Pamiętnik odchudzania użytkownika:
evelevee

kobieta, 40 lat, Gdańsk

163 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do końca roku- 70 !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Niestety nie mam się czym pochwalić, waga stanęła w miejscu i ani myśli ruszyć! Ba! nawet podskoczyła w tygodniu chwilowo! Miałam dzis w planach rower lub jakis spacerek nad brzegiem morza, a tu deszcz... i to konkretny! Więc leżę sobie w łóżku, podjadam słonecznik i cieszę się, że w końcu weekend :)

Nie zmienia to faktu, że ważę wciąż tyle samo. Ostatnio tak ładnie, wszystko szło z górki... Z drugiej strony post się skończył i w mojej diecie znalazło się z powrotem winko i słodycze.Ale  w baaaardzo śladowych ilościach!

No dobra, nie marudzę , zabieram się za sprzatanie. Moze i pogoda sie poprawi to na rower wskoczę.

Postanowienie na kolejne dwa tygodnie: Schudnąć , aby w dniu wyjazdu w góry waga wskazywała 7 na początku. Nawet jakby miało to być 79,99999999 :P 

7 kwietnia 2012 , Skomentuj

Kolejne pół kilo powędrowało w kosmos, czy gdziekolwiek :) Grunt, że nie "siedzi we mnie":) Oby tylko po świętach mnie nie odnalazło :( Cóż, kończy się post- zaliczony jesli chodzi o postanowienia w 100%. Mam nadzieję, że teraz bez pomocy "z góry" dalej będę dawała sobie radę w trzymaniu diety  i zrzucaniu kolejnych kg. Wracałam ostatnio z zakupami do domu- zakupów dużo- jak to przed świętami, i tak sobie szłam z tymi siężkimi siatkami i pomyślałam sobie, że ważą pewnie tyle samo ile udało mi się zrzucić. I jakoś tak zdałam sobie sprawę o jaaki juz ciężar jestem lżejsza! Jakie miłe uczucie :)

Zaraz zabieram sie za malowanie jajek, potem nic, tylko spakować koszyk i do kościoła ze święconką. Może poczuję w końcu tę świąteczną atmosferę ... Bo jakoś tak mam wrażenie, że wszystko przelatuje jakoś tak obok mnie, ani czasu na zadumę, ani jakos tak czsu dla samej siebie...

Kochane, życzę Wam wszystkiego co najlepsze na te piękne Świeta Wielkiej Nocy, więcej czasu dla siebie i powodzenia w zrzucaniu kilogramów :) I oby to pyszne świateczne jedzenie nie tuczyło :) 

31 marca 2012 , Komentarze (5)

Awięc ważę się co sobotę, no i dziś wskakuje na wagę, a tu kolejny kilogram w dół! Cieszę się bardzo, bo waga ostatnio ładnie i systematycznie spada, Ale gdy jest tak dobrze, to nasuwają się po troszku wątpliwości... Boję się, że może za szybko ... Otóż ostatnio spada ze mnie kilogram tygodniowo i boję się, że waga podskoczy jak tylko wyjdę poza dietowy plan... Jak na razie nie miałam żadnych odstępstw, ale nie da się temu zapobiec do końca życia :)

Jak co weekend czeka mnie sprzątająca sobota, czas wyciągnąć świąteczne ozdoby i skoczyć na większe zakupy. Ciężko mi się w ogóle ostatnio do czegokolwiek zmobilizować, wciąż chodzę senna , ach, to przesilenie... Ale cóż, trzeba się wziąć w garść i działać dalej :)

Miłego weekendu!

PS. O rany!!! Właśnie wyjrzałam przez okno, a tu śnieg z deszczem pada! Masakra!!!

25 marca 2012 , Komentarze (2)

Ach, jak się cieszę- kolejny kilogram w dół !!! Tak mnie ten spadek mobilizuje, że hej! Boje się tylko, że czeka mnie pewnie niebawem jakiś zastój, ale póki co czuje się promiennie- wiosennie :)

Wczoraj byłam na rowerku, zabrałam się za mycie okien i sprzątanie, więc sobotę spędziłam dość aktywnie :) Dziś chcę spędzić czas leniuchując, ale słonko za oknem pięknie świeci, więc może dziś znów rowerek. Jestem z siebie naprawdę dumna, dwa i pół miesiąca trzymam się planu, miesiąc absolutnie bez słodyczy i wcale nie wzdycham, nie płaczę :) Ach, coś za łatwo mi to przychodzi...

