Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Walczę o zdrową, wysportowaną sylwetkę. Uwielbiam tańczyć, wspinać się, pływać, walczyć. Rywalizacja to dla mnie duża motywacja. Kocham czytać książki jak i posiedzieć z ukochaną osobą przy dobrym filmie i herbacie. Jestem bardzo roztrzepana i niezdecydowana. .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 59648
Komentarzy: 595
Założony: 15 grudnia 2009
Ostatni wpis: 5 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Shirayuki

kobieta, 32 lat,

168 cm, 70.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2010 , Komentarze (9)

No właśnie, mamy. Tak naprawdę to ja mam. Od kiedy wyzdrowiałam mam problem, który niestety narasta.
Mam kompulsy. Wcześniej też mi się zdarzały, ale rzadko i potrafiłam się pohamować w pewnym momencie.
Jestem coraz bardziej przerażona... nie umiem tego zatrzymać! Dwa dni temu po takiej akcj i wylądowałam nad kiblem. Na całe szczęście nie umiem wymiotować na zawołanie. Powiedziałam sobie dość. Wczoraj było dobrze. Dziś znów to samo. Boję się. Boję się, że zrobię sobie krzywdę.
Trzymajcie kciuki, żeby to się nie powtórzyło. Błagam.
Dziś trening- może się odstresuję :)
Pozdrawiam :)

12 listopada 2010 , Komentarze (6)

Witajcie :)

Wczoraj naszła mnie ochota na to, aby zrobić pomiary ( nie zrobiłam w poniedziałek ze względu na chorobę ). Byłam ciekawa ile udało mi się zrzucić, przez tą drakońską dietę i chorobę.
Skoczyłam po miarę, zeszyt do pomiarów i długopis.
Niestety byłam niemile zaskoczona kiedy zobaczyłam, że nic mi nie ubył. Nic. Zupełnie.
Powiedzcie mi, jak to możliwe? Od poniedziałku jadłam nie więcej niż 100 kcal, w tym głównie płyny ( zupy, herbaty bez cukru ). Przez pierwsze dwa dni nie było to nawet 500 kcal, ze względu na moje samopoczucie. Jak zaczęłam jeść pokarmy stałe to były to tylko sucharki, później doszło pół woreczka ryżu, a dopiero wczoraj 100g kurczaka na parze.
No i jak to możliwe, żeby w ogóle nie schudła?
Zastanawiam się, czy tabletki hormonalne mogą mieć na to, aż tak duży wpływ. Biorę je od stycznia. Gdy w grudniu zaczęłam się odchudzać to bez problemu zeszły mi 3 kg. Od kiedy biorę tabletki mam naprawdę wielkie problemy ze zrzuceniem choćby 100g, ale nie sądziłam, że przy takiej diecie nie zejdzie mi nic. Możliwe, że na wadze będzie mniej...może zeszła mi woda? Ale żeby przez 5 dni sama woda schodziła?
Eh... nie rozumiem.



11 listopada 2010 , Komentarze (14)

Hej :)

