Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

po pierwsze: fitmama!!! nie moge zyc bez sportu i treningow. jestem mama cudownej dziewczynki, ur. 22.02.13. poza tym jestem fizjoterapeutka w sztokholmie, i masazystka . :) mam dziesiatki zainteresowan, przede wszystkim trening i zdrowie, konie, muzyka, spiewam i gram na gitarze, film, jezyki obce, ksiazki, rysowanie... dlugo by pisac. jestem znana z mojego slomianego zapalu, zaczynam 10 rzeczy, koncze jedna. :) teraz sie to zmieni, uda mi sie wytrwac na diecie!! jednym z powodow dla ktorych chce schudnac jest cwiczenie mojej slabej woli.:))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 326164
Komentarzy: 6611
Założony: 8 grudnia 2009
Ostatni wpis: 14 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
martini18

kobieta, 33 lat,

177 cm, 70.10 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 64 kg, przebiec 10 km w 1h, lub mniej

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 listopada 2010 , Komentarze (29)

no i sie zwazylam:)))) 5 kg od wazenia w niedziele!!! wiem ze to byla tez woda nagromadzona i wogole, ale i tak jestem w szoku, tym razem pozytywnym. :D to mi dodaje checi do walki z kolejnymi kg, nie dam sie w ten weekend, jesli beda jesc po 19, to nie bede nawet siadac do stolu, bo po co? nie bede sie zapychac na noc. wczoraj co prawda zjadlam chleba na kolacje, ale pelnoziarnistego. jesli bede sie porzadnie pilnowac, i ruszac, to mam szanse do poniedzialku na kolejna niespodzianke:)) byloby super gdybym do poniedzialku wrocila do 67, wagi z wrzesnia, a potem dalej w dol, 1 kg na tydzien, musze sie pilnowac bardzo, przeciez warto!!

 

dzisiaj jeszcze duzo do zrobienia, musze dokonczyc prace, pocwiczyc, prysznic i wlosy, upiec ciasteczka imbirowe, posprzatac, spakowac sie a jade o 18, wiec czasu na styk. trzymajcie sie dziewczyny, odezwe sie w niedziele wieczorem!!!!! milego weekendu!!

 

jedzenie:

1. 2 kromki pelnoziarnistego chleba, pol jablka

2. herbatka owocowa, 2 kromki pelnoziarnistego chleba z wedlina i pomidorem, 1 z miodem

3. jajecznica z 2 jaj ze szczypiorkiem

4. fasola z brokulem i ryba pieczona

5. owoc

 

cwiczenia: 30 min na brzuch i plecy

18 listopada 2010 , Komentarze (21)

tak jak mowilam zaczelo sypac.. :/ troche bialo sierobi, ale pada tez troche deszcz wiec sie robi ciapa straszna:P ble. zostalabym w domu, no ale coz. dobrze ze jutro nie mam jednak wykladu, no i nie pracuje:) zostane w domciu. dziadkowie do nas przylecieli na pare dni, fajnie jest:) a jutro po poludniu jade ze znajomymi do lasu na weekend, wynajelismy domek, bedzie fajnie:D tylko musze sie bardzo pilnowac z jedzeniem:P

wczoraj zjadlam troche makaronu, ale poza tym bylo dobrze. mimo ze wrocilam glodna do domu, nic nie jadlam po 19, to dla mnie sukces:) za to zjadlam duze sniadanie dzisiaj. ale co tam, spali sie.

 

jutro sie zwaze i zmierze i zrobie wpis:) mam przeczucie ze bedzie dobrze:P dzisiaj sie bede pilnowac z jedzeniem, jade do przyjaciolki prosto z uczelni. po wykladach skoncze pisac prace, i mam wolne caly weekend, lacznie z piatkiem:) ciesze sie. pracowalam 3 dni z rzedu, a te dzieciaki maja mase energi!! juz nie moge sie doczekac weekendu:))) a w nastepna srode sprobuje powolutku zaczac biegac, kostka coraz lepiej, boli tylko przy przeciazeniu, opuchlizna prawie cala juz zeszla. ale jeszcze ponosze bandaz pare dni. juz nie moge sie doczekac dnia jak zaloze adidasy i wroce na tor!! :DD milego dnia dziewczyny, oby byl owocny:)

 

jedzenie:

1. owsianka z mlekiem, rodzynkami i pestkami dyni, 2 kromki pelnoziarnistego chleba z szynka i ogorkiem kiszonym, 1 z miodem

2. jablko

3. kawalek miesa pieczonego, soczewica, buraczki, 2 ogorki kiszone

4. jablko

5. ?

