$#@ Przypomniałam sobie wszystkie brzydkie słowa. Ale stop!!!Czas szybko leci i kilogramy też. Owszem były krótkie zrywy, ale na tyle krótkie, że bez znaczenia. Znów mi ciężko się poruszać, znów leń mnie obezwładnia. A i podjeść lubię. Nie ma siły, czas brać dupsko z kanapy. Nie ma , że stres, ze zimno, że jasno, że ciemno. 

To mój plan ratunkowy:

dieta- max 1500 kcal, wywalam makaron, kuskus, ziemniaki, chleb, przynajmniej na jakiś czas

ćwiczenia- rano krótka tabata, 3 razy w tygodniu po pracy np. zumba.

W sumie otworzyła się śliczna nowa siłownia dla kobiet u mnie na osiedlu . Akurat koło angielskiego mojej córki. A, ze ją odprowadzam dwa razy w tygodniu na godzinę, no chyba nie znajdę żadnej wymówki....Trzymajcie Kochane kciuki, bo teraz jesienią i zima, jakoś to cielsko mogę schować pod ubraniem , do wiosny ma tego już nie być!!!

16 maja 2015 , Komentarze (2)

Jakoś tak wolniutko mi idzie. Ale przynajmniej  w jedną stronę :-D . Znów, jak dwa lata temu zobaczyłam dziś siódemkę z przodu i znów zmienił się mój model 3D, eh- fajne uczucie.  Choć ostatni tydzień jakoś dziwnie sprawia, że mam dystans do tego całego odchudzania. Dobrze przynajmniej, że trafiłam na te ćwiczenia, bo przynajmniej mi się podobają i lubię ten stan rozciągnięcia mięśni. Okazało się w ubiegłym tygodniu, że mam skrajnie wysokie ciśnienie- wiec chyba intuicyjnie odrzuciłam wszystkie "skakanki z zadyszką" wybierając cwiczenia, aż palą mięśnie. Dotąd myślałam, że ciśnienie mi skacze,nie miałam z tym problemu( bo nie mierzyłam), a ono po prostu nie spada. Więc zalecenie lekarza- schudnij! wcale nie powiedziane  delikatnie - daje mi dodatkowy napęd. Czyli znajduję się na progu starosci i tak to zaczyna wyglądać: okulary do czytania, farbowanie siwizny i nadciśnienie, eh. , idę lepiej ćwiczyc, bo nic tylko się załamać

10 maja 2015 , Komentarze (7)

Powiem tak, chyba podobnie jak z dietą po tak długim czasie trafiłam też na swoje ćwiczenia.  W nosie mam czy to trenerka gwiazd czy dziewczynka kręcąca swój pierwszy film na YT jakich milion dziennie ogląda moja córka.. Ale nie do opowiedzenia jest jak sponiewierana czuję się po ćwiczeniach Tracy Anderson. Zumba przez dłuższy czas była ok, Mel B również, ale bez entuzjazmu. Chodakowska z mety mi nie przypasowała, Jillian Michaels jest w moim zyciu od miesiąca. Ale dziś nie mogłam podnieść się z łóżka. Uda, boczki paliły mnie już w trakcie tych "lekkich, banalnych ćwiczeń" więc mogłam się tego spodziewać, ale chce mi się cwiczyć, mojej córce również. I przecież ciężko mi będzie przebić się przez moje boleści, ale to jest zupełnie coś innego niż dotąd Ok więc ten miesiąc testuję na sobie Tracy Anderson, Ostatni miesiąc z Jillian nie był zły- wynik 4,4kg z dietą łamaną raz w tygodniu.Drugi miesiąc , wiadomo już nie idzie tak łatwo, więc wprowadzam zmiany, by choćby utrzymać tempo spadku. Chcę utrzymać też zainteresowanie mojej córki ćwiczeniami. Weszła w wiek 12 lat i mocno się zaokrągliła w stosunku do tego jaka była chuda. Do tego w 5 klasie zrezygnowała z zajęć tanecznych- morderczych 2 razy w tygodniu od przedszkola. No i efekty widać, ale dorzucimy basen+cwiczenia i myślę, że będzie ok zwłaszcza, że ciągle rośnie.

9 maja 2015 , Komentarze (1)

Ten tydzień upłynął pod stałym spadkiem wagi 0,20 kg dziennie. Po tylu latach zaopatrzyłam się w wagę z masą pomiarów  i ważę się codziennie rano, a nie okazjonalnie, łatwiej mi kontrolować co się dzieje z wagą.Początkowo 0.20 wydawało mi się do d... ale jak pomnożę przez ilość dni do urlopu to aż nie wierzę.... ale ok. W tym tygodniu po raz pierwszy od chyba ponad roku zobaczyłam znów 0. Tzn co prawda 80,6, ale zawsze jakis kolejny punkt w tej "never ending story- odchudzania". Dzięki havocowi poniekąd znalazłam kogoś takiego jak Tracy Anderson. Wiem, wiem, jak to moje dzieci mówią, "gdzie ja się uchowałam, wszyscy ją znają". Rodzaj cwiczeń, mi się podoba, może stanowić jakąś odmianę dla Mel B i Jillian.Założenia jej diety są bardzo bliskie slow carb, które pomaga mi schudnąć ilekroć powracam do tej diety. Więc ok, próbujęmy, nie wiem tylko co na o moje zwichrowane stawy kolanowe, ale zobaczymy.Muszę czegoś nowego próbowac, bo w diecie i cwiczeniach dość szybko się nudzę. A sporo mi jeszcze zostało kilogramów do zlikwidowania.