Wczoraj byłam u lekarza. Okazała się, że to jednak jakieś bakteryjne zakażenie jelit i dostałam antybiotyki ;/ Przez kolejne 5-7 dni będę musiała trzymać taką dietę jak przez ostatnie 3. Czuję, że znienawidzę sucharki ;p Dziś pozwolę sobie na kawałek kurczaka na parze, a wieczorem upiekę jabłko, żeby to trochę urozmaicić. Jednak jak patrzę na świeże owoce i pyszne jogurty to mi źle ;p
Czuję się już lepiej, więc już jutro postaram się zacząć ćwiczenia ;) A dziś się chcę chociaż porozciągać.
Wiecie co, zastanawiam się nad korepetycjami z biologi- do matury. Wiem, że mogę się sama nauczyć, ale jestem straasznie leniwa i dużo łatwiej byłoby mi gdybym miała dodatkową godzinę w tygodniu na którą muszę się przygotowywać. Znalazłam dziewczynę, która bierze tylko 20 zł za 60 minut. Myślicie, że to dobry pomysł poprosić rodziców, czy lepiej ruszyć tyłek i samej przysiąść?
Zastanawiam się również nad kupnem wagi. Nie mam jej w domu, ważę się sporadycznie- gdy jestem u dziadków. Jednak zauważyłam, że mają one swoją cenę- dla mnie, osoby która nie zarabia, wydatek ok. 60 zł ( waga elektroniczna) jest naprawdę spory ... Wiecie może, gdzie można dostać taką wagę taniej?
W ogóle chcę się już zabrać za pracę maturalną z polskiego. Wybrałam fajny temat ( 3 różne odsłony świata fantastycznego ) i cieszę się, że realizowanie go będzie przyjemnością ;D
Poza tym pokrzyżowały się moje dzisiejsze plany. M. jest chory- nie zobaczymy się. Na całe szczęście nie ma tego co ja, tylko póki co porządne przeziębienie. Mam nadzieje, że niedługo wyzdrowieje, bo nie widziałam go już tydzień i potrzebuję się do niego przytulić.
Kończę, czeka mnie dzisiaj dużo pracy :)
Pozdrawiam :)



8 listopada 2010 , Komentarze (9)

A więc kolejne trzy dni nie będą na pewno zdrowe. Poczytałam trochę o moim żołądku i innych dolegliwościach, które zgrabnie przez noc dołączyły i mnie wymęczyły. Przez dwa dni powinnam sobie zrobić głodówkę, lub jeść same sucharki,a do tego dużo płynów. Powinno przejść, jeśli nie to nieodwołalnie do lekarza trzeba będzie się ruszyć. Mam nadzieję, że nie nabawiłam się czegoś poważniejszego.
W związku z moją chorobą odpoczęłam dziś od szkoły. Całe szczęście, bo mogłabym nie dać rady wrócić do domu sama ;p Ale jutro chcę już wracać, żeby nie porobić sobie zaległości. No i na trening chcę iść! ;)
Jak tylko wyzdrowieję to biorę się pełną parą za ujędrnianie ciałka :) bo bez ćwiczeń moja waga ani rusz ;p tak samo jak ćwiczę, a nie dietkuję ;p To w moim przypadku jest po prostu podstawowa zależność : dieta+ ćwiczenia ;D
A tak w ogóle chciałam się Was zapytać, czy możecie mi polecić jakąś dobrą książkę na jesienne wieczory? Ja czytam głównie fantastykę, lub historie oparte na faktach ( pamiętniki z II wojny, lub zwykłe opisy jakiś zdarzeń ), ale chętnie spróbowałabym też czegoś innego :) Z góry dziękuję :)
Mam nadzieję, że Wy wszystkie dajecie czadu, chudniecie, tyjecie ( te które chcą ) i jesteście zdrowe :)
Pozdrawiam!

 

7 listopada 2010 , Komentarze (11)

Moja głowa jest zupełnie gdzie indziej niż powinna. Projekt zdrowie powoli się wali, ale staram się jak mogę, żeby jak najbardziej przestrzegać zasad. Słodyczy na szczęście nie ruszyłam, ale nie piję i nie ćwiczę ile trzeba.

Znów mam kłopoty z żołądkiem. Nie boli przez 1 godzinę, potem zaczyna boleć, a po chwili dostaję jakby skurczów w żołądku. Mam tak od wczorajszego wieczora, a w zasadzie popołudnia. Po tych skurczach znów po prostu boli i po jakiś 15 minutach znów przestaje.
Nie mam pojęcia co mi jest. Nie zjadłam nic co mogłoby mi zaszkodzić.
W szkole jest strasznie. Nie wyrabiam się z niczym. Nawet nie mam czasu książki poczytać. Idę do szkoły, wracam, jem, uczę się, idę spać/ idę do szkoły, wracam, jem, idę na trening, wracam, uczę się, idę spać.
W kółko to samo. Ostatni tydzień zasypiałam z książką od historii w rękach. Niby odpadły mi najgorsze przedmioty, ale do maturalnych tak cisną, że o niczym innym nie myślę- tylko szkoła.