 

cwiczenia: wolne, 100 brzuszkow

17 listopada 2010 , Komentarze (8)

jutro ma zaczac padac snieg, a jak znam zycie to juz potem nie przestanie do wielkanocy. czy tylko ja mam wrazenie ze jest za wczesnie na snieg? ja lubie jak snieg zaczyna padac tuz przed Swietami, ten nastroj... :) juz powoli zaczynam wchodzic w ten nastroj oczekiwania.. za miesiac lece do Warszawy, wreszcie. jeszcze tylko miesiac nauki, wracania do domu, potem juz tylko dobrze bedzie. sprzatanie swiateczne, ozdabianie, pieczenie, szykowanie prezentow.. juz mam tylko miesiac na to.. :/ czas sie za to brac:)

 

dieta w porzadku, bezwpadkowo, chociaz mialam ochote, ale powiedzialam sobie: po co to psuc? dzisiaj bedzie pokusa w pracy, ale zapcham sie warzywami:) i owocami:P dzisiaj wychodze o 14, musze jeszcze popisac prace, pocwiczyc z 40 min, chociaz jestem dziwnie zmeczona, pewnie przez @, strasznie obfity. wczoraj tak mi sie zaczelo krecic w glowie i zrobilo mi sie slabo, myslalam ze zemdleje:P.

 

jak na razie slonecznie jest, tylko lodowato.. :P okej, ide cwiczyc dziewczyny, bede wieczorem. trzymajcie sie cieplo!

 

jedzenie:

1. platki owsiane z jogurtem naturalnym, pestkami dyni, rodzynkami, cynamonem, malym jablkiem, 2 kromki pelnoziarnistego chleba z serem zoltym

2. serek wiejski z cynamonem, mala pomaranczka

3. jajecznica z 3 jajek, pomidora suszonego, jakies warzywko

4. 5 pulpecikow, troche makaronu, marchewka, ogorek, banan, jablko, troszke gorzkiej czekolady:/

5. jablko

 

cwiczenia: 60 min na ramiona, brzuch i plecy, rozciaganie

16 listopada 2010 , Komentarze (15)

mialam wstac o 6 i przyjechac od razu na uczelnie uczyc sie, ale o 6 stwierdzilam ze nic sie nie stanie jesli poleze jeszcze godzinke.. zagrzebalam sie miedzy poduszki naciagnelam koldre i koc na glowe i robilam nic.:) bardzo odprezajace. w pokoju zimno, bo spie z otwartym oknem, wiec tym przyjemniej. ale wyjsc z tego ciepelka zeby zamknac okno juz nie tak fajnie:P w koncu sie zwloklam, zjadlam sniadanie i spalam dodatkowo cala godzine w pociagu w drodze na uczelnie:) przemilo, wreszcie sie wyspalam. czytalam wczoraj fajna ksiazke, Twenties girl, napisana przez auktorke Wyznan Zakupoholiczki. super  byla, poprawia humor:) przez to sie polozylam troszke pozniej niz na poczatku mialam zamiar.

 

teraz siedze sobie i pisze popijajac gorace cappucchino, oczywiscie bez cukru:) no i musze sie pochwalic, wczoraj wszystko bylo bezblednie!!!!! :) na obiad jednak nie bylam glodna, zjadlam tylko pol parowki, a potem w pociagu do domu pomarancze, i koniec! nic po 19! chociaz mialam spora ochote, bo rodzice byli w Warszawie w weekend i przywiezli polski chleb.. powiedzialam sobie ze zjem na sniadanie, i tak zrobilam:) bezbledny start jest dla mnie dobra motywacja, strasznie mnie zniecheca jesli sie zalamie na poczatku. pierwsze 5 dni jest natrudniejsze, a w ten weekend bedzie duzo pokus bo wyjezdzam ze znajomymi na weekend a onic nie slyna ze zdrowego odzywiania sie.. :P ale mi sie uda!

