- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (73)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 91064 |
Komentarzy: | 654 |
Założony: | 1 kwietnia 2009 |
Ostatni wpis: | 27 lipca 2019 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Moja aktywność - spaliłam 475 kcal
Dla siebie, a nie przeciw sobie...
Daje radę ;) Jak mantrę powtarzam sobie, że przecież odchudzam się dla siebie, a nie przeciw sobie... W zeszłym tygodniu wytrwałam gdy o 21.00 partner jadł kebaba a jego zapach uporczywie wwiercał mi się w mózg i ściskał żołądek. W szafce równiez leżą nietkniete czekolady (które w ostatnim czasie dostaję, nawet nie wiem skąd :/ Zaciskam zęby, męczę się- ale dla siebie przecież. Przecież nie przeciw sobie. Wkrótce organizm mi za to podziękuję i może zrobi to za rok, może za dwa i jeszcze za 30 lat dziękując za to, że staram się żyć zdrowo.
Wytrwale czekam na efekty :)
Moja aktywność - spaliłam 128 kcal
Wieści z placu boju nienajlepsze. waga coś około 85 kg, ale dziś może być wiecej bo jutro nadchodzi okres i jestem cała spuchnietą. Balon dosłownie, ale mam tak co miesiąc, więc powinnam się już do tego przyzwyczaić.
Nastrój mam jak widać nie najlepszy. Aktywność staram sie utrzymywać- i z tym nie jest źle. Wróciłam z tygodniowego wyjazdu w Tatry, który spedzałam na wielokilometrowych wędrówkach, wpinaczkach i na kondycję nie mogę narzekać.I to jest jedeny plus tej sytuacji. Już od dłuższego czasu czuję sie naprawdę grubo. Wieczne podjadanie i późniejsze poczucie winy maja na mnie destrukcyjny wpływ. Gdyby nie to, że w pracy od dłuższego czasu spokój to chyba popadłabym naprawdę w depresję. Swój wirtualny pamietnik prowadzę na Vitalii od 2009 i jak widać- jest to moja wieloletnia walka,zmagania, użalanie się- i efektu brak.
Tyle razy już było- "od teraz", "od pierwszego", "pd poniedziałku"...I jak zawsze to samo- nie daje rady.
Bogu dzieku za bluzki oversize- można sie pod nimi ukryć, ale spodnie? Mam tyle spodni w szafie, a jednak- większość z nich uwiera, ciśnie, nie dopina się...
Kiedyś jak zabeirałam się za odchudzanie czułam chęć, zapał, motywację. Teraz tego nie mam. Zobojetniało mi to i czuję sie nieszczęśliwa. Od zawsze otyłośc była moją barierą w realizacji planów...
Szukam motywacji, szukam pomocy...Może dietetyk? Ale nie znam się na tym za bardzo... Boję sie kosztów, a z kasą jak to z kasą- raz jest a raz nie...
Źle mi, oj źle.
To na tyle. Jutro pierwszy czerwiec. I co, znów "od pierwszego" ?
:(
Wraz z coraz wiekszą ilością słońca czuję jak wzrasta moja aktywność i chę do życia ;) Co prawda waga przeczy temu co mówię jakimś cudem- w ogóle nie maleje- ale coraz mnie w mam w ciagu dnia takich bezczynnych chwil... Sprzatam swoje mieszkanie, przy okazji rodziców równiez, jeżdżę na rowerze, chodzę na aerobic i w końcu powróciłam na basen. I muszę zaznaczyć, że to właśnie pływanie jest sportem, który najlepiej na mnie wpływa- przede wszystkim wydolnosciowo.
W tym momencie słyszę, ze sie zaczyna burza za oknem :)
Tak sie cieszę, ze jest już tak pieknie i wiosennie. W niedziele robiłam porzadki w szafach. Powyrzucałam stare ciuchy, wszelkiego rodzaju szerokie spodnie (bo wygodne), za małe koszulki (bo może kiedys...- aż w końcu wyszły definitywnie z mody) itp. Mimo to dokonłam zdumiewającego odkrycia- ubrania rosna i maleja wraz ze mną :) Najbardziej cieszę sie jenak, że wraz z wiosna moge ubierac się w wszelkie żywe kolory! W związku z tym, że dostałam premię w pracy- część mam zamiar przeznaczyć na jakieś fajne ubrania, w których będę radośnie wyglądać, a nie jak sary zmęczony grubas
Dość wczesnie w tym roku rozpoczęłam sezon rowerowy. Jednak coś czuje, że lada moment go zakończę. Nawet nie macie pojęcia jaki to horror jeździć nadmorską droga rowerową szczególnie w okolicach Sopotu! Hordy turystów spacerujacych wzdłuż i wszerz drogi rowerowej, nie pilnujących swych dzieci, yorków i pijanych mężów... O wypadek nie trudno :/ i zabiera to wszelkie uroki jazdy na rowerze- i to własnie na drodze do tego przeznaczonej. A to przecież poczatek! Ba sezon wakacyjno- letni sie jeszcze nie zaczął...
