Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kachagrubacha.wroclaw

kobieta, 42 lat, Wrocław

163 cm, 73.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: wylaszczenie !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lutego 2016 , Komentarze (12)

... wczoraj prawie wyjelam sobie oko kredka ... spodnie mi pekly na szwie a wlosy z jednej strony sie kreca a z drugiej lepia do czaszki ....

.. widac trza sie z tym pogodzic... jestem mala, gruba, brzydka i mam kudly jak troll lesny ... 

...nie mam juz sily na diety i proby naprawy tego czego sie naprawic nie da... 

...nie zrobimy z owcy Dolly Andzeliny Jolly  .... (szloch) 

6 lutego 2016 , Komentarze (7)

... I ćwiczę i powoli spadam z tych kilogramów które urosły po diecie vitalii... Jeszcze 300 lat i dobrne w końcu do celu ... Motywacja niby jest ... Ćwiczenia niby są , chociaż tak szczerze mówiąc to pierwsza wizytę na siłowni przesiedziałam wgapiajac sie w pięknego nowego pana trenera.... Ja czerwona , z odrastajacymi bez składu włosami, gruba jak Buka... A ten trener ... Łojezu jaki przystojny ... Po dwudziestu minutach mojej obserwacji z rowerka  ( a w domyśle odgrywanej sceny z Dirty Dancing, kiedy to unosił mnie z w ramionach z wód jeziora i nawet nie zadrżał mu mięsień pod tym wzniesionym waleniem) podszedł i zaproponował pomoc jeżeli potrzebuje, na co oczywiście bardzo kulturalnie i inteligentnie odpowiedziałam : - ghyyyyynoooohehehehetaaakno ale ja juz jadę ...  Jestem geniuszem, iQ level 10 i pół

23 stycznia 2016 , Komentarze (4)

... znajoma przyniosla mi piguly...podobno na odchudzanie... mam zapedy hipochondryczne i zwykle nie zrem nic mocnieszego od polopiryny wiec stoja na polce i patrza sie na mnie... do tego zapodziala sie gdzies nalepka ze sloiczka i w sumie nawet nie moge wygooglowac co to jest....  moze wychudne jak ta nasza szkapa karmiona tylko energia sloneczna a moze urosnie mi broda - tego nie wiemy ... wiec chwilowo jeszcze nie ryzykuje... w poniedzialek mam zmiane z jedna z "ukochanych" kolezanek z pracy, zapuszcze jej jedna pigulke, jezeli nie wybuchnie ani sie nie obe*sra to wyprobuje na sobie...    

Druga polowa zazyczyla sobie, zebym zapuscila wlosy na probe... pomysl mi sie nie podoba, oj nie... obecnie wygladam jak mop ...hmmm gruby mop, a niedlugo bedzie gorzej... z dlugimi wlosami prezentuje sie niestety niczym smutna klacz, taka "kasztanka marszalka" z depresja... no ale raz dla swietego spokoju mozna...  

... jedyna dobra wiadomosc, to to ze znalazlam kumpla do silowni i zaczynamy w przyszlym tygodniu... kolega jest chudy, sinawy, wlochaty i ma totalnie zniszczone kolana, wiec sie wpasowal idealnie  :) ...  jako ze moja silownia to typowa wystawka dla modeli, gdzie 40 kilowe gazele w pelnym makijazu popylaja na biezni przez godzine bez kropli potu , to nie powiem - czulam sie nie tego,  majac BMI wiekszy niz trzy panny razem wziete... no ale moze w koncu nie bede odstawac, a jesli tak to przynajmniej nie sama... motywacja wrocila, gym-friend jest, wiec moze w koncu sie uda wyrzezbic super-zad :)

                                       

21 stycznia 2016 , Komentarze (2)

... po porazce diety vitaliowej, ktora tak pieknie podrzucila mi +3 kilogramy boje sie jesc... wpadlam w jedzeniowy terror... totalna carna deprecha ... od jutra wracam do biegania... jezeli to niepomoze to juz sama nie wiem, chyba zaczne oszczedzac na liposukcje... nie jem - tyje, jem - tyje... czuje sie jak szczur zagoniony w pulapke...

4 grudnia 2015 , Komentarze (23)

... Tragedia dół i tysiąc metrów mułu... Ktoś z mojej bliższej rodziny zafundował mi dietę vitalii... Pomyslałam - czemu nie, zapłacone, proste , przyjemne - spróbujmy... Minęły trzy tygodnie przy których odmierzałam szczypty przypraw, biegałam w miejscu jak na wuefie 30 lat temu i ważyłam każdy kromek coby nie przedobrzyć diety, żarłam znienawidzone maślanki i jogurty .. Wynik po trzech tygodniach - 3.8 kilo ... W GORE ... Tragedia . Przeskoczyłam moja maksymalna wagę . Serio taka ciężka nie bylam nawet przy okresowych zachciankach pizzowo - czekoladowych. No zesz kur .... Czuje sie zajebiscie wspomożona . Amen