 

brzuch mnie dalej boli, a musze do roboty znowu, jutro tez. zajety tydzien mam, fajnie bedzie sie odprezyc w weekend. wczoraj nie bylo fajnie, jedno z dzieciakow nie chcialo isc na trening, musialam praktycznie zaciagnac ja do autobusu.. :/ ale po treningu byla zadowolona.. :) dzisiaj na szczescie tylko odbieram je z przedszkola i szkoly i do domku, zrobic im obiadek, przynajmniej same sie bawia:) takze znowu sie pozny powrot szykuje, co ulatwia mi sprawe, nie bede musiala jesc w domu:) dobra, moze cos popisze zanim sie wybiore do pracy:) trzymajcie sie kochane, zajrze do was wieczorem:)

 

jedzenie:

1. platki owsiane z mlekiem 1,5%, orzechami, rodzynkami i cynamonem, 2 kromki chleba razowego i pol kabanosa, swierzo wycisniety grapefruit

2. 2 male jablka i cappucchino

3. 2 marchewki, 4 male ogorki, kawalek kielbasy

4. parowka, jablko, herbata roibos

5. banan i jablko

 

cwiczenia: 100 brzuszkow, 100 pompek, 100  sklonow, 100 przysiadow 

15 listopada 2010 , Komentarze (16)

nowy poczatek, nowe zdjecie.. spaaac mi sie chce.. dzisiaj czuje sie tak jakbym mogla zapasc w sen zimowy i spac az do konca marca.. obudzic sie tylko na Swieta, a tak to przespac te miesiace w slodkiej nieswiadomosci... :) rozmarzylam sie. wczesnie wstalam, odwiozlam rodzenstwo do szkoly, bylo ciemno i strasznie lalo, super po prostu. :P teraz siedze i ziewam w bibliotece, chyba wezme jakas kawe i poucze sie, przeciez nie bede marnowac czasu, nie? dzisiaj pracuje, tylko 3 godziny, ale zawsze cos. w domu bede dopiero po 20, wiec nie bedzie juz mowy o jedzeniu, dobre i to:) musze sobie planowac co zjem danego dnia, w ten sposob latwiej mi sie tego trzymac jak zauwazylam. :)

i wracam na przynajmniej 2 tyg, az znowu bede mogla biegac, na start, jak zaczelam diete, pod koniec wrzesnia czyli weglowodany zlozone tylko na sniadanie, reszta dnia owoce, warzywa i proteiny.:) tego sie umialam trzymac, i majac 1-3 godzin dziennie ruchu schudlam 2 kg wtedy. a byl to poczatek treningow wiec na pewno wiecej tluszczu stracilam bo miesni nabralam sporo:) a teraz nie moge tyle cwiczyc, wiec mam szczera nadzieje ze waga wreszcie zacznie sie rusdzac w druga strone.

 

