Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem absolwentką szkoły muzycznej i wybieram się na studia muzyczne. Moimi zainteresowaniami są: muzyka klasyczna, robótki ręczne, i takie baristyczne rzeczy jak drinki czy kawa :) Co mnie skłoniło do odchudzania? Właściwie można powiedzieć, że całe życie się odchudzam. Jest to nieodłączna część mojego życia :P Ostatnio przypomniałam sobie jak w podstawówce narysowałam w Paincie obrazek z grubą kobietą która nie mieści się w bluzkę, dlatego ta jej nie zakrywa brzucha, i w obcisłych spodniach. Na bluzce, albo gdzieś z boku tego obrazka napisałam wtedy: 41kg...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11098
Komentarzy: 167
Założony: 22 stycznia 2013
Ostatni wpis: 16 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sosenka93

kobieta, 31 lat, Kraków

160 cm, 57.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG !!!!!!!!!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 marca 2013 , Komentarze (1)

Witam Was :)
Przyszłam się tylko pochwalić, że składałam przez jakieś 4h z mamą meble z IKEI i są CUDOWNE!! :D 
Jeśli chodzi o dietkę, to trzymam się nadal dzielnie, w sumie nauczyłam się trochę akceptować głód. Brzmi strasznie, wiem, ale przecież same wiecie jak to jest. I nie martwcie się, trochę katorgi mi nie zaszkodzi, dobrze się czuję z tym, że tak mało jem. I dopóki mam ten entuzjazm - pozwólmy mu działać xD
Jedyne zmiany w jadłospisie, to: zupa wellnes pomidorowa zamiast szparagowej na podwieczorek (lepsza szparagowa, zdecydowanie :P) i zamiast jajek na parze, zwykłe sadzone oraz zamiast mozarelli - trochę tuńczyka w wodzie (Aśka mi resztkę mozarelli zeżarła, uwielbia ją :P). 
Trochę jestem głodna, nawet BARDZO, ale szybko zasnę, to mi przejdzie xD 
Co do pracy - zobaczymy jak to się ułoży, ale bardziej mimo wszystko będę skłaniać się ku hostessie, bo te nocki no i 19:30 - 5... przecież to niemal 10h jest! Poza tym nie powiedzieli mi dokładnie ile będę zarabiać, więc w sumie olewam coś takiego. Trudno, nie będę barmanką :D Nadal będę się uczyć z internetu :P Ale jedno jest pewne: kiedyś ZROBIĘ sobie kurs baristyczny!! Jest to jedno z moich marzeń. Takich poważniejszych ;)
Dobra, ja spadam, bo będę miała zarwaną noc, a mój organizm i tak dużo już przeżywa :D
Dobranoc Moi Kochani Czytelnicy :) Dziękuję za wszystkie porady, wsparcie i w ogóle :) Będę Was odwiedzać w wolnej chwili, bo dziś już późno. 
Papa :*

13 marca 2013 , Komentarze (2)

