Wczoraj było około 1380 kcal, ale aktywność 0, cały dzień zaległam na kacapie.
Dzisiaj planuje 1300 kcal i więcej ruchu. Widzę już mój cel 😁
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (27)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 28812 |
Komentarzy: | 487 |
Założony: | 6 stycznia 2021 |
Ostatni wpis: | 21 stycznia 2024 |
kobieta, 40 lat, Szczecin
168 cm, 62.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Wczoraj było około 1380 kcal, ale aktywność 0, cały dzień zaległam na kacapie.
Dzisiaj planuje 1300 kcal i więcej ruchu. Widzę już mój cel 😁
Wiem, że pierwszy tydzień to głównie woda, i że nie długo nie będzie tak pięknie ale i tak bardzo się cieszę, że waga w końcu ruszyła. Kalorycznie wczoraj było 1200 kcal, przedwczoraj 1300 kcal. Dzisiaj planuje zjeść 1300.
Wczoraj miałam dzień zalatany, i takie dni są dla mnie jednak najlepsze bo nie mam czasu myśleć o jedzeniu.
Byłam min. na lipolizie o której zastanawiałam się od dłuższego czasu. Znalazłam promocję 50% ceny, kosmetyczka z dobrymi opiniami. Zrobiłam podbródek i jedną pachę. Nie wiem czy wiecie jak to wygląda ale mam tam taką piękną fałdkę tłuszczu i to tylko z jednej strony. Efekty podobno będą za 2tygodnie do 4 tygodni, ale już Wam powiem, że brody żałuje. Ból był dla mnie straszny i teraz chodzę z podgardlem. Opuchnięcie ma się utrzymywać do 2 tygodni (najgorzej ma być przez pierwsze 3 dni) uważam, że to bardzo długo. Cały czas odczuwam ból a po zabiegu miałam nawet problem z jazdą samochodem, ciężko mi było obrócić szyję. Cieszę się, że są te maseczki i planuje chodzić z jedna na brodzie.
Później byłam też na bruzdach nosowo-wargowych ale jako modelka na szkoleniu. Zapłaciłam 350 zł ale też był trochę hardcore. Ból wiadomo nieporównywalnie mniejszy ale jakieś tam obawy są kiedy majstruje Ci przy twarzy kursantka. Wyszłam jednak pod olbrzymim wrażeniem kobiety prowadzącej szkolenie i umówiłam się już na całkowitą wolumetrię twarzy: broda, żuchwa i policzki, również na szkolenie 🤪
Chodziłam wcześniej jako modelka na szkolenia i powiem wam, że uważam że lepiej iść na takie szkolenie gdzie wszystko będzie pod kontrolą kogoś kto jest najlepszy niż np. iść do kosmetyczki, która dopiero zaczyna.
Wracając myślałam o tym ile musimy się namęczyć...
Miłego weekendu dziewczyny
Rano aż nie wierzyłam.🤓 Jestem na malutkich kaloriach. Jem 1300 kcal/dziennie i znajduje sobie jakieś zajęcia żeby jak najwięcej się ruszać. Trochę naśmiewałam się w duszy z Waszego liczenia kroków i byłam zdania: Tylko Trening. Zmieniam zdanie, wiem że chodząc nie zbuduje ładnej figury i nie wyrobię tkanki mięśniowej ale spalam kalorie a to też przecież jest mój cel.
No więc idziemy tą drogą, auto stoi na parkingu i w ruch idą autonogi.
Wczoraj miałam dużo latania bo zamknęłam działalność gospodarczą i zarejestrowałam się w urzędzie pracy. Zakończył się tym samym pewien etap, który przyniósł mi sporo dobrego i sporo złego.
Teraz chcę stabilizacji, stałego domowego budżetu, równowagi życiowej, inwestowania w siebie (wygląd i umysł). Na razie idę po najniższej linii oporu czyli planuję pracę fizyczną ale wiem, że to tylko na teraz. Potrzebuję czasu, terapii, poukładania sobie w głowie i wiem, że ten mój sukces jeszcze przyjdzie.
Dziękuję Wam za Wszystkie słowa wsparcia pod ostatnim moim wpisem. Może ten spadek wagi to ten ciężar, który trochę z siebie zrzuciłam 😀
😁
Kolejny początek
Od wczoraj, na razie dieta niskokaloryczna z naciskiem na niskie IG, Ćwiczenia i ogólną aktywność
Poza ćwiczeniami chcę się ogólnie więcej ruszać, zabrałam się za mycie okien, generalne porządki, dzisiaj zajeżdżam na myjnie. W ten sposób połączę pożyteczne z pożytecznym 😁
Podobnie jak wiele pań tutaj zmagam się z depresją i jakimś dziwnym wycofaniem, lękiem uogólnionym.
