Postanowień w miarę dotrzymuję, a waga ani drgnie... i tylko same skutki uboczne... mam tak słabe paznokcie i włosy, że hej, a przecież odżywiam się zdrowiej,nie ograniczam się do minimum, dbam, aby wszytkie posiłki były zbilansowane,piję dużo wody, zioła i łykam witaminy...Ech... Jakoś obniża to moją motywację, ale i tak trwam dalej.
Za tydzień jadę na dlugo wyczekiwany urlop, już nie mogę się doczekać :) Tak się cieszę, aż w końcu zobaczę moje kochane góry! Całe dnie spędzać będę na wędrówkach,ach, jakie widoki przede mną! I kapiele w teramch w Bukowinie! Ach, po tylu miesiącach ciągłej pracy, nie mam zamiaru niczego sobie odmawiać. Nie chodzi mi oczywiście o zaprzestanie realizacji postanowień, po prostu w końcu chcę kupić sobie obraz z jakimś pieknym widoczkiem, fundować sobie same przyjemności :) Nalezy mi się. Pieniądze już mam odłożone,więc hulaj dusza-piekla nie ma :)) Pomysł z fitnessem był dobry, przynajmniej trochę kondycji załapała, ogólnie czuję się lepiej. Nie przypuszczałam nawet, ze na przemeczenie ruch jest taki dobry. Myślałam, że nie podołam, a jednak i energii mam wiecej! W poniedziałek kupuję kolejny karnet na zajęcia. Skoro nie pisane mi jest być szczupła to choć kondycję będę miała dobrą.
Pozdrawiam :)))