Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuje się sportem. Do odchudzania skłoniło mnie moję ciało, które wołało każdego dnia o pomoc.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20135
Komentarzy: 434
Założony: 27 kwietnia 2014
Ostatni wpis: 14 listopada 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Madzesa

kobieta, 21 lat, Nassau

173 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 lipca 2014 , Komentarze (6)

Minął czwartek. Pogoda wakacyjna. nic tylko smażyć dupsko nad jeziorem.. ahh. 

Poćwiczone i pojedzone. :) Skalpel tylko 30 minut, a będzie więcej. 

Śniadanie- 3 kanapeczki

1.- z serem i papryką

2. z twarogiem i ogorkiem małosolnym

3.z serem i pomidorem. 

Kilka łyków soku pomarańczowego.

II Śniadanie- garść borówek, brzoskwinia, jogurt naturalny z borówkami i rodzynkami, 5 przegródek gorzkiej czekolady :D 

Przekąska-  koktail- jogurt naturalny, banan, garstka borówek. 

Obiad- pierś z kurczaka w ziołach, warzywa, makaron pełnoziarnisty.miseczka zupy kalafiorowej .

Kolacja-sałatka z jajkiem, pomidorem, papryką sałatą, kromka chleba, pieczywko chrupkie. 

Pierwszy raz spojrzałam łaskawszym okiem na swoje ciało. Muszę je zaakceptować, pokochać takie jakie jest <3

Mama już mi mówi żebym się nie odchudzała bo już jest dobrze a bo odchudzę się za mocno. Powiedziałam, że jeszcze trochę :D

Dobranoc :*

Patrzcie jakie to piękne!! (puchar)

24 lipca 2014 , Komentarze (12)

Już po skalpelu. Dzisiaj 30 minut, :D więcej nie dałam rady. 

Lecę szykować obiad :p

A Ty? Jesteś przed czy po treningu? :)

23 lipca 2014 , Komentarze (18)

Postanowiłam zaprzyjaźnić się z Ewą  i jej ćwiczeniami. Będę ćwiczyć skalpel i 2/3 razy w tyg bieganie :) Zmotywowały mnie metamorfozy na jest Fun page'u. CUDO. 

Pierwszy Skalpel za mną. Wytrzymałam 26 minut :D

:? <3

22 lipca 2014 , Komentarze (15)

Chyba zbyt dużą porcję zjadłam obiady i podwieczorku ale grunt, ze zdrowe ;)

Śniadanie- 2 kromki chleba, z sałatą, cienko posmarowane masłem, plaster sera, plaster szynki, ogórek i papryka. pół kubka kawy inki.

II śniadanie-banan,grapefruit, daktyle(nie wiem dokładnie ile), kostka gorzkiej.

Obiad-rosół z makaronem, udko duszone z kuraka. I zobaczyłam w szafce ciastka z Milki i musiałam za-jeść gorzką i daktylami, nie wiem ile tego ale gdzie 4 kostki gorzkiej czekolady, i 5 daktyli. Dzięki temu nie skubnęłam :)

Podwieczorek- 3 naleśniki z mąki razowej, posmarowane jog,naturalnym z brzoskwinią.

Kolacja-serek wiejski ze szczypiorkiem, kanapka z szynką sałata i ogórkiem. 

W dzień , Jeszce przed obiadem chciałam poćwiczyć, zrobiłam tylko rozgrzewkę i co? Du**, jakoś nie miałam energii. Pomyślałam aaa dobra zrobię to wieczorem. Przyszedł wieczór już po kolacji ok. 21 dobra ćwiczę, zrobiłam 10-minutową rozgrzewkę, trening brzucha z Daily, i zaczęłam coś na pupę z Blogilates ale to było nudne.. i na tym koniec.Ale nie przesiedziałam cały dzień na dupie, tylko też było trochę ruchu. Musze ogarnąć ćwiczenia rano. 

DESPERACJA!!!Ogólnie ma juz jakąś obsesje nad swoim ciałem, bo teraz znowu mam fazę, ciągle gapi e się na brzuch. Macam się, po udach żeby ujrzec cellulit. Brzuch mnie denerwuje bo jest odstający i jest na nim tłuszcz!!! To samo boki!        Sami zobaczcie!

Zdjęcia w dwóch wersjach z lampa i bez. 

21 lipca 2014 , Komentarze (8)

Już 21 lipiec, jeszcze 10 dni i sierpień. OMG.

