Gdy w ostatnim czasie myślałam o swej pulchności wzdragałam się przed jakimikolwiek sposobami odchudzania polegającymi na odmawianiu sobie czy rezygnacji z czegoś.
Dostałam od życia wystarczająco po pupie, więc nie będę dodatkowo wobec siebie niedobra.
Będę dobra i troskliwa: pogłaszczę się masażykiem, wysmaruję się drogocennym olejkiem, kupię sobie przyjemne pachnidła i zrobię dla siebie ekologiczne kosmetyki. Tak po prostu poświęcę sobie czas i zainteresowanie. Jestem tego warta!
Powolutku zaczęłam i od razu poprawiła się cera. Ucieszyłam się. Szukając w sieci przepisów na domowe zabiegi upiększające natrafiłam na sposób odtruwania organizmu przez ssanie oleju słonecznikowego. Spróbowałam już kilka dni. Zaobserwowałam, że zmniejszył mi się apetyt.
Może od tego oleju? A może z zadowolenia kiedy patrzę na siebie w lusterko? Efekt nie jest może powalający, ale cieszy i motywuje. Zaczyna mi się chcieć.
Robię plany następnego kroku: uporządkuję swoje posiłki od przyszłego tygodnia. Jem mniej - świetnie, ale mój organizm powinien wszystko, co trzeba, dostać.
Na razie nie wychodzi mi z gimnastyką, za to wybierzemy się na wycieczkę w góry w niedzielę.