Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najwyższy czas na zmiany!!!Dosyć sporo zaliczyłam diet... ALE... no właśnie zawsze jest jakieś ale. Brak silnej woli! Wytrzymać dzień to już duży sukces!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 56311
Komentarzy: 623
Założony: 7 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SunnySkyy

kobieta, 42 lat, -

160 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 marca 2015 , Komentarze (1)

Powiem Wam szczerze, że gdyby nie te moje ujemne centymetry to chyba bym się załamała. Cały czas stoję w miejscu, no dobra grunt że nie "rosnę". Waga bierze mnie na wytrzymałość, ale ja jej się nie dam!!!! nie skuszę się na nic. Dietkę trzymam, ważę jedzenie, liczę kalorie i dostarczony tłuszczyk. Stepperka też używam. Wydaje mi się, że miesiąc stracić tylko z tego powodu, że ona nie drgnie to głupota i szkoda by mi było. Czekam na dzień, aż sobie odpuści i pokarze mi cudowna 5 -kę z przodu. Kiedyś musi to zrobić. 

W niedzielę czeka mnie zakrapiana impreza, alkohol leje się strumieniami, kobiety śpiewają, tańczą i tak jak najdłużej się da. Mówię tu o Babskim Combrze. Jest to już u mnie tradycja, od lat z kumpelami się spotykamy, a jest to właściwie jedyny dzień w roku kiedy się widzimy. Jest to impreza zorganizowana ok. 300 kobiet, więc szał jest. Pociesza mnie fakt, że za dużo kalorii nie mogę w siebie wlać, bo w poniedziałek do pracy.

Pora zajrzeć do szafy, może coś mnie zaskoczy. (smiech) może cm się wykażą. 

28 lutego 2015 , Komentarze (4)

Czasu jakoś ostatnio nie miałam, żeby tu zaglądać, ale to nie znaczy, że dietki nie ma. 

Spisywałam cały tydzień, całodniowe wyżerki i spożywam średnio 1300-1500 kcal. Produkty ważyłam i obliczałam sobie ich kaloryczność. Wiem,że gdyby to były posiłki zawsze przygotowywane na parze to efekt na pewno  byłby lepszy.

Waga raz w górę raz w dół. I tak cały czas. Najniższa z tego tygodnia to 62 najwyższa 62,6 kg. Ale postanowiłam sprawdzić swoje cm jak jedna z Was mi (słusznie) napisała. Więc zmierzyłam się dzisiaj i porównałam zapiski z zapiskami, które zrobiłam 16 stycznia i wygląda to tak:

BIUST               PAS              BIODRA

16.01.2015             brak                86 cm            98 cm

28.02.2015             97 cm              80 cm           95 cm

I to mnie znowu podbudowało. Efekt jest widoczny, nawet namacalny tylko coś z tą moją wagą jest nie tak. Tzn, jako sprzęt jest O.K. bo ważyłam się w pracy tylko coś mi lecieć w dół nie chce.

No oby jeszcze te cm dawały dalej o sobie znać. 

Dziś już tak na serio stepper idzie w ruch. No i zaczynam znowu od zera, czyli dziś pewnie za długo nie podreptam, bo zawsze początki są ciężkie a nie chcę przegiąć aby się nie zniechęcić.

To może tyle na tą chwilę.

Kawusia i startujemy.

                                                           

 

21 lutego 2015 , Komentarze (3)

Uczucie to jest dziwne, aczkolwiek nie ukrywam, że jestem w 7-ym niebie. Pojechałam sobie kupić buty. Ku mojemu zdziwieniu jak jestem 13 latek po magicznym TAK mój luby, gdy usłyszał słowo,że chcę szpilki (rzadko noszę), wybrał mi parę par!!!!! Kupiłam 3. Nie tak bez interesownie, bo być może ku niektórym miałam małe wahanie postanowiłam zaryzykować. Kupiłam i tu jest cała magia, sekret, zazdrość i to uczucie.

Otóż już tłumaczę. Dziś ubrałam jedne z wybranych butów przez M. poszliśmy na spacer, ja jak zwykle zajęta rozmową lub właściwie tym co chcę powiedzieć , nawet nie zauwżałam spojrzeń mężczyzn w moją stronę.Nagle zupełnie nie do tematu słyszę z jego ust :

-według mnie to jest prowokujące dla mnie, jako faceta, co on nie widzi, że idę z Tobą a on się gapi jakbyś szła sama, prosi się czy co?/???/ Istna prowokacja, może chce spróbować.....Denerwuje mnie takie coś, będzie się gapił......K***

I tak choć waga moja stoi i ani drgnie, a ja nie mam zamiaru się poddać i tak dopnę swego to powiem wam moje kochane, że nie ma co się załamywać, Mężczyźni są wzrokowcami, jedni wolą chude drudzy pulchniejsze a mimo wszystko szata zdobi człowieka.

Choć przykro to stwierdzić szpilki zrobiły tu swoje.

Dbajmy po prostu o swój wygląd a reszta sama przyjdzie.

Dodam jeszcze, że do tej pory myślałam, że to ja jestem ta zazdrośnica.

16 lutego 2015 , Komentarze (4)

Nareszcie. Waga ruszyła z miejsca, paseczek zmieniam tylko o 0,100g ale tak naprawdę od soboty był kilogram. @ coś się przedłuża, ale już z uśmiechem na twarzy. Cieszę się, że udaje mi się lodówkę omijać bo myślę, że ma to bardzo duże znaczenie.