Cześć :)
Muszę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolona. Trzymam się diety jak należy i na razie największą wpadką był ten groszek na kolację z drugiego dnia :P
Wczoraj się zważyłam i byłam bardzo zawiedziona, bo ważyłam 56,0, ale pokusiłam się na zważenie wieczorem i ważyłam tyle samo, więc myślę, że dzisiaj WRESZCIE dotarłam ponownie do 55-ciu :) I mam nadzieję, że mi się to ustabilizuje. 
To już czwarty dzień, jeszcze tylko dziesięć i będę mogła jeść chleb!! :P Straasznie mi tego brakuje. Ale się trzymam. Od początku tej diety nie zjadłam ani kawałeczka ;) No, oprócz 5-ciu wafli ryżowych :/ 
Oto dzisiejszy jadłospis:
Śniadanie: BRAK 
II Śniadanie: serek wiejski ze szczypiorkiem i cebulą
Obiad: kurczak gotowany na parze z przyprawami, papryka marynowana
W planie:
Podwieczorek: zupa wellnes ze szparagów
Kolacja: 2 jajka sadzone na parze, kilka plastrów mozarelli
Wiecie co? Tak patrzę na ten jadłospis i w ogóle myślę sobie: CZY JA NAPRAWDĘ TAK MAŁO JEM?! :D
Fajne uczucie, polecam :P 
Bo naprawdę super się czuję z tym, że jem mało jak ptaszek :) Mam nadzieję tylko, że mój luby wreszcie też się za to weźmie, bo ostatnio z nim rozmawiałam i "nie mam czasu, nie mam czasu". Jakby chciał kurde, to by miał, zawsze mam takie powiedzenie... Trochę mnie to wkurza, że ja się potrafiłam kopnąć w dupę i (jak to moja mama mówi) "zasznurować buzię" a on, chociaż to on ma nadwagę a nie ja, nie potrafi się zmobilizować. Nawet w sumie nie próbuje!
Jest gorszy ode mnie. Tylko gada i nic nie robi więcej :/ Nie wiem jak mam z nim gadać, bo ja nie studiuję, więc mam w cholerę czasu, więc nie wiem czy mogę go krytykować, bo niby nie wiem jak to jest jak sie studiuje, A NAWET JAK BĘDĘ STUDIOWAĆ, TO ŁATWIEJSZY KIERUNEK WIĘC I TAK NIE MOGĘ GO KRYTYKOWAĆ.
I koło się zamyka. 
Nieistotne. 
Chciałam się pochwalić jeszcze jedną rzeczą: będę przez te kilka miesięcy do egzaminów wstępnych pracować: albo jako barmanka (niestety są dwa minusy: praca w nocy od 19:30-5 rano i drugi minus: KLUB NOCNY xD) albo jako hostessa (sklep tchibo). 
Wiem, że i tak muszę wybrać sama, ale co byście wybrały? W sumie oczywiste wydaje się, że hostessa, ale ja od dawna interesuję się baristyką. Lubię robić drinki i mogłabym się dużo nauczyć, np. pojechałabym na jakieś szkolenie, czy coś. A że klub nocny... :P To raczej nie będzie mnie dotyczyło ;) Chyba, że ktoś mnie zmaca to wtedy zrezygnuję xD
Nie no, tak na poważnie to uważam, że nic mi się nie stanie. Przecież taki klub to miejsce publiczne, są pewnie ochroniarze i pijani goście nic mi nie mogą zrobić, poza tym i tak chodzi im o tancerki, nie o barmankę - jeszcze taką niską xD
Dobra, to tyle :)
Wybaczcie, że piszę o swoim życiu osobistym, ale w sumie nie jest powiedziane, że nie mogę, a chciałabym poznać Wasze zdanie :)
Papa :* 

11 marca 2013 , Komentarze (4)