Może trochę przesadzam, całą sobotę spędziłam z M.( no po dodatkowym angielskim xD )Było super, to oczywiste, ale już zaczęło się od początku.
Od jutra mam zamiar włożyć siłą do swojej mózgownicy myślenie o piciu wody. Koniec- kropka.
Dam radę, no dam xD
Ogólnie to dzisiaj wyszłam na dwór i poczułam, że coś się zmieniło. Chwilę się musiałam zastanowić, ale już wiem co: czuję zimę! Nie czuję już pięknej, złotej jesieni, tylko mroźny powiew wiatru i zapach śniegu. No cóż trudno. Mam nadzieję, że zima będzie mi się ciągnęła, bo wiosną matura :p
Kończę, muszę powtórzyć materiał na sprawdzian z pp.
Pozdrawiam :)
P.S. Nie wiem ile ważę, nie mam działające wagi ;< Jutro mierzenie! :)

2 listopada 2010 , Komentarze (11)

Hej :)

Dziękuję za Wasze opinie. Wiele z Was uważa, że nie powinnam stosować żadnej diety, tylko postawić na rzeźbę, więc ćwiczenia.
Problem jest taki, że ćwiczę codziennie. W tym 2x w tygodniu mam 1,5h trening tańca. Budują mi się mięśnie, to oczywiste, ale nie jakiegokolwiek ograniczenia w jedzeniu nie chudnę. Ja wcale nie mam zamiaru się głodzić, ani przechodzić na idiotyczne diety, bo moim zdaniem to jest bezsensu. Chcę się nauczyć zdrowo odżywiać i umieć odmówić, gdy ktoś proponuje mi coś słodkiego. No i nauczyć się pić ospowidenie ilości wody :)
Staram się jeść to 5 małych posiłków dziennie, ale nie jest to takie proste- same wiecie. Dla kogoś kto jest zależny od rodziców i nie jest w stanie sam opłacić sobie wszystkich posiłków- jest to jeszcze trudniejsze. Dlatego czasem w moim jadłospisie pojawiają się parówki, czy naleśniki. To chyba normalne i jak sądzę dopuszczalne.
Póki co, przez te trzy dni nie miałam problemu z odmówieniem słodkości, ani fast foodów. Muszę się zaopatrzyć w otręby i jogurty naturalne, bo chwilowo ich nie mam ;p
Kończę, muszę się spakować na trening.
Pozdrawiam :)

1 listopada 2010 , Komentarze (21)

Wczoraj skończyłam dzień 1, nie było tak źle, ale wypiłam tylko 1l wody. Mam nadzieję, że się przyzwyczaję i później będzie szło mi łatwiej.

Jadłospis:
 10:15 marchew, jogurt naturalny bez cukru z otrębami granulowanymi i żurawiną, pół szklanki wody
13:45 dwie parówki, 2 kromki chleba razowego z margaryną, ketchup, kubek wody z cytryną
15:45 sałatka owocowa ( mały banan, dwie śliwki, mała pomarańcz ), jeden cienki naleśnik
17:30 kubek wody
18:20 kubek wody z cytryną

Tak, wiem, że posiłki powinny być mniejsze, ale częstsze. Niestety po podwieczorku byłam pełna do godziny 20, a wtedy już nie chciałam nic jeść ;p Dziś będzie porządniej.
Ogólnie to wczoraj miałam dwa razy ochotę zjeść więcej niż ten mój posiłek, ale na szczęście się powstrzymałam i po kilkunastu minutach po posiłki czułam już sytość. Wieczorem musiałam wytężyć silną wolę, bo miałam taką ochotę na płatki z mlekiem, że szok ;p No, ale udało się. Mamowej karpatki też nie ruszyłam ;D
Ćwiczenia były: 200 brzuszków, skakanie, ćwiczenie układu, ćwiczenie channe, przysiady, rozciąganie.
Nie jest źle, ale muszę mieć bardziej intensywne ćwiczenia, więc dziś będzie poprawa :)
Wczoraj rano miałam kłopoty ze wstawaniem, jestem ciekawa czy po dwóch tygodniach będę widziała w tym poprawę. Chęci na naukę- brak. Póki nie zobaczę czegoś słodkiego to też nie jest źle, ale jak już zobaczę to muszę się nieźle postarać, żeby tego nie tknąć ;p
Zrobiłam sobie zdjęcia, żeby móc je porównać za miesiąc.










