Nigdy nie byłam szczupła, mogę to powiedzieć z czystym sumieniem. Odkąd pamiętam, byłam okrąglutka. Nie przeszkadzało mi to, miałam chłopaka, byłam szczęśliwa. Ale pewnego dnia spojrzałam w lustro i sama sobie się nie spodobałam...
Wracam, lżejsza niestety tylko o siedem kilogramów. Dlaczego... nie będę się na ten temat rozpisywać... Mała deprecha, brak chęci na ćwiczenia... Przytyłam znowu do ponad setki... Byłam sobą załamana... ale ile można zaczynać diety i ich nie kończyć? Jeszcze nie miałam dostępu do internetu, bo gdybym napisała tutaj, na vitalii, jak kończy się moje odchudzanie, może ktoś kopnąłby mnie w tyłek i miałabym więcej silnej woli... No nic, ale wracam... mam nadzieję, że na stałe i z efektem... Pozdrawiam
Dieta - 1 pkt (zero grzeszków :D ) Ćwiczenia -1 pkt, zrobiłam zaplanowane ćwiczenia z Neeną i Veeną oraz z Ewą Chodakowską. Dodatkowo byłam na godzinnym spacerze z braciszkiem i 10 razy przebiegłam schody dla ładniejszych pośladków :) Suplement diety - 1 pkt (wzięłam krzem i morwę białą. ) Woda- 1 pkt (wypiłam dwa litry, więc mogę przyznać sobie punkcik :)) Obecność na Vitalii- 1 pkt (piszę :P ) Pielęgnacja ciała- 1 pkt(Eveline w brzuch, Lirene w uda i pupę).
Mam lenia. Totalnego. Rano byłam w cerkwii, zrobiłam sobie półgodzinny spacer i nie mam na nic więcej ochoty. Wczoraj zaplanowałam sobie, że dzisiaj zrobię skalpel Chodakowskiej oraz ćwiczenia z Neeną i Veeną. A nie chce mi się ruszyć tyłka sprzed komputera. Najchętniej usiadłabym przed telewizorem, wcinając czekoladę... Potrzebuję kopa... :(
Dieta - 1 pkt (zero grzeszków :D ) Ćwiczenia - niestety zero, gdyż nie zrobiłam ani jednego przewidzianego na dzisiaj ćwiczenia... byłam na spacerze z malutkim braciszkiem przez prawie dwie i pół godziny, potem pojechałam z mamą i bratem do cioci, gdzie siedziałam do wieczora... i tak ćwiczenia się rypły...) Suplement diety - 1 pkt (wzięłam krzem i morwę białą. Krzem na wzmocnienie paznokci i włosów i morwa, która jest suplementem odchudzającym) Woda- 1 pkt (wypiłam dwa litry, więc mogę przyznać sobie punkcik :)) Obecność na Vitalii- 1 pkt (piszę :P ) Pielęgnacja ciała- 1 pkt (w brzuszek wsmarowałam serum z Eveline, w pośladki i uda żel z Lirene... Dodatkowo wcześniej zrobiłam peeling kawowy i inne kosmetyczne rzeczy- pedikiur, maska na włosy i twarz... :) Punkt dla mnie :D )
W SUMIE: 5/6 :) Za ćwiczenia sama jestem zła, ale za to spacer dobrze mi zrobił :) A jak poszło Wam? :))
Postanowiłam dawać sobie punkty za swój wysiłek. Wiadomo, że przyjemniej walczy się, gdy czeka gdzieś nagroda. Nie wymarzone kilogramy -30, ale nagroda za mniejsze zrzucenie kilogramów. Postanowiłam codziennie dawać sobie punkty- maksymalna liczba do zdobycia dziennie to 5. Za 50 punktów robię sobie przyjemność- kupuję kosmetyk, idę do fryzjera, kupuję jakiś drobiazg albo cokolwiek innego. Punkty przyznaję za następujące rzeczy:
Dieta - 1 pkt (zero grzeszków :D ) Ćwiczenia - 1 pkt (przysiady na pupę,brzuszki,ćwiczenia z Ewą Chodakowską i Neeną oraz Veeną) Suplement diety - 1 pkt Woda- 1 pkt Obecność na Vitalii- 1 pkt (przynajmniej raz dziennie postaram się napisać post i się ocenić- uczciwie mam nadzieję :)) Pielęgnacja ciała- 1 pkt
Pomysł częściowo ściągnęłam od innej Vitalijki (przepraszam, nie pamiętam teraz od kogo :( )
Nie jestem typem dziewczyny, która na diecie zadowoli się jabłkiem i listkiem sałaty... Never ever :)
Na śniadanie zjadłam dwie kanapki na ciemnym chlebie, z wiejskim jajkiem. Darowałam sobie ukochany majonez i szczypior, ale nie odmówiłam wielkiego kubła herbaty bez cukru. Na drugie śniadanie przygotowałam sobie cztery ćwiartki jabłuszka, ale jedna została zjedzona przez mojego młodszego braciszka (9 mies.), więc liczę trzy. I kolejny kubeł herbaty :) Na obiad poszłam na całość i zjadłam gotowane ziemniaczki z rybnym kotletem :D I nie jestem głodna. Za godzinę powinnam zjeść kolację (kładę się spać około pierwszej w nocy, więc wyliczyłam, że idealnie kolację powinnam zjeść ok.19-19:30). Planuję zjeść jajeczniczkę z dwóch wiejskich jaj, robioną na parze.
Nigdy nie wróciłam do domu tak spocona, zmęczona i szczęśliwa jednocześnie. Okazało się, że mimo nadwagi nie straciłam dawnej kondycji i dałam radę przebiec wyznaczoną trasę bez '''umierania''' na mecie :) Kiedy wróciłam brat wyciągnął mnie jeszcze na spacer. Po drodze poszliśmy po wodę do sklepu, gdzie miałam pierwszy leciutki kryzys, gdy brat złośliwie sięgnął po pączka i batona, a potem mlaskał całą drogę. Przetrwam... tylko dlatego, że gdy za parę miesięcy wbiję się w wymarzoną sukienkę, spojrzę w lusterko i powiem sobie, że było warto...
A nie z walki o figurę- kupiłam nową odżywkę do włosów:
Co o niej myślicie? Będzie dobra? Mam włosy długie, do tyłka, farbowane na ciemny brąz, falowane w kierunku kręconych, czyli suche z natury. Jaka jest wasza opinia o tej odżywce?