To frustrujące ale jestem sfrustrowana xD
Tzn... Spodziewałam się jakichś oszałamiających efektów, a tu... No, nie powiem, że nic, ale żebym miała w brzuchu niemal takie same wymiary jak na początku? Trochę żałosne...
W ogóle zaczęło mnie wkurzać to, że tak wolno chudnę. Wiem, że nie mam nadwagi, ale teraz, jak już trzymam dietę...
Dobra, prawda jest taka, że przez tą jedną wieczorną wyżerkę pewnie podskoczyłam. A dieta SB może zadziałała, ale jeszcze o tym nie wiem, bo ważenie mam (o Maryjo) dopierow środę!!!!
Ale postanowienie, to postanowienie. Tylko jak w środę nie zobaczę 55-ciu na wadze...
To chyba sobie przysłowiowo odmrożę uszy i zjem BATONIKA!! 
No nie no, żartuję :P Nawet specjalnie mnie do tego nie ciągnie. Bardziej do chleba, ziemniaków, makaronu. Ale niepokoi mnie to, że w sumie tak mnie do tego ciągnie, że traktuję tą dietę jako coś strasznie nienormalnego, bo nie ma tych podstaw każdego posiłku: zawsze mięso z ziemniakamichleb z serkiem, makaron z warzywami, kurczak z ryżem... I tak dalej, i tak dalej. 
No, ale postanowienie to postanowienie. 
Naprawdę, choćby skały srały, wytrwam.
Wiecie, co do mojej rodzinki, to nie są takimi wcielonymi diabłami jak Wam się wydaje :) Tak naprawdę i mama i Aśka chcą dobrze, ale... Ja jestem bardzo uparta i tyle. Nie wiedziałam po prostu, że będą miały do tej diety aż tak beznadziejne podejście. 
Teraz jakiś konkret: jadłospis dzisiejszego dnia:
śniadanie (godz. 9.30): pasta jajeczno-tuńczykowa, 5-6 plastrów mozarelli, herbata pokrzywowa
II śniadanie: zupa wellnes ze szparagów 
obiad: krem z brokułów, (FAIL...) 5 wafli ryżowych
podwieczorek: zupa wellnes ze szparagów
kolacja: (FAILLL!!!!) puszka groszku konserwowego
Jeśli chodzi o dzisiejsze wpadki, to niby nie są takie duże, ale ja wiem... Czy ja nigdy nie mogę się zastosować do czegoś w 100%...
No, w sumie nie ma tragedii. Jutro też jest dzień, i to prawdopodobnie pierwszy dzień z bieganiem w tym sezonie ;) 
A teraz wieczorkiem sobie poćwiczę stretching i będzie dobrze :)
Papa :*


11 marca 2013 , Komentarze (3)

Cześć! 
Jeśli zerkniecie na datę ostatniego wpisu, możecie się zdziwić, że pisałam wczoraj wieczorem, a teraz, następnego dnia, rano.
Wynika to z kilku powodów:
1. Wstałam wcześnie, bo Arka musiałam zawieźć na uczelnię na 9 (bo z mojej wiochy jest blisko do jego uczelni akurat :))
2. Chcę się wyżalić
3. Potrzebuję motywacji 
PS dwa ostatnie właśnie w TAKIEJ kolejności

Ad 2. 
Mogłam się tego spodziewać, ale nie wiedziałam, że przybierze to takie rozmiary. Moja mama i siostra oczywiście uważają, że ta dieta jest do dupy, nawet nic o niej nie wiedząc. Dlatego mama uważa, że się poddam prędzej czy później, a Aśka ze mnie kpi. 
Tak jak mówię: nie wiedziałam, że to przybierze takie rozmiary. W sumie nie wiem czego się spodziewałam, ale nie tego. 
Tak więc tylko wy mi zostałyście, tylko wy mnie rozumiecie najwidoczniej :/ 
Oczywiście jeszcze Arek, ale on nie będzie ze mną na tej diecie, bo...
Tak naprawdę nie wierzę, żeby wytrzymał. Poza tym w sumie nie mogę tego od niego wymagać, bo jednak South Beach jest na początku trochę męcząca (przez pierwsze dwa tygodnie), a on przecież ma studia. No i jest facetem xD Potrzebuje więcej pożywienia niż my, płeć piękna ;*

Ad 3. 
W związku z powyższym potrzebuję motywacji. I już jej trochę złapałam, muszę jeszcze pooglądać trochę chudych lasek i będzie OK. 

