Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moja rzeczywistość to obserwacja rosnącej córci, zajmowanie się domem i walka z obżarstwem. zajadam kiedy jest mi smutno, kiedy jestem zła, smutna zmęczona. Czas powiedzieć DOŚĆ!!! Potrzebuję małej odskoczni, więc póki Aguś nie pójdzie do przedszkola wystawiam na allegro ciuszki dla dzieci od 0 do 14 lat . Tutaj znajdziecie moje aukcje - https://840805.siukjm.asia/li
sting/user/listing.php
?us_id=27030531 Jedna
k
po cichu liczę, że Wasza pomoc pomoże mi schudnąć.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31306
Komentarzy: 817
Założony: 8 listopada 2011
Ostatni wpis: 20 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
waga79

kobieta, 45 lat, Mińsk Mazowiecki

167 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 stycznia 2012 , Komentarze (8)

Niestety, życie ze mną wygrało. Córcia jest coraz bardziej nieznośna. Wygląda na to, że nas sprawdza.
Nocne wstawanie tak dało mi w kość, że nie miałam na nic siły i rozkleiłam się zupełnie. Pomagały mi słodkości, niestety.
Od wczoraj walcze tzn ucze córcię zasypiania samodzielnie. Są pierwsze małe sukcesy i liczę że za jakieś 2 tyg będę miała przespane noce.
Postanowień noworocznych nie mam, bo ogólny zarys i plan tego co najważniejsze mam na bieżąco ( w tym schudnąć do 65 kg) a szczegóły? Nie planuje szczegółowo bo to się nie sprawdza  ( zbyt wiele nie zależy ode mnie) no i walczę z potrzebą ciągłej kontroli nad wszystkim.
Będę tu teraz znacznie rzadziej ale jak znajdę chwilę to poczytam co u Was słychać:)
Pozdrawiam Was cieplutko:)

25 grudnia 2011 , Komentarze (6)

Nieświątecznie bo o pomiarach wczorajszych:)
W sumie tylko biceps -3 i talia -1, waga -0,5.
I ta waga zdziwiła mnie najbardziej, ponieważ przed @ zawsze rosłą a tym razem spadek i to pomimo tych grzesznych ptasich mleczek i prince polo. Co prawda dalej staram się jeść regularnie, hula hop poszło w kąt, bo córka nie daje się położyć sama nawet na chwilę (stąd ten biceps. Ręka zaczyna przypominać ludzką a nie trolą:)).
Ciężko pisać Wam o tym jak nie przestrzegam diety (chociaż 2600kcal to dużo i może się mieszczę?:)), nie mam nawet odwagi sprawdzić ile kcal zjadłam wczoraj a ja sie po prostu nażarłam, aż mi było niedobrze (może to zasługa że żołądek od dawna nie dostał takiej ilości jedzenia?) Łyżka sałatki domowej, łyżka sałątki śledziowej, kawałek śledzia w oleju, łyżka kapusty z grzybami, barszcz z uszkami, kawałek ryby w galarecie, kawałęk ryby smażonej, kompot z suszu, kawa z mlekiem i 5! kawałków ciasta.
W porównaniu z tym co u Was to kolos.
Wstyd mi a tyle jeszcze ciast dostałam do domku i raczej się im nie oprę....
Za to pójdę dziś na dłuuuugi spacer.
Pozdrawiam serdelecznie:)

24 grudnia 2011 , Komentarze (5)

Kochane wpadam tylko na chwilę, żeby życzyć Wam wesołych świąt, takich które będą miały wszystko co pragniecie aby miały:)

22 grudnia 2011 , Komentarze (12)