17 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Ale pięknie :-) 2,7 kg. Trochę dużo jak na pierwszy tydzień. Ale ok, potem jak zwykle pewnie stanie- ja tak własnie mam. Udaje mi się nie przekraczac 1200 kcal, nic słodkiego w paszczy, poranne cwiczenia (po prostu nie mam już ich gdzie wsadzić, siedzę albo nad papierami, albo nad nauką do nocy), głodówa od 19 do 7 rano.. W moim wieku najbardziej kocham cierpliwość, cierpliwie czekam,aż trochę więcej luzu będę miała. W pracy jak zwykle moc słodyczy, ale o dziwo (naprawdę  o dziwo) nie kusi tak bardzo jak zwykle. No to dalej ciągę , przeżyć tak do następnego piątku.!

14 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Jestem u progu ciężkiego tygodnia. Nadrabianie tygodniowych zaległosci w biurze po chorobowym, do tego bieżące sprawy, no i jako perełka - 4 kolosy w weekend. Podczas mojej nieobecnosci doszedł nowy zwyczaj- zamawianie frytek do biura- ekstra. Ale jak się wstaje o 5 tylko po to by poćwiczyć z Jillian- jakoś łatwiej zapanować nad apetytem.. Kalorii wczoraj stuknęło prawie 1300. Dam sobie wycisk przez te dwa miesiące, Zacisnę zęby i dam radę, swoją drogą, wstaje się kiepsko (zwłaszcza, ze pracuję  w papierach do połnocy), ale po cwiczeniach jakoś lepiej mi się ogarnąć. Mam szansę może kiedyś to polubić.

13 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Zarejestrowałam pierwszy miły spadek : -2,1 kg . Jednak działa moja strategia. Jillian+ max.1200 kcal, masaż bańką chińską. Ponieważ nie powinno się od razu stawiać nie wiadomo jakich  celów- postawiłam sobie -5 kg do końca kwietnia. Wiem, że szybko to niby niezdrowo, ale przy mojej wadze łatwiej o spektakularne wyniki niż u dziewczyny ważącej 60 kg. Jak na pierwszy tydzień- może być :-D . Zresztą w Superlinii z ubiegłego miesiąca opublikowano raport, iż tempo spadku wagi nie ma wpływu na ewentualny poźniejszy jej przyrost. Bardziej się martwię o kondycję skóry,więc zmuszam się i ćwiczę i masuję bańką. Ależ to przykry i bolesny element! Ale dam radę, dam radę.....

12 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Ogólnie wydaje mi się, że mam spory dystans do siebie. Ale pewne zachowania pozostają dla mnie zagadką. Mam wysoką,zgrabną 36-letnią siostrę, której, mimo zachęcającego wyglądu, jakoś nie udało jej się ułożyć sobie życia.Wczoraj wieczorem wyładowała swoją frustrację na mnie,No od tego przecież są siostry by przyjąć to na klatę, ale oberwało mi się również, że jestem gruba, że i tak nie schudnę, bo jakbym potrafiła, to dawno by to zrobiła. Szczerze, chyba nikt poza moją rodziną do mnie tak nie mówi. Tak więc miła wieczorna rozmowa skończyła się tym, ze cała przykrość została skanalizowana na mnie. Szczerze to nawet nie chce mi się z nią dzielić podjęta walką. A zawalczyłam dziewczyny, zapoznałam się wczoraj z Jillian, no i jak na moje osłabienie po chorobie to dobra sprawa by nie wykorkować, mniej cardio, więcej rozciągania mięśni. Oczywiście weszłam na poziom  dla początkujących. Zjadłam 1290 kcal.

Dziś już dzień rozpoczęłam z Jillian, taki mam zamiar- powrócić do ćwiczeń przed pracą, w sumie trzeba wstać pół godziny wcześniej i tyle :-). Pozostanę chyba przy zachowaniu cheat daya, ale mam czas do następnej soboty, by się nad tym głębiej zastanowić.Zobaczę jak z będzie mi wychodzić dieta. Trzymajcie kciuki , bo teraz to już sprawa honorowa ;-)

11 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Jaka masakra i rzeź!! Nie wiem czy jest to wynik osłabienia chorobą, ograniczonego poruszania w ostatnim czasie, czy kompletnie straciłam choćby strzępy kondycji- ale nie byłam w stanie przejść MEL B- 15-minutowego treningu całego ciała.  Hehe, a porywałam się wczoraj ( w planach rzecz jasna ) na tabatę. Ale jeszcze dziś spróbuję ruszyć tyłek. Nie będę siedzieć przed kompem cały czas tylko posprzątam chatę- skoro jestem uziemiona muszę działać w domu, a potem spróbuję zrobić podejście drugie. Może źle zaczęłam ostrym cardio(przy zapaleniu płuc- po prostu zadyszka mnie obezwładniła), może brzuch i pośladki będą lepsze na ten moment? Byleby się ruszać, ruszać i nie żreć Wczorajszego dnia pochłonęłam 1600 kcal. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.