Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Mam na imię Malwina. Obecnie mieszkam z mężem i dzieckiem w Holandii. Mam nadzieje, że w końcu schudnę a wy mi w tym dopomozecie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26358
Komentarzy: 301
Założony: 4 października 2011
Ostatni wpis: 13 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ZapachDukana

kobieta, 36 lat,

168 cm, 94.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 czerwca 2013 , Komentarze (18)



Czesc wszystkim!! 

Tak bylo


a tak jest!!


Jest roznica co?? A waga dalej spada. 

Zaczynalam 10 miesiecy temu z wygladem bulinka okraglinka:).
Mimo wielu wpadek stosujac diete mniej i zdrowo jesc schudlam nascie kilo 
ale ostatnie 5 kg zrzucilam w ostatnie 5 tygodni jak?? Bez zadnych wyzeczen! Z Mindfull Eating!

A co jadlam??

Miedzy innymi bo lubie spozywac takze zdrowe produkty:

Ziemniaki
Ser zolty
Bialy chleb
Placki ziemniaczane mniaaam
Kotlety z panierka 
Oprocz tego tez 
jadlam pyszne warzywka wiadomo,
owoce tez- jak ja kocham truskaweczki
a no i Mc Donald raz byl nawet;).



Bo co?? Bo na swojej drodze spotkalam kogos kto opowiedzial mi o Mindful Eating.

Okazuje sie ze na tym swiecie pelnym tych wszystkich durnowatych diet i wspomagaczy odchudzania istnieje sila duzo wieksza niz glodzenie albo odchudzanie produktow a mianowicie jest niaa..... Uwaga uwaga !!

NASZ UMYSL!
 

Tak kochane ! Wszystko siedzi w naszych glowkach obzeramy sie bo zajadmy smutki stresy niepowodzenia. Odchudzamy sie, kilka dni pozniej przychodzi kryzys i tak w kolo Macieju. Poddajemy sie zbyt szybko i zbyt latwo a to wszystko jest kompletnie niepotrzebne bo kazda z nas moze schudnac ile tylko chce i kiedy tylko chce bez zadnych diet. I bez zadnych wyzeczen. Polska zalozycielka klubu ME ma na imie Kasia. Jejku zebyscie widzialy co ona zajada:). To na co ma ochote. A uwielbia jesc mieso, zeberka i tego typu sprawy. Oczywiscie stara sie we wszystko wplatac zdrowe produkty ale kompletnie nie przejmuje sie tym co ma na talerzu. Bo nie musi . Oczyscila umysl z emocjonalnego jedzenia i negatywnych emocji a reszta przyszla sama. Pieknie schudla ponad 20 kg wyzbyla sie nalogu slodyczy i picia kolorowych koktajli, a teraz pomaga schudnac innym. Napisala nawet ksiazke na ten temat. Jest moja wielka inspiracja i motywacja i czystym dowodem na to ze w zyciu mozna zrobic wszystko co sie chce.Tymbardziej ze znam ja z czasow kiedy sie nie odchudzala i miala spora nadwage jak ja. A przeszla taka metamorfoze ze normalnie nie ta sama osoba. I kazdy tak moze trzeba tylko zmienic stan umyslu i przestac zajadac smutki! 


Jezeli ktos ma ochote dam namiary na jej profil. Mozna poczytac popatrzec i moja rada nie zastanawiajcie sie zacznijcie juz teraz w tej chwili jak to przeczytacie. Bedziecie sobie jadly to na co bedziecie mialy ochote tylko w okreslony sposob czyli uwaznie przygladajac sie temu co macie na talerzu . To jest tak banalne ze az niesamowite i naprawde dziala cuda. Mindful Eating to cud podany na talerzu.
Nauczycie sie swiadomosci tego co robicie a waga sama bedzie spadac!! Bedziecie sie cudownie czuly w swoim ciele i pokochacie zycie na nowo. I upragniony rozmiar ubran bedzie juz tylko kwestia czasu. Mi sie trafilo jak paczkowi w masle i Wam tez moze!!

