Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kachagrubacha.wroclaw

kobieta, 42 lat, Wrocław

163 cm, 73.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: wylaszczenie !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 maja 2017 , Komentarze (5)

...Dzisiaj banalna basn o grubasie i zbednych sytuacjach :

dawno dawno temu , za gorami za lasami gruba Kacha ulozyla sobie zycie mile spokojne i sprawiedliwe... zwiazek sie turlal ladnie... praca jak to praca raz lepiej raz gorzej ale ok i tak to sobie szlo... 

...pewnego dnia big boss wyslal Kachulcowi profesjonalnego emaila z zawiadomieniem, ze dotychczasowy jej wspolpracownik zostal oddelegowany w nieznanym kierunku ze wzgledow personalnych, osobistych oraz dlatego ze defraudowal firmowa kasiore... wiec Kachulec dostanie nowego, super profesjonalnego partnera z doswiadczeniem...

...Kachulec oczekiwal z niechecia nowego korposzczura a tymczasem w pracy pojawil sie duzy chudy brodacz w tshircie Alien Ant Farm...

...mimo jedniodniowej animozji Kachulec i Brodacz zostali najepszym teamem w roku 2016 ...i jakims cudem przyjaciolmi...

...Kachulec wspieral Brodacza gdy lekarz zdjagnozowal powazna chorobe, Brodacz mial zawsze zimne piwo i cieple slowo gdy Kachulca meczyla depresja i stany "jestemgrubadajmiczipsa"... 

...gdy Kachulcowi umarla bliska osoba i facebook rozmnozyl sie w kondolencjach, Brodacz wiedzial ze Kachulec potrzebuje po prostu odsiedziec swoje w ciszy i pomilczec...  bo tak juz dzialaja Kachulce, ze o bzdurach krzycza glosno , o waznych sprawach szeptaja a o tym o czym lepiej milczec - milcza...

...zaczely sie oczywiscie ploty... no bo jakze tak, ze ta blondyna T. ze sprzedazy na imprezie swiatecznej probowala Brodacza przetanczyc w tangu a on uciekl... albo pani z HR ktora wcisnela ofiare do schowka na szczotki i oficjalnie oznajmila ze wystarczy jeden znak a chetnie usiadzie Brodaczowi na twarzy... i nic ...a  nieszczesny podmiot wiernie trzymal sie z dala od zainteresowanych i czerpal radosci z banalnych zartow codziennych i milczal kiedy bylo trzeba tylko z Kachulcem...

...ploty , ploty , ploty... szepty - "oni to robia" ...ple ple ple... mrugniecia i podchwytliwe szepty od dziewczyn na babskich wyjsciach... nastepnie grupowe babskie przejscie siedmiu stopni zaloby od niedowierzania ( taki facet puka to cos?) przez gniew i smutek az do pogodzenia sie z faktem (ech niech sobi robia co chca)...  ogolnie rok bezpodstawnego plecenia jezorem, obmawiania i oslizglych brudnych szeptow...

.. ale 2017 -  .ten rok mial byc inny...sytuacja sie unormowala... inne ofiary poszly na jezyki... 

...Kachulec i Brodacz w koncu mogli odzipnac... urodziny znajomej byly swietnym sposobem na relaks... ciepla letnia  noc, chlodne piwo rozmowy o zyciu i pracy... towarzystwo juz dawno w domu ... Brodacz nagle robi sie smiertenie powazny i lamie pierwsza zasade milczenia - zaczyna gadac o sprawach niewygadywalnych... wylacza swoj codzienny sarkazm i od serca mowi Kachulcowi cos co oboje wiedza od dawna - ze juz od dawna laczy ich pradziwa przyjazn i ze sa wazni dla siebie i moga na sobie polegac...w gore serca  - co za dobry dzien - mysli sobie Kachulec i szczerzy sie sam do siebie jak glupi do sera... Ja cie bardzo przepraszam - slyszy jednak katem ucha - albo nie,  wcale nie przepraszam ... i nagle nastepuje magiczne przeniesienie na karty Harlequina czy tez innego Zmierzchu  i Brodacz ma nagle 16 lat i jest niesmialy i caluje delikatnie i rece mu sie trzesa zdenerwowania i Kachulec jest czerwony jak piwonia i Brodacz ma wielkie brazowe powazne oczy i wszystko jest juz inaczej i nikt sie juz nie smieje i utkneli w nieporuszalnym punkcie x i niczego sie juz nie da naprawic i obydwoje czuja sie z tym zle a jednoczesnie niczego nie zaluja....