Oglądałam dziś urywek programu "schudnij z Gilian". Bohaterką byłą wdowa z dwójką dzieci.  W toku pracy z Gilian, bohaterka "pęka". Całą w łzach mówi, że jest już tak zmęczona, taka samotna, że nie daje rady......... Wdową została jakieś 6 lat temu, spadły na nią wszystkie obowiązki, tak że wieczorami nie miała siły na nic, nawet na gotowanie. Zjadała więc co było pod ręką. (Ale brzmi znajomo) Ta pani popadła w otyłość, ponieważ wzięła na swoje barki zbyt dużo a nie potrafiła poprosić o pomoc.
Raz że wzruszyła mnie ta historia, a dwa to jakaś taka myśl, że za otyłością rzadko kiedy kryje się lenistwo i brak silnej woli a są to głęboko ukryte problemy. Pewnie najczęściej z emocjami.
Idąc tym torem zaczęłam szukać u siebie....
Rano byłam gotowa przyznać że to jednak lenistwo, bo nadwaga zaczęła rosnąć, kiedy wspólnie z mężem spędzaliśmy wieczory na oglądaniu filmów, chrupiąc przy tym większe co nieco.
Potem uświadomiłam sobie, że od zawsze uważałam się za "grubaskę". Nawet wtedy, kiedy potrafiłam objąć się rękoma w pasie.
Jak miałam 17 lat na odchudzenia zaczęłam palić. Na początku podziałało, potem został już tylko nałóg niestety. (Chociaż do nadwagi było mi wtedy jeszcze daleko)
Nieudany związek, praca w sklepie spożywczym (do dziś pamiętam te poranne pączki) a kg rosły. Rozwód, praca ponad siły, niedojadanie albo odwrotnie - ciągłe jedzenie. Chudłam i tyłam na przemian, jeszcze mieszcząc się w granicach normy.
Potem wymarzona praca biurowa. Czułam się tam dobrze jednak w wieku 27 lat nie miałam żadnych dobrych nawyków żywieniowych ( no może poza tym, że piłam dużo płynów i lubiłam owoce i warzywa), więc im więcej pracowałam przy komputerze tym mniej się ruszałam. Jadłam nie czując smaku i zapachu i zaczęło mnie przybywać.
Kiedy poznałam moją lepszą połowę miałam już 3 kg nadwagi. Szczęście w tym wypadku mnie nie odchudziło. Oboje lubimy jeść tłusto i wieprzowo.
W ciąży musiałam uważać na cukier, tym samym przestrzegać pór posiłków. dla dziecka potrafiłam zrobić coś czego nie potrafię dla siebie. A przecież jestem dla siebie ważna. tylko gdzieś tam ciągle jest ta mała wstydliwa, nie znająca swojej wartości dziewczynka....
Więc to nie lenistwo.
Teraz prawie wcale nie gotuję tego, co było rarytasami w moim rodzinnym domu.
Mało tego, po miesiącu diety obiad u teściowej (bardzo smaczny zresztą) ale raziła mnie jego tłustość. Wiem, że jestem na dobrej drodze.
Wiem, że będzie trudno, bo
1.wzór zdrowego jedzenia "nie jest we mnie wdrukowany" a więc kosztuje bardzo dużo wysiłku
2.o naturze kanapowej już pisałam:)
3. po drodze są pokusy (i jak łatwo i miło im ulec:))
Ważne żeby sobie za to nie dokopywać, bo paradoksalnie ta tusza jest dzięki "dokopywaniu" i braku troski o siebie. Poza tym, odchudzanie jest podobne do nauki chodzenia. Ile razy takie maleństwo musi się przewrócić?? Łooo mamo. Brak mi tej dziecięcej zawziętości i niezrażania się:)
To tak zamykając ten wywód bezsennej nocy "bądźmy dla siebie delikatni":)

PS Z góry przepraszam za błędy ortograficzne i stylistyczne ale nie chce mi się tego czytać:)


dziękuję za to, że jesteście :

21 grudnia 2011 , Komentarze (8)

bo skasowałam dwa razy, to co napisałam.
Było tam o tym że lubię zimę i że dziecko znów śpi z nami i jakieś filozoficzne wywody nad przyczyną otyłości. Teraz pędzę coś porobić w domku.
Miłego dzionka:)

20 grudnia 2011 , Komentarze (7)

Tiaaa, łatwo powiedzieć. Jednak ja mam naturę kanapową. Jak można walczyć z naturą???