Wrócę do tematu. A więc na śniadanie było;

3 kromki chleba żytniego ze słonecznikiem, cienko posmarowane masełkiem. z sałatą, plaster sera, 2 plastry szynki, zielona herbata.

II śnaidanie; banan, brzoswinka,garść winogron, 4 daktyle, 3 kostki gorzkiej, kawa inka.

Obiad- pół woreczka kaszy gryczanej, gulasz z piersi z kurczaka.

Podwieczorek-serek naturalny typu greckeigo, bułka pełnoziarnista, brzoskwinka.

Po treningu brzoskwinka.

Kolacja-2 jaja na twardo, bułka pełnoziarnista z sałątą i szcypiorkiem, pół pomidora, 4 placki na zsiadłym mleku.

Trasa zaliczona, czyli jakieś 6 km :D urozmaiciłam dzisiaj trasę bo wspinałam się pod górę, zmieniłam kierunek itd. ;d zajefajnie było.Pomimo doła, którego złapałam poszłam biegać. Duży pluus. Byłam dzisiaj z rana u lekarza rodzinnego z tą 'opryszczką', 'torbielem', 'naczyniakiem' sama już się pogubiłam. No ale dalej, 7 sierpnia prawdopodobnie jadę do chirurga naczyniowego. Trochę się lęka. Wracając do mojego doła to.. spojrzałam w lustro, wzięłam centymetr krawiecki. Zmalało niewiele bo centymetr z pępka, z ud prawie wcale a przecież trzymałam się diety, jadłam wystarczająco kalorii i Jeszce biegałam.Wkurza mnie mój tłuszcz na brzuchu.GRRRR... 

Waga na czczo wskazuje 61 KG! REWELACJA. Zobacze jeszcze jutro czy aby nie oszukuje.

Tak bardzo brak motywacji. (szloch)

Dobranoc :*

19 lipca 2014 , Komentarze (4)

:)Poranny trening zaliczony. 5 km pokonane. Rozciągnęłam się tym razem :p 

Pot był na całym ciele i TO LUBIE <3

Gorąco (uff)

18 lipca 2014 , Komentarze (5)

Przebiegłam 5 km. :D połowę przebiegam bez problemu. Tylko, że biegłam żółwim tempem bo podobno wolniejszy bieg spala tłuszcz. Dodatkowo w połowie trasy zrobiłam 10 squatów, 20 pompek, 35 sekund plank. 

Jejciu głupia ja :( zapomniałam się rozciągnąć. :( o losie...

18 lipca 2014 , Komentarze (4)

Moje odchudzanie musiało mieć jakiś zaczątek. Ja odkąd pamiętam uwielbiałam słodycze. Ale jak miałam 13/14 lat to trzeba wziąć pod uwagę fakt,że był przy tym ruch a i jeszcze dojrzewałam. Wtedy wybiłam się w górę. Moja waga była w normie. Nie przejmowałam się,że masz tłuszcz na brzuchu czy grube nogi. Wszystko zaczęło się w zeszłe wakacje. Codziennie był pączek, ewentualnie dwa, baton góralek albo jeszcze coś innego, i litry mrożonej herbaty Ice Tea z Biedronki. Miałam totalnie wyj**ane na to jak wyglądam. Już pod koniec wakacji siostry powiedziały mi, że mam odstający brzuch.     21 września było wesele mojej siostry  a ,że ja kupiłam sobie jeszcze sukienkę, która opina się na brzuchu to miałam problem. Wyraźnie było widać małą fałdkę na brzuchu    i boczki. No i pozostały 3 tygodnie do ślubu i wesela. Jeszce miałam zająć miejsce przy Parze Młodej. Tak więc postanowiłam coś zrobić. Jadłam mniej, ograniczyłam słodycze    i pączki. Piłam wodę. Ćwiczyła tylko z Mel B trening brzucha. Zeszło... a nawet o tym nie myślałam. Już brzuch się tak nie odznaczał i wyglądało to lepiej. Po weselu była MASA. Czyli jedzenie wszystkiego w dużych ilościach. Codziennie góralek, bułki słodkie etc. I miałam to w dup... Miałam takie postanowienie, ze od Nowego roku biorę się za rzeźbę. W połowie listopada zobaczyłam na wadzę 66 kg. Szok! Siostry mówiły, że oby tak dalej, Że po co mi to i tak dalej. Nie słuchałam, waga pewnie pod koniec grudnia jeszcze poszła w górę. Ja już 28 grudnia postanowiłam ćwiczyć bo czułam się ociężała. I tak 1 stycznia zaczęłam lepiej jeść i ćwiczyć. 18 stycznia waga pokazała 64 kg i tak było przez 6 miesięcy. Miałam zero pojęcia o diecie i ćwiczeniach. Zazwyczaj po ćwiczeniach nie jadłam nic. Nie gotowałam sobie obiadów tak jak teraz. Białka nie było chyba wcale, już nie pamiętam. Jadłam 1000 kcal albo 800. Sama nie wiem bo nie liczyła ale było tego mało. Jadłam co 2 h i to byłam głodna. W niedzielę pozwałam sobie na coś słodkiego i co z tego,że bez słodyczy byłam 6 dni, jak potem napadałam na wszystko i jadłam cały dzień niezdrowe rzeczy,. Proste, nadrabiałam kalorie. Naczytałam się dużo  wiedziałam więcej. Nie pamiętam od kiedy zacz zaczęłam sobie gotować. Mniejsza z tym, zwiększyła kaloryczność do 1500 kcal (tak na ok) albo i więcej. Nie napadam na słodycze. teraz mogę bez nich wytrzymać. Polubiłam jogurty naturalne i inne produkty. Jest mi teraz lepiej, czuję se lepiej. Cera jest bez zanieczyszczeń. Wiadomo czasem trafi się coś zakazanego ale idę dalej. :-) najważniejsze to się nie poddawać. 