8 września 2015 , Komentarze (9)

..nie bylo mnie tu dwiescie lat ... teraz nadrabiam czytanie, pisanie, odchudzanie, bla bla bla.... nie wiem co pomoglo czy okadzanie czy ziola, czy moze sie karma odwrocila, ale odpukac - jest lepiej... bylam juz tak wypalona praca i mengerami zmieniajacymi sie co dwa miesiace, ze zlozylam podanie o ulop, ktore to oczywiscie zostalo odrzucone :/ ... opanowana wiec przez wewnetrzny wkurw i wrodzony osli upor zlozylam cv do konkurencyjnej firmy, ktora oczywiscie zadzwonila do mego bossa po referencje... boss delikatnie ujmujac sie zesral i od reki zaoferowal podwyzke, awans i urlop :) jade wiec na fali rosnacej i robie co moge dopoki nie powroci wypalenie zawodowe ... w ramach nagrody spedzilismy z lubym urlop na bogato jadac poprzez kraje europejskie i przestajac to tu to tam czyli w Amsterdamie i Paryzu ... jesli ktos ciekaw przygod to badzo chetnie sie wywnetrze, jako ze po miesiacach nie pisania na widok klawiatury paluchy mi lataja jak narkomanowi na glodzie :) ech moglabym napisac ksiazke w tydzien gdyby tylko pani bozia dala talent ... co do odchudznia to tradycyjnie jestem w czarnej dupie ... ech zycie 

6 lipca 2015 , Komentarze (23)

Wpadłam z obiegu... Chwilowo tylko leże i czekam aż kolejny dzień minie bez wybitnie drastycznych wydarzeń... Coś mnie dopadło ostatnio i mimo, ze jestem absolutnym niedowiarkiem - zaczynam powoli wątpić ... I jestem na granicy uwierzenia w jakieś złe mojo / wudu / złe oko, kij wie... A tak zaczynając od początku - dwa tygodnie temu wszystko było piękne i na dobrej drodze ... Waga spadała, ciekawa firma wysłała zaproszeńie na interview, zdrowie nie szwankowalo, znajomi blokowali skrzynkę wiadomościami, ciuchy pasowaly, szef wysyłał propozycje awansu/ podwyżki ...  I nagle, jednego dnia - BUM ! Jakby ktoś przedstawił mój pociąg życia na inne tory .... Wszystko idzie nie tak .... Ostatnie dwa tygodnie to jakaś masakra ... Infekcje chyba już każdego układu, zatrucie pokarmowe, nerki, plecy, alergia, katar, migrena... Praca do dupy, klienci jakby się z zoo utrwali, cham na chamie pograniany burakiem...jestem do tylu ze wszystkim...nigdy tak nie było :/ ...ukochane ciuchy zafarbowaly w pralce od czerwonej skarpetki...  Jestem poparzona, obklejona plastrami, splukana, opryszczona, a sąsiad piętro wyżej kładzie płytki ... Jedna jedyna znajoma, ktora wytrwala przy mnie bez strachu uznała, ze to już wychodzi ponad normę - otwieram nowe mleko- zepsute, robię jajecznicę- zbuk, idę do ubikacji - mucha myje zeby moja szczoteczka, papier utopił się w kibelku, ukochana szminka roztopila się na półce i przywarla do wszystkiego... Ktoś się próbował włamac do samochodu, goląb zakradl sie do kuchni i obesral co się dało... Nowy sąsiad ma tzw. Dwubiegunowke i w etapie manii dobijal mi sie do drzwi, a potem próbował sie ciąć bo nadeszła depresja. Wszystko to i duzo wiecej w niecale dwa tygodnie... Boje sie wstać z łóżka, zeby nie nadepnac na niewidzialne lego... Chciałam wszamac zupke z kubeczka - poparzylam sie bo odpadlo denko   ... Leze glodna i obolala i juz Nie mam siły ... Może rzeczywiście ktoś mi sprzedał złe mojo ... Ludzie w pracy i znajomi obchodza mnie juz lukiem, zeby nie zalapac sie w pole razenia ....Kurcze no nie wierze w złe oka no ale ileż można....

