Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem absolwentką szkoły muzycznej i wybieram się na studia muzyczne. Moimi zainteresowaniami są: muzyka klasyczna, robótki ręczne, i takie baristyczne rzeczy jak drinki czy kawa :) Co mnie skłoniło do odchudzania? Właściwie można powiedzieć, że całe życie się odchudzam. Jest to nieodłączna część mojego życia :P Ostatnio przypomniałam sobie jak w podstawówce narysowałam w Paincie obrazek z grubą kobietą która nie mieści się w bluzkę, dlatego ta jej nie zakrywa brzucha, i w obcisłych spodniach. Na bluzce, albo gdzieś z boku tego obrazka napisałam wtedy: 41kg...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11016
Komentarzy: 167
Założony: 22 stycznia 2013
Ostatni wpis: 16 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sosenka93

kobieta, 31 lat, Kraków

160 cm, 57.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG !!!!!!!!!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 lipca 2014 , Komentarze (1)

No, muszę powiedzieć, że waga mi pokazała super wagę: 57,5! Ponieważ po South Beach spodziewałam się najwyżej schudnąć 4 - 5 kg, to to, że schudłam już 2 jest bardzo bardzo dobrym znakiem! Nawet jak już nic nie schudnę w ciągu następnego tygodnia, to nie będzie źle! 

Polepszyły mi się wymiary, ale niestety nie zapisałam tych jak ważyłam 59, więc nie mam jak porównać. Ale z tego co zobaczyłam tutaj, to całkiem niewiele mi brakuje do tych wymiarów z wagi 55,7. Dosłownie: 2cm w brzuchu, biodrach i udach, szyja, biceps, piersi te same :P

Czyli można powiedzieć, że się dogoniłam, bo te wymiary robiłam rok temu, tylko 24 lipca :) Teraz tylko pójść naprzód! Dalej, dalej i jeszcze dalej!

Ćwiczyłam już Mel cardio, raczej czuję mięśnie po wczorajszej Ewce... Nie wiem też jak to dzisiaj będzie z jedzeniem, bo jadę do siostry i nie wiem czy będę w stanie się tak kontrolować jak zwykle. Ale postaram się wziąć jakieś składniki i ugotować obiad wg diety.

Życzę Wam takich samych sukcesów jak mi się dzisiaj udało :)

Pa, motylki :)

PS co do wczorajszego dnia, faktycznie trochę przegięłam z ubogością tego jadłospisu. Ale mam na swoje usprawiedliwienie to, że o 19-20 wcale nie byłam tak strasznie głodna, dopadło mnie to dopiero tak nagle o jakiejś 21:30 no i nie miałam sumienia zjeść czegoś. Bałam się, bo dzisiaj ważenie :D

28 lipca 2014 , Komentarze (1)

Jaaaaaaaaka jestem głoooooooodnaaaa!!! 

Ale jestem też z siebie bardzo dumna. Mimo to nie będę się rozwodzić nad dzisiejszym dniem, napiszę krótko i zwięźle, bo chcę iść spać, bo ogarnął mnie naprawdę WILCZY głód.

Rano: Mel B Total Fitness 35 min

Śniadanie: 2 jajka z pastą tuńczykową (tuńczyk we własnym sosie, 2 żółtka jajka, ewentualnie jakieś przyprawy do smaku - POLECAM!)

Przekąska: 2 kawałki gorzkiej czekolady, wellness z wodą, kawą i kakaem*

Obiad: Zupa krem z brokułów (niestety z odrobiną kostki rosołowej, ale nie miałam pomysłu na nic innego)

Przekąska: 2 cukierki (byłam strasznie słaba i musiałam czymś sobie cukier podwyższyć), morela

Kolacja: nie zdążyłam, bo było po 18 xD

Wieczór: Chodakowska, Skalpel

Jest to dzień naprawdę świetny, ale dalej mam cykora przed jutrzejszym ważeniem się. I to STRASZNEGO cykora. Chciałabym zobaczyć jakieś efekty. JAKIEŚ... Najlepiej byłoby FANTASTYCZNE! Wiecie zresztą pewnie jak to jest starać się ze wszystkich sił i zawieść się po wstąpieniu na wagę... 

