Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lekko zwariowana, choć na pierwszy rzut oka spokojna osoba nie wychylająca się z tłumów. Lubiąca oglądać świat na żywo i na fotografiach.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25998
Komentarzy: 368
Założony: 6 maja 2012
Ostatni wpis: 18 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zolza86

kobieta, 37 lat, Warszawa

151 cm, 67.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Tak jak w temacie, dziś wpadłam w wir projektowania ale przyjemniejszego, bo nie związanego z pracą tylko z własnym domem :)
W końcu zdecydowaliśmy się wykończyć dużą łazienkę w domu moich rodziców (mamy zamiar tam z max 1,5 roku się wprowadzić) i żeby nie robić w trakcie przeprowadzki rozkładamy sobie na różne etapy pracę.
Tak mnie wciągało rysowanie, że dziś wyjątkowo mało zjadłam i przegapiłam trening z przyjaciółką (mentalny na odległość) ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)
Wyciągnęłam mojego biednego Męża po jego powrocie ze szkoły na siłownię i tak 1 h i 10 minut ćwiczeń właśnie za mną :) [20 minut bieżnia + 30 minut rowerek eliptyczny + 20 minut rowerek poziomy] spaliłam coś ok. 350 kcal. Więc jest dzień naprawdę udany :)

Moje menu:
 Ś: 3 kromki chleba orkiszowego + 1,5 cienkiego plasterka sera gouda + 3 plasterki domowej wędzonej szynki mojego Taty + sałata+ 2 pomidorki koktajlowy + odrobina papryki i 9 plasterków zielonego ogórka
do tego herbata z miodem i sokiem malinowym + kawa z mlekiem z połową łyżeczki cukru
O: talerz zupy pomidorowej z łyżką makaronu
K: 2 garście mieszanki sałat + 30 g grilowanego kurczaka w plasterkach + 2 pomidorki koktajlowe + kawałek ogórka zielonego i czerwonej papryki + pasek ser sałatkowego z mleka krowiego + 3 łyżki sosu musztardowo-miodowego + 2 kromki pieczywa czosnkowego z chleba orkiszowego + duży kubek herbaty z miodem i cytryną

Na siłowni wypiłam 0,7 l wody

Dziś również się zmierzyłam (chce to robić co niedzielę) więc:
Waga 68,7 kg
szyja: 33,5 cm
biceps: 28,5 cm
biust: 101 cm
talia 79 cm
brzuch 97 cm
biodra 100,5 cm
uda 65 cm
łydka 41,5 cm


Buziaki

11 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Dzisiejszy dzień, w końcu mogę zaliczyć do udanych.
Po pierwsze się wyspałam - leniwie do godziny 9 :) 
No i co najważniejsze odwiedziłam siłownię 1,5 h ćwiczeń - oj ale mi tego brakowało. Choć czuje już mięśnie. Jutro postaram się to powtórzyć. 
Mój zestaw dzisiejszych ćwiczeń:
- 30 minut na rowerku stacjonarnym 148 kcal
- 1h ćwiczeń + 3 minuty cool down na orbitreku 433 kcal
Łącznie: 581 kcal

Moje menu:
Ś: jajecznica z dwóch jajek z cebulką + 2 tosty z ziarnami + herbata z miodem, cytryną i sokiem malinowym
O: miseczka zupy pomidorowej (nie zabielanej) z makaronem i pietruszką
P: pomarańczą 
K: 80 g grillowanego kurczaka + 30 g kaszy kuskus wymieszanej z 1 suszonym pomidorem, posiekaną świeżą pietruszką i 1 paseczkiem sera sałatkowego z mleka krowiego (podróbka fety - mniej słona troszkę goryczkowa w smaku) ze szczyptą vegety + garść mieszanki sałat z łyżeczką jogurtu naturalnego 0% z odrobiną czosnku do smaku + 2 kubki herbaty z cytryną i miodem

na siłowni wypiłam 0,7 l wody

Jutro ważenie i mierzenie.

Buziaki.

