Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam "normalna" tzn ani chudzinka, ani pączek- taka sobie-ot 60 kg. Zaczęłam chorować na tarczycę i w pół roku zarobiłam 26 kg.A potem jeszcze rzuciłam palenie... Wszystko jasne, prawda ?Ale chcę to zmienić i zmienię ! :-) Pozdrawiam Ania.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49819
Komentarzy: 476
Założony: 22 stycznia 2012
Ostatni wpis: 15 października 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ania961

kobieta, 53 lat, Gliwice

163 cm, 85.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 października 2016 , Komentarze (2)

I do tego chyba leci w dół. "Chyba" piszę, świadomie, bo nie przykładam wagi do wagi :D  , gdyż znów mam nogę w gipsie. Więc bez sensu, Jednak jak poranny pomiar wyniósł z gipsem  89- to może być tylko mniej. Za to obwody spadły w ciągu tygodnia bez dwóch zdań mimo braku ruchu.Dietę trzymam zawodowo. Choć najbardziej chyba mi dokucza brak owoców w tej chwili. Ale nie rozczulam się specjalnie nad tym. W razie braku pomysłu mam koło ratunkowe: jajko, łyżka mąki gryczanej ciut wody gazowanej, szczypta soli. I do takiego placka leci już " jak leci" oczywiście wg zaleceń (tuńczyk z wody, był pomidor z doprawionym jogurtem naturalnym) reszta surówki z obiadu itd). Dziś mam placki z cukinii, oczywiście z łyżką mąki gryczanej. Motywację mam, bo wyraźnie czuję ustępowanie objawów bólowych, które towarzyszyły mi od prawie roku. Po szpitalu nie czułam się tak fajnie. I choć może to śmiesznie może brzmi bo siedzę z nogą w gipsie i chodzę o kulach( ale to banalne przewrócenie się na prostej drodze), to poza stłuczeniami nie mam obrzęków stawów, boleści, mogę je zginać jak chce, MOGŁABYM KUCNĄĆ (gdyby nie gips) i taki duch wiary, ze wszystko będzie OK sprawia, że trzymam dietę sumiennie jak nigdy.  Od trzymania diety zależy jak długo będzie można utrzymać antybiotyk, czyli czy uda się wybić wszystkie gadziny. Czasem do teko potrzeba lat. 

22 września 2016 , Komentarze (7)

Jestem od wczoraj na DIECIE. Nie diecie, tylko DIECIE. Ponieważ rozpoczęłam długoterminowe leczenie boreliozy metodą niestandardową- wiąże się to z wielomiesięcznym braniem różnych antybiotyków. Warunkiem powodzenia , że w ogóle dam radę i nie będzie trzeba przerwać leczenia, jest ścisła dieta. Warunki:

- zero cukru (pani dr zaznaczyła- zero znaczy zero) ani owoców, słodyczy , soków , napojów 

- zero białej mąki (rozszerzone na.... wszystko: makaron, naleśniki, kluski, placki, pieczywo oraz biały ryż)

- zero alkoholu ( piwo to już w ogóle zabójstwo)

- nabiał: tylko można twaróg i to nie przeginać, plus jeden kefir o godz.11 . Zapominamy o mleku do kawy i żółtym serze , no nie mówiąc już o pleśniowych.

Czyli zostaje kasza , ryby, mięso i warzywa (choć nie wszystkie)- czyli to co lubię.

 W ogóle wszystko jest nakreślone w planie- antybiotyki po obiedzie i kolacji, jak twaróg to tylko rano, potem zero nabiału.  No cóż, znam osoby, które się wyleczyły, mam motywację. Poza tym (pewnie w związku z ochłodzeniem) dolegliwości wróciły, choć nie jest tragicznie. Więc chyba nie mam wyjścia. Tak poprzedniej zimy i wiosny dostałam w kość, że nie mam ochoty na powtórkę.

No, to zobaczymy :-) dieta podobna w założeniach trochę do slow- carb, więc może nie będzie źle. Doszły moje ogóreczki małosolne,więc będę miała na kanapkę z czarnego, żytniego chleba. (Tu przynajmniej ciemny chleb można jeść)

16 września 2016 , Komentarze (4)

Ależ ciepły wieczór! Wróciliśmy z przyjaciółmi ze spaceru wieczornego. Bardzo przyjemnie. Choć u nas na osiedlu wieczorem życie zamiera ostatnio bo dziki grasują w grupach po około 30 sztuk. Zamarłam w niedzielę, jak wyszłam na balkon a tam cała gromada. Zdziwiona byłam, że dzik to takie duże zwierzę. Było też kilkanaście malutkich słodziaków. Obawiam się, że jak nadleśnictwo nie rozwiąże  tego problemu to napytają sobie biedy, albo komuś coś się stanie. Ogarniam jakoś pracę, dużo mam tego, ale daję radę. Cieszę się, że mojej córce podoba się w gimnazjum, ja zadowolona jestem z pracy w domu i wszystko jakoś się kula. Borelka też jakoś odpuściła po wielu miesiącach to miła odmiana. Jest OK na tyle, że nie kuleję, nie przyjmuję też leków przeciwbólowych. 

