- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Znajomi (10)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 63787 |
Komentarzy: | 378 |
Założony: | 30 kwietnia 2010 |
Ostatni wpis: | 21 marca 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Pojechałam do tego Elbląga. Droga po prostu TRAGICZNA, nie mam pojęcia za co firmy odśnieżające drogi biorą pieniądze. Bo ani w Olsztynie nie odśnieżone, ani w Elblągu nie odśnieżone, nie wspominam o mniejszych miastach po drodze. A już na trasie to po prostu o pomstę do nieba woła. No cóż nasi dysydenci to tylko z Warszawki do domów autostradami jeżdżą i dorgami krajowymi, a po pipidówach nikt się nie tłucze więc po co drogam abyć odśnieżóna i posypana.
Jak marszałek naszego województwa dwa razy w tygodniu pokonuje trasę z domu do pracy i z powrotem to jest to jedyna droga wojewódzka, która ma czarną nawierzchnię (wiem co mówię, sama po niej jeżdżę w tym samym kierunku). Jednym słowem na drogach Dramat ojca Goriot. Ale jestem z siebie tym bardziej dumna, bo pojechałam i wróciłam w jednym kawałku - auto też. Nie obyło się bez dwóch przymusowych postojów, bo durni kierowcy ciężarówek nie mają pojęcia o tym, że drogi są ośnieżone i pchają się tymi małymi dróżkami byleby tylko 10 km nadrobić - Debile jedne.
Wagi pilnuję, wczoraj trochę okazałam słabość wieczorem, ale nie było to takich rozmiarów jak zwykle. Dzisiaj znów używam rozumu do jedzenia. Pozdrawiam cieplutko, bo u mnie o 14 było już 8 stopni mrozu, a to jak mi się zdaje dopiero początek.
Wczoraj próbowałam używać mózgu do jedzenia. Było strasznie trudno, ale jeden dzień się udało. Nie obżerałam się, jadłam małe porcje i zjadłam 5 posiłków. Dziś czuję się lżejsza (naprawdę). Jednak mimo wszystko jest to dla mnie bardzo trudne. Najłatwiej jest się nażreć i nie myśleć co będzie dalej. Powstrzymywać się i powiedzieć dość kiedy jest się minimalnie nienajedzonym to dla mnie mistrzostwo świata.
Wczoraj zaliczyłam też porcję ruchu. Musiałam ośnieżyć podjazd do garażu (uroki samotnego życia bez męża). Śniegu było miejscami po tyłek, bo tak u nas zwiewa. EFEKT godzinnego machania łopatą, to obolałe całe ciało. Bolą mnie wszystkie mięśnie jakie mam pod swoimi zwałamu sadła. Pot leciał mi wczoraj po oczach (z uwagi na wczesną porę nie napiszę po czym jeszcze). Ale muszę powiedzieć, że jak się tak PORZĄDNIE zmęczyłam to było mi potem przyjemnie (czyżby endorfinki się uwolniły).
Mimo wszystko nienawidzę zimy, to znaczy nienawidzę śniegu i zasp. Wytrzymam każdy mróz i -30 mi nie straszne, ale metrowe zaspy mnie przerażają, bo codziennie muszę jeździć do pracy. Od wczoraj zastanawiam się jak jutro dotrę na 9.00 rano do Elbląga (70 km ode mnie). Chyba już o 6 wyjadę. A może udać się komunikacją publiczną - znaczy autobusem?? Jak myślicie?
Ale mamy zimę. Wczoraj dowaliło tyle śniegu. Od dzisiaj do jutra wieczorem ma jeszcze dopadać. Nie mam bladego pojęcia jak ja dojadę w poniedziałek na 9 rano do Elbląga. Jeszcze muszę pomyśleć.
Czuję, że przywaliłam. Nie mam wprawdzie wagi, ale poatrząc na swoje obżarstwo to jestem tego pewna. Nie potrafię powiedzieć sobie w głowie, STOP, dość i zakończyć jedzenie, kiedy czuję, że jestem najedzona. Mimo to wpycham w siebie dalej, dopóki nie mogę się ruszać. Wiem, że już więcej nie powinnam zjeść a mimo to jem dalej. Chyba mam jakieś zaburzenia.
Nie pojechałam dziś do pracy. Przelotne opady śniegu, które nadawali na moim terenie wyglądają w ten sposó że śnieg wali przez godzinę, potem jest 10 minut przerwy i znów zaczyna padać. Zaspy sięgają końcówek ogrodzeń moich sąsiadów. Rano odwożąc dzieci do kiedy wracałam do domu zakopałam się pod górką przy moim domu, żeby nie chłopaki spod sklepu to musiałabym zostawić samochód na środku drogi.
Jest po prostu strasznie, jak tak dalej pójdzie będziemy odcięci od świata. Poza tym mam dóóół. Nie mam nawet z kim pogadać o moich problemach z firmą. Z mężem rozmawiam już tylko o braku kasy. Jestem załamana. W najgorszych koszmatach nie przypiszczałam, żę będzie tak ciężko. Ludzie są podli. Oszukują, wyłudzają twoją pracę a potem za nią nie płacą. To mnie najbardziej dołuje.
Wieje, śnieży ziąb jak diabli. Dzisiaj w pracy byłam tylko 3 godziny, zrobiłam co miałam najpilniejszego i wróciłam do domu, bo bałam się, że do 16 to całkiem mi drogę zawieje. Jutro już ma być lepiej.
Dietki nie ma żadnej. Obżarłam się dzisiaj. No i na dodatek wrąbałam wielgachengo schabowego. Oj będę pokarana na pewno. Gdzie szukać motywacji, gdzie.
Niestety wczoraj nie miałam spokoju. Musiałam pojechać do biura. Na szczęście nie po to żeby pracować. tylko dlatego, że mój znajomy składał mi biurko, które będzie stało w moim gabinecie. Biurko z kolekcji "stylowe" składało się 4 godziny więc tyle musiałam spędzić w robocie.
Wieczorem też nie mogłam się położyć, bo ciągle coś. Tak to jest jak jest się samemu bez chłopa. Dzisiaj nawet do kościoła nie idę bo tylko tam zmarznę i więcej biedy z tego będzie jak pożytku. Łeb dalej mi pęka od zatok. Jutro mam rozprawę i muszę na nią jechać. Jak się nie poprawi do jutra - idę do lekarza.
Waga nieznana, bo niekupiona.
Po raz kolejny w tym roku (licząc poprzednią zimę) bolą mnie zatoki. Łeb mi pęka i tak mnie boli głowa, że aż nos mi rozsadza. Nie mam pojęcia od czego to może być, bo przecież w czapce chodzę, szalik na szyję zakręcam, pod spodnie zakładam rajstopy. Cholera, wkurzyłam się. Oczywiście o spokojnym poleżeniu pod kocykiem z ciepłą herbatką to mogę zapomnieć, bo przecież trzeba pranie poskładać, uprać nowe, posprzątać, obiad na dziś i jutro ugotować i jeszcze może coć co da się zjeść w poniedziałek. Do niczego będzie ten weekend. A to ostatki niby. No u mnie to tylko niby.