Witam Was!
Zacznijmy od tego, że dzisiaj złamałam swoje postanowienie, żeby się nie ważyć. Postanowiłam sobie, że od przedwczoraj się nie ważę, dopiero w środę - 50-ty dzień diety! <przynajmniej tu, na Vitalii> Jednak zaszły okoliczności (które notabene sama stworzyłam), które wg. mnie uprawniły mnie do zważenia się :P
Mianowicie wczoraj Aśka zaprosiła dwie przyjaciółki na noc. I z tej okazji było duzo jedzenia i winko. Od winka - nie wiem jakim cudem - powstrzymałam się, bo mam postanowienie wielkopostne, że nie piję (dla ciekawskich: postanowiłam jeszcze, że nie będę przeklinać i... obgryzać paznokci i skórek... najgorzej mi OCZYWIŚCIE idzie to ostatnie...).
Ale od jedzenia się nie powstrzymałam... Sunbitesy... MMMM!!! Były pyszne... :P
I z tego względu, że dużo i niedietetycznie jadłam poprzedniego dnia, rano postanowiłam spojrzeć prawdzie w oczy.
No i powiem, że nie jest tak źle! Jak na taką wyżerkę 56,2 to naprawdę, NAPRAWDĘ mogę nawet powiedzieć, że SUKCES.
Ale ale. Bo nie powiem najważniejszego.
Więc Moi Drodzy:
OD DZISIAJ PRZESZŁAM NA DIETĘ SOUTH BEACH!!
Tak szczerze powiedziawszy, to sama już nie wiem co mną kierowało. W każdym razie strasznie się wkurzyłam na moją siostrę jak przy śniadaniu mi wyrzucała, że wystarczy się stosować do tego, żeby mniej jeść, żeby warzywa, żeby pory posiłków ITD. No ale naskoczyłam na nią, że jakoś jej dieta wisiała na lodówce od 1,5 roku, a (to już dopowiedziałam w myślach, bo aż TAKIM hamem nie jestem :P) ona tylko grubnie.
Tyle, że wiecie co? Podoba mi się ta dieta :) Miałam co prawda dzisiaj jedną wpadkę, przyznaję - obiad :/ Ale po kolei:
Śniadanie (ok godz... 11 xD)
1. 2 jajka na twardo/miękko - chciałam na miękko, ale Arek je za późno wyjął xD
2. ok 70 g serka wiejskiego
3. herbata z dzikiej róży(bez cukru oczywiście ;))
Obiad (ok godz. 15)
1. ... FAIL!!! mały kawałek żeberek...
2. kawałek czerwonej marynowanej papryki
Podwieczorek (godz. 17:20)
1. ok 90 g śledzia w sosie pomidorowym
Kolacja (godz. 19:30)
1. pasta jajeczno-tuńczykowa :)
2. 4-5 kawałków serka mozarella
3. herbata pokrzywowa
Powiem Wam tak: chyba się bardzo psychicznie przygotowałam do tej diety, bo zresztą jestem przekonana o jej pozytywnym wpływie :) Nie trzeba też liczyć kalorii, a to jest dla mnie ulga :P Zresztą szczerze powiedziawszy nigdy tego nie robiłam i chyba szlag by mnie trafił gdybym miała zacząć :P Wracając (do pierwszego zdania tego akapitu xD) ponieważ się jakoś tak psychicznie przygotowałam na to, że będzie ciężko i jestem jednocześnie przekonana, że postępuję dobrze (a nie nierozmyślnie i drastycznie - jak w przypadku diety Dukana)... NIE BYŁAM TAK BARDZO GŁODNA!
Najciężej jest zrezygnować z chleba - to jest pewne. Właściwie jeśli nie jem płatków albo owsianki z mlekiem na śniadanie, to zawsze jem na śniadanie i na kolację kromki! Ale powiem Wam, że w sumie już na kolację fajnie mi się jadło tą pastę z tymi plasterkami mozarelli :) Czułam się naprawdę taka "trzymająca się diety" i taka... Hmmm :P Dowartościowana :P
A tam ziemniaki czy makaron... Cóż. Będę jeść samo mięso z warzywami, trudno. Rybą też nie pogardzę xD
W każdym razie poczytajcie sobie na temat tej diety, jest naprawdę fajna. Zresztą III faza to jest stabilizacja wagi i dieta na całe życie, więc ja myślę, że naprawdę warto sobie coś takiego zrobić. Ja to traktuję jako taki swego rodzaju odwyk od niedietetycznego, tłustego, paskudnego żarcia. Jak utrzymam się te 2 tygodnie, to będę z siebie dumna i będę chodziła jak paw :D
Nie mówiąc już o tym ile zeszczupleję... :D Może wreszcie uda mi się utrzymać wymarzone 55 kg ;)
Tzn... hoho :P Jeszcze 5 kg przede mną!
Ale damy radę :D
Obiecuję sobie i Wam, że się nie złamię. To dzięki Wam zdałam sobie sprawę, że naprawdę warto się poważnie wziąć za odchudzanie, a nie takie pieprzenie kotka za pomocą młotka. Dziękuję Wam za to :)
I jeszcze raz obiecuję, że się NIE PODDAM! WYTRZYMAM NA DIECIE SB I W CZERWCU BĘDĘ WAŻYĆ
50 KG!!!!!
50
50
50
50
50
:D
Życzę Wam motywacji, a za mnie trzymajcie kciuki :)
Jeszcze jedna (krótka, obiecuję :D) informacja, a raczej prośba do Was: mój chłopak, Arek słysząc jak reklamuję naszą Vitalię, postanowił również założyć swój pamiętnik. Mam go w swoich znajomych pod nazwą goris777 :)
To była informacja. A prośba brzmi: wspierajcie również jego, wchodźcie na jego bloga i komentujcie tak jak dopingujecie mnie, siebie i inne Vitalijki :)
To tyle :)
Papa :*