14 września 2016 , Komentarze (19)

... jestem gruba... opuchlam, przytylam i sie rozdelam... osiagnelam apogeum ...jestem jak balon - odciac linke i polece :( ... za duzo bylo ostatnio wszystkiego - chorob w rodzinie, wypadkow, zamieszania...  klotni ze wspolpracownikami i unikanie (przyszlej) tesciowej ... ten rok jest tak nieslychanie gowniany, ze to sie w glowie nie miesci... 

...juz sama sie zastanawiam nawet czemu luby jeszcze ze mna siedzi... twarz u mnie niczym najszlachetniejszy polski gatunek kartofla czyli pyra bulwiasta a teraz jeszscze dupsko tak wielkie ze chyba zaczne kupowac dwa bilety w autobusie tak na wszelki wypadek...

...ech ... jestem znowu na poczatku....

... dopiero teraz zaczynam znajdowac sily by zaczac od nowa...

... w swoim wlasnym rytmie i trybie, bo dzieki ustawionym dietom zyskalam tylko extra kilogramy... niestety jakos madrzy i wspaniali dietetycy nie potrafia  zrozumiec, ze 5 posilkow mnie zabija - nawet jesli sa malenkie - padam na ryj i puchne... ze po duzym sniadaniu zasypiam i budze sie wilczo glodna, ze owsianka z bananem/czekolada, albo jogurty z owocem odpadaja bo nie lubie slodkiego ...

... luby z pracy ma wolne wejsciowki na basen, co byloby cudem dla mnie, gdyby nie fakt, ze umiem sie przemoc ...

...przeprosilam sie z rowerkiem stacjonarnym, jako ze niestety me kolanka sa za slabe by biegac... i tak sobie siedze i pedaluje, zeby tego paszteta przerobic na czlowieka ...

.. tak a propo - ktos tu jeszcze ma totalnie pier***nieta tesciowke czy to tylko ja mam ten zaszczyt ? ... jeszcze nawet nie weszlam do rodziny a ona juz psuje mi krew.... taka sytuacja - kilka tygodni temu luby mial wypadek w pracy - jego wypadek, jego brak pomyslunku, stalo sie, trudno ... wracajac ze szpitala tesciowa rzucila mi polgodzinny wyklad z ktorego jasno wynikalo, ze gdybym miala inna prace, wiecej bywala w domu, pilnowala synusia, to nic by sie nie stalo, no czyli w sumie moja wina  o.O...

....dzisiaj podobnie - o cos sie tam poklocili a ja JA (!!!) dostaje sms z gorzkimi zalami  i podpisem -  "prosze o odpisanie, bo ignorowanie moich telefonow spwoduje ze nie bedzie happy endu w tej sprawie" ... normalnie nie przeklinam, no ale JPRD... ja nie jestem sprawa w tym sporze.... dzieki bogu luby juz na poczatku zwiazku wyjasnil mi ze mamusia ma pod deklem i by sie nie przejmowac ....

