O mnie

Jestem na emeryturze czyli wolna. Miałam wiele zainteresowań, byłam inżynierem, szefem, matką i niezłą żoną. Interesowały mnie psychologia, muzyka lekka i klasyczna, malarstwo, architektura, przyroda, historia, geografia, polityka, wędrówki po górach, taniec, świątynie, fotografika...Wieloma z tych przyjemności z powodu tuszy mogę zajmować się już tylko symbolicznie, np. tańcem , wędrówkami. Obecnie mam wielką ochotę na dalsze 20 lat dla siebie i wnuków. Potrzebna mi tylko kondycja do korzystania z życia mądrze.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24066
Komentarzy: 4890
Założony: 20 maja 2014
Ostatni wpis: 31 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nakonieczny

kobieta, 72 lat, Gdańsk

165 cm, 104.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do jesieni 107kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 grudnia 2014 , Komentarze (26)

Już za 4 dni św. Mikołaj. I zwykle w tym czasie zaczynał się w moim domu okres przygotowań do Świąt. Dzieci robiły pierniczki. Otwierały okienka w otrzymanym od św.Mikołaja kalendarzu adwentowym i oczekiwały na mini czekoladki pod kolejnymi dniem. Gorzej było u mnie z roratami z przyczyn czasowo organizacyjnych, dojazdu do pracy itd.

W tym roku z powodu zawieruchy z uczciwością procesu wyborczego, z czegoś co przez lata po 2 dniach ekscytacji wracało z powrotem do normalności stało się przez dziadostwo, ignorancję, dyletanctwo, bajzel władzy, brak odpowiedzialności urzędników państwowych i  administracji za pracę od góry do dołu zrobiono parodię wyborów, podważając tym  samym mandat do sprawowania tychże władzy. Wstyd!

Przez te gorące dni wyborcze nie zdążyłam załapać się na depresję jesienno-listopadową.  Z powodu chwil przyprawiających mnie o palpitację serca, wzbiera we mnie fala solidnego gniewu z powodu profanacji wszystkiego co było  dla mnie  ważne przez dziesiątki moich młodych lat. Napluto mi w twarz i pewnie wielu moim znajomych a i wielu bohaterów  walczących o wolną demokratyczną Polskę przewraca się dzisiaj w grobach.

Moja Mama urodziła się 30.11 a Ojciec 01.12. 

W tym roku wypadło to w I niedzielę Adwentu. Była u mnie przez  kilka dni moja przyjaciółka Elżunia. Poszłyśmy więc na spacer po starówce i na mszę popołudniową do Kościoła św.Mikołaja, świątyni dominikanów. 

Spotkała mnie bardzo dziwna rzecz. Podszedł do mnie ubrany w biały habit młody szczupły zakonnik i spytał czy mogę odczytać II czytanie na ołtarzu...Były to Urodziny mojej zmarłej rok temu Mamy i odebrałam to jak słowa od niej...Pozwolę sobie przytoczyć krótkie fragmenty z kartki otrzymanej od niego:

....Nieustannie dziękuję mojemu Bogu za Was...nie doznacie braku żadnej łaski...on będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa....

Spotkały mnie również inne piękne rzeczy.

Dwie przyjaciółki przytulone na zimnie Gosia i Elżunia...

Pierwszy raz zobaczyłam też jak wygląda gładka jak lustro woda w Motławie, odnowiony Dwór Artusa, płonące góry wież Ratusza i Mariackiej...Pokażę w przyszłości...Odnalazłam spokój i zawierzam. Będzie dobrze ufam.

30 listopada 2014 , Komentarze (15)

przed wielkim wichrem historii, uspakajam swoje skołatane nerwy w Sidzinie i na Palenicy.