To nie jest zadna sciema a niech moje zdjecia porownawcze beda tego czystym dowodem:).
Nie marnujcie ani jednego dnia dluzej na te pieprzone diety. Nie marnujcie ani chwili dluzej na zamartwianie sie, liczenie kalorii i rozne inne bzdety to bez sensu. Odzywiajcie sie zdrowo ale z wlasnej woli a nie pod presja liczenia kalorii. Wasz umysl wie ile potrzebuje i jak to dostanie to Wam to serdecznie wynagrodzi! Wiem co mowie bo z waga walcze juz kilka lat. A dopiero teraz uwiezylam ze sukces jest na wyciagniecie reki. I choc do konca brakuje jeszcze pare kilo to w ogole sie tym nie przejmuje i juz czuje sie jak zwyciezca !! 




 WALIC WSZYSTKIE DIETY !!

TYLKO MINDFUL EATING!!




28 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Jak ostatnio naladowana bylam pozytywna energia i motywacja tak teraz jestem jakas przybita. Wszystko mnie wku!@#$a. Po przeprowadzce wiadomka wydatkow co nie miara. Nadal brakuje kilku rzeczy typu kanapa do duzego pokoju i inne meble. Wiadomo ze co cos kupimy to potem cieniej z kasa na zycie i tak zyjemy o z dnia na dzien. A jakas wieksza kasa dopiero za tydzien. Synus moj dzis ostatni dzien w szkole czlowiek by z nim gdzies pojechal cos porobil ale na wszystko potrzeba pieniedzy. Najlepiej bym do Polski zajrzala al to tez za duzy wydatek. No z jednej strony tak mialo byc przez przeprowadzke  nie liczylam na zadne wakacje, ale z drugiej strony jak sie teskni to sie teskni i ciezko w sobie to stlumic. Znajomych tutaj za bardzo nie mamy w okol siebie takich przy ktorych czlowiek by sie poczul jak wsrod swoich. Wiec nudy. Skype mi zostaje i telefon do przyjaciolki z Londynu ale ja bym wolala na zywo sie z kims spotkac. Moj maz ma jutro imieniny i wszakze kupilam mu prezent tydzien temu ale powinnam byla byc mila i zrobic jakies dobre jedzonko i upiec jakies ciasto to nawet pierd!@#$go piecyka jeszcze nie mam. Chodzi mi w sumie plan po glowie jeden zeby wziac zaliczke od znajomych u ktorych dorabiam i odstawic jakies mile przyjatko i zaprosic po kryjomu przed moim mezem jego kolege z pracy na jutro ale to dzisiaj bym musiala leciec juz na rower i do nich jechac a musze czekac na kuriera bo ma przyjsc paczka. A czas mam na wszystko do 12.30 bo potem odbieram synka ze szkoly i juz nie pojade po ta zaliczke bo ani nie mam ....kur!@#a jeszcze mi sie przypomnialo ze nie mam roweru bo maz wzial do pracy a na to wszystko pada kurewski deszcz i pogoda praktycznie jesienna. Noz kuzwaa. Jesc mi sie nie chce nawet z tego wszystkiego. I jeszcze dzisiaj przypada dzien na trening a ja taka zmotywowana ze ja piernicze :/. I to tak ooo. 

Dupa 
Kupa

24 czerwca 2013 , Komentarze (8)