... potrzebuje na gwalt spokoju... brakuje mi jakiegos takiego emocjonalnego urlopu ... moze takiego cichego tygodnia na valium :D

17 lipca 2016 , Komentarze (6)

...jestem sobie i probuje schudnac...zycie sie toczy powoli  a ja stracilam moje "mojo" ... jeszcze kilka miesiecy temu kazdy skrawek papieru w domu byl zabazgrany bzdurami, notatkami, pamietnikowymi wspomnieniami... miliony historii i sytuacji ktore przetoczyly sie przez moj wszechswiat zajmowaly 99 % powierzchni mieszkalnej ...morda sie nie zamykala bo tyle sie mysli cisnelo na usta, ze nie sposob ich bylo zatrzymac... a teraz- cisza... czuje sie jakbym wsadzila glowe w garnek - pustka i tylko echo odpowiada... znajomy kiedys powiedzial, ze tyle tego mam ze mogabym ksiazke napisac, a prawda jest taka ze pani bozia jednak daru nie dala...ta swiadomosc mnie wyjada od srodka, jak robaczek w jablku kreci wierci i podgryza...zaczynam zazdoscic ludziom, ktorzy maja powolanie... ich zycie ma sens ... bycie zakonnica, kucharzem, strazakiem, kuzynka marzyla by byc mama i sie przez to realizuje, sasiadka jest naj lepsza plotkara w miescie, przyjaciel jest lowca dziewic, a szef gejem na dwa etaty - i kazde z nich idelnie wpasowane w rzeczywistosc, jak puzle w ukladance wszechswiata ... samookreslenie i samorealizacja  ... a ja sie miotam bo nie wiem czym jestem gdzies tam gleboko w srodku ...i juz nawet waga nie gra roli ...

19 czerwca 2016 , Komentarze (4)

...dodalam sobie dwa kilogramy... sama, na wlasne zyczenie... nie wiem co sie ze mna dzieje... przychodze z pracy, wegetuje, ide do pacy, jem, spie... marazm.. nie mam natchnienia do codzennego zycia, praca mnie nudzi... brakuje mi wyzwania, celu czegos co by mnie podrywalo na nogi od rana... ech sama nie wiem...

27 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

...postanowiłam zrobić w końcu wyniki na tarczycę, by zdecydować czy jestem chora czy po ludzku zwyczajnie gruba...

...wyniki me osobiste to TSH 2,004  (norma 0,270-4,700), FT4 12,80 ( 10,60 - 19,40) FT3 3,54 (4,00 - 8,30)  ... A więc czarna magia dla mnie i nic mi to nie mówi oprócz faktu że tf3 mam poniżej normy... do lekarza jeszcze hen czasu a ja już sama nie wiem czy mam sie martwić czy nie... na razie podjęłam decyzje że jestem poprostu zdrowa i gruba... przynajmniej jest pozytywnie :)

22 kwietnia 2016 , Komentarze (10)

... zerkam tak sobie na forum i zastanawia mnie jak wiele dziewczyn, zwłaszcza bardzo młodych ma poglądy- sama nie wiem czy to tradycyjne podejście, czy po prostu silne zaparcie na zakucie chłopa w kajdan- żadnego mieszkania razem przed ślubem...

...ja jako osoba wyrosła w katolickiej rodzinie, z babcią goniącą mnie na wszelakie roraty, adwenty, msze itp itd, chodząca na religiję i na świetlicę "do sióstr", w pewnym wieku miałam jasno powiedziane przez własną mą rodzicielkę - "niech cię ręka boska broni przed kupowaniem kota w worku :D"..."jak ma być ślub to najpierw pomieszkajcie razem, żeby potem po miesiącu rozwodu nie było"... babcia moja typowa moherowa bardzo katolicka słowem na tą poradę nie pisnęła, ale też nie zaprzeczyła tylko bardzo ją zainteresował w tym czasie krajobraz za oknem - bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg, wiadomo... czyli tak zwane ciche dozwolenie...

... w tym czasie byłam w pierwszym poważnym związku, facet proponował wprowadzenie się, ja oczywiście - i chciałabym i boję się - i w końcu doszliśmy do porozumienia, że spędzimy razem urlop jako próbę przed wspólnym życiem...