Jestem dumna, że udało mi się poćwiczyć ten skalpel, i mam nadzieję, że to pociągnę właśnie w ten sposób: rano Mel Cardio, wieczorem Ewka Skalpel. Tyle ćwiczeń w zupełności wystarczy, szczególnie, że mam dietę SB na razie. I naprawdę do września nie zamierzam jeść chleba, ziemniaków, ryżu i makaronu prawie w ogóle! I NAPRAWDĘ moje przyjaciółki się zdziwią jak mnie zobaczą!

Już ja się o to postaram!!

Trzymajcie kciuki za jutro, napiszę jak tylko się zważę...

Pa, chudasy :*

* jak pisałam we wcześniejszych notkach, moja mama pracuje w oriflame i czasami piję koktajle wellness z różnymi owocami (truskawkowy) albo właśnie z kawą i kakaem (waniliowy i czekoladowy); naprawdę zapychają! szczególnie jak się doda mleko albo jogurt naturalny.

28 lipca 2014 , Komentarze (2)

Apropos South Beach powiem Wam, że nie jest łatwo. Moje śniadanie to lepiej wyglądało niż smakowało, uwierzcie mi xD 

Czuję, że nie jestem stworzona do takiego dietetycznego pitolenia ale TRUDNO. Za długo już robię sobie nadzieję - odpuszczam, staram się - przestaję, nie jem - jem.

Oświadczam wszem i wobec, że:

MAM 48 DNI, ŻEBY SCHUDNĄĆ CO NAJMNIEJ 5 KG (CZYLI DO 53 KG). ZROBIĘ WSZYSTKO CO W MOJEJ MOCY, ŻEBY TO OSIĄGNĄĆ. DO TEGO CZASU:

1. BĘDĘ ĆWICZYĆ 2 RAZY DZIENNIE

2. BĘDĘ PIĆ CO NAJMNIEJ LITR PŁYNÓW DZIENNIE

3. NIE BĘDĘ JEŚĆ MĄCZNYCH WYROBÓW (MAKARON, CHLEB), RYŻU I ZIEMNIAKÓW 

4. NIE BĘDĘ JEŚĆ PO 18

Jeszcze jedno: dlaczego akurat 48 dni? Dlatego, że tyle dni zostało do 1 września, a we wrześniu spotykam się z moimi przyjaciółkami, które są o wiele chudsze ode mnie. Nie będę im nic mówić o tym, że się odchudzam I ĆWICZĘ, tylko po prostu schudnę i im KOPARY OPADNĄ, JAK ZOBACZĄ MOJE WYTRENOWANE, ŚLICZNE CIAŁKO.

Jednak wpadłam w tą pułapkę. Nakręcam się i daję sobie OSTATNIĄ SZANSĘ, ŻEBY SCHUDNĄĆ. 

TRZYMAJCIE KCIUKI.

PS Jutro się ważę, a nie ważyłam się od piątku - jak na mnie, to długo... 

27 lipca 2014 , Skomentuj

Cześć!

To trochę dołujące stwierdzić, że kolejny raz podchodzę do tego niekończącego się problemu z nadzieją, że tym razem się uda. Szczególnie, że startuję z wyższego pułapu niż ten, na którym stanęło rok temu. A mówiąc krótko: przytyłam i postanowiłam schudnąć. I jeszcze jedno: mam nadzieję, że tym razem uda mi się nie poddać się i spaść do równych 50!

Biorąc to wszystko pod uwagę, zastanawiałam czy pisać tutaj, bo trochę mi wstyd, ale stwierdziłam, że jednak to zrobię. Przyda mi się trochę motywacji od Was, miło widzieć po prostu, że człowiek nie jest z tym sam :)

Jeśli chodzi o mnie, wygląda to tak: od 3-ech dni (dzisiaj czwarty) jestem na diecie South Beach. Jeśli coś wiecie o niej to fajnie, jeśli nie, radzę wejść na stronę www.dietasouthbeach.pl ;) Jest to dieta na której rok temu schudłam dość dużo i o której tutaj pisałam jakiś czas temu, i ponieważ jej założenia mi się jak najbardziej podobają, postanowiłam spróbować. A co!

