Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

W chwili obecnej zaczynam odchudzanie PONOWNIE po przytyciu blisko 20 kg w ciągu ostatnich 3 lat. Moim celem jest te 20 kg zrzucić w max 3 miesiące a później spróbować jak najdłużej utrzymać nową masę :).

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 35599
Komentarzy: 285
Założony: 30 stycznia 2009
Ostatni wpis: 14 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Fatix

mężczyzna, 39 lat, Kielce

182 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Ważyć max 80kg i biegać półmaratony

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 października 2018 , Komentarze (1)

Wczoraj waga pokazała równo 100 kg! W międzyczasie był rower (1600 kcal), ale też była impreza (urodziny 65-letniej cioci), więc z pewnością nie udało się zachować całego spadku od wczoraj. 

Mimo wszystko jestem zadowolony - spadek powoli i systematycznie posuwa się do przodu.

Sumarycznie mamy już prawie 11 kg! Jest moc!

10 października 2018 , Komentarze (1)

Dzisiaj waga pokazała 101,2 kg. Jestem też już świeżo po rowerku (pogoda pozwoliła) - trochę ponad 32 km w ok. półtorej godziny. Poprawiłem swoją życiówkę i w ciągu godziny przejechałem 22,39 km (poprawa o ponad 1km!). Generalnie pogoda znakomita, aż się chce żyć i pocić :D.

Poza tym diety nie mam już. Po prostu nie jem późno wieczorem i nie wlewam w siebie piwa i leci ;). Tak w ogóle to właśnie mnie żona namówiła na burgera z prawdziwej burgerowni, więc te moje spalone właśnie na rowerze 1700 kcal chyba szlag trafi, ale... w końcu żyje się po to, żeby jeść. A może odwrotnie? ;)

Miłego dnia wszystkim!

6 października 2018 , Skomentuj

Dawno nie pisałem - ponad tydzień. Moja waga utrzymała się na poziomie 101,5 kg - czyli jest dobrze, zważywszy, że po drodze miałem wyłączenie klasycznej diety (kawalerski szwagra, jakieś dziwne obiady okolicznościowe, wesele itp.)

Z jednej strony nie starałem się jakoś pilnować, z drugiej ... po prostu zachowałem umiar i rozsądek. Nie jadłem na siłę, nie piłem ponad logikę itd. Także jestem zadowolony.

Dzisiaj kolejne wesele, ale zero alkoholu (akurat to mi się podoba - można samochodem jechać i o 1 w nocy wrócić do własnego łóżka, nie martwiąc się o nic), zero jedzenia ponad to, czego organizm będzie potrzebował. I generalnie powinno dzisiaj też być fajnie.

Wczoraj był krótki basen (raptem niecałe 20 długości), trochę sauny. Nie pilnowałem też specjalnie diety (obiad, tradycyjnie, duży, śniadanie małe, mała kolacja), a i tak nie utyłem ;). Dzisiaj chyba sportu nie będzie, bo fizycznie na niego czasu mi zabraknie ze względu na kolejne wesele, tym razem w najbliższej rodzinie - o dosyć wczesnej porze), ale może jutro... A tymczasem trzymajcie kciuki i życzę wszystkim miłego weekendu!

27 września 2018 , Komentarze (3)

Dzisiaj rano waga pokazała 101,5 kg!
Oznacza to, żę "pyknęło" 9kg w równo 30 dni. 

Dzisiaj na basenie było (już, bo poszedłem rano właśnie) 80 długości (2 km) + 10 minut sauny. Do tego mam zamiar jeść standardowo (jak na mnie).

Ponadto wczoraj:

- śniadanie: jajecznica z dwóch jajek, na maśle, z odrobiną pieprzu i soli
- obiad: ok. 200 g indyka pieczonego, ze 100 g ryżu gotowanego i sporo szpinaku na mleku (w sumie cały obiad... ze 400-450 g)
- kolacja: Nortfish - jakaś ryba + parę frytek i trochę kiszonej kapusty ;) - miał być serek na kolację, ale jakoś tak wyszło, że nie miałem pod ręką, a byłem w galerii, więc...