.... pojechaliśmy na jeziora... najgorszy urlop ever ...okazało się, że jako dziewczyna jestem boginią a "żona" jest od roboty... podział ról był równy: 

On;  chodzenie na ryby, relaks w jeziorze.

Ja;  sprzątanie domku, pranie, zmywanie, gotowanie, okadzanie od komarów, robienie zakupów, robienie herbatki, przyrządzanie złowionych trofeów, rozpalanie ogniska, znoszenie drewna, odpowiedzialność za kasę, papiery, bilety, robienie zapasowych kanapek na 5 rano dla wędkarza itp.itd...

...miarka się przelała gdy hrabia wrócił z pękiem śmierdzących nieoczyszczonych, niewypatroszonych, półżywych mini-rybek, rzucił je na umyty właśnie przeze mnie stół - i wyburczał - masz, wyczyść tylko szybko bo jestem już głodny....

...mój ty panie, jak ja tymi rybami pizgnęłam przez cały domek... łuski były wszędzie... miłość odeszła w ciemną dal...

... następnego dnia przyjechał tatuś hrabiego...  zrobiłam herbaty, hrabia usiadł, tatuś hrabiowski usiadł, ja też sobie usiadłam... i tak siedzimy a tatuś się wlepia we mnie bardziej i bardziej... głupio mi się zrobiło, no ale siedzimy i milczmy... w pewnym momencie tatuś obrócił się do synka - zapytał - czemu ona nie idzie obiadu gotować? ...

...syneczek hrabioski się odwrócił ku mnie i zaczął wymieniać listę potraw, że tatuś to by może sałatki zjadł, ale też i kotleta, no i coś z rybek jak my na jeziorach... na to tatuś dorzucił, że najpierw to może na szybko przed obiadem jajeczko sadzone tylko bez glutów bo go brzydzą no i tościk ale z masłem bo margaryna niezdrowa ...

...dzięki bogu to było przedpołudnie bo jeszcze złapałam pociąg do domu...

...od tamtej pory mam poważne opory przed radykalnymi decyzjami... ślub wiadomo fajna rzecz, utrwala związek wiadomo, ale żeby tak na ślepo lecieć to za duży hazard dla mnie, a ja nawet na konie nie stawiam....

...jeszcze mi się taka dość brutalna historia przypomniała o koleżance... koleżanka bardzo religijna, za rękę z chłopcem bardzo religijnym przez 6 albo 7 lat, nigdy nic więcej niż buzi... huczny ślub... rok , półtora, dzieci nie ma, on kwitnie, ona marnieje... depresja, rozwód kościelny , stracone prawie 10 lat życia... otóż w ramach religijności on jej zaproponował po ślubie by poczekać (skoro już czekają tyle lat) jeszcze odrobinę na ten idealny błogosławiony moment...czekała, potem kupowała sexi ciuszki, ocierała się, kusiła - nic, facet buzi paciorek i spać..nie wytrzymała gdy pewnego dnia ją posadził i zaproponował by w ramach wielkiej miłości do siebie i boga utrzymali małżeństwo w "czystości"... 

...to był moment gdy dziewczynie w końcu urosły jaja i w bardzo nie religijny sposób wyłożyła świętemu mężowi, że odchodzi , chce rozwodu i cytuję; "poszuka sobie w końcu faceta, który ją pożądnie wyp*, znaczy się wychędoży... rozwód dostała zaskakująco szybko, gdyż wchodziło tu w grę oszustwo, kłamstwo co do płodności i kto wie może i choroba psychiczna...

...więc jak mawia mój znajomy - żadnego ślubu przed seksem...

:D

21 kwietnia 2016 , Komentarze (10)

Dziennik dentystyczny 21 kwietnia.