Od razu mówię, że wczoraj z racji przerażającej ilości jedzenia z okazji imienin mamy zrobiłam sobie wieczorem "dyspenzę", jak to określił mój chłopak :D Także wsunęłam po 2 kawałki drożdżowego z morelami oraz sernika na zimno z galaretką i borówkami. No i trochę leczo (niestety zabielanego śmietaną) i sałatek (niestety z majonezem). Tak sobie pomyślałam, że gdyby nie dawać do sałatki majonezu i gdyby leczo nie zabielać śmietaną, to jakże już inaczej by wyglądał ten obiad!

Problem z tym, że w naszej rodzinie raczej zawsze jadło się dużo. Dużo i tłusto. Dlatego to i tak cud moim zdaniem, że ważę tyle ile ważę, bo szczerze mówiąc moje trzy starsze siostry mają nadwagę. Nie jakąś potworną, ale ja się trzymam poniżej tego pułapu, tylko się odchudzam bo chcę po prostu wyglądać lepiej. Swoje też robi to, że mam z kolei trzy przyjaciółki, które (WSZYSTKIE TRZY) mają niedowagę! I to porządną, bo jedna z nich jest wyższa ode mnie, gdzieś 165 wzrostu, a waży 47 kg!

Podsumowując: mam spore pokłady motywacji i bardzo chcę, żeby wystarczyły do czasu aż będę ważyć najwięcej 52 kg :) Aż mi się banan pokazał na twarzy jak napisałam tą liczbę!

Oczywiście nie poprzestaję na diecie. Ćwiczę z Mel B, od jakiegoś czasu zresztą. Ćwiczyłam różne filmy z nią, a teraz znalazłam playlistę: rozgrzewka, cardio, 20-min na całe ciało i ćwiczenia rozluźniające. Zajmuje to jakieś 45 min. A jak już będę na tyle wyćwiczona że po tych treningach nie będę czuła zmęczenia to będę ćwiczyła te 10-min na brzuch, 10-min nogi itd. 

Tak to w skrócie wygląda.

Troche się czuję, jakbym sie cofnęła w czasie, wiecie? :D

I znowu zagłębię się w Wasze historie i poczytam co Wy robicie, żeby osiągnąć swoje cele :)

Pa :)

23 lipca 2013 , Komentarze (1)

Jak widać trochę spadłam, ale to raczej kwestia głodowania, bo ruchu wczoraj nie miałam żadnego, chyba, żeby liczyć więcej chodzenia niż zwykle, bo do przystanku mam jakiś kilometr, więc przeszłam wczoraj jakieś 3 niecałe, łącznie z odległością do pracy :P
Jeśli chodzi o jadłospis, to w miarę się trzymałam, nawet nie zjadłam przekąski tylko sałatkę warzywną na obiad, dopiero ok 16. Ale za to zjadłam trochę nieplanowanych śliwek :D
Jednak postęp jest, i to taka waga (55,5) o 6 rano, to jest naprawdę, naprawdę nieźle.
Doszłam do wniosku, że muszę też więcej pić, ale z kolei przecież nie mogę sobie łazić w pracy do toalety kiedy chcę, więc jestem ograniczona :D Więc z tym to tak "na dwa razy" - jak mówi moja mama.
Nawiasem zdecydowałam, że dzisiaj nie zacznę diety kopenhaskiej, bo nie mam własnego budżetu na jedzenie :D
Dzisiaj z jedzeniem jest odrobinę gorzej:
6:15: śniadanie: kawałek jabłka
7:30: połowa obwarzanka
9:30: II śniadanie: połowa obwarzanka
[12:00: obiad: sałatka warzywna, kawałek kabanosu
kolacja: ??]
No to tyle.
Na razie ;)
PS obiecuję dziś wieczorem odwiedzić Wasze Pamiętniki :)  

22 lipca 2013 , Komentarze (2)