11 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień minął myślę, że poprawnie. By było dobrze brakło treningu.

Dzień zaczęłam od tego, że zaspałam :) ale śniadanko mój kochany Mąż mi przygotował więc mogłam spokojnie szykować się w łazience.
W pracy hmm niestety młyn, wyszłam o 17 a nie o 16 jak planowałam, przez co nie pojechałam na zajęcia na uczelnię - bo byłabym dopiero na 18, a zajęcia trwały do 18:30. Na szczęście nic nie straciłam, było ponoć nudno :)
Korzystając z szybkiego powrotu do domu, zrobiłam kolację i poszliśmy do znajomych posiedzieć i pogadać - przez co znowu nie było treningu. Ale na swoją obronę mam to, że wywiozłam do znajomych wszystkie słodycze jakie zostały mi w domu :) i nie zjadłam u nich ani grama :)

Moje wczorajsze menu:

Ś: ostatni już kawałek karpia pieczonego + kromka pieczywa (chleb drwala) + herbata z cytryną i miodem + kawa z mlekiem i 1 łyż. cukru

w pracy mała kawa z mlekiem i kostką cukru

2Ś: serek wiejski light + herbata malinowo waniliowa bez cukru

O: 4 naleśniki z dżemem (domowej roboty) + herbata malinowo waniliowa bez cukru + 2 szklanki wody 

K: mały kawałek grillowanego dorsza (tak 1/4 średniego płata z dorsza) + 2 łyżki pure ziemniaczanego z pietruszką + sałatka (mała garść mieszanki sałat, 1 pomidorek koktajlowy, kawałek papryki czerwonej i zielonego ogórka, łyżeczka sosu czosnkowego na bazie jog. nat. 0%, paseczek sera niby feta - bo to serek sałatkowy z mleka krowiego) + herbata z cytryną i miodem

U znajomych:  lampka wina czerwonego półwytrawnego + 330 ml soku z czarnej porzeczki



Tyle jeśli chodzi o wczoraj :)

Teraz kończę jeść śniadanie i powoli zaczynam zbierać się na siłownię w końcu trzeba zacząć treningi :)

Buziaki

9 stycznia 2014 , Komentarze (3)

No więc aby móc zacząć od początku należy stanąć przed lustrem i wprost sobie powiedzieć:

"Kochana upadłaś ponownie, trza pozbierać manatki i ruszyć ponownie do walki. Przecież kto jak kto ale Ty się chyba nie poddasz co?"

Takie właśnie sobie dziś słowa powiedziałam, po porannym ważeniu.

Naprawdę upadałam na samiutkie dno. Dobrze, że ono się nie zarwało pod moim ciężarem.

A więc tak straciłam cały zeszły rok. Waga dziś pokazała 69,6 kg. Aaaaaaaa masakra!

Pozostałe wymiary:

Szyja 34 cm

Biceps 28,5 cm

Biust 100,5 cm

Talia 79 cm

Brzuch 95 cm

Biodra 101 cm

Udo 65,5 cm

Łydka 42 cm

 

Nic dziwnego, że czuje się okropnie w czym k skoro pozwoliłam sobie znów odpuścić.

Zrobiłam dziś rachunek sumienia z czynnym udziałem mojego męża i wyszło z tego tyle, że przyczynami stanu obecnego są na pewno:

1.     Nadgodziny w mojej pracy - no bo jak tutaj mieć siły na ćwiczenia gdy siedzisz w pracy od 8 do 20-22

2.     Stres związany z otwarciem przewodu doktorskiego i dużym projektem w pracy

3.     Brak ruchu (z powodu przyczyny nr 1) jak również z powodu odstawienia roweru z uwagi na problemy z zatokami, które ciągle powracały

4.     Zbyt częste jedzenie pizzy

 

Obecny plan jest na eliminację przyczyny nr 4 - bo to najprostsze (max 1 na miesiąc i to połówka małej), 3 - oj trzeba wrócić na siłownię i do ćwiczeń z Ewką, no i należy definitywnie skończyć z przyczyną nr 1 (po co siedzieć po godzinach jeśli nic się z tego nie ma - po za dodatkowymi kg).