 Dziwne bo nie w moim stylu. Cwicze - nie mam zakwasow.
Przestrzegam zasad diety zjadlam tylko troche czipsow do wina w sobotni wieczor. Byly pycha:). Nastepnego dnia powrot do normalnosci itd... Nie mam kompletnie wyzutow sumienia bo musialam sie zresetowac jak kazdy czlowiek. Mam motywacje - coraz wieksza. Nauczylam sie zdrowego rozsadku i umiaru we wszystkim. Wiem ze wszystko jest dla ludzi tylko w umiarkowanych ilosciach. Dojrzewam dietowo ale przede wszystkim, zaczynam dostrzegac wewnetrzna potrzebe bycia fit aktywna. Nie wystarcza mi tylko zjedzenie czegos zdrowego to nie daje zadnej satysfakcji albo jesli daje to niewielka. Ten usmiech po treningu i ten blogi stan ducha sa nie do opisania! W zyciu probowalam wielu zlych rzeczy ale nic nie daje takiego high-u jak ten naturalny - endorfinowy.
 Samo szczescie a nasz mozg to potega. Musimy tylko nad nim starac sie zapanowac:).
Najlepszym dowodem na to jest jak bardzo sie przez ten rok zmienilam. Bylam gruba (96,5kg przy moim wzroscie to juz nie nadwaga tylko otylosc pierwszgo stopnia) leniwa gegajaco marudna i nieszczesliwa i zakompleksiona. Zapijalam ten smutek bardzo czesto alkoholem. Zaczynajac pierwszy trening zakwasy byly nie do zniesienia. Posladki bolaly tak mocno ze kilka razy zdazylo mi sie wziac lek przeciwbolowy bo nie moglam usnac z bolu. Wielokrotnie odpuszczalam bo za bardzo sie meczylam. O stawach w kolanach juz nie bede sie rozpisywac ale nie wytrzymywaly. 

Wszystko odmienil ukochany rower! Dystans 6km na poczatku przyprawial mnie o zawroty glowy i lal sie ze mnie pot. Jednak cale poprzednie ok 12 miesiecy raz mniej raz wiecej jezdzilam wlasnie na nim. Nie mamy prawa jazdy ani samochodu i nie oplacalo mi sie jezdzic autobusem. Jak wiadomo w Holandii pogoda bywa okrutna, a tegoroczna zima, a takze "wiosna" nie nalezaly do najlzejszych i najpiekniejszych. Jezdzilam tyle razy w brzydka pogode ze nie jeden by wymiekl. Nie raz tak wial wiatr prosto w moja "gebe"ze upocona z lzami w oczach i z wielkimi wku!@#$%em docieralam do pracy. Nie raz tez zmoklam jak kura. Pare razy splynal mi nawet tusz do rzes. Ale nie rezygnowalam bo rower to moj jedyny srodek transportu. Piatek swiatek nie bylo i zreszta nie ma do tej pory  ze boli. Codziennie tez zaworze i przyworze na nim dziecko ze szkoly. Podobnie  mial moj maz tak w ogole. Mimo ze popala ma niezla kondycje. Ten to juz w ogole biedny nie raz w zime na nocki przez sniezyce ulewy jezdzil tyle kilometrow- 18 w obie strony. Nie oposcil nawet dnia w pracy przez to ze pogoda byla zla. A byla zla tygodniami i on nie mial w glowie spalania kalorii ani diety wiec bylo mu duzo gorzej psychicznie niz mi no i pracuje 5 dni w tygodniu, takze na noce, a ja zalezy 2,3,4 i po kilka godzin 3,4  nie 8. Zycze mu z calego serca wiec zeby na nastepna jesien i zime kupil juz  jakiegos wypasionego scootera. Chociaz po przeprowadzce ma na szczescie blizej o polowe ale i tak mam nadzieje ze w koncu sobie go kupi;). Wracajac do mnie dzieki temu, ze dostalam taki "szok trening" od losu zyskalam wiele. Kilka razy w tygodniu przemierzam rozne dystanse od 5 do 40km. Zalezy gdzie musze sie dostac i co zalatwic. Nie mecza mnie juz takie wyprawy prawie wcale. Deszcz podczas jazdy jest mi obojetny. No chyba ze ciezka ulewa.W pewnym sensie nawet go polubilam. Jade przez las i spiewam, pada deszcz,  a ja czuje sie troche tak wiecie jak w jakims teledysku:). Jedyne co nadal mnie wkurza to wiatr bo wtedy ciezko sie pedaluje. Nie raz mam wrazenie ze pieszy by mnie wyprzedzil no ale z drugiej strony zawsze sobie tlumacze ze pracuja moje miesnie i mysle o zlych rzeczach o biednych i glodnych dzieciach o wojnie i wtedy mi przechodza nerwy bo wiem ze wiatr to nic takiego w porownaniu do innych gorszych rzeczy!!! 