Dużo teraz wchodzę na te mojeciuchy i w ciągu kilku dni opchnęłam jedną sukienkę i za 23 zł. kupiłam sukienkę :P No i prawdopodobnie uda mi się wymienić jedną koszulę, w której kompletnie nie chodzę za tunikę dla Aśki - niech ma... Oraz sportowe buty (dla Aśki albo mamy) za 3 książki :P
Ogólnie polecam mojeciuchy.pl :P
Szczerze mówiąc, to po prostu wystawiam tam w większości ciuchy które są na mnie już za duże ;) Jakbyście chciały coś z rozmiaru 38-42, to zapraszam na mój profil. Taki sam jak tu :P - sosenka93
Dobra, koniec reklamy :P
Zastanawiam się nad tą waszą Mel B. Bo wszędzie o niej czytam i... No nie wiem. W sumie szczerze mówiąc boję się, że będę wyglądała jak mięśniak, a nie chcę. Ja chcę mieć po prostu szczupłą i kształtną figurę, a nie mięśnie. Wydaje mi się, że stretching na rozciąganie ciała i bieganie mi wystarczy, ale kurde gdzie ta wiosna :P Muszę zacząć biegać od jutra nie zważając na pogodę. Tak powiedzmy 2-3 razy w tygodniu. Na razie będzie to marszobieg (trochę biegu, trochę chodzenia), ale zawsze to coś :)
Dobra, nie zanudzam Was już. 
Chyba na drugie śniadanie sobie zrobię Wellnes. A co...
Papa :*
PS śniadanie (godz 9.30) 5-6 plasterków mozarelli, pasta jajeczno-tuńczykowa (mama powiedziała, że jest beznadziejna, ale jakby pół wczorajszego dnia jadła same jajka, to by doceniła :P)

10 marca 2013 , Komentarze (4)

Witam Was!
Zacznijmy od tego, że dzisiaj złamałam swoje postanowienie, żeby się nie ważyć. Postanowiłam sobie, że od przedwczoraj się nie ważę, dopiero w środę - 50-ty dzień diety! <przynajmniej tu, na Vitalii> Jednak zaszły okoliczności (które notabene sama stworzyłam), które wg. mnie uprawniły mnie do zważenia się :P
Mianowicie wczoraj Aśka zaprosiła dwie przyjaciółki na noc. I z tej okazji było duzo jedzenia i winko. Od winka - nie wiem jakim cudem - powstrzymałam się, bo mam postanowienie wielkopostne, że nie piję (dla ciekawskich: postanowiłam jeszcze, że nie będę przeklinać i... obgryzać paznokci i skórek... najgorzej mi OCZYWIŚCIE idzie to ostatnie...). 
Ale od jedzenia się nie powstrzymałam... Sunbitesy... MMMM!!! Były pyszne... :P
I z tego względu, że dużo i niedietetycznie jadłam poprzedniego dnia, rano postanowiłam spojrzeć prawdzie w oczy. 
No i powiem, że nie jest tak źle! Jak na taką wyżerkę 56,2 to naprawdę, NAPRAWDĘ mogę nawet powiedzieć, że SUKCES. 
Ale ale. Bo nie powiem najważniejszego. 
Więc Moi Drodzy: 
OD DZISIAJ PRZESZŁAM NA DIETĘ SOUTH BEACH!!
Tak szczerze powiedziawszy, to sama już nie wiem co mną kierowało. W każdym razie strasznie się wkurzyłam na moją siostrę jak przy śniadaniu mi wyrzucała, że wystarczy się stosować do tego, żeby mniej jeść, żeby warzywa, żeby pory posiłków ITD. No ale naskoczyłam na nią, że jakoś jej dieta wisiała na lodówce od 1,5 roku, a (to już dopowiedziałam w myślach, bo aż TAKIM hamem nie jestem :P) ona tylko grubnie. 
Tyle, że wiecie co? Podoba mi się ta dieta :) Miałam co prawda dzisiaj jedną wpadkę, przyznaję - obiad :/ Ale po kolei:
Śniadanie (ok godz... 11 xD)
1. 2 jajka na twardo/miękko - chciałam na miękko, ale Arek je za późno wyjął xD
2. ok 70 g serka wiejskiego
3. herbata z dzikiej róży(bez cukru oczywiście ;))

Obiad (ok godz. 15)
1. ... FAIL!!! mały kawałek żeberek...
2. kawałek czerwonej marynowanej papryki

Podwieczorek (godz. 17:20)
1. ok 90 g śledzia w sosie pomidorowym

Kolacja (godz. 19:30)
1. pasta jajeczno-tuńczykowa :)
2. 4-5 kawałków serka mozarella
3. herbata pokrzywowa

