Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moja rzeczywistość to obserwacja rosnącej córci, zajmowanie się domem i walka z obżarstwem. zajadam kiedy jest mi smutno, kiedy jestem zła, smutna zmęczona. Czas powiedzieć DOŚĆ!!! Potrzebuję małej odskoczni, więc póki Aguś nie pójdzie do przedszkola wystawiam na allegro ciuszki dla dzieci od 0 do 14 lat . Tutaj znajdziecie moje aukcje - http://allegro.pl/li
sting/user/listing.php
?us_id=27030531 Jedna
k
po cichu liczę, że Wasza pomoc pomoże mi schudnąć.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31292
Komentarzy: 817
Założony: 8 listopada 2011
Ostatni wpis: 20 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
waga79

kobieta, 45 lat, Mińsk Mazowiecki

167 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 lutego 2012 , Komentarze (4)

Pół kg mniej i -2 cm w biodrach i udzie.
Po cichu liczyłam na więcej. Ćwicze sumiennie a6w - dziś 10 dzień. Ale podjadam słodycze:( Na przegonienie smutków.
Jakoś sama siebie nie doceniam. Wciąż wytykam sobie popełnione błędy. A to coś przypaliłam, a to o czymś zapomniałam, a to nie posprzątałam.......

Córci minęła skaza białkowa ale i tak kupiłam mleko modyfikowane i zaczynamy akcję odstawianie od piersi. Malutka ze smakiem pije nowe mleko a ja bacznie obserwuje czy nic się nie dzieje niepokojącego. Przez skórę czuję, że wszystko ok:)

Odważyłam się i zaprosiłam sąsiadkę na kawę. Przesympatyczna osoba. Mam nadzieję na zakumplowanie:)

W sumie to ode mnie zależy moje podejście, nastawienie i nastrój....
Smutek SIO!!!!!
Tylko że on mi o czyms chce powiedzieć ale o czym???

Miłej niedzieli kochane

18 lutego 2012 , Komentarze (9)

Szału nie ma ale 300g mniej;) biorąc pod uwagę mało diety...

Zaczęło się od walentynek ...
Najpierw usłyszałam propozycję od męża że by przełożyć je na inny dzień w geście protestu przeciw konsumpcjonizmowi. Dlatego w poniedziałek posiedzieliśmy sobie przy winku i świecach.

A we wtorek na dzień dobry dostałam wielkiego lizaka w kształcie serca, więc na wieczór zrobiłam się na bóstwo i przygotowałam smaczną kolacyjkę. (Dlaczego smaczny jest dla mnie synonimem kalorycznego??)

W środę byłam przed okresem i miałam mega ochotę na słodycze i zjadłam to prince polo:)

Tłusty czwartek (pączek tylko jeden ale jeszcze 3 śliwki w czekoladzie)

Postanowiłam walczyć z myślami typu „jesteś do niczego” i czytać książkę codziennie (bo niestety komputer mną owładnął:))
I ćwiczyć.....???
Zaczęłam od początku a6w – to tylko 3 dni a dla mnie to juz coś. (w poprzednim tygodniu tez były 3 dni:))
Myślę nad jakimiś ćwiczeniami cardio (wiem wiem, że od myślenia się nie chudnie:))
Koleżanka poleciła mi steper ale ja sknerusek jestem, tym bardziej, że może on stać w kącie, bo mój słomiany zapał często się odzywa.

Motywacja poszła w górę i oby tam została:)
Stosuję dietę i bacznie obserwuję córcię. Ani produkty mleczne, ani truskawki a ostatnio zauważyłam, że nawet po kiwi jest bardziej czerwona.
Dojrzałam do odstawienia jej od piersi i szykuję się na małą batalię:)

 

13 lutego 2012 , Komentarze (6)

dzień wolny mega udany:)
Ubrałam się w co chciałam (stanik do karmienia poszedł w odstawkę i byłam czysta cały dzień:)) poczułam się jak „prawdziwa” kobieta.
Tak łatwo przy dziecku zapomnieć o swoich potrzebach, bo ono jest najważniejsze, bo nic nie powtórzy się dwa razy, bo tak szybko urośnie, za szybko pewnie.
Nawet myśl o jeździe pociągiem była ekscytująca (pisząc to pukam się w głowę ale naprawdę tak wczoraj o tym myślałam:))