Wzięto mnie podstępem. Na rutynowej inspekcji ząbala pani doktor zagadała mnie jakąś bzdurą po czym mnie dźgła chyba w sam mózg ... podobno to była taktyka odwrócenia uwagi od krwiaka, którego trzeba było opróżnić... podziałało zaj**biście bo pół opuchlizny zeszło, ja też prawie zeszłam - z bólu... moje zaufanie do doktor x. umarło na zawsze... już wiem jak się czują zwierzaki po wizycie u weterynarza - pitu pitu , dzwoneczek, smakołyk a tu - ciach i gdzie są moje jajka ?...

... z tego wszystkiego tak bardzo chciałam uciec, że  rozsiadłam się w cudzym samochodzie... pan spojrzał na me zapuchnięte oblicze i mi oczywiście wybaczył pomyłkę...

... po czym zraniłam mego ojca rodzonego z krwi i kości...

....albowiem to w pobliskiej aptece rezyduje ciekawski babon... nie umiem zrozumieć czemu aż tak ciekawski bo w końcu ludzie przychodzą z różnymi rzeczami a to hemoroidy a to modzele a to pryszcze a baba nie odpuszcza nigdy... weszłam - babon się gapi zza kasy... stoję w kolejce - babon zerka zza chłopa...

...po prostu cyrk i małpy... podeszłam wykupuję coś na opuchliznę.... babon się wlepił w mój opuchnięty policzek i sinawe oko i aż kwiczy z ciekawości..kręci się, zerka, mryga.. widać że mózg pracuje a jęzor świerzbi .... w końcu przy płaceniu wymsknęło jej się - a z czego to taki ten siniak, to może ja coś doradzę ?.... 

...mój tępy jęzor, ból który wciąż łupał i resztki zawiedzionego zaufania zmieszały mi mózg i chlapnęłam grobowym głosem - Ojciec mi w morde dał...

...z tylu usłyszałam sapnięcie jako, że mój zmartwiony rodzic asystował mi krok w krok...

Baba wbiła oczy w ladę i spakowała mnie w trzy sekundy...

...dziś nadszedł w końcu ten dzień gdy Ojciec mój, najspokojniejszy człowiek na świecie poczuł się w końcu zawiedziony swym potomstwem...

20 kwietnia 2016 , Komentarze (9)

Dziennik dentystyczny 20 kwietnia

Zapuchnięcia doba trzecia - podmiot posiada drugą głowę wyrastającą z policzka, dokarmianie następuje przez odsiorbywanie zupki/kawki/herbatki/kanapki/pierożka przez słomkę. Podmiot siedzi w jednym pokoju, gdyż wielki polik nie mieści się w drzwiach i z nudów dobija współlokatorów siorbaniem hymnu narodowego na dwie słomki...

Podsłuchana rozmowa telefoniczna ; 

Ojciec: - Taaak , wszystko poszło dobrze...

Mamcia: ....bzbzbzb.... ?

Ojciec: - Tak, dobrze się czuje, no dość opuchnięta jest, ale wiesz jaką Kasia ma buzię ... , to tam na niej nawet trudno zauważyć ...

... Dziękuję ci Ojcze mój rodzony... teraz już oficjalnie jestem ziemniakiem ...

(szloch)

19 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

... no wiec jestem sobie na chorobowym... a dokładnie zębowym chorobowym... po tym jak x lat temu pan dentysta zepsuł mi szóstke górną doszczętnie -nadejszła wiekopomna chwiła by się problemu pozbyć....

... moment jest akurat idealny... w ramach braków obsady zatrudniono bowiem w mym dziale dwie osoby - faceta T. i babeczkę A. ...z T. zaklikneliśmy po raz pierwszy na naszej trzeciej wspólnej zmianie kiedy sięgając po jeden z folderów traciłam go w klejnoty rodowe. Oczywiście przeprosiłam na co on odrzekł grobowym tonem, że mogę szukać do woli, bo tam i tak nic nie ma ... współczująco odrzekłam, że owszem zauważyłam, no i tak sobie zakwitła nasza piękna współpraca...

