A więc tak jak w temacie. Minęły dwa miesiące od momentu kiedy potanowiłam wprowadzić zmiany do mojego życia. Dziś odnotowałam kolejny 1 kg na minus :) Podsumowując: 2 miesiące i 6 kg w dół. Wiem, że wynik nie jest jakiś spekatakularny, ze idzie mi to powoli, ale jetem 6 kg lżejsza i to się liczy. Na urlop jadę dokładnie za 2 miesiące i kolejny 6 kilogramowy spadek do tego czasu bardzo by mnie zadowolił. Może się uda :)
No ale do tego czasu dużo pracy przede mną, czekam tylko aż wiatr ustanie, co wyciągne rower z piwnicy i będę wiecej czasu spędzać na świeżym powietrzu :) Na razie tylko połowę drogi do i z pracy przemierzam piechotą. Spory to dość mimo wzystko kawałek,ale gdy wiatr wieje proto w twarz żadna to przyjemność, ale od stycznia daje radę :)
Cóż, zdąrzyłam już posprzątać, zaraz lecę na zakupy, a i może totolotka wyślę. Bo podobno szcęściu trzeba pomagać :)
Był rzeczywistym biedakiem i życie nie obdarowywało go niczym innym jak tylko kijami. Nie przestawał jednak się modlić: «Panie, spraw, przynajmniej, abym mógł wygrać na loterii».
I choć jego sprawy wciąż nieustannie się pogarszały, nie przestawał prosić: «Panie, pomóż mi, pozwól, abym mógł wygrać na loterii».
Jego modlitwa każdego dnia docierała do nieba: «Panie, pomóż mi, spraw, abym wygrał na loterii». Aż pewnego dnia, obudził go zdenerwowany głos Pana Boga: «Ty też musisz mi pomóc. Musisz kupić przynajmniej jeden los!»
To tak na zakończenie. Ww. opowiadanie można odnieść też do innych aspektów naszego życia. Cóż, jeśli będziemy marzyć o ładnej sylwetce, a nic nie będziemy ku temu robić, to i żadne modlitwy tu nie pomogą :)
Miłego weekendu!