Mam nadzieję, że ta motywacja będzie mi towazyszyć już zawsze. Mam już dość tylu niepowodzeń. I to nie tylko w sferze odchudzania. Niestety kocówka zeszłego i ten rok nie są dla mnie czasem zbyt łaskawym. Nie chcę nadto narzekać, mam gdzie mieszkać, co jeść, w co się ubrać, tylko dookoła wszystko się jakoś wali i odbiera mi taką wewnętrzną radość. I czasem mi się zdaje, że to odchudzanie jest takie banalne wobec innych rzeczy z którymi muszę ja i moi najbliżsi jakoś się  uporać.

Szlachetne zdrowie, nikt nie wie jako smakujesz, aż się zepsujesz...

17 marca 2012 , Komentarze (1)

Zatem z końcem tygodnia zanotowałam spadek o 0,5 kg :) Cieszę się, bo z początku szło ciężko, więc każdy spadek mnie mobilizuje i cieszy!

Dokonałam ostatnio wstrząsającego odkrycia- zdałam sobie, że od 2 lat moja waga cały czas wskazywała powyżej 80 kg. Od dłuższego czasu "stałą" była waga 85 kg, aż w końcu dobiła do tej masakrycznej 90! Tylko raz w tym czasie spadła do 79, ale tak jak nagle się pojawiła tak znikła szybko, by znów wrócić do swojej stałej wagi ciężkiej. A przecież nie zawsze tak było, kiedyś waga wahała się od 69 do 73 , dużo, ale czułam sie ok, mimo nadwagi, miałam mniejszy problem z ubraniami i samopoczucie było lepsze... Dlatego moim wielkim postanowieniem jest zejść poniżej tej okropnej osiemdziesiątki, której nienawidzę z całego serca. Ja już nie marzę o tym, aby być szczupła. Chcę się tylko dobrze czuć i nie wstydzić się tych boczków i wystającego brzuszka...

Dzis w planach mam sprzątanie ogrodu i rower. A więc dużo czasu na świeżym powietrzu,. A tego mi własnie brakuje. Poza tym jestem dumna z mojej "regularności"- dietkę trzymam nieprzerwanie, 26 dni bez słodyczy :), systematycznie stosuje balsamy, kremy, ba! nawet maseczki na twarz :) Cóż, skoro metamorfoza to całościowa! Z włosami tylko coś przydałoby się zrobić, ale dołek finansowy w jakim jestem nie pozwala mi na razie na wizytę u fryzjera. Ale coś tam się do świąt postaram uskrobać :) Trzeba przecież ładnie przywitać wiosnę :)


10 marca 2012 , Komentarze (3)

A więc tak jak w temacie. Minęły dwa miesiące od momentu kiedy potanowiłam wprowadzić zmiany do mojego życia. Dziś odnotowałam kolejny 1 kg na minus :) Podsumowując: 2 miesiące i 6 kg w dół. Wiem, że wynik nie jest jakiś spekatakularny, ze idzie mi to powoli, ale jetem 6 kg lżejsza i to się liczy. Na urlop jadę dokładnie za 2 miesiące i kolejny 6 kilogramowy spadek do tego czasu bardzo by mnie zadowolił. Może się uda :)

No ale do tego czasu dużo pracy przede mną, czekam tylko aż wiatr ustanie, co wyciągne rower  z piwnicy i będę wiecej czasu spędzać na świeżym powietrzu :) Na razie tylko połowę drogi do i z pracy przemierzam piechotą. Spory to dość mimo wzystko kawałek,ale gdy wiatr wieje proto w twarz żadna to przyjemność, ale od stycznia daje radę :)

Cóż, zdąrzyłam już posprzątać, zaraz lecę na zakupy, a i może totolotka wyślę. Bo podobno szcęściu trzeba pomagać :)

Był rzeczywistym biedakiem i życie nie obdarowywało go niczym innym jak tylko kijami. Nie przestawał jednak się modlić: «Panie, spraw, przynajmniej, abym mógł wygrać na loterii».
I choć jego sprawy wciąż nieustannie się pogarszały, nie przestawał prosić: «Panie, pomóż mi, pozwól, abym mógł wygrać na loterii». 
Jego modlitwa każdego dnia docierała do nieba: «Panie, pomóż mi, spraw, abym wygrał na loterii». Aż pewnego dnia, obudził go zdenerwowany głos Pana Boga: «Ty też musisz mi pomóc. Musisz kupić przynajmniej jeden los!»