Reasumujac ROWER uratowal mi zycie, zdrowie, kondycje, uczynil bardziej odporna na drobne przeciwnosci losu. Dal mi cholernie duzo harta ducha i satysfakcji tez. Dlatego 
polecam wszystkim ludziom ten sport bo uprawiany regularnie daje duzo satysfakcji i poprawia ogolny stan zdrowia a co najwazniejsze dla vitalijek pomaga gubic kilogramy. No bo kochane tak na logike?? Widzialyscie kiedys grubego kolazyste?? Bo ja nie a troche ich mnie wyprzedzilo;). Dlatego apeluje do tych co ostatnio lapia doly i sie poddaja. Nie lamcie sie wezcie sie za ruch a niemozliwe stanie sie mozliwe!!! Skoro taki len smierdzacy jak ja wypracowal w sobie sile do walki to moze to zrobic kazdy!  Zgubilam 17 kg zostala polowa i wiem ze chociaz mialabym upasc jeszcze wiele razy to nie odpuszcze za zadn skarby swiata !!
Teraz jest moj czas koniec i kropka!!
I dziele sie z wami moja motywacja i energia!!

Polecam powtarzanie tego z zacisnietymi piesciami i zebami!!

A na koniec szczypta motywacji:











22 czerwca 2013 , Komentarze (4)

25 km na rowerze zaliczone.
Pol godziny z active2 tez.
No to chyba zasluzylam na troche rozowe wina.
Lato jest do jasnej cholerki:)

Milego weekendu dla wszystkich!!



Uwielbiam ta piosenke!!


20 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Dzien dobry wszystkim!!

Ja dalej lece z tematem! 

Wczoraj byl trening z Active2, dzisiaj rower.

Tak sobie probuje przypomniec kiedy to zaczelam udzielac sie na vitalii i nie pamietam w sumie dokladnie. Allee wiem ze zaczelam diete tak na powaznie od 15 sierpnia 2012 roku -tak ze nieustannie podnoszac sie i upadac. Wpadek bylo pewnie tyle co sukcesow. Ale reasumujac jeszcze nigdy tak dlugo nie walczylam z dieta w sensie ze sie nie poddalam do konca. Byly chwilowe zawachania ale dalej wracalam do diety i ruchu. 15 czerwca w takim ukladzie minelo 10 miesiecy a moja aktualna waga to 79 kg. Wynika wiec z tego ze w przeciagu tych miesiecy lacznie stracilam prawie 17kg !! Waga z paska jak najbardziej aktualna. Bylam takim sobie juz wieprzkiem troche a teraz juz jestem tylko malym wieprzkiem;) . Najwiecej zostalo mi na partiach brzuchach niestety ale sie nie poddam. TO JEST TEN CZAS. JAK NIE TERAZ TO NIGDY!!!. I tego sie trzymajmy moi mili. Pozdrawiam i zycze milego dnia!!

19 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Poranne wazenie 79.7 dziekuje,  
Jade dalej,
Milego dnia!

17 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Krotko ale tresciwie.
Zasady diety trzymane.
Ponad dycha na rowerze zaliczona.
Cwiczenia z Active2 tez.
Moj maz dzisiaj mnie gdzies tam z boku obserwowal i jak skonczylam to az mial lzy w oczach. Powiedzial ze naprawde daje rade i ze jestem bardzo dzielna. Duzo to dla mnie znaczy i w sumie to sie krepuje przy nim cwiczyc itd... Ale wlasnie jakos sie przelamalam i wiem tez ze teraz na wiecej mnie stac i radze sobie z tymi cwiczeniami. A co tam niech widzi ze nie zadna pokraka ze mnie :D.
Dzisiaj byly lzy nawet na treningu ale z wkurzenia na to ze czujniki nie chcialy zaliczyc kilku cwiczen i nie chcialo sie odwiesic zrzucilam je a za 30 sekund zalozylam z powrotem i cwiczylam dalej. 

Kupilismy dzis lodowke,
Zadowolona jestem bardzo.
Ladniutka nowa i dosc pojemna.
W koncu bede mogla kupic wiecej jedzenia niz na jeden dzien.
Zapach truskawek ktore do niej wlozylam przeniknal cale wnetrzne i tak cudownie pachnie jak sie ja otwiera:).

