oj nie było mnie tu długo...
Nie było mnie tu długo... Po powrocie z Anglii wpadłam w ogrom pracy i obowiązków. Rok się trzymałam zasad... . Waga stała! Obiecałam sobie, że już nigdy nie utyję!!! I z dnia na dzień...przybywało. Brak czasu na cokolwiek co nie jest pracą i obowiązkami domowymi, sen ok 6 godzin max, jedzenie tego co popadnie albo zostanie po dzieciakach, co podrzucą pracownicy...słodycze najłatwiej i najprzyjemniej zjeść...no i czas na kolację ok 21.00.....a zamiast wody - 5-6 kaw.....no i mam! po 6 latach 72!!! I szafę za małych rzeczy...dramat! Do tego siedzący tryb życia: samochód, biurko, samochód. Nawet Obłęd! No i pojawiły się problemy zdrowotne-ból kolan, nóg, krzyża.... Próbowałam się ograniczać, ćwiczyć....Zero! Nie znoszę siebie! Nie wiem jak dam radę wejść w ryzy vitalii...nie wiem ale inaczej w ogóle nie dam rady! Dziś zaszalałam i kupiłam! Albo dam radę albo...
Witajcie
Witajcie kochane dziewczęta! Nie piszę, bo wpadłam w rytm pracy i domowych obowiazków. Jestem w kraju bez męza wiec trudno samej wszystko ogranąć. Do tego rozpoczęłam kolejne studia podyplomowe.. Młodszy synusruszył do przedszkola-wrzesień był koszmarem!!! Starszy walczy w I klasie gimnazjum-średnia na I okres 4,71. Nie jest źle ale początki były trudne... Diety juz nie stosuje choc staram sie trzymac zasad. Po świetach zostały mi prawie 2 kg i koszmarny apetyt na słodycze ale biorę sie w garść. Dziewczyny z pracy w szoku!! Żartują,że ubieram sie w Smyku (sklep dla dzieci) Fajnie jest! Aktualnie opracowuję dwa gigantyczne dokumenty dla szkoły i ....czasu zero! Ale trzymam za Was kciuki-i za siebie cobym trwała i zgubiła te 2 dodatkowe!! Zeszłam z rozmiaru nawet 46 do 40-tak miło!!!Chwale vitalię wszystkim i już kilka osób z nia wystartowało! Całuski i do miłego!
Witajcie kochane!
Nie odzywam sie,bo nie ma kiedy-szalejemy z mezem,zeby oswoić tutejszą rzeczywistosc, przygotować mieszkanie na drugie dziecko (jak wyjeżdzałam z kraju byłam w ciazy), wyremontowć co konieczne..a do tego upchnac to co przywleklismy z Anglii-koszmar! Ale z nas zbieracze!!! No i znajomi zarzucaja nas zaproszeniami, mój maż wraca juz we wtorek wszyscy chcą jeszcze sie z nim i nami spotkać-to miłe ale dietka....no cóz-drobny konflikt. Wciaż ćwiczeń zero-ale siłownia w planach jest! Póki co waga-70,0-70,5 waha się ale-ubrałam wszystkie ciuchy sprzed ciaży i są luźne!!!!! Huuurrraaa! byliśmy na 18-stce syna kuzynki-ja w czarnej mini-ale był szok! Fajnie sie czułam, muszę to szczerze przyznać! Całuski dla Was. Jak unormuje tu wszystko będe zaglądała częsciej-obiecuję!!cmok
71,9
mimo diety-jako takiej...i zera ćwiczeń, poza bieganina dnia codziennegoschudłam-71,9 Jak miło! Póki co niestety tak będzie..muszę oswoić tutejszą rzeczywistość..zorganizować się itp Od września pomyślę o siłowni...teraz trwam. Pozdrawiam Was wszystkie,pa
Z utęsknieniem
wyczekiwany mój kraj! Tak bardzo sie cieszę, że jestem znów w moim świecie, znanych i kochanych realiach, wśród przyjaciół! Tylko mój maz znów daleko.... Pierwsze dni upłynęły pod znakiem remontu i sprzatania. Koszmar-od rana do nocy i w Gdańsku i nad jeziorkiem. Ledwie żyję....ale jestem szczęśliwa! Byłam 2 razy z synami na plazy, uczestniczyłam w obradach komisjii..cóz praca już sobie o mnie przypomniała! Ale to i dobrze. Gorzej tylko z dieta..był remont kuchni...jedlismy co popadnie...a obiadki gotowała moja mam:" Tylko jeden naleśnik?zwariowałaś?wpadniesz w anemię!" Toz ja po 40-stce....! Co do ćwiczeń?! Żadnych szans! Orbitrek został w Anglii a tu bieganina. ale ufam,że powoli się pozbieram...Choć jutro ruszam nad jeziorko...Jakos będzie! I tak mam więcej ruchu! Póki co 72,6 Pozdrawiam Was cieplutko i dzięki za powitanie na polskiej ziemi!