Obejrzałyśmy „Rzeź” Polańskiego (genialna gra aktorska i śmiesznie polecam) potem była herbata i duuuuuża muffinka (wiem powinnam się wstydzić ale waga rano i tak pokazała 0,5 kg mniej), potem galeria handlowa (kupiłam moją ulubioną herbatę rooibos pomarańczowa z goździkami i własnie się delektuję:)) a potem jeszcze spacer.
I gadałyśmy, i gadałyśmy, i gadałyśmy................

Jestem tą samą osobą sprzed urodzenia dziecka (a już myślałam, że nie) ale patrząc w wystawy widziałam w nich .... swoją mamę.
Jest kochana, wyrozumiała, ciepła ale nie dba o siebie nic a nic a ja nie chcę tego przekazać córce:(

Aaaa mój wyjazd (bite 7 godzin mnie nie było) miał jeszcze dodatkowy bonus, mężuś docenił mnie i moja pracę związaną z wychowaniem córeczki (mały diabełek nieźle dał mu popalić:)) a to jak się okazuję jest bardzo ważne, bo efektów za bardzo nie widać na co dzień.

I tym optymistycznym akcentem zakończę moje filozofowanie

Miłego dnia PRAWDZIWE KOBIETY:*
P.S. A jeśli chodzi o Vitalę to ostatni raz zjadła mój wpis, tzn ona pewnie jeszcze nie raz wywinie ten numer ale ja będę miała wszystko zapisane w pliku tekstowym. I zamiast robić dwa razy to samo mogłabym poczytać co u was

11 lutego 2012 , Komentarze (5)

Oj grzeszyłam w tym tygodniu, grzeszyłam.
O dziwo w obwodach nie przybyło a te 100 g mnie nie martwi. Dojrzewam do odstawienia córci od piersi i wtedy to już na pewno będę trzymać się diety .........
Niestety nie wiem czy na pewno:( ale postaram się, obiecuję......

Zaczęłam znów ćwiczyć - smutki odeszły w niepamięć. Myślę że to dzięki witaminom, które powróciły do łask. zwłaszcza witaminy z grupy B mają duży wpływ na samopoczucie.
A niezależnie od tego jutro mam dzień wolny i kino i kawa z przyjaciółką:))))

Dziękuję za Wasze przemiłe komentarze i miłego weekendu życzę


4 lutego 2012 , Komentarze (5)

Waga w góre....
Nic dziwnego, bo nie pilnuję diety i nie ruszam się.
Motywacji brak.
Tylko że nawet jej nie szukam, bo inne sprawy zyskały większą rangę.

Po pierwsze znalezienie dla siebie przestrzeni, oddzielnej od dziecka.
Wzięłam się za szkicowanie, pochwalę się swoim dziełem jak skończę. Opornie idzie. Dawno nie rysowałam niczego ale satysfakcja jest a to najważniejsze:)
Pomysł na zabawki dla małej "krąży pod sufitem". Często tak mam, że długo zbieram się do jakiejś czynności ale jak zacznę, to już pędzę z siłą kombajnu co najmniej i nic nie może mnie zatrzymać.
Może na dietę też przyjdzie taki czas.......