10 września 2016 , Komentarze (6)

Pierwsze dwa tygodnie mojego "bycia na swoim" przeleciały. Liczyłam na większą ilość czasu, niestety, nie ma. Pojawia się milion spraw, o których trzeba myśleć, Ale powróciła energia, powrócił power. Założyłam sobie, minimum 8 godzin pracy "dla firmy". Niestety nie da się tego zrobić jednym cięgiem, więc wykradam go.  Doszło mi kilku lokalnych klientów, całe procedury przejęcia ich księgowości są angażujące. Sama wysyłka poczty potrafi zająć kilka godzin. Wczoraj postanowiłam rano zrobić zakupy i  wracając do domu uzmyslowiłam sobie , jak taki poranek jest piękny. Więc powoli odzyskuję siebie. :-)

2 września 2016 , Komentarze (2)

No i jestem już całkowicie "na swoim". Organizuję pracę sobie w domu, jest jej dużo , więc OK. Po szpitalu nie poczułam jakiejś fantastycznej poprawy, więc to chyba nie ten antybiotyk. Ale bywały również gorsze momenty, więc nie jest źle. Dużo sobie obiecywałam , myślałam, ze bóle ustąpią, ale niestety mszę chyba nauczyć się z nimi żyć. 

16 sierpnia 2016 , Komentarze (5)

Jutro wychodzę ze szpitala, ależ radość. Jakoś te dwa tygodnie zleciały, szkoda tylko, ze to były dwa tygodnie wakacji . Ale cóż, trudno, nie jestem osobą, która się ogląda wstecz, tylko czas iść do przodu z wiarą, ze teraz będzie już tylko lepiej.Dopiero teraz  będę mogła powiedzieć, ze idzie nowe i te ostatnie dwa miesiące to była tylko przymiarka. Na wadze spadłam 4 kg w te dwa tygodnie, Ale radość umiarkowana, bo w szpitalu tak jest. Chce mi się ruszać, chodzić -, ćwiczyć. Ciągnie mnie do domu, do mojego życia- czyli znaczy, że jest z nim wszystko OK, ze lubię to moje życie i ten mój mikroświat.

9 sierpnia 2016 , Komentarze (2)

Dziś już szósty dzień pobytu, nawet nie jestem na półmetku. Zaskoczona jestem jak powszechna jest borelioza . Bardzo konsekwentna choroba- rujnuje ludziom życie, zdrowie . Dziś już mam słabszy dzień, nastrój siada, na szczęście mam Internet i mogę pracować w sieci. Staram się nie leżeć w ciągu dnia. Wieczorami nadrabiam oglądanie filmów, ciągnie mnie do lekkiego kina. Może ktoś mi coś fajnego poleci? Odwiedzin nie ma, zresztą jestem w innym mieście i jeżeli mam kogoś ciągnąć tylko po to by z nim się zobaczyć w oknie, to bez sensu. Ale , pomimo, iż się nie ruszam waga w 5 dni spadła mi 2,25 kg.  To pewnie to szpitalne jedzenie :-)

26 lipca 2016 , Komentarze (4)

Jestem przed fantastyczną wizją wakacji all inclusiv na oddziale zakaźnym w szpitalu w Raciborzu. Nocleg, wyżywienie- total SPA. Wyprawię córcię tylko na obóz przetrwania i pakuję piżamkę , wodę i laptopa i się zwijam. Dziwny ten rok. Przewalczyłam nowotwór, a rozkłada mnie borelioza. Dziś na wadze 88, trzy kilo w dwa tygodnie w dół. To ładnie, zważywszy na to , ze siedzę na dupsku z nogą w gipsie. Ale pracuję. Dużo pracuję. Na szczęście na głowę mi się nie rzuciło, więc mam sporo klientów. Dostaję trudne zlecenia, chyba podoba mi się praca na własny rachunek. Ale chwilami boję się jak to będzie... Ale to chyba normalne, dopiero uczę się jak zarządzać firmą, od 20-tu lat pracowałam na etacie, trzeba się przestawić. 

19 lipca 2016 , Komentarze (5)

Nie jest źle. Co prawda znów noga w gipsie (mało się to kojarzy: borelioza i gips, ale jednak). Jestem w domu na wypowiedzeniu, ale mocno i dużo pracuję, aby maksymalnie zbuforować przejście na swoje. Podoba mi się to. Co prawda dużo pracuję, ale sama zarządzam swoim czasem i to jest dla mnie niesamowita wartość. Dzieci pojechały : syn do siebie do Holandii, córka na wieś na wakacje. A mi przeszkadza tylko, ze tesco zakupy mają remont strony. 3 sierpnia idę do szpitala, mam ogromną nadzieję, że z tym pobytem moje wielomiesięczne kłopoty się skończą. I niespodzianka. Chudnę jakieś 1/2 kg dziennie od kilku dni. Od zeszłego tygodnia waga spadła 2,5 kg pomimo raczej braku ruchu. Ale też mniej jem :-) Wczoraj przeszłam na drugą stronę mocy. Wiek 45 lat jakoś w moim odczuciu stanowi wejscie w nieodwołalną, konkretną dojrzałość. No i wczoraj przekroczyłam tę granicę.  Zobaczę jak będzie dalej się układało to wszystko.

24 czerwca 2016, Skomentuj
krokomierz,12,0,1,33,8,1466758747
Dodaj komentarz

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.