Pytajnik na końcu dlatego, że właściwie nic się nie zmieniło od ostatniej notki. Raz dotarłam z 56 na 55,4, ale to było jakimś cudem i nie udało mi się tego utrzymać. Dzisiaj było aż 56,4. Ale postanowiłam sobie się ruszać i to nie tylko biegać, ale też jeździć na rowerze. Ostatnio spontanicznie wybrałam się na wycieczkę i mam renesans jeżdżenia ;) Mam plany też żeby zabrać się za wspinaczkę, no bo już dawno o tym myślałam że by mnie to interesowało :) 
Tak sobie też marzę, żeby kiedyś jeździć konno, bo to jest taki straszny lans... :D
Z konkretów powiem dwie rzeczy:
1. Od jutra przechodzę na dietę kopenhaską. Powiem, że nie będę nawet o tym mówić mamie i Aśce (siostrze), bo mnie skrytykują :P Może i słusznie, no ale po prostu ja w tym momencie potrzebuję jakiegoś kopa, mam totalną stabilizację wagi, prawdopodobnie 56 jest moją prawidłową, a ja chcę się odchudzać dalej. Podobnie jak z dietą South Beach, myślę, że ta dieta sprawi, że dużo schudnę i może tym razem uda mi się to chociaż 53 osiągnąć. Bo tak naprawdę to moją granicą do przekroczenia jest 54. Mam nadzieję, że do mojego wyjazdu, przez ten miesiąc uda mi się schudnąć i utrzymać tą wagę. 
No i moim marzeniem jest do października schudnąć do 50-ciu :) Wierzę, że skoro udało mi się dostać na studia, to uda mi się schudnąć! :)
2. jadłospis na dziś: 
10:00: śniadanie: 4 wafle ryżowe, 2 plasterki serka twarogowego (turek z chrzanem - NIENAWIDZĘ CHRZANUUU!!!)
11:30: II śniadanie: maślanka naturalna, wafel ryżowy
14:00: przekąska: paluszki czosnkowe
15:00: obiad: ? (będę w mieście, więc może coś sensownego wymyślę; albo kupię twistera w KyFyCy xD)
kolacja: kromka chleba z... czymś xD
Także małe zróżnicowanie, ale nic nie poradzę, w pracy jestem :P
Papa :* Życzcie mi powodzenia ;)

11 lipca 2013 , Komentarze (1)

No cóż, myślałam, że dzisiaj z wagą będzie trochę lepiej, ale cóż. Wczoraj nie było tak źle z jedzeniem, a nawet przeciwnie:
śniadanie: wiadoma owsianka :P
2 śniadanie: sałatka z serka wiejskiego, czerwonej fasoli, kukurydzy i groszku (wątpliwe walory smakowe, robota mojego faceta :D)
"obiad" : kilka wafli ryżowych z sałatką tatarską (Lewiatan się kłania)
podwieczorek: kilka wafli
potem :P : lód Magnum Pink :D
kolacja: jeden malutki młody ziemniaczek (tylko to było o jakiejś 21:45 :/)
No i do tego poranne bieganie, 25 min.
I mamy to co mamy. 
Zastanowię się czy się nie ważyć rzadziej. Ale nie wiem czy to takie dobre wyjście, bo nie jestem w stanie wytrzymać w takiej niepewności :P Ale spróbuję ważyć się co 2 dni. 
Natomiast dzisiaj zaczęłam też nie tak źle. 
śniadanie: sałatka z sałaty, pomidora, cebuli i ogórka (z czymś tam jeszcze, siostra robiła :P), jajko sadzone
[II śniadanie: szparagowa zupa wellness
obiad: jakaś zupa-krem
podwieczorek: ?
kolacja: ? 
Dzisiaj jestem cały dzień w domu i zamierzam trochę poćwiczyć, w związku z tym, że tyle się naczytałam waszych przechwałek o tym ile ćwiczycie! Będzie mi ciężko, bo w sumie nienawidzę wysiłku fizycznego (innego niż pływanie, siatkówka, ew. rower, ew. bieganie, STRETCHING, TANIEC - to moje domeny ). Ale może mi się uda, włączę yt i zobaczymy co się da zrobić :P W końcu mam CAŁY DZIEŃ wolny :P
No to pa, trzymajcie kciuki ;)
Motywacje: 
 

10 lipca 2013 , Komentarze (1)

Jak widać z pomiarów: zaniedbałam wagę bardzo. 56, a był dzień kiedy ważyłam już 53,9! I to dawno temu!
19 lipca minie rok od kiedy się odchudzam. I mogę stwierdzić, że schudłam 5kg na stałe. Dla mnie jest to sukces, bo naprawdę 100x lepiej wyglądam i dla mnie to jest duża różnica. 
Jednak nie chcę kończyć na tym. Skoro udało mi się tyle zeszczupleć, to uda mi się znowu! 
Dzisiaj jest pierwszy dzień od dłuższego czasu kiedy zaczynam to traktować poważnie. 
Zaczynam od nowa, ale z przewagą 5kg! Trzymajcie kciuki!!