Powiem Wam tak: chyba się bardzo psychicznie przygotowałam do tej diety, bo zresztą jestem przekonana o jej pozytywnym wpływie :) Nie trzeba też liczyć kalorii, a to jest dla mnie ulga :P Zresztą szczerze powiedziawszy nigdy tego nie robiłam i chyba szlag by mnie trafił gdybym miała zacząć :P Wracając (do pierwszego zdania tego akapitu xD) ponieważ się jakoś tak psychicznie przygotowałam na to, że będzie ciężko i jestem jednocześnie przekonana, że postępuję dobrze (a nie nierozmyślnie i drastycznie - jak w przypadku diety Dukana)... NIE BYŁAM TAK BARDZO GŁODNA! 
Najciężej jest zrezygnować z chleba - to jest pewne. Właściwie jeśli nie jem płatków albo owsianki z mlekiem na śniadanie, to zawsze jem na śniadanie i na kolację kromki! Ale powiem Wam, że w sumie już na kolację fajnie mi się jadło tą pastę z tymi plasterkami mozarelli :) Czułam się naprawdę taka "trzymająca się diety" i taka... Hmmm :P Dowartościowana :P
A tam ziemniaki czy makaron... Cóż. Będę jeść samo mięso z warzywami, trudno. Rybą też nie pogardzę xD 
W każdym razie poczytajcie sobie na temat tej diety, jest naprawdę fajna. Zresztą III faza to jest stabilizacja wagi i dieta na całe życie, więc ja myślę, że naprawdę warto sobie coś takiego zrobić. Ja to traktuję jako taki swego rodzaju odwyk od niedietetycznego, tłustego, paskudnego żarcia. Jak utrzymam się te 2 tygodnie, to będę z siebie dumna i będę chodziła jak paw :D
Nie mówiąc już o tym ile zeszczupleję... :D Może wreszcie uda mi się utrzymać wymarzone 55 kg ;)
Tzn... hoho :P Jeszcze 5 kg przede mną! 
Ale damy radę :D
Obiecuję sobie i Wam, że się nie złamię. To dzięki Wam zdałam sobie sprawę, że naprawdę warto się poważnie wziąć za odchudzanie, a nie takie pieprzenie kotka za pomocą młotka. Dziękuję Wam za to :) 
I jeszcze raz obiecuję, że się NIE PODDAM! WYTRZYMAM NA DIECIE SB I W CZERWCU BĘDĘ WAŻYĆ 
50 KG!!!!!
50
50
50
50
50
:D
Życzę Wam motywacji, a za mnie trzymajcie kciuki :)
Jeszcze jedna (krótka, obiecuję :D) informacja, a raczej prośba do Was: mój chłopak, Arek słysząc jak reklamuję naszą Vitalię, postanowił również założyć swój pamiętnik. Mam go w swoich znajomych pod nazwą goris777 :)
To była informacja. A prośba brzmi: wspierajcie również jego, wchodźcie na jego bloga i komentujcie tak jak dopingujecie mnie, siebie i inne Vitalijki :)
To tyle :)
Papa :*

9 marca 2013 , Komentarze (1)

Zapomniałam dodać, że sobie wczoraj też KUPIŁAM SUKIENKĘ! :D Oczywiście jest to niedozwolone, bo miałam oszczędzać kasę, no ale jak to kobieta - nie powstrzymałam się... :)
Jak mi przyjdzie, to wyślę zdjęcie ;)
Papaa :)
PS komentujcie tamtą notkę ;)

9 marca 2013 , Komentarze (2)

Cześć! :)
Piszę teraz, bo o 11 ma przyjechać A. a wtedy zniknę na cały weekend.
Wczoraj się ważyłam i nie jestem jakoś super zadowolona, ale też nie jest to zły wynik jak na to, że nie kontrolowałam wagi - 56,1. Mi po prostu tak strasznie weszło w krew to ważenie się codziennie, że nie macie pojęcia! Częściej się ważę niż myję zęby :D No i teraz staram się to wyplenić, ale straszną czuję pokusę :P I postanowiłam (z okazji tego, że wczoraj był 45 dzień diety), że będę się ważyć co 5 dni. To chyba nie tak źle, co? ;)
Wczorajszy jadłospis wyglądał następująco:

Śniadanie:
1. bułka grahamka
2. śledź w sosie pomidorowym (nie było na opakowaniu ile kalorii :/)

II Śniadanie
1. obwarzanek (byłam w centrum i to potwornie głodna :P)

Obiad
1. Ryż
2. Surówka z kapusty i jabłka
3. Morszczuk z warzywami (sporo kalorii, przyznaję; ale i tak był jeden z bardziej dietetycznych w tej chińskiej knajpie :P)

I tyle :P Po powrocie do domu stwierdziłam, że nie jestem głodna, potem zajęłam się oglądaniem ciuchów na mojeciuchy.pl i ani się obejrzałam jak była 22:30 :P Ale jak się położyłam spać, to tak mnie ssało w żołądku, że myślałam, że nie zasnę tylko pójdę coś zjeść xD
Wczoraj miałam trochę dzień pełen wrażeń, bo poszłam do fryzjera :) Co prawda tylko obcinałam końcówki, bo ja z włosami właściwie nic nie robię oprócz układania (i to baaardzo rzadko z użyciem lakieru czy pianki), mycia i nakładania odżywek oraz podcinania. I uważam, że jest to najlepsze i najprostsze rozwiązanie. Chcę sobie je zapuścić... Powiedzmy do pasa :) Na razie mam do łopatek. Oczywiście A. się to bardzo podoba :D
Poza tym... Ta chińska knajpa :P Wiecie, że wczoraj pierwszy raz jadłam pałeczkami? :D :D Muszę sobie poczytać o zasadach, bo bardzo chcę się z... (po co to głupie "A"?! :P) Arkiem wybrać do Musso sushi! :D
Szczerze powiedziawszy miałam dzisiaj rano poćwiczyć, bo ostatnio ćwiczyłam przedwczoraj, ale przez te pajacyki strasznie sobie nadwerężyłam stopy i łydki. 
Dobra, nie chce mi się xD Zrobię...
Nie, wieczorem też nic nie zrobię xD
I na spacer też nie pójdziemy... xD
Ale może nie będzie wiatru, to pogramy w badmintona :D Chociaż z Arkiem to się tak gra, że... :P Ale podszkolę go ;)
Dobra, ja lecę. 
Następne ważenie dopiero w ŚRODĘ... A mierzenie jutro :)
Papa :*

7 marca 2013 , Komentarze (2)

A więc w sumie dzień wyglądał połowicznie dobrze. 
Śniadanie było dobre, II Śniadanie mniej (powinno być mniejsze!). Obiad był w miarę, ale na podwieczorek zjadłam 4 ciastka (krakuski z makiem) oraz... Zeświniłam się... :P Owoce z kompotu :P Parę łyżek porzeczek. By the way - uwielbiam gryźć te pestki xD
...
...
O czym to ja mówiłam?! :P
Ale ważne, że kolacji nie zjadłam. Pewnie przyczyniło się do tego to, że mnie bardzo boli głowa, tak, że nie chce mi się NIC, nawet jeść. :P A może dlatego, że po powrocie do domu szybko uciekłam z kuchni xD
Ciekawe ile będę ważyć.
Bardzo ciekawe. Chciałabym 55, no ale zobaczymy.
Idę, bo A. dzwonił już jak jechałam, więc wypada się odezwać.
Pa pa :*
PS Dzięki za krzepiące słowa i w sumie... Chyba nie doceniam warzyw :P Naprawdę można się nimi zapchać prawie bez konsekwencji :P Na obiad zjadłam makaron z warzywami (co prawda makaron to żaden dietetyczny cud świata, ale chyba lepsze to niż kotlet z ziemniakami :P).