No i nie bylabym soba gdybym nie polazla na wyprzedaze w H&Mie.

Kupilam miedzy innymi takie portaski

I jeszcze pare rzeczy ale nie moge znalezc i nie mam juz sily szukac zdjec. No i dla bobasa mojego oczywiscie pare ubranek na lato . Lubie H&M bo tam sa zawsze modne ubrania no i na moja kieszen:). W kazdym badz razie powiedzialam mezowi zeby przestal krytykowac ze kupuje czarne rzeczy bo ja nawet jak bylam szczuplutka to nosilam sie na czarno  a teraz jak troche zaczelam kupowac kolorowe to sie nie mam w co ubrac bo nic do siebie nie pasuje i jak stroz w Boze Cialo w niektorych polaczeniach wygladam. Jak se po swojemu kompletuje szafe to zawsze mam co zalozyc a jak eksperymentuje z tymi oczojebnymi kolorami za przeproszniem to pozniej lezy w szafie taki owy ciuch i zawala!

Dobranoc padam na dziob. Jutro rower 30 km i 2h intensywnego sprzatania.

Spokojnej nocki wszystkim!!!

16 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Ojejciu jejciu! U mnie przelomowo! Zabralam sie za cwiczenia. Normalnie centralnie moj organizm dopominal sie ruchu. Najpierw zebralo mi sie na sprzatanie pozniej grzebalam w internecie a pozniej caly czas mna cos "rzucalo" i tak o to wygrzebalam swoje active 2.


 Ubralam stroj sportowy i zabralam sie za trening:). Tak po prostu spontanicznie. Wczoraj bylo 20km na rowerze a dzisiaj trening z Active2.

Pamietam gdy rok temu odpalilam pierwszy raz ten trening. Ledwo podolalam! Bylo mi ciezko mialam okropna zadyszke, z wielkim trudem wykonywalam te cwiczenia. A dzisiaj?? 15 kg lzejsza, od roku jezdzaca regularnie na rowerze?? Wykonalam ten sam trening z latwoscia a co za tym idzie ogromna przyjemnoscia. Co wiecej kiedys bardzo szybko lapaly mnie skurcze w kolanach i bol co dodatkowo mnie demotywowalo. Mam na mysli 2,3 treningi - tak szybko sie kiedys poddawalam az w koncu na jakies dobre ponad pol roku odposcilam. A dzisiaj?? Dzisiaj udalo mi sie wykonac te cwiczenia "lekkim dydkiem" i jestem dumna z siebie jak paw. Rowniez dzis czwarty dzien mojego wyzwania 4/43. Mianowicie w ostatni weekend lipca przyjezdza mojego meza siostra ze swoim mezem i synkiem. Na te dni planuje oczywiscie odpust ale do tego czasu chce zrzucic jeszcze kilka kilogramow tj. cokolwiek. Niewazne ile bo to bez sensu chyba wyznaczac sobie konkretny cel. Bo jak sie okaze ze zostal nieosiagniety moze powaznie zdemotywowac. Jak goscie przyjada chce w te dni czuc sie dobrze swobodnie i wiedziec ze dalam z siebie wszystko. I ze to po czesci i moj czas relaksu tymbardziej ze w tym roku nie jedziemy na urlop do Polski. Tzn moze dopiero na swieta. Mam motywujacy cel:), tymbardziej ze moja szwagierka tez jest "fanka" odchudzania i tez podczas ostatniego spotkania czyli w swieta Bozego Narodzenia jej sie przytylo ale podobno schudla i to sporo wiec i ja chcialabym sie jakos zaprezentowac!
Ale i tak najwazniejsze w tym wszystkim jest moje samopoczucie a nie czyjas wizyta i rekacja bo odchudzam sie przede wszystkim dla siebie! To sobie mam sie przede wszystkim podobac. Juz dzis wiem ze jutro bede z wielka przyjemnoscia robic kolejny trening. Niech moja moc trwa jak najdluzej:).