Zapraszam wszystkich z samego dna "odmętów szaleństwa", o które podejrzewa mnie Pan Prezydent, wzór tychże dawno, dawno temu, gdy w 2007r, wtedy młodszy, pewnie tym można to usprawiedliwić zapraszał obserwatorów z OBWE:D 

Ja niestety im dłużej żyję tym trudniej mi się z zgadza fonia z obrazem:D

Nie dam się też  ZUrbanić i dla zdrowotności na szerokie Horyzonty zapraszam:D

Proszę nie kopać w odbiornik....I wybaczyć jakość:D

28 listopada 2014 , Komentarze (16)

Stałam się szczęśliwą posiadaczką baali koloru srebnego, za dużej, dla wyższych ależ za to jakiej rozległej. Byłam też na tańcach i teraz wiem z całym przekonaniem iż jakieś resztki mięśni pod warstwą budyniu w zgięciu w pachwinie posiadałam. Teraz mam wrażenie, że została mi tam obtłuczona kasza pęczak ale jestem dobrej  myśli, że może do Sylwestra zwiąże się w jakieś pasma:D

Dzisiaj przyjeżdża do mnie koleżanka ze Śląska, a wieczorem idę powalcować na Andrzejkach w Klubie Seniora....Mam nadzieję, że do wieczora zejdę z tej piłki. :D

Jolunia tak ślicznie prosiła aby pokazać jej nasze Skałki, bo nie wiem, czy wszyscy wiedzą ale na naszym terenie jest 1/3 tychże a większość jest po czeskiej stronie obecnej niby granicy...Zdjęcia są raczej poglądowe niż artystyczne, mam mimo to nadzieję, że wystarczająco zachęcające aby samemu upewnić się co do urody tego kawałka Polski:D

Miłej zabawy.

Och jakbym poszalała:D

A w dali Szczeliniec  i jego setki schodów.....Spasowałam wtedy, mam niemniej nadzieję, że kiedyś się na nie wskrobię:D;)

26 listopada 2014 , Komentarze (19)

I nikt więcej...

Udało mi się kiedyś być w Katedrze Oliwskiej, gdzie nie zobaczyłam "żywego ducha" jak mówią. 

Zrobiłam wtedy sobie zdjęcia, które zawsze mnie uspakajają w chwilach zbyt wysokiego rozdygotania ze złości :D

To są stare zdjęcia z przed 3 lat,  nie najlepszej jakości niestety, stara Nokia 2piksele ale można coś zobaczyć...

Najważniejsza cisza.....:) Wszystko co się dzieje, dziać się musi!

    Moje panieńskie nazwisko....

    A teraz powrót do Parku....

    25 listopada 2014 , Komentarze (25)

    • :DTrzy razy mniej więcej na 5 lat napada mnie straszliwy nałóg. 
    • Popadam w odmęty szaleństwa. Intensywniej niż powinnam, nie buduję tylko interesuję 
    • się tym co dzieje się w mojej Ojczyźnie i politykuję,a fee....:D
    • Jako nacjonalista obecnie, a kiedyś zwolennik zaplutych karłów reakcji, warchoł, 
    • niesystemowy oszołom niestety odważam się mieć inny osąd sytuacji niż telewizja 
    • rządowa, Teraz rzuciło mi się już tragicznie na głowę i co innego widzę, co 
    • innego słyszę a jeszcze co innego czuję. Mój aparat poznawczy wyje jak silnik po 
    • włączeniu sprzęgła i przepalają mi się moje zwoje mózgowe.Sorry
    • Moje wstydliwe hobby już od lat siedemdziesiątych to polityka:<
    • Gdy byłam na drugim roku studiów cieszyłam się bardzo, że mamy dni rektorskie i mogę jechać do domu wcześniej na święta...
    • (kujon)Potem widziałam i słyszałam o jakiś  nieprawdopodobnych wręcz
    • historiach o strzelaniu do robotników w kraju świetlanej przyszłości rządzonym przecież przez tychże robotników i chłopów....

    Od tego czasu mam taki głupi zwyczaj, że lubię mieć informację z wielu źródeł a w ich ocenie uwielbiam kierować się logiką, rachunkiem prawdopodobieństwa, matematyką zresztą moją ulubioną dziedziną nauki i intuicją, nie mówiąc, drobiazg o 50 letnim doświadczeniu życiowym....Teraz przeżywam parodię demokracji i deja vu....

    Trudno mi w tak interesującym czasie interesować się moim brzuchem...Nie dam rady Sorry Oszalałam:D

    Ale na tańcach, na gimnastyce byłam wczoraj, w środę prace ręczne, w czwartek tańce wolniejsze, więc powalcuję, w piątek Andrzejki i ciacha w Senioralnej Grupie....

    Jak znajdę trochę czasu to pokażę BŁĘDNE SKAŁKI, myślę że na czasie:?