To tak na zakończenie. Ww. opowiadanie można odnieść też do innych aspektów naszego życia. Cóż, jeśli będziemy marzyć o ładnej sylwetce, a nic nie będziemy ku temu robić, to i żadne modlitwy tu nie pomogą :)

Miłego weekendu!




29 lutego 2012 , Komentarze (8)

Kilogram w dół! W końcu coś się ruszyło :)

Zaciskam pasa i walcze dalej :) Do sukcesu daleko, ale i tak coraz bliżej :)

25 lutego 2012 , Komentarze (1)

Waga, od 2,5 tygodnia bez zmian, spowodowane pewnie jest to tym, że był ostatkowy weekend i kilka małych grzeszków po drodze (słodycze), ale zgodnie z postnymi postanowieniami jak co roku znów liczbę grzechów jedzeniowych eliminuje do zera :) a to, że mi się uda wytrwać mam 100% pewności. Niestety sytuacja finansowa nie pozwoli mi kupić karnet na fitness od marca, moją prawie całą wypłatę zeżre niespodziewany wydatek w związku z awarią jaka u mnie w domu miała ostatnio miejsce, więc ani na karnet, ani na żadną inną przyjemność w marcu sobie nie  pozwolę. Nie narzekam, zawsze przecież może być gorzej,prawda? Zatem wyciągnęłam zakurzony twister i rozpoczynam ćwiczenia w domu. Nie wiem czy dam radę sie mobilizować,ale będę się starać. Wiosenna pogoda powoduje iz już rozpoczynam myślenie odnośnie swojego majowego urlopu w górach i to w sumie jest moja największą motywacją, w końcu po co mam dźwigać tyle kilogramow jak można zawsze dźwigac ich mniej, co zapewne znacznie uprzyjemniłoby mi wędrówki po górskich szlakach:) Drugą motywacją są wakacje podczas których spotkam ludzi, których dawno nie widziałam i miłoby było zmienić się w końcu na korzyść, bo jak na razie wyraźnie zaobserwowalny był wzrost wagi co wakacje :P Dam radę, muszę, tylko niechże ta waga zacznie w końcu spadać!

Oby do wiosny! 

18 lutego 2012 , Skomentuj

Obiecałałam sobie dziś, że conajmniej do 12 nie ruszę się z łóżka, i w sumie prawie mi się to udaje, choć w międzyczasie kilka rzeczy udało mi się zrobić, więc to takie leniuchowanie na 100% nie jest :) No ale cóż- pranie czeka, naczynia do zmycia czekają i wiele innych podobnych zajęć wytrwale czeka,a mi się tak nic nie chce...

Ale po dwóch kolejnych tygodniach zaobserwowałam spadek wagi o kilogram. Wiem, że nie jest to żaden spektakularny sukces, ale ja się i tak z tego cieszę, tym bardziej, że pofolgowałam sobie przez ostatni tydzień-perspektywa postu i całkowitego zrezygnowania ze słodyczy i alkoholu spowodowały, że hucznie żeganam się z nimi, choć oczywiście w granicach rozsądku :) Więc jeszcze tylko dziś ostatkowa impreza, i byle do środy i 46 dniowy okres postu! Oby jak najszybciej ;) Dziś jeszcze przed imprezą pospalam trochę kalorii sprzątając, ach szkoda, że jeszcze tyle do wypłaty, bo chętnie kupiłabym sobie karnecik na fitness,lub choćby ten śnieg stopniał, to przynajmniej rowerek bym wyciągnęła :) Hehe, jak dobrze pójdzie to za dwa tygodnie kolejny spadek wagi. Trochę to wkurza, ale nie dam się :)

Ponadto pierwszy raz będą na diecie mam takie ładne paznokcie! Nawet powiedziałabym, że ładniejsze niż wcześniej. Regularne stosowanie witamin jednak popłaca!

Miłego weekendu vitalijki :)

4 lutego 2012 , Komentarze (5)
taaa, było by fajnie gdyby jakieś spektakularne efekty były, ale cóż, grunt, ze chęci są, że jakiś spadek wagi był i że jakoś specjalnie nie cierpię z powodu wprowadzonych w życie zasad. Teraz zaczyna się luty, oby dalej waga spadała, choć wolno, ale zawsze to coś, kiedyś w końcu osiągnę przecież to co chcę. Jednak miesiąc już się tzrymam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.