Najgorzej wyglądają chyba boczki i uda, zwłaszcza od tyłu. No nic, wszystko jest do naprawienia :)
Pozdrawiam :)


30 października 2010 , Komentarze (9)

Mało kto wie, że odchudzam się dlatego, że chcę zostać dietetykiem. Wiadomo, że ten zawód zobowiązuje do dawania przykładu swoją sylwetką i sposobem życia. Wiem, że póki nie będę zadowolona ze swojego wyglądu nie ma sensu, żebym uczyła innych jak jeść i żyć, aby być z siebie zadowolonym.
Jak wszyscy wiemy nie jest wcale łatwo zdobyć wymarzoną sylwetkę. Po drodze do samozadowolenia czeka na nas mnóstwo przeszkód i pokus, ale nie jest to nie do zrobienia.

Postanowiłam, że potraktuję to wszystko znacznie bardziej poważnie. Moje dotychczasowe metody nie były zbyt skuteczne, więc zmieniłam plan.
Chcę zrobić doświadczenie.
Wyczytałam, że już po 2 tygodniach od radykalnej zmiany diety i trybu życia widać efekty nie tylko w fizycznych aspektach, ale również psychicznych. Chcę się przekonać, czy ZUPEŁNIE zdrowy tryb życia pomoże mi nie tylko w osiągnięciu pięknej sylwetki, ale również np. lepszych ocen :) tudzież po prostu będzie mi się łatwiej skupić.
Projekt 'zdrowie' będzie trwał miesiąc. Ma rygorystyczne zasady, których muszę się trzymać, aby mieć obiektywny punkt widzenia :)

Zaczynam 31.10.2010r. 
Kończę 01.12.2010r.

Zasady:
1. Piję 1,5l płynów dziennie (min. 1l wody)
2. Nie spożywam słodyczy ( czekolada, batony, ciasta, ciasteczka,  drożdżówki, lizaki, gumy rozpuszczalne, ... )
3. Nie spożywam jogurtów, serków SŁODZONYCH
4. Nie spożywam białego, praktycznie bezwartościowego pieczywa.
5. Zero napojów gazowanych
6. Nie dosładzam herbat i wody z cytryną (tylko kawę mi wolno, która i tak rzadko piję) oraz potraw (serem wiejski itp.)
7. Nie dosalam potraw
8. Zero fast foodów
9. Przynajmniej 3 porcje warzyw dziennie
10. Przynajmniej 1 porcja owoców dziennie
11. Przynajmniej 40 minut ćwiczeń dziennie
12. Zapisuję obserwacje każdego dnia
13. Nie jem płatków !( tych słodkich)

Jutro rano robię pomiary i zdjęcie. Żałuję, że nie mam sprawnej wagi, wiedziałbym dokładnie na czym stoję :)
Chcę zapisywać wszystko. Jeżeli o 13 poczuję ochotę na czekoladę to zapiszę to. Jestem pewna, że już po kilku dniach będzie widać zmniejszoną częstotliwość ochoty na słodkie. Boję się tego niedosalania, bo ja doprawiam dosłownie wszytko ;p No, ale trzeba się poświęcić ;p
Jedną z trudniejszych zasad będzie zasada 1. Z piciem mam ogromny problem! Potrafię nie pić cały dzień, dopiero wieczorem szklankę wody czy herbaty. Skutkuje to cellulitem na nogach i pośladkach, więc najwyższy czas to zmienić ;)
Życzcie mi powodzenia :)
Pozdrawiam :)