Dziś na śniadanko zjadłam kawalątek galertu z plastrem jajka i octem, w pracy były warzywa gotowane ok. 100g a na obiad mam uszykowane 100g pęczaku (po ugotowaniu), 200g sosu z mięsem ala spagetti, 100g buraczków.

Nic więcej na dziś nie planuję. Wszystkie posiłki są przygotowane przeze mnie w domu, bez tłuszczu ( tzn. tyle co z mięsa zawsze się wytopi).I tak sobie myślę, że mogłam troszkę danie odchudzić. Reszta rodzinki dostanie makaron do spagetti, ja czuję, że po makaronie puchnę :(

Ale i tak jestem zadowolona :)

13 lutego 2015 , Komentarze (2)

Czuję, że wszystko poszło na marne, choć wiem, że za parę dni wszystko wróci do normy. Tylko dlaczego znowu trzeba czekać???? Jest @ więc i jest więcej na wadze. No i pewnie zasługa pączków, pączusiów i przy okazji alkoholu, który napotkałam na swojej drodze. Dlaczego tak lubimy wymówki????

10 lutego 2015 , Komentarze (2)

Dziś na łyżwach nie jeździłam. Rana okazała się zbyt bolesna, albo ja zbyt słaba. Córa pojeździła z mężem, ale chyba wszyscy mieliśmy dziś słaby dzień bo oni też po godzince zeszli z tafli. 

Mam chyba doła waga stoi a czasami i wzrasta. Zapytałam M. a on jest naprawdę szczery i wiem, że by mnie nie oszukał. Bo nie wiem czy sama sobie coś urajam czy nie. Otóż, wydaje mi się, że boczki mi zniknęły, M. twierdzi to samo a waga NIC albo WIELKIE NIC!!!!!   Nawet M. powiedział, że mam silną wolę i potrafię się zaprzeć czego on mi zazdrości, bo on nie umie (swojego czasu walczyliśmy razem z wagą). Więc czegoś tu nie rozumiem!!!????!!!!

W końcu mam CAŁE 3 DNI wolnego, muszę chyba poukładać myśli.

9 lutego 2015 , Komentarze (3)

ani dziś, ani wczoraj. Napadało tyle śniegu, że nie nadążyli lodowiska odśnieżać.

Więc wczoraj na pocieszenie poszłam z córą na sanki. Zjechałam nawet parę razy.

I żyję!!! A dziś tylko 30 minutek, bo nie dość, że jak wspomniałam lodowisko było zasypane to jeszcze palec w łyżwie mnie bolał, jak się później okazało pojawiła się nawet krew. Ale myślę, że do jutra mi przejdzie.

Stepperek nasmarowany, ale nie dałam rady więcej niż 5 minut. Czyżbym miała doła??

No nic, dzisiaj daję sobie luz, zaczynam znowu jutro. Mam nadzieję, że jutro będę w lepszym humorze. 

Waga się nie zmieniła!!!

Aaaa dalej się trzymam po 18-ej nie zaglądam do lodówy.

7 lutego 2015 , Komentarze (2)

Stepper odkurzyłam, przeprosiłam, a on zaczął na mnie warczeć. Zgrzypi tak, że deptać się nie da, a że mi się wszystko najlepiej robi raniutko to muszę czekać na M. aż przyjdzie i mi go naoliwi, bo sąsiedzi to razem ze stepperem przez zamknięte okno by mnie wypchnęli.

Ale dzień nie jest jeszcze stracony. Szybciutko uszykuję śniadanko, coś na obiadek i śmigamy na łyżwy. 

                                                             

A tak na marginesie to waga dzisiaj tylko -0,100 pokazała :(

6 lutego 2015 , Komentarze (2)

Tak, wczoraj miałam taki dzień i nie wiem na co jestem bardziej zła, na uszkodzony samochód, czy na to, że jak już było po wszystkim to wypiłam drinka a waga dziś pokazała +0,300. EHHHHHHHHHHHHHH

Jestem wściekła, bo do tego po całym dniu nic niejedzenia około 20-ej zeżarłam  1 kromkę białego pieczywa z pastą z twarogu i boczkiem!!!!! Dlaczego akurat z BOCZKIEM?????!!!!! Masakra!!!!

Ale waga na pewno wróci do normy jak samochód z warsztatu odbiorę, albo pewnie mi spadnie. Jak dostanę rachunek, Masakra!!!!!!!



4 lutego 2015 , Komentarze (4)

a nawet bardzo miło jest odnotować kolejny spadek wagi :*. Raniutko, jak zwykle szybciutko musiałam przestawić paseczek, a tak, żeby lepiej się pracowało (slonce).

Dietkujemy dalej, nie kusimy się a co najważniejsze nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby chociaż kąseczek ciasteczka tortowego pochłonąć. Oj dumna jestem z siebie, baaaardzo dumna.

Gość, który zawitał do nas do pracy i poczęstował wszystkich CIACHEM (tort) jak talala, był lekko zmieszany :| jak serdecznie podziękowałam za poczęstunek, bo nawet jego słowa, że od małego kawałeczka nic się nie stanie...ja nie uległam. HHHHMMMMM O TAK 8)

Zadowolona z siebie jestem, bo pewnie jeszcze tydzień temu bym zeżarła to ciacho!!! (slina)

Tak sobie myślę, że stepperka przeproszę i odkurzę, może choć troszeczkę się więcej poruszam, a nóż widelec i się spocę..... (pot)

Zobaczymy....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.