Przyczyny nr 2, czyli stresu hmm nie wiem jak wyeliminować tym bardziej, że w tym roku mam obronę (więc i egzaminy) jak również oprócz ciągnącego się jak flaki z olejem ostatniego dużego projektu już nowy od tego tygodnia na głownie (również z nierealnymi terminami).

Ale zdrowie jest ważniejsze, mam nadziej, że ćwiczenia załagodzą stres.

 

Teraz czas na sprawozdanie z dnia dzisiejszego. A więc tak:

Ś: 1 kawałek karpia smażonego (został mi jeszcze ze świat więc należy zjeść - jeszcze mam 1 na jutro) 1 kromka chleba drwala + kawa z mlekiem i 1 łyżeczkami cukru + herbata z cytryną i łyżeczką miodu

2Ś: 1 ciasteczko belwita + bułka z pestkami z dynią (taka świeżutka bez niczego)

O: 2 ziemniaki (małe) + gulasz z piersi kurczaka z podgrzybkami na śmietanie 12% ok połowy z całości (1 pojedyncza pierś z kurczaka, pół cebuli, garść grzybów, 2 łyżki śmietany) + 2 łyżki domowych buraczków mojej mamy + biała herbata

P: 3 czekoladki merci

K: kubek herbaty na wypasie (czarna herbata z miodem, cytryną i domowym sokiem z malin)

 

Ćwiczeń brak z uwagi na ból brzucha @ zbliża się dużymi krokami :(

 

 

7 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Tak tak powraca potwór z Loch Ness czyli ja w mojej skromnej osobie.

Pasek już dawno nieaktualny z uwagi na mój tryb pracy (i mega ciężki projekt) jak również moje objadanie się ze stresu, brak ruchu przytyłam ponownie. Aż boję się wejść na wagę.
Serio to będzie szok celuję w okolicę 67 kg :(
Wiem, wiem łatwo znaleźć wymówki.

Ale skoro raz się udało już tak prawie prawie to może i tym razem się uda tak już na serio?

Mój mąż w połowie lutego wyjedzie na 3 miesiące - i mam taki plan zaskoczyć go swoim nowym wyglądem.

Już poczyniłam pierwszy krok w przód tzn. zakupiłam sobie nowy strój do ćwiczeń by nie mieć wymówki: "koszulka nie wyprana, spodnie też nie najświeższe więc może dziś nastawię pralkę, a na siłownię pójdę jutro".
Serio udawało mi się mieć nawet tak głupie wymówki - i czym tu się człowiek chwali.
A więc tak zakupiłam:
- spodnie dresowe, takie cieniutkie
- 2 koszulki do ćwiczeń
- stanik sportowy
wszystkie grzechy zakupowe dokonałam w lidlu :)


Skoro już sobie tak szczerze popisuję, to też popełniłam 2 kroki jak nie i 3 wstecz.
Mianowicie.
1 krok wstecz był w pracy - skusiłam się na kawałeczek murzynka i mini mini babeczkę z budyniem
2 krok wstecz nastąpił po powrocie do domu z pracy - zjadam 2 ptasie mleczka, i 3 czekoladki merci
3 krok nastąpił całkiem przed chwilą mimo zjedzonej (zaplanowanej kolacji na dziś) zjadłam jajecznice z dwóch jajek z cebulką i grzybkami - i już zostałam przez los pokarana - w trakcie krojenia grzybów mój nowiutki nóż ceramiczny uciął mi połowę paznokcia :/ a już takie ładne udało mi się zapuścić i teraz będę musiała chodzić z zaklejonym paznokciem by jeszcze większej szkody sobie nie zrobić.

Od jutra będzie lepiej prawda?
Od jutra, nie nie od jutra, bo ono nigdy nie nadchodzi.. Od 8 stycznia zaczynam ćwiczyć i pilnować diety (bez przesady wszystko z umiarem jest dla ludzi) - tzn. jemy zdrowo, więcej warzyw, owoców i nabiałów.