...babeczka A. niestety się nie udała... jako osoba bardzo ruchliwa i aktywna zapraszała mnie wielokrotnie na drinka, co zazwyczaj kończyło się próbami wyciągnięcia informacji o tym co może szwankować w moim związku/życiu/pracy... odcięłam się od A. bez bólu i żalu, powoli i delikatnie z dnia na dzień byłam po prostu bardziej zajęta czymś tam...

...A. niestety dostała na mój temat typowego bólu dupy... bóg wie czemu - sama szczupła, długowłosa singielka, zaczęła mi - grubemu trollowi leśnemu powoli zatruwać życie..

...zaczęło się od jej nieustannych skoków hormonalnych - dzień radości, dzień gniewu, dzień płaczu, dzień bycia napalonym, dzień milczenia... ok przeżyję...

...potem zaczęła się faza podbierania mi kolegi T. ... jako, że wierzę w fakt, że człowiek nie przedmiot - ukraść się nie da ani posiadać - dałam jej wolną rękę...  koleżanka A. cechuje się jednak brakiem delikatności kobiecej i to co miało być pogłębianiem koleżeństwa wyglądało raczej jak prehistoryczne polowanie na samca i skończyło się nagłymi i gwałtownymi ucieczkami kolegi T. na jej widok...

...kolejna faza to było typowe dołowanie, moja kawa niedobra, moje żarcie ohydne, moje ciuchy niemodne itp itd. ..tutaj nadeszło niepowodzenie bo na jej zdanie mam i miałam zawsze wywalone do bólu ... kres jej cierpliwości nadszedł gdy po wycieczce do ciepłych krajów rzuciła mi z drugiego końca sali rozpaczliwe - Tyyyy tyyy tyyyy.... po czym po minucie nadeszło zdegustowane - tyyyy nawet nie jestes opalona !!!

... w tym momencie zaczęło się polowanie na drobnostki; mój kubeczek w złym miejscu, raporty włożone pod złym kątem, była nawet awantura o plamę na szafce, którą A. kazała mi zmyć, a co do której się przyznałam z bolącym sercem do bossa przy czym odmówiłam zmycia - A. dostała napadu szału, a ja po cichutku przyznałam bossowi, że to nie plama tylko wgniecenia po drabinie, które to ja ja i jeszcze raz moja wina - przed tygodniem zrobiłam i bezczelnie zwaliłam winę na malarzy...wiec mea maxima culpa ale zrytego pażdzierza się zmyć nie da choćbym nawet chciała..

... boss wysłuchał mnie i innych pracowników szkalowanych przez tego ostatniego kadeta hitlerjugend , głową pokiwał i poprowadził pogadankę z A. po której tzw. rura u koleżanki podległa zmiekczeniu ...   

...A. powróciła do starego trybu psiapsiółki, a ja uznałam że w wyborze pomiędzy spędzaniem z nią czasu a wyrwaniem zęba wole jednak rwać...

... A. oczywiście zaoferowała zastępstwo za mnie przy koledze T. 

...uradowany tym kolega T. wyzwał mnie niecenzuralnie i zaoferował darmowe rwanie całej szczęki...

...waga nadal do dupy ale liczę na poprawę bo ryj mi opuchł i nie mogę jeść , więc może to na dobre mi wyjdzie ...

:)

21 lutego 2016 , Komentarze (11)

... Poddaje sie ... Dzisiaj waga pokazała dwa kilo na plusie ... Juz nie wiem co jeść ...chyba energię ku@@e słoneczna ... Jem mało - tyje, jem więcej - tyje , oddycham kurde tyje ... Byłam na diecie - przytyłam ....Zaczynam powoli myślec o operacji ... Jak sie postaram to zarobię....na razie jest tylko Deprecha I tluszcz

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.