No i bomba kaloryczna - o 22 dobre 150 g czekolady :P. Nie mogłem się powstrzymać. Wczoraj żadnych sportów nie było a waga i tak poleciała o 700 g od poprzedniego dnia! Oczywiście czekolady nie jem w takich ilościach codziennie - po prostu w ostatnich dniach coś mnie "naszło" - widocznie organizmowi potrzeba magnezu, potasu i endorfin ;).

PS. Dzisiaj zrobiłem badania krwi (kontrolne po ... 3 tygodniach od ostatnich?) - wyniki będą pewnie za godzinę-dwie, to podam je maksymalnie jutro. Chyba, że wyjdą źlę, to nie podam wcale i będę udawał, że wszystko jest OK ;)...

Miłego dnia wszystkim!

26 września 2018 , Skomentuj

Dzisiaj rano pokazała 102,2 kg. W ogóle przepraszam za kilka dni bez wpisu - tak się zająłem pracą, że pozapominałem o pisaniu i aktualizacjach. :(

W każdym razie - waga nadal leci - trochę wolniej, niż bym chciał, ale leci.

Od 4 dni nie było roweru, ale za to był 2 x basen. Przedwczoraj na basenie 60 długości - 1,5 km w czasie 45 minut. Wczoraj było 70 długości w czasie 49 minut. Dzisiaj też planuję basen - postanowiłem zrobić 80 długości (2km) - stylem klasycznym - i zmieścić się w godzinie :). MOŻE później wejdę na chwilę na saunę, ale zobaczymy, bo to w ciągu dnia będzie - a sauna w ciągu dnia mnie usypia, a w końcu pracować trzeba.

Dieta została "po staremu" - parę serków + obiad pełnowymiarowy. Wczoraj, zamiast serka rano, była fasolka z puszki (po brytyjsku, w sosie pomidorowym) ;). Mniam.

A tak poza tym to wszystkiego dobrego dzisiaj wszystkim!

23 września 2018 , Komentarze (1)

Zabijecie mnie, ale... wczoraj z żoną naszło nas na czekoladę. I to nie na jeden kawałek. Na tabliczkę. Na głowę. I to nie tę 100 g. Tylko 300 g :P.
Tak więc wieczorem byłem po tabliczce gotowy puścić pawia od przesłodzenia, ale poszedłem spać (parę h po czekoladzie) szczęśliwy ;). Uznałem, że jednorazowe przyjęcie 1500 kcal mi strasznie nie zaszkodzi, o ile tylko to będzie naprawdę jednorazowy wybryk. I był.

Dzisiaj waga nie pokazała spadku (straszne zaskoczenie), wręcz przeciwnie - minimalnie przybyło, więc nie wpisuję statystyki. Zobaczymy jutro/pojutrze. Dzisiaj wieczorem chyba tylko saunę zaliczę, bo na rower za dużo deszczu (nie chcę się teraz przeziębić).

Jedzenie prawie standardowe - zacząłem dzisiaj od obiadu (bo wstałem o 13 :P) u teściów - choć zjadłem tylko kotleta + surówkę, ziemniaki zostawiłem. Później będą jogurty i serki. Może jakaś mała jajecznica, zobaczymy. Na pewno jednak nie będzie słodyczy :).

Miłego dnia wszystkim!

22 września 2018 , Skomentuj

Dzisiaj rano waga pokazała 102,9 kg! Jest moc!

Wczoraj 3 posiłki, w tym standardowy obiad i kolacja ok. godz. 19:30 (spać poszedłem o 3 w nocy, bo trochę miałem pracy do zrobienia). W efekcie dzisiaj rano czuję się odrobię niewypoczęty, ale zadowolony z wczorajszego dnia, podczas którego udało mi się też wcisnąć 25km jazdy na rowerze z dobrym tempem (średnia prędkość: 21 km/h). Spalone trochę ponad 1000 kcal.