    21 listopada 2014 , Komentarze (33)

    Od kilkunastu dni wybitnie zwiększyłam moja aktywność społeczną i jestem mile zaskoczona, ze tak wspaniale mija mi miesiąc horror dla mojej psychiki.

    Listopad jest dla mnie od zawsze najgorszym miesiącem w roku, smutnym, beznadziejnym z perspektywą długiej, tej ponurej jesieni a potem długiej, tej szarej zimy....W tym roku czas do św. Mikołaja, kiedy to odzyskuję już nadzieję i optymizm, nie jest taki straszny a i zostało już nie wiele dni. W tym tygodniu miałam tak wiele urozmaiconych dni, że nawet nie zauważyłam, że to już piątek. Waga spadła-niespadła, bo 10 dkg to jedno siusianie za przeproszeniem ale to staje się sprawą drugorzędną w stosunku do realizacji nowych zamierzonych doświadczeń. Minął rok od śmierci mojej Kochanej Mamy i jest już pora kończyć czas zdrowej żałoby. Taka jest kolej rzeczy i moja cudowna ukochana Babcia Gienia dała mi taką lekcję na całe życie. Gdy była już chora i schorowana zaczęłam płakać i mówić:Babciu Ty nie możesz umrzeć, ja muszę umrzeć przed Tobą, ja tego nie przeżyję....itd.

    Babcia nakrzyczała na mnie i powiedziała:To Ty tak ładnie mnie kochasz!? Życzysz mi, żebym to ja patrzyła na śmierć mojej wnuczki??? 

    Zapamiętałam to sobie w sercu na zawsze...Kocham Mamę nawet tam gdzie teraz jest ale nie buntuję się już i nie płaczę..Taka jest kolej rzeczy i normalny świat... To najpierw odchodzą starsze pokolenia a za dwadzieścia lat przyjdzie dopiero na nas czas:)

    Ten tydzień mimo, że listopadowy nauczył mnie  wychodzenia do obcych ludzi i korzystania z przyjemności kontaktów społecznych. Dzieci pozostawiłam 600km ode mnie, minął też czas Sezonu i letników, czas żałoby i po decyzji nowoosiedlenczeń przyszła pora na wrastanie w miasto..Jestem zaprzyjaźniona z 3 sąsiadkami na nowym miejscu, mam bilet miesięczny i kartę biblioteczną, zapisana jestem już do przychodni i mam stałego lekarza, odkryłam grupę fantastycznych młodych ludzi, miłośników spacerów z kijkami po 3miescie, byłam w Aqaparku i na wszystkich plażach Gdańska, poznałam już smaki kilku lokali, byłam w UM, głosowałam.....Wrastam w nowe miejsce:D

    Teraz poznaję ,ludzi...Nie  można rozmawiać z budynkami, piachem czy tylko z ludźmi z tramwaju, ławki, sklepu czy przystanku... Trzeba rozwinąć Małgorzato nowe kontakty społeczne, jeżeli masz tu żyć a dawne rozluźniły się z powodu odległości...

    Byłam  tańczyć czacze i twista, robić w grupie, przy plotkach, choinkę z gazet, ćwiczyć z jękiem piłkami, byłam u gdańskiej fryzjerki i jestem bardzo zadowolona, do spowiedzi w nowej mojej parafii, na kilku listopadowych spacerach bez psa...To chyba jest CUD W LISTOPADZIE :D

    19 listopada 2014 , Komentarze (18)

    Aby skończyć już z jesiennymi klimatami na południu Polski, pokazuję jak zamglony rześki poranek w Ojcowie przerodził się w pełne ciepłych barw popołudnie...Zapraszam do odwiedzenia tego Parku, jest na wszystkie możliwości kondycyjne i dla dzieci i dla babć, ma łatwy dojazd i jest przepiękny...Sami zobaczcie:)

    Każdy poznaje Zamek na Pieskowej Skale, kilka kroków od Maczugi Herkulesa....