7 marca 2013 , Komentarze (2)

Witam Was :)
Znowu za Waszą radą nie ważyłam się od czasu kiedy ostatnio tu pisałam... albo nawet dłużej. Dziś jest 3 dzień kiedy się nie ważę, a to jest moje drogie sukces ;)
Powiem Wam też jedną rzecz: wczoraj baaaardzo długo siedziałam w internecie i szukałam motywacji i mam dwa przemyślenia:
1. Muszę schudnąć więcej niż zamierzałam - właściwie nikt nie musi o tym wiedzieć. Przecież czy taka wielka jest różnica WAGOWA między 50 a 47? Nie. Ale ją WIDAĆ. Chociaż tak naprawdę ta granica 50-ciu jest taka przełomowa, ale w głębi duszy zakładałam, że mogłabym ważyć mniej. Widzieć 4 z lewej strony... TO JEST DOPIERO COŚ!! 
Ale nie martwcie się, nie wpadnę w anoreksję, ani nic takiego ;) Zresztą przeczytajcie przemyślenie nr...
2. Anoreksja to naprawdę straszna choroba - i przyznaję rację tym, którzy mówią, że to choroba PSYCHICZNA. Bo w to nie wierzyłam, a naprawdę taką jest. "Dążymy do perfekcji", "Thin is a skill", "Jedzenie, surowo zabronione", "Thin - do tego dążę"...
Warto dla przestrogi poczytać trochę takich blogów. Chociaż może to być naprawdę ciężkie doświadczenie dla niektórych i od razu przestrzegam, że to balansowanie po granicy - szczególnie dla tych z nas które uważają, że BMI 17-18 to BMI PRAWIDŁOWE... Bo takim NIE JEST. Mimo, że powyżej sama powiedziałam, że chcę mieć takie BMI, to przyznaję, że...
To chyba trochę za mało. W każdym razie trzeba mieć tego świadomość. WIEDZIEĆ. Wbić sobie raz na zawsze do głowy GDZIE JEST GRANICA. Ja mam tylko 158 cm. wzrostu, więc mogę sobie ważyć nawet te 45-48. Ale osoba, która wzrostu 178, NIE MOŻE TYLE WAŻYĆ I BĘDZIE WYGLĄDAĆ ŹLE!! I to nie jest kwestia żadnej wiary, przekonań, po prostu tak JEST i tyle. 
A rozmiar XXS... Jest dla dzieci, albo dla osób, które mają wzrostu 140 cm. 
Tyle przemyśleń. 
Co do mnie, to czuję się w miarę, więc podejrzewam, że ważę ok 56,2. Ale NIE PRZECZĘ, że w poniedziałek, albo w niedzielę chciałabym 55,7 :P 
Wczoraj na śniadanie zjadłam jajecznicę, dwa kawałki serka pleśniowego i kromkę chleba z pastą warzywną, a potem miałam wielką wyrwę w jadłospisie bo spędziłam z mamą, siostrą i jej dzieckiem pół dnia na działce - pierwszy dzień wiosny rolnika zaliczony :P No więc po przyjeździe do domu dosłownie rzuciłam się na spaghetti, które zrobiła moja siostra... :P Zjadłam cały talerz z dokładką :P Ale o dziwo nie czułam się jakaś kosmicznie najedzona, a nawet pod wieczór byłam głodna! I to jak wilk. Ale oglądałam w internecie obrazki szczupłych dziewczyn, więc jak bym mogła coś jeść przy tym i to o 21. No więc sukces - nic nie zjadłam.
A dzisiaj było tak:

Śniadanie (godz 9:45)
1. bułka (z małą ilością masła, ale niestety pszenna) z szynką 
2. spory kawałek czerwonej papryki* (tak na zapchanie się :P)
3. kubek herbaty bez cukru

II Śniadanie (godz. 11)
1. bułka pszenna (bułki mojej mamy można - że tak powiem - z powodzeniem jeść bez niczego... :D)
2. kawa z mlekiem wiejskim (ale za to bez cukru :D)

...

