"Dobiłem" do 98kg. Jeszcze mieszcze się w dotychczasowe ubrania, ale ledwo.
Czas coś z tym zrobić. Co prawda, po drodze Święta i ciężko będzie utrzymać reżim (codziennie wyprawa do teściów, rodziców albo dziadków), ale jakoś muszę się trzymać, a kiedyś trzeba wreszcie zacząć się za siebie brać. Jeśli przetrwam okres świąteczny to będzie znak, że tym razem się uda.
Waga startowa 98kg.
Waga docelowa 80kg.
Czas, jaki sobie na to daję - 3 miesiące + kolejne 3 miesiące jakiejś diety przejściowej, utrwalającej dobre przyzwyczajenia żywieniowe. Dotychczas udawało mi się chudnąć w tempie 9-12kg miesięcznie, bez jakiegoś intensywnego głodzenia (raczej 5-6 mniejszych posiłków dziennie + dużo biegania, nie mniej niż 5km dziennie), więc teraz spróbuję zrobić to samo.
Trzymajcie kciuki.
Dzisiaj rano na śniadanie: 3 małe kanapeczki z serkiem
Obiad: mały kotlet mielony u teściów + gałka ziemniakó + buraczki (w sumie szacuję, że to było ok. 400-500kcal), zaraz zrobię sobie proszkową zupkę, która wg etykiety ma całe 160kcal, a potem jeszcze ze 2 małe posiłki. W sumie spróbuję nie przekroczyć 1500kcal. Biorąc jednocześnie pod uwagę, że dzisiaj przebiegłem 4,5km a bieżnia pokazała, że spaliłem przy tym ponad 500kcal, całkowity bilans dnia powinien wynieść ok. 1000kcal.
Jutro waga ma pokazać 97.5 albo mniej ;).