Po drugie kamienie w nerkach
Na szczęście mój ginekolog przepisał mi coś innego niż wywar z obierek (większego obrzydlistwa w życiu nie piłam i już nie wypiję) i mam nadzieję, że kamienie wypłyną sobie i już nie wrócą.
A ta wizyta wzbudziła moją tęsknotę za drugim dzieckiem. (Może to dziwne, zważywszy że tak smęcę ostatnio o moich dołach) Nawet rozmawiałam już o tym z moim lubym, bo wcześniej tak nie bardzo miał ochotę. Chyba bardziej przeżył pojawienie się Agnieszki niż ja:) (Zresztą teraz to instynkt przemawia, nie rozum i nawet wspomnienie jak było ciężko nie jest w stanie tego zmienić:)) Ale on ma brata a ja jestem jedynaczką i nikomu tego nie życzę, tym bardziej swojej córci. Oczywiście najpierw muszę znaleźć pracę, tu na miejscu.
Jednak to plan długofalowym, dwuletni bo chcę urodzić przed 35 ale... Życie lubi płatać figle, więc na modyfikacje też jestem gotowa:))

Niby wszystko dobrze ale gdzieś za ramieniem czai się melancholia i smutek gotowe do ataku.

Chociaż zaglądam teraz rzadziej to bardzo Wam dziękuję za ciepłe słowa:) Zawsze mnie to zadziwia jaką siłę ma dobre słowo, bo buduje, bo pozwala spojrzeć na siebie przychylniejszym okiem. A patrząc z drugiej strony tzn. wspieranie innych nic nie kosztuje:)
Dziękuję, że jesteście

30 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Na początku dziękuję Wam za wszystkie słowa otuchy. Pomagały w te najczarniejsze momenty. UUuu dawno mnie taka chandra nie trzymała tak długo. Doszłam do wniosku ze to brak witamin. A przez te dołki to dieta położona no i goście też mieli swój udział.
Bo cały zeszły tydzień miałam gości:)
Im ich było więcej tym lepiej. Charakter zmienia mi się jak nic. Kiedyś to lubiłam max 2 osoby gościć. I ciszę i spokój a teraz....
Ze 2 wieczory zrobiliśmy sobie wieczór gier rodzinnych. Ale była zabawa i śmiechu co niemiara.
Moja córcia tez lubi gości. Jak się fajnie rozgadywała no i była w centrum uwagi non stop kolor:)
No ale ferie się skońcowały i czas wrócić do rzeczywistości i trochę ją podkolorować.

Myślałam o farbach witrażowych (jakieś świeczniki albo coś pomalować) i o szyciu zabawek dla malutkiej. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie:)

Pozdrawiam Was cieplutko

20 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Byłam dziś z wynikami u lekarza.
Mam jeść żurawinę i wit C a do tego pić wywar z obierek i 5l wody. W sumie to niewielka cena za pozbycie się kamieni. Nie są duże, więc szansa jest, tym bardziej, że jeden jest już na wylocie.

Co do smuteczków, to jest źle, bardzo źle. Może nawet w niedzielę zrobię sobie wagary i mąż zostanie z maleństwem a ja... do stolicy na ploteczki, chociaż na godzinkę:)


Co wypłakałam to wypłakałam ale doszłam też do wniosku,że czas bardziej otworzyć się na ludzi. Ja po prostu dostaję szału od tego siedzenia w domu. Zresztą samotność nigdy nie była dla mnie dobra.
Wśród ludzi zupełnie inaczej odbieram siebie, bardziej pozytywnie. Teraz mam przytłaczające poczucie własnej beznadziejności. Mam wspaniałego męża, cudne dziecko a ja??
Takie flaki z olejem. Nuuuuuda........ Beznadzieja.......Bez sensu.......
Być może czas wrócić do pracy? Ale jeszcze ze 2 miesiące......... Potem nie będę widziała jak się malutka rozwija:(

19 stycznia 2012 , Komentarze (4)

I nadeszła ta chwila, że w sobotę nie skomentowałam swojego ważenia. A tu mniej niż przed świętami i w obwodach też:)

Dużo się działo, dlatego wpadam czytam co tam u Was i pędzę dalej:)

Dziś drugie szczepienie, nerwów mniej - komentarzy więcej. Trudno.

