MOJE DROGIE
Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętacie pomimo tego, że ostatnio bardzo rzadko tu bywam...
Chyba przyszedł czas na spowiedź... Zawaliłam na całej linii! Waga z paska jest daleko w tyle. Niestety już prawie dogoniłam wagę startową Nie wiem ile dokładnie ważę, bo postanowiłam się zważyć dopiero 1 października. Do tego czasu mam zamiar jak najbardziej zbliżyć się do wagi z paska. Wtedy też zważę się, zmierzę i zaktualizuję pasek.
Jest mi z tym źle, bo kilka razy się poddałam, co wcześniej raczej się nie zdarzało... Zawsze dążyłam do celu i pokonywałam przeciwności... A teraz mi nie idzie... Sama nie wiem co się dzieje... A może to lenistwo? Tak-to na pewno lenistwo... Bo jak długo można szukać wymówek?!?!?! Jest mi tym bardziej głupio, że wiele z Was we mnie wierzyło... Wiele z Was zaczynało wtedy kiedy ja i już dawno osiągnęłyście sukces... A ja? Wracam do punktu wyjścia!
Podejmuję kolejną próbę-mam nadzieję, że ostatnią i udaną! Jak teraz się nie uda, to mogę tylko pomarzyć, że w dniu mojego ślubu będę akceptować siebie i wyglądać pięknie i zgrabnie... A czas ucieka...
Jestem na siebie tak zła, że przez jakiś czas nawet tu nie zaglądałam... Ale chyba czas najwyższy zacząć... Jak regularnie tutaj pisałam i notowałam jedzenie i ćwiczenia, to bardziej się kontrolowałam i szło mi wtedy dobrze...
A tak poza tym, to co u mnie? Ostatnio sporo się dzieje. W pracy przenosimy się na dniach do innego lokalu, więc jest mnóstwo roboty. Poza tym chodzimy z P. na nauki przedślubne i zapisałam się wreszcie na kurs prawa jazdy. Wreszcie wypadało to zrobić:) I w ten sposób jestem w ciągłym biegu.
Przez najbliższe 3 dni będę ciągle poza domem, ale mimo wszystko będę cały czas w ruchu. Mam nadzieję, że uniknę żywieniowych wpadek...
Mam nadzieję, że wreszcie mi się uda!
Pozdrawiam Was gorąco:)