jak już wczoraj pisałam, przyszla odżywka:) napisałam do mojego guru, zaraz konsultacja na skype na szybko no i padło pytanie ze strony grzesia... czy mam shaker. a ja, jak to ja odpowiadam, że na co mnie shaker, przecież mam w domu słoiki. Grześ wybuchnął śmiechem, ale zbytnio się tym nie przejełam. Myślę sobie młody, nie zna się, nie będę przecież zbędnie kasy wydawać skoro mogę mieszać w słoiku.
Przyjechał mąż z pracy i robimy jedzenie na dziś (byłam na szkoleniu i musiałam wsio dzień wcześniej przygotować, z racji wczesnej pobudki)
pytanie męża: a w czym ty tą odżywkę zrobisz?
ja: jak to no w sloiku i przeleje do butelki
i tu mój mąż wybucha śmiechem i informuje mnie, że ten cały shaker to urządzenie w którym mieszam i od razu pije, czyli mogę się z nim śmiało przemieszczać. Szybko zrozumiałam wybuch Grzesia i moją gafe:))
Kochany mąż pojechał o 21 do Tesco i zakupił mi takowe urządzenie
pojemność 700 ml i dziś na szkoleniu bardzo profesjonalnie to wyglądało:) hihi
Misje na dziś zrobione, a teraz wanna i lulu:)