Ostatni dzień...
na obczyźnie. Znów jest 73,3 ale czekam aż bardziej spadnie. Szał pakowania trwa...teraz już sie ie odezwę jakis czas...pozdrawiam cieplutko. Dzięki za wsparcie!
Błąd!!!
Właśnie zobaczyłam co napisałam 11 lipca! Jakie 76???!!!! Było 73,3!!!!!
Wczoraj...
było 72,8 i oszalałam z radości a dziś...drugi dzień miesiączki mam równo kilogram więcej...Niestety też jem troszkę gorzej...sięgnęłam po słodyczki (troszkę) i nie mogę ćwiczyć..i tak wciąż kręci mi się w głowie i mi słabo...Do tego w domu kongo!! Potrzebny tir albo dwa, inaczej kiepsko widzę powrót do kraju z dobytkiem! Paczki, kartony, stosy, siaty....oj, koszmar! Ale moje kochane mieszkanko czeka!!! I...tam też będzie bałagan...po 3 latach trzeba gruntownych porzadków, no i przywlokę masę rzeczy..oj..ale i tak mi się chce!!!Niestety pewnie z kilka dni sie nie odezwę....będzie mi trudno ale myślami i sercem jestem z Wami! Trzymam kciuki i zajrzę jak tylko sie da! Jutro po ołudniu ruszamy-minimum 24 godziny drogi przed nami...trzymajcie kciuki! W domku nie mam orbitreka ale coś muszę zadziałać, coby trwać na spadkowej dalej. Choc i tak jestem bardzo zadowolona i juz nie jest źle! Całuski dla Was, kochane, vitalijki!
76,3
a jestem przed miesiączką, wiec to i tak dobrze! To ostatni weekend na obczyźnie...aż mi dziwnie..choć bardzo się cieszę powrotem i marzyłam o nim, to jednak...co by nie mówić-przywykłam do tych realiów, ludzi, miejsc. A ja bardzo szybko się przyzwyczajam, mocno związuję. No cóz taki mój los i moje doświadczenia! Póki co myślę o chudnięciu i w międzyczasie tego myślenia pakuję co się da! No oczywiście jeszcze sprzątanie, gotowanie, pranie, zakupy, spacery i zabawa z Młodym etc Ale to już normalne sprawy. Ponoć na mój powrót szykują się upały? Byłoby super Art uwielbia plażę, starszy też i bardzo nam jej tu, i morza, brakuje. A mieszkam 7 min od plaży i morza....ach rozmarzyłam się..No i mój domeczek nad jeziorkiem czeka... Praca co prawda też-ale o tym myślę mniej chachacha Dobrego dnia dla Was, udanego weekendu pełnego pozytywnych emocji!
Półmetek za mną!
Huurraaa! uparte 74 za mną-już nigdy nie wróci!!! Ciuchy wreszcie ze mnie spadają a nie opinają me cielsko niemiłosiernie! Spodnie i spódnice zdejmę nie rozpinając zamków i guziczków-czy to nie cudne? Trochę się jedynie obawiam na placach zabaw-jak dźwigam Młodego,żeby nie spadły-chachacha Teraz chodzę jak prawdziwa Angielka z bielizną na wierzchu! (żart) Pozdrawiam Was wszystkie i trzymam za Was kciuki! Idźmy jak letnie burze! Całuski