12 czerwca 2013 , Komentarze (4)

W Holandii juz sie chmurzy i robi parno takze po lecie juz mamy zapewne. Ale nic odrobina deszczu powtarzam odrobina nie zaszkodzi. Dietowo ok aczkolwiek w weekend pofolgowalam wiec nie licze na zaden spektakulakrny spadek a bardziej na jego brak ale wazenie to dopiero jutro. Ruch mam caly czas wczoraj np pyknelam  30 km do pracy i z powrotem na rowerze . Zwawym tempem to nie jest malo. Odkad sie przeprowadzilam czesto zdarza mi sie pokonywac wieksze dystanse i smialo stwierdzam ze rower jest moim ulubionym sportem. Dostarcza mi energii i jest fajnym srodkiem lokomocji na

 holenderskie sciezki. Za kazdym razem kiedy biore sie za programy treningowe bola mnie kolana strzyka mi tam i w ogole nie moge robic cwiczen z uginaniami kolan itp bo zaraz boli wiec latwo sie zniechecam. Get fit with Mel B i Active2 na psp3  leza w szufladzie i czekaja na impuls.
Maz ma nocki wiec w chalupie rozwalony tryb maja wszyscy ale w koncu biedactwo moze sie wyspac w osobnym pokoju i nikt mu nie przeszkadza. Tyle czasu zesmy sie meczyli w jednym pokoju. On chcial spac dzieciak chcial sie bawic a ja cos robic, to byla masakra. Materac na srodku pokoju nawet porzadku nie udalo sie utrzymac. Jak wracal z ostatniej nocki to kupowal sobie przewaznie jakies piwo zeby go poscilo na chwile zmeczenie i sprzatalismy najpierw ten pieciodniowy rozgardiasz. Ale to juz za nami. Teraz on sie regeneruje a ja po cichu moge cos robic.

Wrzucam troszke zdjec:

moje dzieciatko na plazy


widok z naszego okna
jak widac latwo mam krzyknac 
"chlopaki obiad!"


to moje zawziete malenstwo walczace z tym walkiem
fajna zabawka za kazdym razem jak sie ja kopnie i tak wraca do pionu bo w dolnej czesci ma piasek


a to my

Milego!!!

6 czerwca 2013 , Komentarze (14)

Hello wszystkim!!

U mnie calkiem wesolo. Schudlam w 8 dni 2 kilo wiec jest sie z czego radowac:). Dzisiaj mija 4 lata jak jestem mezatka i bardzo jestem zadowolona ze nareszcie spedzamy rocznice w swoim wlasnym mieszkaniu hihi. Kupilismy juz zaslony do calej chalupy i pierwszy mebelek pod telewizor. Nowy zeby nie bylo:D. Szlismy z nim do domu na pieszo. Jakis kilometr co prawda ale lekkie to to nie bylo. Maz tachal jak afrykanska kobieta jedno podlo na glowie a ja drugie prowadzilam na rowerze . Ludzie sie na nas dziwnie patrzyli a my uhahani po pachy krzyczelismy '' tak k!@#$% nie mamy samochodu nie mamy samochodu!!!!!!!!!!'' :). Bo nie mamy ale mamy za to mieszkanie i szafke pod telewizor:). I na benzyne nie wydalismy a sliczna biala  szafeczka w salonie stoi. Jejku jak cudownie jest byc na swoim .
 Uczucie nie do opisania. Wiem ze przezywam jak zaba okres i ze to takie glupoty ale my sie z tego mieszkania cieszymy jak dzieci. Nic lepszego nas w zyciu nie spotkalo. Po tylu zmaganiach mamy nareszcie swoj azyl. Czuje sie wolna. Czuje tez ze zakonczyl sie najgorszy etap w moim zyciu a zaczal nowy lepszy! W Holandii piekna pogoda nic tylko odchudzac sie i ukladac swoje sprawy!!


O taka szafeczka:)

Jak wlazlam dzisiaj na wage i ujrzalam 2 kg mniej to skakalam jak ten emotikon z radosci:).80.9 to moja aktualna waga do siodemki zostal 1 kg.

Kolejne wazenie za tydzien.

Milego po poludnia!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.