pisalam wczoraj ze zastosuje terapie szokowa wchodzac nawage no i zrobilam. jej, prawie zawalu dostalam:P wiem ze to nie jest do konca prawdziwa waga, bo poczatek @, bo bylam strasznie najedzona, bo wieczorem itd. ale nie da sie ukryc ze sie totalnie pogrzebalam. tyle na wadze jeszcze nigdy nie widzialam.. ale nie moze byc az tyle bo wchodze przeciez we wszystkie moje zwykleciuchy.. no spodnie znowu sa obcisle ale to nie az takie straszne. tylko ja potrafie bedac na diecie w ciagu tygodnia z 67 skoczyc na... 73. tak, tyle wlasnie pokazala waga wczoraj wieczorem. szokujace prawda? pomoglo, i to jak. podzialalo na mnie jak kubel zimnej wody. zmienie pasek, i nawet jezeli nie jest to prawidlowa waga, to bede miala wieksza motywacje widzac spadek.. aha, wieczorem jeszcze sie zmierze zeby widziec moj szybki powrot do starej wagi, i kolejne spadki. a tak w ogole to waga moze byc zepsuta bo brat nia rzucil w sciane.. nie pytajcie dlaczego:P. jestem powaznie zdegustowana. aha, i latwiej mi sie trzyma diete jak nie jestem w domu, ostatnio za duzo siedzialam na moim leniwym tylku nic nie robiac. koniec, zmieniam to, codziennie na uczelnie, pouczyc sie, albo po prostu poczytac, ale nie siedziec w domu caly czas, bo wtedy tylko filmy i zarcie, nawet ostatnio nie chce mi sie malowac... trzeba cos z tym zrobic:P dzieki za wsparcie dziewczyny! you're the best!! :*

 

jedzenie:

1. owsianka z mlekiem, orzechami, rodzynkami i cynamonem, kromka pelnoziarnistyego chleba z serem zoltym, kawa z mlekiem, szklanka swierzo wycisnietego grapefruita, mniam:P

2. jablko, cafe latte

3. jajecznica z 3 jajek z pomidorem i szynka, 2 ogorki kiszone

4. pol parowki

5. pomarancza

 

cwiczenia: 100 brzuszkow, 100 pompek, 100 przysiadow, 100 sklonow. rozciaganie

14 listopada 2010 , Komentarze (8)

umieram... jak co miesiac:P wreszcie przyszla @, spozniona prawie miesiac, ale jest. kolejny powod mojego szalenczego opychania sie.. kolejne wymowki. strasznie spuchlam i waga nieprzychylna. przed poludniem zabralam dzieciaki na lyzwy, i stalam tam wsciekla na moja kostke ze ja tez nie moge pojezdzic.. jeszcze ze 2 tygodnie... ja oszaleje!!!!! jedyne co mi pomagalo na stres to ruch, bieganie, lyzwy, basen... to nie to samo jak robie tylko cwiczenia w domu... na basenie noga dalej boli, wiec musze spokojnie... grrrrr, humor mi nie dopisuje, ale za pare dni bedzie lepiej, bol minie, humor sie poprawi i znowu zaczne jesc o normalnych porach i w normalnych ilosciach.. ide dogorywac w lozku, nie ma mowy o cwiczeniach:P trzymajcie sie skarby, wielkie dzieki za wasze super kometarze:) poprawiacie mi humor:) powodzenia moje drogie!!!! jutro sie zwaze, ale nie wiem po co, chyba zeby sobie zrobic terapie szokowa zeby mi to w dupe, za przeproszeniem dalo, bo juz mam siebie dosc!!! tej rozmemlanej, leniwej, jeczacej siebie, KONIEC!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :) milego wieczoru!

13 listopada 2010 , Komentarze (10)

kurcze, coraz trudniej mi sie usmiechac i udawac przed wszystkimi innymi i soba sama ze wszystko jest okej.. naprawde probuje patrzec na to optymistycznie, ale zaczynam dochodzic do wniosku ze nic sie nie zmieni do czasu az sie wyprowadze, przynajmniej dla mnie.. ale dalej bede sie martwila moim rodzenstwem i mama.. szkoda ze zycie nie jest troche latwiejsze.. ale wtedy nie cieszylibysmy sie tak bardzo tym co dobre i piekne w naszym zyciu i otoczeniu, wszystkimi szczesliwymi momentami i cudownymi osobami jakimi jestesmy otoczeni. pamietac o tym kiedy zycie stawia przed nami problemy i przeszkody, ludzi bez serca, nie odczuwajace empatii. tylko zeby ten okres juz sie skonczyl, zebym wreszcie mogla oddychac pelna piersia, zebym juz nie miala tego supla w zoladku wracajac do domu... prosze, bo ja juz nie mam sily sie usmiechac. nie poddam sie, nie warto, tylko musze to sobie powtarzac..  nie mam depresji ani nic, tylko juz mam dosyc. za miesiac bedzie lepiej.:) przeprowadzam sie na jakis czas do Polski, do dziadkow. bede probowala przeniesc studia do Warszawy, mam nadzieje ze sie uda.