Buziaki.



30 lipca 2013 , Komentarze (3)

Napisałam długiego posta z rozpisanymi ostatnimi 3 dniami jednak mój internet zrobił mi psikusa i się rozłączył i nic się nie zapisało :(

Więc teraz w skrócie.

Wróciłam, każdego dnia z dietą lepiej jak również z ćwiczeniami :)

Idziemy w dobrym kierunku.

Jutro napiszę więcej

Buziaki i wiele motywacji DAMY RADĘ!

25 lipca 2013 , Komentarze (1)

Tak jak w temacie, wracam ale nie od dziś.. tylko od niedzieli dlaczego?

Jutro organizuje panieński dziewczyny przyjaciela i wiem, że będzie alkohol, tort (zresztą mojej roboty) i przeróżne kolorowe przekąski. Więc powrót do diety od dziś zakończył by się klęską.

Choć to nie znaczy, że dziś będę się objadać o co to nie, od dziś powoli przygotowuje swój organizm do powrotu na zdrowe tory.

Obecnie szukam motywacji tak by tym razem wytrwać w treningach (których mi bardzo brakuje) oraz przy zdrowej diecie. 
Mam nadzieje że dam radę.

Odezwę się w sobotę :)

29 maja 2013 , Komentarze (8)

Hej,


Ogarnął mnie ogromny wewnętrzny leń, którego nie umiem pokonać.


Mam obecnie bardzo dużo stresów w pracy i na uczelni przez co na wieczór się objadam ;(.

Tak, tak jestem emocjonalnym obrzartuchem.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zdaje aobie z tego sprawę i nie umiem przezwyciężyć tych zachcianek ;(


Zostało mi już tylko 7 kg cóż to jes do tych, które syraciłam? A jednak nie umiem znaleź w sobie na tyle motywacji by wytrwać w postanowieniu.


Muszę dziś sobie to wszystko przemyśleć, zastanowić się nad jakimś planem działania.

Może Wy macie jakieś rady?

21 maja 2013 , Komentarze (3)

Hej Kochane,


wiem, wiem miałam wrócić już tydzień temu ale niestety moja praca mi nie pomaga. Na szczęście pogoda w zeszłym tygodniu sprzyjała więc do i z pracy jeździłam rowerem. Niestety wczoraj zrobiła mi już psikusa i były burze i rower wrócił autem do domu. Dziś jadę autobusem bojąc się powtórko z wczoraj. No i dzięki temu, że stoje w korku mogę do Was pisać.


Zgodnie z wyzwaniem rzuconym mi przez Jogifankę mam 2 tygodnie by stracić 2 kg.  A że ja lubie wyzwania to podniosłam rękawice.  No i dobrze się składa bo w czerwcu chce kupić strój kąpielowy. I 2 kg mniej będą jak znalazł no i wreszcie może w końcu przekroczę tą wredną barierę 60 kg.


Jeśli już mowa o powrocie to wczoraj oprócz 10 km rowerkiem zrobiłam trening z Ewką (najnowszy z Shape`a)  ale mi dał w dupę! Z menu prawie idealnie ale dziś na pewno będzie lepiej.


Dziś w planach Skalpel 1.


Buziaki i noe poddawajcie się Kochane. Tylko od Nas samych zależy jak  będzie wyglądać Nasze życie.

8 maja 2013 , Komentarze (4)

Hej


wiem wiem dawno mnie nie było, niestety ale zawirowania w pracy przed i teraz po urlopie powodują u mnie kompletny spadek sił fizycznych i psychicznych. W dodatku na urlopie nie odpoczełam tylko fizycznie pracowałam pomagając moim Rodzicą.

Wyzwanie dotyczące ćwiczeń z Ewką i diete porzuciłam.

Daje sobie jeszcze czas do niedzieli na ogarniecie się. 

I potem do Was kochane wracam obiecuje.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.