27 października 2010 , Komentarze (6)

Mam takie zakwasy po wfie, że ledwo mogę pisać ;p Boli mnie wszystko oprócz łydek. Miałyśmy ćwiczenia ze sztangą, podnoszenie, brzuszki, motyli, przysiady!  A tak sztanga chyba z 12 kg waży ;p Wydaje się nie dużo, ale jak się robi coś na czas więc najszybciej jak się da, to następnego dnia można się spodziewać tylko i wyłącznie bólu w mięśniach ;p
Dziś dzień pod względem diety średnio udany. Nie zjadłam nic słodkiego, ale po powrocie do domu tak mi się chciało jeść.... to dziwne, bo zjadłam dwa piękne śniadania. No, ale przed obiadem do moich ust trafiła miska płatków, cztery kanapki z  mozzarellą ( taka w kulkach więc nie wyglądało to jak kanapki)- podgrzałam te kanapki i były tak smaczne, jej... nie wiem co się ze mną dzieje, ostatnio mam problemy z panowaniem nad sobą i swoim apetytem. Mogę nie jeść słodyczy, ale wtedy zaczynam jeść całą resztę, która jest naokoło ;/ Postaram się nad tym panować ;)
Droga Serafinko31:
Jak Ci idzie? Ja ćwiczę codziennie, co do picia płynów jest gorzej, ale również się staram ;) Mam nadzieję, że Tobie idzie to trochę bardziej bezproblemowo, bo po moim wpisie widać, że nie jest kolorowo ;p
W szkole mam tyyyle roboty, no ale staram się jakoś to ogarnąć. Zaraz zaczynam naukę angielskiego- chcę w czerwcu, po maturze zdawać FCE, więc na korepetycjach kobieta mnie ciśnie tak, że ledwo daję radę ;p
W piątek czeka mnie sprawdzian z historii, muszę się przygotować, bo ostatnio zarobiłam lacza. Nie cierpię historii ;/ Chciałabym mieć raz nauczyciela, który potrafi mnie nią zaciekawić, no ale chyba ze względu na to, że kończę w przyszłym roku swoją edukację w liceum- to chyba niemożliwe ;p
Od paru tygodni mam korepetycje z matematyki i widzę postępy xD To dziwne, że w końcu coś z tej matematyki rozumiem- naprawdę rzadko to się zdarza ;p
A w ogóle, od wczoraj mam soczewkę na jedno oko ! Bardzo się bałam, ale oczywiście okazało się, że strach ma wielkie oczy i nie jest tak źle ;) Wolę swoje okulary, ale na drugie oko się nie przyjęły więc noszę soczewkę i czasem okulary ( głównie na lekcjach).

Kończę pisanie, muszę usiąść do książek ;p
Paaaa xoxoxo



24 października 2010 , Komentarze (23)

Dołączyłam do grupy wparcia, mam nadzieję, że nie za późno. Musi mi się udać, no musi ! Zmęczona już jestem porażkami i narzekaniem ;p
Z wczoraj na dziś byłam na koncercie Kata :) Było genialnie, ale niestety nie zostałam do końca- w trakcie koncertu dostałam okres, jako, że byłam zupełnie przy scenie, to nawdychałam się dymu z parownicy- połączenie tych dwóch czynników było przyczyną tego, że prawie tam zemdlałam i musiałam wyjść, a wracać już nie było sensu, bo dostałam skurczów i tylko bym siedziała i jęczała ;p Ale zadowolona jestem strasznie ;)
Co do diety... hm... nie przekraczałam 2000 kcal, no ale nie chudłam, bo to za dużo.
Postaram się znów wprowadzić w życie codziennie ćwiczenia, mam nadzieję, że w końcu do tego wrócę.

Mam tyle roboty w szkole, że rzadko kiedy znajduję dłuższą chwilę na zrobienie wpisu czy skomentowanie Wam, ale wieczorami czytam wasze posty ;)
Trzymajcie się !

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.