 

z dieta bylo ok, ale calkiem dobrze nie bedzie az sie nie wyprowadze. naprawde uciekam w jedzenie jak juz nie umiem sobie poradzic z tym wszystkim. z emocjami, sytuacja w domu, wiecznie napieta... a jak jestem u dziadkow to nawet nieodchudzajac sie chudne, bo jem normalne, zdrowe rzeczy i w normalnych ilosciach, nie musze caly czas zastanawiac sie kiedy nastapi kolejny wybuch, atmosfera zawsze jak cisza przed burza. moc sie odprezyc i odpoczac w domu bez stresu i ciaglej sytuacji zagrozenia.. to bedzie cudowne:)) teraz zyje tylko tym:)

 

sprobuje zamiast uciekac w jedzenie uciekac w cwiczenia, zamiast siegnac po ciastko zrobic 50 brzuszkow itd. zobacze czy bedzie dzialac. zreszta nie bede zdrowa fizycznie nie bedac zdrowa psychicznie, chodzi o odstresowany, spokojny umysl, a nie ze mam jakies schorzenie:) wiecie ze depresja i stres to najczestszy powod zwolnien lekarskich w szwecji?

 

jedzenie:

1. 3 kanapki z pelnoziarnistego chleba z wedlina, kawa z mlekiem

2. zupka blyskawiczna

3. spaghetti carbonara

4. gruszka, herbata, kilka ciasteczek

5. owsianka, taka jak zawsze

 

cwiczenia: 50 min basen, 15 min brzuch, 15 min ramiona

12 listopada 2010 , Komentarze (23)

zostal mi miesiac z kawalkiem do konca terminu, 15 grudnia ostatni egzamin, a 16 lot do Warszawy:) wyrzucam stare liczenie dni, bo tego co ostatnio bylo, caly czas do przodu i do tylu, w gore i w dol, nie da rady policzyc ani sie w tym zorientowac. zostawiam dni od poczatku odwyku, mimo ze mialam ze 3 wpadki. ale tylko idac dalej cos osiagne.:)

 

wiec dzien 12. zaczal sie bardzo dobrze, aczkolwiek wczesnie, o 5 wstalam, nie moglam spac, a o 7 odwiozlam dzieciaki do szkoly, padal deszcz, snieg lezy, a parking byl oblodzony. no i byla to moja pierwsza samodzielna jazda, dziwne uczucie:) i to nie sama, ale z 8 dzieciakow w samochodzie:P. poszlo bardzo dobrze:)

 

teraz jestem na uczelni, troche nauki, troche poczytam o historii Hiszpanii, znalazlam superinteresujaca ksiazke, ja ktora nie znosze historii.:P potem wyklad, odbieram dzieciaki, i do domku. kolezanka, hiszpanka pomoze mi przetlumaczyc prace ktora mam do oddania dsla hiszpanskiego wykladowcy, potem pocwicze brzuch, plecy i ramiona i film jakis pewnie obejrze:) i bedzie super dietkowo oczywiscie, jakzeby inaczej:) jutro rano lece na basen:)

 

mimo wczesnej pobudki, paskudnej pogody na dworze (tak w ogole to jest u mnie jeszcze ciemno), perspektywy nauki mam super humor, nic mi go nie zepsuje, to dzieki wczorajszej wizycie u mojej przyjaciolki. jej, ale nam sa potrzebni przyjaciele.. :) trzymajcie sie cieplo kochane! :*

 

jedzenie:

1. owsianka z jogurtem nat, orzechami, rodzynkami i cynamonem, czarna herbata, szklanka swierzo wycvisnietego soku z grapefruitow, kanapka z chleba razowego z szynka i ogorkiem kiszonym

2. powtorka kanapki

3. cafe latte(bez cukru oczywiscie), jablko

4. ryz brazowy z jajecznica i marchewki

5. jablko

6. ?