Jakieś pomysły od Was na obiad? :P 

Dobra, to by było na tyle, bo coś mi się zdaje, że ta notka jest już straaasznie długa :D
Papa :*
PS Postanowiłam sobie, że w poniedziałek (dzień ważenia) zrobię sobie zdjęcia figury z przodu i z boku. W końcu muszę się czymś motywować, więc zacznę sobie robić takie zdjęcia. 
*mam pytanie do Was: jak bardzo tucząca jest papryka? bo wiem, że ogórek praktycznie nie ma kalorii, ale nie wiem jak jest z papryką... 

4 marca 2013 , Komentarze (2)

Witam Was :)
Mam jednak mały regres, ponieważ ważyłam już 55,7 jak pisałam, a znów podskoczyłam na 56,3. :/ Ale ponieważ notuję tutaj najniższą wagę, to tej oczywiście nie zanotuję... :D - sprytne co?... :P
Nie no, tak poważnie, to stwierdziłam, że nie ma sensu notować wagi codziennie, bo tutaj skoczę no i już się zdołuję. A tak to jak widzę, że już ważyłam 55,7 to jestem zmotywowana.
Powiem Wam, że nie jestem w stanie się nie ważyć codziennie. Po prostu czuję wtedy taką potrzebę zważenia się i jestem po prostu zaniepokojona... :P Tym, że nie wiem ile ważę i czy mogę sobie pofolgować z jedzeniem, czy nie. 
Postanowiłam od dzisiaj znowu poważniej wziąć się za dietę, bo ostatnio naprawdę sobie dogadzałam. Właściwie to cud, że po tym weekendzie u Arka ważę tyle ile ważę. 1,5 bułki na śniadanie?... Kto tyle je... :D
Tak więc od dzisiaj jestem grzecznym dzieckiem i grzecznie trzymam się diety ;) Ostatnio też dużo przewędrowałam waszych Pamiętników i znowu jestem pod wrażeniem, że wy tak to wszystko skrupulatnie i konsekwentnie robicie a ja jestem taki debil, że liczę że mało zjem i od razu schudnę...
No, ale dosyć tego narzekania. 
Mogę się pochwalić co dzisiaj zjadłam :)

Śniadanie (ok godz. 09:45)
1. kromka pszennego chleba (bez masła) z szynką i czerwoną papryką
2. 50 g serka wiejskiego ze szczypiorkiem (i cebulką?... tak było napisane ale jej tam w ogóle nie widziałam xD - ps. miałam taką nadzieję, że jej nie będzie xD)
3. kawa (bez cukru) z wiejskim mlekiem (niestety jakieś 4% tłuszczu... ale za to ekologiczne :D)

II Śniadanie (godz. 12)
1. koktajl Wellness* (czekoladowo-waniliowy) z płatkami owsianymi

Obiad (godz. 14:30)
1. kopytka z sosem słodko-kwaśnym (zabielanym ale malutko i samą śmietaną)

A oto plany na końcówkę dnia:

Podwieczorek (godz. 16:30)
1. jabłko

Kolacja (godz. 18:00)
1. kromka pszennego chleba (bez masła) 
2. kilka plasterków ogórka
3. 50 g. serka wiejskiego (etc. etc xD - patrz śniadanie :D)

Jutro postanawiam sobie wcześniej wstać i wreszcie POBIEGAĆ!! :D Nawet mam do tego trochę zapału, bo zawsze jak zaczynam coś robić od nowa, to mam :) 
Powiem Wam, że wcale nie lubię sportu. Ewentualnie lubię taniec, lubię stretching (to są takie rozciągające ćwiczenia gimnastyczne; zwykle jak mi się chce to robię je wieczorem, puszczam sobie jakąś spokojną jazzową muzykę ;)), ewentualnie pływanie i jazda na rowerze. Rolek nie mam, no i bieganie czasami lubię. Oczywiście nie jakoś wcześnie rano. Jak chodziłam do liceum to nie biegałam. Tylko jak miałam wolne. 
Teraz więc mam pole do popisu, bo mam caaaaaałe wolne dni :P Jedyne co, to czwartki, ale korki i tak mam dopiero o 13, więc i tak ranek mam wolny. 
No więc to by było na tyle. 
Papa :) :*
* o koktajlach Wellness pisałam w dniu trzecim :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.