Dziś w planach mam bieganie a właściwie truchtanie w miejscu:) i standardowo hula hop.
Syrenka zamieniła się w potężną syrenę (moje bębenki tego nie wytrzymują) a dodatkowo postanowiła oduczyć mamę spania (dziś ok 4 godz z dużymi przerwami pomiędzy). Nawet odespać nie mogę bo jak ona śpi to ja już jestem rozbudzona. Nic to poogarniam ten domowy armagedon i pogonię trochę kalorii:)

Miłego dzionka:)

P.S. prawie płaski brzuch to tak jak prawie naturalna Pamela Anderson;)

19 grudnia 2011 , Komentarze (5)

Dobry wieczór:)
 mogę nawet powiedzieć, że bardzo udany. Wróciłam do hula hop i dodatkowo poćwiczyłam 10 minut uda. To dzięki Wam kochane. Dziękuję za wsparcie:) Szkoda, że zaczęłam czytać co u Was jak już dokończyłam ptasie mleczko. W każdym razie zrobiło mi się samej siebie żal, że złamałam zasady. No ale nic to. Zdarza się najlepszym.
Dzień minął szybko. A jest coraz bardziej absorbująca. Jeszcze biedna nie siedzi a już by chciała. Dlatego trzeba mamę wykorzystać, żeby lepiej oglądać świat. Nie mam nic przeciwko, tylko to jej ćwiczenie głosu......... Decybele niebezpiezcnie przekraczają dozwolony poziom. Czekam z utęsknieniem kiedy się jej to znudzi.
Za to moja lepsza połowa dziś przyplusowałą u mnie. Podczas ćwiczeń stwierdził, że mój brzuch wygląda na prawie płaski. Wciąż mnie śmieszy to "prawie czyni wielką różnicę":)

Kolorowych snów:)

19 grudnia 2011 , Komentarze (5)

Dieta poszła na bok. Ptasie mleczko kusi (skutecznie) Waga co prawda w dół 0,6 kg a w centymetrach tylko z bioder -1 cm reszta bez zmian.
Ktoś mi ostatnio napisał, że hula hop nie działa: (Niby sprawdziłam, że na mnie działa ale i tak było to dobra wymówką żeby przestać ćwiczyć.
Za to poczułam ducha świąt. Mieszkanko posprzątane, menu ustalone, lista zakupów zrobiona, prezenty zapakowane.
Idę poszukać motywacji do dalszej diety w waszych pamiętnikach.

Miłego dzionka:)

15 grudnia 2011 , Komentarze (6)

Dzień ciężki.
Szczepionki to dla mnie drażliwy temat. Boję się szczepić i boję się nie szczepić. Tak więc od roku rozmyślałam, co by tu zrobić, żeby było najlepiej. Kilka nocy nie przespałam z tego powodu. Dzisiejsza też była niedospana. Ja byłam spięta to raz a dwa walczyłam z dzieckiem o prawo do własnego łóżka. Tak jej się spodobało spanie z nami - nam już zdecydowanie mniej. Mąż walczył od 10 do 12 a ja od 12 do 2, ale udało się. Było noszenie, kołysanie, odkładanie i znów........
Generalnie dziecko zaszczepione.  ( tak jak chciałam, choć miło nie było) Reakcji niepożądanej nie widać a mnie z nerwów rozbolała nerka:( więc dzisiaj bez dietki i ćwiczeń
Pozdrawiam serdelecznie i miłego wieczoru życzę:)

14 grudnia 2011 , Komentarze (14)

Tak dziś leniwie. Nie miałam sił żeby się zebrać. Nawet wiem dlaczego. Nie cierpięwizyt u lekarza z córcią. To tylko kontrola a ja zawsze się boję, że zostanę posądzona o niedopatrzenia czy ignoranctwo ( w podtekście - nie jesteś dobrą matką). Tak więc poszłąm, nogi jak z waty, kołatanie serca i........ Oczywiście strach ma wielkie oczy.
Uczulenie jest ale nie jakieś straszne, prawdopodobnie z tego co zjadłam ja a nie córa.
Jestem z niej taka dumna:) Była grzeczna, kontaktowa, uśmiechała się i gaworzyła z panią doktor.
Jutro szczepienie - chyba że okaże się że nie ma tej szczepionki, którą bym chciała.
W planach jeszcze hula hop a potem wieczór filmowy z mężem:)
Miłego wieczorku :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.