 

cwiczenia: 30 min na brzuch, plecy, ramiona, rozciaganie

11 listopada 2010 , Komentarze (18)

u mnie owszem snieg stopnial, ale w Sztokholmie dalej lezy:) sa jednak plusy mieszkania nad morzem:) co dzisiaj zjadlam to nawet nie bede mowic, najzwyczajniej mi wstyd. ale koniec. zebralam mobilizacje ktorej mi brakowalo ostatnio, dalam sobie kopa, i od teraz, nie od jutra, od teraz trzymam sie zelaznie moich zasad ktorym ostatnio odpuscilam. trzeba wole cwiczyc, sama sie silna nie zrobi. w kwestii ruchu i cwiczen wygralam, 2 miesiace temu ledwo sie moglam zmusic do pocwiczenia chocby 15 min, a teraz cwicze codziennie, coprawda teraz malo przez kostke, ale za 3 tyg wracam do biegania, a do tej pory basen min 3 razy w tygodniu dla kondycji, i 6 razy w tygodniu cwicze miesnie:) teraz za kazdym razem jak bede miala ochote na ciastko, chleb lub makaron zjem warzywo, bo tez je ostatnio zaniedbalam:) mniej wegli po poludniu, sa mi niepotrzebne:) 1 kg w tygodniu i akurat bedzie cel osiagniety do Swiat! bede super laska na Sylwestra:) ktorego i tak pewnie spedze samotnie, ale to co innego:P. kurcze, 5 kilogramow to nie tak duzo, a jak juz rusza sie to zaczna szybko spadac:). w tym momencie to ja nawet mam ochote na nauke, co mnie zadziwia, wiec lece ta chec wykorzystac poki jest! :D trzymajcie sie cieplutko!

10 listopada 2010 , Komentarze (19)

ponownie, dziekuje bardzo za komentarze. podejrzewam ze macie racje, wszystkie po trochu.:)  pogoda zawsze mnie zalamuje, a ta wszorajsza deszczowo-sniezna zamiec byla paskudna. no i na pewno tesknie za bieganiem, zawsze wracalam zadowolona i wyladowalam wszystkie zle emocje podczas biegu. do tego jeszcze dochodzi to ze moje hormony szaleja, okres mi sie spoznia juz 3 tygodnie i ogolnie dziwnie sie czuje. poza tym moje niekontrolowane napady glodu tez nie poprawiaja humoru.

 

ale dzisiaj jest lepiej, przynajmniej chce mi sie cos robic. :) to juz cos. no wiec o 14 lece na basen, trzeba sie poz byc emocji i kalorii. nie wiem ile bede ale minimum 40 min, potem jeszcze dopisze wieczorem. jednak poplywalam tylko 30 min, kostka rozbolala, a nie bede jej forsowac. jeszcze dam wycisk brzuchowi!:) do tego 10 min na plecy i 100 brzuszkow.

 

aha, no i musze zmienic pasek, myslalam ze sie zmobilizuje i szybko wroce do paskowej wagi, ale tylko mnie zniecheca jak widze te 65.. znaczy, moja waga pokazuje 65, ale jest troche zepsuta, wiec tak naprawde jest 2 kg wiecej. to i tak nie tak strasznie biorac pod uwage moje wszystkie wpadki. no i wage docelowa zmieniam na 62 z 59, doszlam do wniosku ze bym wygladala za chudo, mam grube kosci, i coraz wiecej miesni, a one przeciez swoje waza:)

 

to by bylo na tyle. lece odpowiedziec na wasze komentarze  a potem nauka i sprzatanie. trzymajcie sie kochane! :*

 

jedzenie:

1. 2 kromki pelnoziarnistego chleba (1 z serem), jajecznica z 3 jaj, kawa z mlekiem

2. kluski z serem

3. mala porcja owsianki na mleku z cynamonem i orzechami

4. pol grapefruita 2 kromki chleba z bialym serem

5. jablko

 

cwiczenia: 10 min na plecy 100 brzuszkow, basen 30 min

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.