Teraz waga pokazuje 62.5/6, chciałabym zejść do 60 kg ale najważniejsze,że w ogóle ruszyła. 

17 lipca 2014 , Komentarze (2)

Powróciłam po kilku dniowej przerwie. Goście pojechali we wtorek. czyli w sobotę,niedzielę i poniedziałek NIE ĆWICZYŁAM. Z dietą było OK. Już byłam bliska sięgnięcia po kawałek drożdżaka ale niee. :P w niedzielę zrobiłam chyba 20 km rowerem i jadłam loda o smaku Princessy, niebo w gębie. Może chociaż spaliłam na tym rowerku. W poniedziałek byłam na mieście. Musiałam załatwić kilka spraw i zwiedziłam nową galerię. Nachodziłam się ale i tak nic nie kupiłam. Oczywiście trzeba było coś zjeść, kupiłam sobie kebaba z kurczakiem w tortilli. I nie obyło się bez lodów ale bez czekolady. Wtorek bardzo w porządku. Upał dał o sobie znać. Nie miałam siły na nic. Padłam jak nigdy o 22. Wczoraj to samo, jednak z samopoczucie lepiej. We wtorek i środę robiłam ćwiczenia tylko po 30 minut na więcej nie miałam siły. Za to dzisiaj wykonałam trening sumiennie i to cały. Calutkie 55 minut i nawet zrobiłam porządne rozciąganie. Muszę się w końcu wybrać pobiegać ale raczej wieczorkiem. 

Jadłospis z dziś=;

Śnaidanie-4 łyżki mieszanki(zrobiłam mieszanką z płatków owsianych,jęczmiennych i otręb), łyżka słonecznika, siemia lnianego,kilka rodzynek i żurawiny. Kawa Inka z mlekiem.

II śniadanie-Fruktajl z Tymbarka, bułka pełnoziarbita, nektarynka,

Obiad- Tiagatelle z tuńczykiem, warzywa grecki. nwektarynka.

Przekąska-koktajl bananowo_truskawkowyy.

Kolacja-sałatka z mozzarellą. 

Obiad mi nie wyszedł. Był ohydny przez tego tuńczyka. 

11 lipca 2014 , Komentarze (7)

Piątek minął mi bardzo źle. Pogoda ponura i do tego te zimno. chętnie bym przespała cały dzień. Około południa dowiedziałam się,że nie przyjęli mnie do internatu! Zła chodziłam do końca dnia. I znowu muszę jeździć :// Jeju,chcę mieć wszystko za sobą :((

Dzień dzisiejszy-jadłospis.

Śniadanie- 2 jajka sadzone, bułka pełnoziarnista z masłem i pomidorem.

II śniadanie-sałatka owocowa(kiwi,banan,nektarynka).

Obiad-tiagatelle z warzywami.

Podwieczorek- jogurt typu greckiego,bułka z ziarnami.

Po treningu-jabłko.

Kolacja- pół pstrąga wędzonego, 3 kromki chleba razowego z twarogiem i pomidorem.

Trening zaliczony. 

Jutro przyjeżdżają goście, nie wiem jak będą wyglądały moje ćwiczenia. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.