Dzisiaj pogoda się w Świętokrzyskiem popsuła, ale ajfonowa aplikacja Pogoda twierdzi, że popołudniu będzie znowu słońce, więc może uda się znowu dzisiaj pojeździć. Na razie odchudzanie idzie całkiem fajnie:)

Miłej soboty wszystkim życzę!

21 września 2018 , Komentarze (3)

Dzisiaj rano waga pokazała 103,5 kg. Wreszcie coś ruszyło.

Wczoraj 3 posiłki (wiem, wiem - mało), w tym 2 serki wiejskie i normalny obiad (ze 300 g, w tym połowa to kurczak, a reszta warzywa na parze). Było też 28km roweru + parę km spaceru wieczorem.

Czuję się generalnie znakomicie - z taką wagą wszelkie zadyszki zniknęły, jestem w stanie na rowerze przez 30 minut utrzymać tętno na poziomie 165 (a mój maks. podniósł się ze 172 na 182 już, więc idzie ku dobrej kondycji) i nie stracić przytomności ;). Dzisiaj, póki ładna pogoda, chyba znowu rower. Albo siłownia - zobaczymy.

Miłego dnia wszystkim!

19 września 2018 , Komentarze (9)

Dzisiaj rano waga pokazała 103,9 kg - czyli z grubsza (heh, śmieszne słowo w tym kontekście) tyle samo, co przed krótkim wyjazdem do Wielkiej Brytanii. W UK siedziałem od piątku 14.09 do wtorku 18.09 rano. 4 bite dni tłustego jedzenia (tam głupi jogurt ma 700 kcal :/, nawet dietetyczny to ponad 400 kcal w pierwszym lepszym sklepie; w restauracjach czasem znajdowaliśmy w karcie sekcję "dietetyczne" i najmniej kalorycznym daniem była sałatka cezara - 800 kcal z kurczakiem, anchois i polewana jakąś tłustą oliwą z nie wiem czym - masakra jak ci Brytyjczycy jedzą!). 

W każdym razie pilnowanie się tam było o wiele trudniejsze niż tu - po prostu nie było z czego wybierać! Zamiast więc jeść wodę i powietrze (bo mało kaloriii, w porównaniu do jedzenia dostępnego w sklepach i restauracjach), sporo było ruchu i siłowni. Codziennie min. 10km po mieście (w porywach 15km szybkim tempem); alternatywnie raz udało mi się znaleźć czas na pobieganie na bieżni - 4km w 25 minut poszło.

Wczoraj za to, już w Polsce, po wyspaniu się (bo lot mieliśmy mieć o 21 czasu UK, ale było opóźnienie parę godzin i wróciliśmy do Kielc o 7 rano...) i po pracy, znalazłem czas na 31km na rowerze w 1:30:00 :). No i wczoraj już wróciłem do starych przyzwyczajeń dietetycznych - tj. śniadanie jogurt, obiad normalny, kolacja jogurt i spać.

Teraz tylko muszę do 29.09 dojechać do chociaż setki (a najlepiej mniej) i będę hepi.

Miłego dnia wszystkim życzę!

13 września 2018 , Komentarze (2)

Dzisiaj waga się nie ruszyła - nawet lekko wzrosła o 0,1 kg.
Wczoraj były 4 posiłki, w tym na kolację - zamiast jogurtu - poszła spora świeża sałatka z kurczakiem (w restauracji skroili tam całą połówkę piersi), więc to przyczyna spadku wagi. Poza tym wczoraj dałem odpocząć mięśniom i nie pojechałem w trasę, bo po 4 dniach jazdy mięśnie zaczynały trochę boleć.

Rower planuję z kolei dzisiaj - do jutra chciałbym zjechać do 103,5 chociaż, bo przez weekend mam wyjazd zagraniczny i diety tam pilnować mocno po prostu nie będę mógł - o rowerze nawet nie wspominając.:(

Miłego dnia wszystkim życzę!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.