I dodatkowy kamyczek w nerce jest:( Chociaż podobno "schodzi", co czasem czuję.
Dieta - brak. Ćwiczeń - brak:( Czekam na @ i zatruwam życie mojej drugiej połowce. Naprawdę nie chce a taka jędza ze mnie wyłazi...
W zeszłym tyg rozmawiałam przez tel z koleżanką ze szkoły podstawowej po raz pierwszy od 13 lat. Kiedyś byłyśmy papużkami nierozłączkami - teraz obce sobie osoby. Ale jak miło wiedzieć że jej się powodzi, że jest zaradną energiczną kobietką.
Ciekawe jest to spostrzeżenie że to nie dziecko (bo w mojej pamięci wciąż nim jest:)) Smutne, że nigdy potem nie miałam już takiej przyjaciółki:( Zerwałam kontakt, bo poczułam się zdradzona.
Obiecała że zadzwoni - nie zadzwoniła. Taka kurtuazyjna obietnica a mnie jest smutno:(

Aach pobiadoliłam kochane moje....................

Trzymajcie się cieplutko:)

11 stycznia 2012 , Komentarze (9)

Mąż zadał mi dziś pytanie na co przeznaczymy 4mln, które wygramy w totka no i rozmarzyłam się.
Może to i puste ale najbardziej marzy mi się odświeżenie garderoby. Szczerze mówiąc najłatwiej mi na tym oszczędzać. A potem nic mi się nie podoba i nie mam się w co ubrać i jestem niezadowolona ze swojego wyglądu.
Kurcze jak to jest, że będąc sama nie miałam żadnych dylematów i raz w miesiącu robiłam zakupy, a teraz raz na pół roku i to takie najpotrzebniejsze. Brak w tym przyjemności...
No więc gdybym wygrała to przeznaczyłabym 10 tyś na zakupy ze stylistą:) i zafundowałabym sobie dzienne spa raz w tygodniu:) i kosmetyczkę.
Zakładam, że nie zmienilibyśmy mieszkania ani pracy i dalej byłabym z córcią w domku ale wakacje byłyby wypasione.

Realia wagowe sprowadzają mnie na ziemię :przedwczoraj było 79 (załamka) dziś 78 a ważenie kontrolne w sobotę. Nie noszę już tak dużo małej na rękach i zasypia sama:))) ale to zaraz odbija się na wadze. Do tego mniej karmię postanowiłam więc zmienić dietę i zobaczymy czy to coś zmieni...
Dzisiaj jestem już po a6w (tak po cichu obiecuję sobie że dziś jest 1 z 42 dni, chociaż sama w to nie wierzę) a to jak dla mnie niezły wyczyn.
W kwietniu mam ślub przyjaciółki i jak wezmę się w garść to jest szansa, że będę wyglądała jak człowiek:)))

7 stycznia 2012 , Komentarze (7)

Z usypianiem córci:) Mam nadzieję, że to nie jest chwilowe, bo 3 dzień a tu takie efekty...
Przed wieczornym zaśnięciem byłam u niej tylko raz (płakała ok 8 minut), zaakceptowała przytulankę i nią się pocieszyła. A w nocy nie płakała wcale ?!!! Obudziła się tylko 2 razy na karmienie, mniej więcej wg planu:)
W ciągu dnia dopatruję się, że jest smutniejsza (cały czas martwię się czy jej nie robię krzywdy:( eeech te wyrzuty sumienia. Jednak na rozum to nie tylko ona ma się nauczyć zasypiać ale i ja mam nauczyć się dać jej szansę samouspokojenia, bo do tej pory to najmniejszy protest i ja już przy niej. A mała spryciula zaczęła wykorzystywać i każde zniknięcie z zasięgu wzroku to buł krzyk. A zaczęłam się czuć jak zakładnik;)) Na pewno jest mniej wyspana, bo skasowałam jej jedną drzemkę i budzę rano, żeby mieć wieczór dla siebie i męża .

Wagowo nie jest już tak dobrze, bo 0,6+ a i centymetry poszły w górę 1 w tali, 1 w biodrach i 2 w brzuchu... W sumie nic dziwnego, słodycze były codziennie
Nic to, nadrobię jak będę wyspana. Wczoraj poćwiczyłam po raz pierwszy od świąt. Było hula hop i a6w.

Oby tak dalej:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.