    18 listopada 2014 , Komentarze (16)

    Od tygodnia jestem mocno zadziwiona swoim stosunkowo łatwym zwycięstwem nad moim małym oportunistą i hamulcowym... Mimo pogody Pod Zdechłym Azorkiem w ostatnich dniach udało mi się odbyć parę spacerów zapominając o instytucji Tramwajów Miejskich...Byłam i w Bibliotece bez nich i na Długiej, Hali i odwiedziłam mojego Jana III...Ale najciekawsza była moja wizyta na sali potów, stęków, wzdychnięć i śmiechu...Znalazłam aktywną ruchliwą towarzyszkę i poszłyśmy na zajęcia organizowane specjalnie dla Seniorów. Powiem krótko, jestem zachwycona i zdecydowana chodzić pilnie co tydzień... Ojca przestawiłam na późniejszą kolację i zobaczę inne zajęcia dla takich jak ja. W czwartek Salsa, czy inne tańce a w środę mogę się wyżyć artystycznie...Te zajęcia są wieczorową porą, więc jest szansa na wyrzucenie Wampira z domu...Wczorajsze zajęcia z ogromnymi piłkami, większość na plecach, wspaniale zakwasiły mi to co nazywam śmiało i bez pojęcia brzuchem...Zjadłam tabletkę profilaktycznie wczoraj i dzisiaj czuję się świetnie, mam ochotę na więcej, nawet rwa kulszowa z prawej strony zapomniała mi dzisiaj dokuczać....A najfajniejsze jest to, że wierzę, że niedługo umyję sobie wreszcie samodzielnie te moje pięty:D

    15 listopada 2014 , Komentarze (18)

    W moim odchudzaniu nic ciekawego, po parę deko ubywam, mam już dietę z mniejszą ilością kalorii i próbujemy zejść tak z 4 kg przez 9 tygodni i znowu się na miesiąc ustabilizować...

    Jestem na poniedziałek umówiona na Pilates dla Seniorów...Ojca przestawiam na późniejszą pobudkę i późniejszą kolację, wtedy będę mogła wyjść jak Blondyn wieczorową porą....

    Za oknem równie nieciekawie, pójdziemy więc na spacer do Biblioteki wymienić Trzech Tenorów i Montserrat Caballe na nową porcję przenikających dreszczy....:D

    Teraz w jesiennym klimacie przejdziemy od Bramy Krakowskiej wspinając się wśród omszałych skał, powalonych drzew i zbutwiałych pni do Groty Łokietka....

    Zapraszam ;)

    Źródełko Miłości podobno, nalałam wody do butelki i piłam, piłam, piłam aż żaby rozmnożyły się w moim brzuchu....Bez efektu:D Może to dotyczy tylko tych przed dwudziestką?:?

    Może na razie wystarczy, co za dużo to i pies nie zje:D

    14 listopada 2014 , Komentarze (20)

    "Za naszym oknem pada deszcz
    Na piecu skrzypce stroi świerszcz
    Dziewczyny płaczą, bo skończyło się już lato
    I tylko słychać gdzieś

    Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie
    W ogrodzie zasnął pod gruszą chochoł
    I śni o pięknej dziewczynie
    A Strach na wróble przydrożne wierzby liczy
    Tańcząc na miedzy w objęciach polnej myszy

    Koncert koncert koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie
    Koncert, co z babim latem odpłynie

    Pnie drzew pokryły się dawno mchem
    Wiatr rozwiał jeszcze jeden dzień
    A na ścierniskach pozapalały się ogniska
    W oddali snuje się
    Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie
    W ogrodzie zasnął pod gruszą chochoł
    I śni o pięknej dziewczynie
    A Strach na wróble przydrożne wierzby liczy
    Tańcząc na miedzy w opięciach polnej myszy

    Koncert, koncert, koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie
    Koncert, co z babim latem odpłynie

    Wywietrzał dawno zapach żniw
    Szczelnie zamknięto wszystkie drzwi
    Ludzie czekają może już jutro będzie biało
    Pod piecem cicho brzmi
    Koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie
    Uciekł na drogę pokochał wierzbę i nagle gdzieś się rozpłynął
    A strach na wróble leży samotny w polu
    Mysz go rzuciła uciekła do stodoły
    Koncert, koncert, koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie
    Dziś ze świerszczami zasnął już na zimę 

    A gdy miałam 18 lat i na FAMA70 usłyszałam pierwszy raz Magdę Umer.....:D

    I wróćmy w jesienne klimaty:

    To moje ulubione zdjęcie

    CDN ;)

    © Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
    Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.