A teraz dzisiejszy dzień: zaczęłam od biegania (25 min w tym ok 3-5 min. chodzenia) oraz śniadania (bardzo pożywnego): owsianka na wodzie z siemieniem lnianym, pestkami dyni i bananem z miodem i cynamonem. 
Czuję się silna i najedzona!
Jeszcze jedno: wróciłam do pracy w telemarketingu, więc posiłki będę jeść zgodnie z tym jak mam przerwy. Nie będę prawdopodobnie jadła obiadów, ale będą to posiłki dietetyczne :P

Także trzymajcie kciuki, będę dodawać notki na bieżąco. 
:*

21 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Cześć! 
Symboliczne jest to, że ostatnio skończyłam na 99 dniu, tak jakbym miała coś niedokończonego...
Wygląda na to, ogólnie rzecz biorąc, że jednak Was potrzebuję :P Jak widzicie od marca nic mi się nie udało schudnąć, przeciwnie! Nie utrzymałam mojego ukochanego 54 i w pewnej chwili ocierałam się o 56 nawet.
Ale nie pozwoliłam sobie - na szczęście czegoś jednak nauczyło mnie doświadczenie efektu jojo dwa lata temu - na kompletne rozprzężenie i dzięki temu ważę ile ważę, czyli względnie się utrzymałam. 
Czyli powiem tak: moim głównym celem na teraz jest zmobilizować się do ruchu. Czyli: kopnąć się w dupę i... Tyle :D Myślę, że jeśli do tego co jem (a jem dietetycznie) dodam ruch, spadnę do 54. Potem się pomyśli co dalej, najważniejsze, żeby tam dotrzeć. 
Od lipca dopiero będę miała wolną głowę, bo na razie uczę się szaleńczo na wstępne na studia, codziennie właściwie po 4h i nic innego nie robię. Trochę mnie to - przyznaję - dowartościowuję, ale odchudzać się przy tym nie odchudzę, bo wiecie jak to jest siedzieć całymi dniami w domu jak lodówka pełna :P dobrze, że przynajmniej się utrzymuję na wadze :D A nawet minimalnie chudnę ;)
Moim długofalowym celem jest ważyć 50 kg w październiku - na początku studiów. Zostało mi 5 kg, więc myślę, że dam radę, Wiem, że chudnięcie zajęło mi więcej, ale postaram się zmobilizować w wakacje (w lipcu i sierpniu będę pracować) i dojść do tej wagi. Utrzymać ją to już pikuś! Jak ją raz ugryzę, to nie puszczę po wsze czasy... :D <chyba, że w ciąży :P >
Tak więc znów wracam do Was, pokorna jak baranek, proszę o wsparcie i... Jutro chwila prawdy: POMIARY ...
Na razie Was żegnam, uczę się.
Papapa :)

1 maja 2013 , Komentarze (1)

Dzień dobry Wam :P
Jak widać z tytułu notki z moich postanowień wyszły nici, chociaż byłam w pewnym momencie blisko. Tylko ja jak zobaczę na wadze 54, to czuję się królem świata i że już nic nie muszę robić, więc zaczynam się nażerać i wracam na 55. 
Muszę z tym skończyć i zacząć myśleć o 53, 52... Trzeba wreszcie schudnąć, no do cholery. Od zeszłego lata schudłam marne 5,5 kg i dalej nie mogę ruszyć... Fakt, że to już jest sukcesem, że udaje mi się to utrzymać, bo to świadczy o tym, że mi się uda w końcu, ale cholera, do moich wakacji nad morzem zostały niecałe 4 miesiące i jeśli będę chudła w TYM tempie, to...
Nic nie schudnę. 
Ale jestem w miarę zmotywowana, bo ważę nie tak dużo w sumie. 55,3 - przynajmniej na wadze Arka.
NIE PODDAM SIĘ I BĘDĘ WALCZYĆ DOPÓKI NIE ZOBACZĘ NA WADZE RÓWNYCH 50!!!!
No i tyle :)
Papa :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.