24 czerwca 2015 , Komentarze (7)

...męczy mnie praca... Nie fizycznie ale psychicznie... Jestem pracocholikiem niestety i jak już się gdzieś zadomowie, to lubię dawać z siebie wszystko, ale brakuje mi odpowiedniej pracy... A chwilowo jestem w zawodzie typowo "od 9 do 5" i wielkimi krokami nadchodzi wypalenie zawodowe ... Już słyszę jak tupie za rogiem... Nauczyłam się wszystkiego co było do nauczenia i teraz już tylko odklepuje dni ... Odwalam robotę na skróty  a potem siedzę i gapę się w internety...męczy mnie to.. Już nie ma swiezych przeżyć i ekscytujacych problemów do rozwiązania... nuda nuda nuda ... Marzy mi się przekwalifikowanie... Marzy mi sie praca, ktora moglaby byc czyms waznym, czyms co mnie okresla, a nie tylko codzienna rutyna.... Mam czas, mam wystarczające fundusze, mam chęci...nie porusza mnie kwestia wieku czy zaczynamia od nowa... mam to gdzieś co ludzie powiedzą gdy zobaczą najstarsza studentke w klasie....Tylko wlasnie ....pomysłów mi brak... :(

13 czerwca 2015 , Komentarze (10)

... Rum wymusza na piratach szczerość do bólu ... A ze jestem piratem z niedomytym koczkodanem na ramieniu i hakiem zamiast dłoni - pije rum z klientami z samego rana i to tylko dlatego, ze oni płaca... I tak szczerze muszę się przyznać, ze się boje ... Luby chce się zenic... A ja się boje... Ludzie pytają kiedy ślub a mi się trzęsą ręce.... Bo luby ma wady... Oj ma... Ma nawyki i nalogi... I subtelnośc traktora... Ale  jest moj, ze wszystkim dobrym i zlym - moj wlasny, szczery blond malpolud ...a ja .... Ja jestem chodzących przerażeniem...ze co on robi z takim wielorybem... Nic tylko dać mu harpun, niech mnie goni.... Zrobimy moby dick Live performance.... Ze gdy weszliśmy do sklepu dziewuszki oglądały go ze wszystkich  stron, a potem przyszła kolej na mnie - zostałam zmierzona, zwarzona i wymierzono mi karę sakastycznego śmieszku... Ze ja to niby kto, matka czy sąsiadka, z chłopcem ładnym na zakupy pod rękę taki walen idzie ... Luby chce się zenic ... A ja po tych zdradach eksowych i po przeglądając się w oczach innych ludzi chce tylko zeskrobac resztki pewnosci siebie z asfaltu i jako porządny troll leśny uciec do lasu i dożyć reszty lat w jakiejś wierzbie albo zaciągnąć się na statek i popłynąć na Tortuge .... Boje się....

21 maja 2015 , Komentarze (12)

...chyba wisi nademna klatwa, serio... Udało mi się uwolnić od jednej dziecinnej menagerki za to wpadłam pod skrzydła innej wariatki... Nic nie zapowiadało koszmaru... Pierwszy miesiąc był super... Nowa babeczka, miła , pracowita, profesjonalna... Doszedł rownież nowy pan - miły bardzo młody i bardzo zaplatany w głupi związek bez przyszłości....młody odnalazł we mnie matkę -pocieszycielke i często gęsto wyciągał na kawę połączona ze łzami rozpaczy nad nierokujaca miłością ...zagubiony w nowym mieście został zaadoptowany przeze mnie i mego lubego do momentu psychicznego ogarniecia się ... Sielanka po prostu....niestety od paru tygodni nowa panna zaczęła się zachowywać dziiiiiiiiiiwnie....obrazanie się, ciche dni, czepianie nieistotnych szczegółów - prawiie jak w małżeństwie :P ...ostatnie trzy dni to już była katorga... Zaczęło się od osmiogodzinnego dnia pracy bez wymienienia nawet jednego zdania ( oczywiście nie wliczając informacji zawodowych), następnego dnia były docinki personalno - zawodowe - delikatnie rzecz biorąc - z dupy wzięte... A dziś już jawna złość/podlosc ... Na dzień dobry usłyszałam, ze kwiatek który zakosilam z ogródka sąsiada by upiekszyc odrobine moje smutne biurko to "przynoszenie śmieci do pracy", żarty z klientem to "zachowanie wulgarne i nieprofesjonalne"  a moje nowe cięcie to "fryzura downa, ktora daje mi wygląd dziecka specjalnej troski" ... Nie to , żebym była wybitnie wrażliwa na cudze poglądy na swój temat  - bo musze przyznac, ze moje idealy urodowe sa dosc specyficzne ... ale przy tak jawnym jadzie dosłownie szlag mnie trafił, zabralam swoje zabawki i wyszłam...  Prawda wyszła na jaw dziś popołudniu - młody przyznał się , ze nowa panna ma fiksacje na jego punkcie... Miliony smsow, wiadomości na fb, instagramy, snapchaty, podejrzenia ze mamy romans, ewentualnie trójkąt z mym lubym.... No chore... Nie wiem co z tym zrobić... Taki moj los - mam wyjatkowe szczescie do wspolpracownikow-facetow, I wyjatkowy niefart do kobiet... A szkoda bo cierpie na niedobory takiego babskiego towarzystwa :(                                                                                                                       ... A tak z zupelnie innej beczki - ostatnio ciutke kusi mnie zeby wstawic tu swoj ryj dzikiego trola z zapytaniem - na ile Lat ? ... Dory pomysl czy nie .... Nie wiem...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.