Po wyjściu ze szpitala moja aktywność życiowa jest minimalna, wiem że ukrywam się w 4 ścianach. Tak na prawdę ciągle dochodzę do siebie mentalnie po tym że prawie się zabiłam. Poza tym, że prawie się zabiłam to spokojnie przez nałóg straciłam małą kawalerkę. Gdyby nie to, że tak bardzo się stoczyłam mogłabym być teraz w zupełnie innym miejscu. Ja po prostu nie ufam do końca sobie. Zawiodłam się na swoim instynkcie przetrwania. Przez swoją bierność dalej się zawodzę.
Jest ostatnio jednak duża poprawa, mam w domu czysto, załatwiłam parę ważnych spraw, od czerwca planuje pójść do pracy. Chcę żeby to była praca fizyczna, niestresująca i na pół etatu. Na szczęście mieszkam w bliskiej odległości od granicy i planuje coś takiego znaleźć w DE. Nie pracuje już od kilku lat, nawet nie wiem kiedy to zleciało a planowałam zrobić sobie kilku miesięczną przerwę.
Czytając Wasze pamiętniki zdałam sobie sprawę, że prawie wszystkie walczymy.
Życie to ciągła walka o szczęście, to najważniejsze szczęście wewnętrzne.
Pozdrawiam
Aaaaa i dzisiaj waga pokazała 61,5 🙂
Wczoraj:
1. Śniadanie: 1 banan, 4x wasa 170 kcal
2. Obiad: kasza, gulasz, marchewka: 670 kcal
3.Podwieczorek 3 duże ciastka na wagę : 340 kcal
4.Kolacja: zupa buraczkowa: 260 kcal
5. Kawa zbożowa, mleko do kawy: 150 kacl
Razem: 1590 kcal
Ćwiczenia: 0
Podejście II, dzień 2, Waga 62,1
Menu wczoraj:
1. Śniadanie 5x wasa, 1x gruszka : 180 kcal
2. Obiad: ziemniaki pieczone + falafele : 700 kcal
3. Podwieczorek 1x skyr : 120 kcal
4. Kolacja: Zupa krem z marchewki i cukinni : 250 kcal
5. Kawa zbożowa x 2, mleko do kawy : 150 kcal
Razem kcal: 1400
Ćwiczeń : 0
Menu dzisiaj:
1. Śniadanie 3x wasa 1x skyr : 180 kcal
2. Obiad Ryba smażona, ziemniaki, kiszona kapusta 720 kcal
3. Podwieczorek Banan+ jogurt naturalny, mały batonik kinder : 300 kcal
4. Kolacja: Zupa ogórkowa: 250 kcal
5. Kawa zbożowax2, mleko do kawy 150 kcal
Razem: 1600 kcal
Ćwiczenia: 1h trening personalny 20 min : marsz na bieżni Spalone ok 500 kcal
Podejście II, dzień 1 . Nowy początek
Po dłuższej przerwie stwierdziłam, że wracam na dobre tory i do diety.
Po kilku tygodniach bez efektów odpuściłam sobie odchudzanie aczkolwiek bardzo się pilnowałam, żeby zdrowo się odżywiać i nie odrobić straconych kilogramów. Marzec był miesiącem, gdzie regularnie ćwiczyłam do 5x w tygodniu. W kwietniu niestety tylko 2x na tydzień (treningi z trenerem personalnym).
Mój cel to minimum 4kg w dwa miesiące. Chciałabym na długi weekend czerwcowy ważyć 60 kg a na wakacje 58 kg. Czy później będę kontynuowała odchudzanie ... zobaczymy.
Wracam więc do liczenia kalorii, planuje jeść max 1600 kcal/dzień i do ćwiczeń min 5h na tydzień.
Oprócz tego odkurzyłam bańki chińskie i zakupiłam serum evelina (celluit pójdzie precz).
Dzisiaj waga pokazywała 61,7 kg więc nie jest źle zważywszy, że przez ostatnie dni codziennie pozwalałam sobie na coś słodkiego. Zauważyłam jednak, że najadam się bardzo małymi porcjami a jeden mały batonik albo waniliowy rożek (200kcal) zaspokaja mój głód na słodkie. Mam nadzieję, że to była mała stabilizacja a teraz mój metabolizm znowu ruszy i będzie mi szło równie dobrze co na początku.