Oki, kończę. Burza szaleje, deszcz leje ( a dziś myłam u rodziców część okien- taka to złosliwa ta natura :))
jak ja nie znoszę dodwać tytułów...
Powoli, powoli, ale do przodu. W dwa tygodnie zrzuciłam raptem 0,5 kg, ale zawsze mogłam i nie zrzucić nic, prawda?
Za mna pracowity tydzień, ale że trzymam sie swoich założeń i planów- perfekcyjnie spełniony. Czyli- nie ma, że mi się nie chce, że zaraz, że za chwilę- robię co mam robić i nie narzekam. I od razu życie jest piekniejsze !
Dzis, jak to w sobotę- dużo planów- poczta, zakupy, świateczne przyozdabianie, a i jak pogoda dopisze- umyje chociaż część okien :/ Sprzątania za dużo nie mam, bo staram się robic to systematycznie.
Ponadto ostatnio żyje w związku z 3 czekoladowymi zającami i czekoladowym baranem ; ) Dookoła mnie także pełno czekoladowych biedronek, jajeczek itp. Mam taką slabość do tych światecznych słodyczy! Oczywiście- bez obawy- nie jem ich, później rozdaję je rodzinie, ale póki co chcę nimi nacieszyć oko :)
Mój kot od wczoraj jest jakis taki niewyraźny... Chory? Z dobroci serca pozwolilismy mu dzis spać z nami w łózku. W konsekwencji czego kot zajmował polowę łóżka i owiniety był całą kołdrą, a my z partnerem na drugiej połowie spaliśmy przykryci kocem :)) Kot wstał w dobrym humorze, my w nienajlepszym :) Ale czego nie robi się dla zwierzaków !
Pozdrawiam wiosennie!
W końcu piatek! Po ciężkim, ale owocnym tygodniu pracy i zawodowej i nad sobą jestem zadowolona i szcześliwa, że w końcu odpocznę jutro :) Wróciłam z zumby i jestem naładowana pozytywnie. Sporządzam własnie plany na weekend, aby owocnie go wykorzystać, ale tak jak wcześniej wspomniałam- najpierw się wyśpię ! W niedzielę wskoczę na wagę i dam znać :)
Miłego weekendu!
leniwy poranek co nie oznacza, że niedziela bedzie
leniwa
Wstałam dziś o 10.30- już daaawno mi się to nie zdarzyło. Ale uważam, że sen był dopełnieniem mojego wczorajszego "domowego SPA". Wczoraj bowiem korzystając z nieobecności mojego partnera w ruch poszły maski, peelingi, kąpiele dłoni i stóp- tak więc dziś obudziłam się wyspana i piękniejsza :) Dziś także po 2 tygodniach weszłam na wagę- i odnotowałam spadek 1,1 kg. Podsumowujac- jestem piękniejsza, chudsza i wypoczęta. Co za wspaniała niedziela :)
Na dziś sporo planów- jak zwykle każdy wolny od pracy dzień trzeba wykorzystać do cna. Tak więc dzisiejszym wpisem na V kończę swój leniwy poranek i biorę się do działania.
Miłej niedzieli !
Dzisiejsze ćwiczenia za mną- czy akcja ja kontra ja trwa :)
W pracy w tym tygodniu o dziwo pozytywnie- wszystko mi sie udaje, ze wszystkim na bieżąco jestem - okazuje się, że wystarczy zacząc myśleć o tym, że będzie dobrze i wprowadzać drobne zmiany przede wszystkim w swoim myśleniu i rzeczywiście- zaczyna być dobrze.
Jesli chodzi o wagę- poczekam do soboty i wtedy dam znać ;)
Lecę pod prysznic, a potem czeka mnie wieczorny relaks... bezalkoholowe karmi żurawinowe i książka... mmm.... i cisza, cisza, cisza... cisza i ja :)
dziś wygrałam z lenistwem, oby tak dalej!
Znów plany,plany i postanowienia. Tym razm jednak wpływ ma na mnie książka :
Wprowadzam nowe zasady w swoje życie, bo chce być szczęśliwa i żyć w zgodzie ze sobą. I jak to bywa- zaczęłam od poniedziałku :)
Po pierwsze- zaczełam pracę o czasie- nie spóźniłam się, nie zaspałam (nie myślcie, ze taki ze mnie nieodpowiedzialny pracownik- po prostu mam na tyle specyficzna pracę, że mogę zacząć, o której chce :)
Po drugie- w pracy skupiałam się tylko na pracy i pilnowałam, aby nic mnie nie rozkojarzało (ech, ale i tak 10h w niej spedziłam:/
Po trzecie- nie chciało mi się nic- zupełnie, a mimo to spakowałam plecak i poszłam na aquaaerobic- nie poddaje się!
Wiem, że dla niektórych to nie są żadne zmiany - dla mnie są. Są- bo mogę powiedzieć- że miałam dziś fajny, spokojny dzień.
Jutro mam sporo zajec, ale spokojnie, bez stresu będę robić, to co do mnie nalezy.
Byle do przodu. Byle w zgodzie ze sobą.