Trzymajcie kciuki i walczymy o beach body 😉
Dzień 48, Najwyższy czas na zmiany
Po trzech tygodniach kiedy waga nie spadała a delikatnie krążyła wokół tej samej cyfry, dałam sobie spokój. Trzymałam się diety, jadłam max 1400 kcal a tu nic. Nadszedł ten wieczór kiedy to zła jak osa jadłam makaron konjac, który smakuje jak żyły powiedziałam sobie dość. Mogłabym jeść ten makaron nawet codziennie ale musiałyby być tego efekty. Od czwartku jem normalnie do 2000 kcal. Od dzisiaj założyłam sobie 1700 - 1800 kcal i codziennie aktywność fizyczna! Spróbuje tej metody minimum do końca tygodnia a jeżeli nie będzie efektów pomyślę o przejściu na jakąś dietę (Keto, Dukana, Post Dąbrowskiej - jeszcze nie wiem). Prawda jest taka, że od czwartku nic nie przytyłam a dzisiaj nawet zobaczyłam bardzo duży spadek -0,4. Zmniejszyłam wagę paskową 😁🥳 W KOŃCU jest 63 kg uffff
Dzień 38, Waga ruszyła , tłusty czwartek przeżyłam
Wczoraj był chyba ciężki dzień dla nas wszystkich. Ja przetrwałam ten dzień ani z tarczą ani na tarczy. Był pączuś ale jeden i wrzucony w bilans kaloryczny. Wczoraj też tak zasypało moje piękne miasto, że musiałam wprawić w ruch autongi, ewentualnie kupić sobie łopatę żeby odkopać samochód. Nie da się ukryć, że jest pięknie, mieszkam na północy kraju i tak śnieżnej zimy nie widziałam od lat. Robiłam wczoraj zdjęcia mojej ulicy i co śmieszne nie tylko ja... była też grupa Azjatów cykających fotki, równie chyba zaskoczonych taką ilością śniegu.
Bardzo lubię swoje treningi z trenerem personalnym, trenera też bardzo lubię. Zawsze są jakieś tematy do rozmów i trening mija nie wiadomo kiedy. Mogę sobie też tak po kobiecemu pomarudzić, że za ciężko, że za dużo powtórzeń a on mi nie ulega. Nie wiem czemu ale takie fajne to jest.🤪 Widzę, że inne klientki też próbują z nim różnych sztuczek. Po to żeby z nim się tylko podroczyć i być zagonionym do ćwiczeń 🤪
No cóż dziewczyny trzeba się przyznać lubimy jak facet jest silny, męski i zdecydowany, ma nad nami władzę i mówi nam co mamy robić. Innego wytłumaczenia nie widzę 🤪😉
Zmieniam trochę podejście do diety. Do tej pory patrzyłam głównie na kaloryczność. Starałam się jeść jak najwięcej produktów o jak najmniejszej kaloryczności. Teraz doszłam do wniosku, że ważniejsze jest to jak to jest sycące. Więc kolejnym hitem odchudzania zostaje naleśnik ze szpinakiem i fetą. Wiem, że nie jest to danie super dietetyczne, ale po takim jednym naleśniku nie jestem głodna przez ok 3,5 h i jest doooobry, smaaakuje. A po sałatce cóż jestem głodna za 2h i tak naprawdę nie czuje, że cokolwiek zjadałam.
Moje żarełko:
Wczoraj:
Sałatka z tofu,
Grillowane polędwiczki z kurczaka, kasza kuskus, sałatka
Pączek, Pomarańcza
Resztka z obiadu i 3 plastry piersi z kurczaka
Środa:
Naleśnik ze szpinakiem i fetą
Sałatka z tofu (kilka dokładek)
Skyr i banan
Wtorek
Banan + 1/2 jogurtu naturalnego
Bułka fitness z plasterkiem z piersi z kurczaka i warzywami
2 naleśniki z fetą i szpinakiem
Ananas + 1/2 jogurtu naturalnego
Dzień 35, Minął 5 tydzień mojego odchudzania
W ciągu tych 5 tygodni zgubiłam 3,5 kg. Waga wczoraj bardzo znacznie spadła a dzisiaj znowu zastój. Dzisiaj rano pokazała 63,6 😭 a wczoraj ważyłam się też przed obiadem i było 63,1. W takich chwilach myślę o innych pozytywach płynących z diety:
- odżywiam się bardzo zdrowo (Przez rok nie zjadłam takiej ilości sałaty co w ciągu ostatniego miesiąca)
-poprawiła mi się cera, zmniejszył cellulit
-poznaje nowe smaki i przepisy kulinarne
-wprowadzam zdrowe nawyki
- nie piję alkoholu
-zaoszczędziłam pieniądze, które wydawałabym na słodycze i alkohol
-najadam się mniejszymi porcjami jedzenia
-mam satysfakcję i udowodniłam sobie, że potrafię
Zaraz szykuję się na zakupy do lidla a o 14.00 trening, na który się bardzo cieszę. Te treningi personalne to był strzał w 10.
Jedzonko wczoraj:
- jogurt naturalny z ananasem i gruszką
-szaszłyk drobiowy, pieczone ziemniaki, surówka
-zupa pieczarkowa
-jajko sadzone, sałatka, dojadam obiad
Przedwczoraj:
- skyr, banan, pomarańcza
-sałatka z kurczakiem, wasa x 2
-sałatka, cukinia grillowana, jajko sadzone, wasa x4